Andy Carpenter powraca, a wraz z nim cięty język i całe stado psiaków!
Od jego sławy większa jest tylko miłość do czworonogów. Dlatego kiedy na parkingu niedaleko autostrady zostaje znaleziona ciężarówka pełna psów, to właśnie po niego dzwonią w pierwszej kolejności.
Sprawa jest jednak dużo bardziej skomplikowana, ponieważ nie chodzi wyłącznie o psy, a o martwego mężczyznę, którego znaleziono między nimi. I fakt, że jest on ofiarą morderstwa.
Sprawca przychodzi do Andy'ego i sam przyznaje się do winy, twierdząc, że działał w obronie własnej. Prosi Carpentera o pomoc. Mało tego - mężczyzna okazuje się byłym partnerem żony adwokata. Czy Andy poradzi sobie ze skomplikowaną zagadką kryminalną i rozsadzającą go zazdrością?
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2021-07-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: Rescued (Andy Carpenter #17)
O twórczości Davida Rosenfelta nie słyszałam za wiele - przyznaję się do tego. Kilka razy gdzieś przed oczami mignęła mi okładka jego świątecznej powieści, ale to by było na tyle. Jednak, gdy zobaczyłam w zapowiedziach, że ukaże się kolejna jego książka, postanowiłam ją przeczytać. Jestem prostym człowiekiem - widzę psa na okładce oraz obietnicę psiego wątku, to sięgam po dany tytuł. Czy Pomocna łapa okazała się dobrą lekturą? O tym opowiem w tej recenzji.
Kiedy na jednym z parkingów niedaleko autostrady zostaje znaleziona ciężarówka z naczepą pełną psów, na miejsce zostaje wezwany Andy Carpenter. W końcu nie od dziś wiadomo, że mężczyzna uwielbia te zwierzęta i jest gotów zrobić wszystko, by zapewnić im bezpieczeństwo. Sprawa jednak nie jest tak łatwa, jak się wydaje. W pojeździe znajdują się również zwłoki kierowcy, który został zastrzelony. Wkrótce potem okazuje się, że do winy przyznaje się były chłopak żony Andy’ego - Dave. Ponadto chce on, by to właśnie Carpenter reprezentował go w sądzie. Czy Andy zgodzi się na taki układ? Czy ta zagadka kryminalna odnajdzie swoje rozwiązanie w krótkim czasie?
Pozwólcie, że przeanalizuję trochę tę powieść według schematu plusy-minusy. Zacznę od tych dobrych i bardzo dobrych stron tej książki, do jakich po pierwsze należy styl pisania autora. David Rosenfelt ma bardzo dobre pióro, dzięki któremu powieść tę czyta się lekko, szybko i całkiem przyjemnie. Oczywiście, nie mówię o tym w kontekście dość krwawych wydarzeń, bo to raczej nie należy do najprzyjemniejszych, a chodzi mi tutaj bardziej o sam fakt czytania tej pozycji. Lubię, gdy dana książka niemalże czyta się sama i tutaj doświadczyłam tego właśnie zjawiska.
Drugim plusem książki jest dogłębne i dokładnie ukazanie pracy adwokata oraz przebiegu rozprawy sądowej. Model ten zdecydowanie różni się od tego, który obowiązuje w Polsce, więc i ciekawie było czytać, jak to wygląda za oceanem. Przedstawiana argumentacja strony oskarżającej oraz strony broniącej, a także sam proces przesłuchiwania świadków - to po prostu kawał dobrej roboty autora.
Psi wątek, jaki został tutaj przemycony, mogę przypisać jednocześnie do plusów i do minusów. Do dobrych stron, ponieważ był i obecność słodkich czworonogów zawsze stanowi dla mnie ogromną zaletę danej pozycji. Do słabych stron, ponieważ było tego wątku tutaj zdecydowanie za mało. Wiecie, sam tytuł sugerował mi, że w książce psy będą stanowiły solidny fundament całej historii, a okazało się zupełnie inaczej. Tak naprawdę było ich tutaj, jak na lekarstwo, nad czym ubolewam.
Kolejną słabą stroną tej pozycji jest fakt, iż rozprawy sądowe stanowią 85% całej tej historii. Zostały one opisane bardzo dobrze i rzetelnie, jednak nie zmienia to w moich oczach faktu, że po prostu było ich za dużo. Śledztwo, na które też tak bardzo liczyłam, zostało zepchnięte na boczny tor, a na pierwszy plan wysunięto Dave’a, którego obrona należy do głównego bohatera tej książki. Dla innych może być to ogromny plus – i to jest super! Dla mnie jednak okazało się rozczarowaniem.
Pomocna łapa to książka dobra, poprawna. Nie zachwyciła mnie niestety tak mocno, jak tego oczekiwałam. Nie chcę też jednak jej skreślać. Pióro autora i jego umiejętności w kreacji postaci czy sytuacji zasługują na uwagę i aprobatę. Może pozycja ta nie znajdzie się w gronie moich ulubieńców, ale i tak mogę ją polecić - zwłaszcza tym, którzy lubią wątki sądowe w książkach, a opisy rozpraw stanowią dla nich dużą radość.
Dobre połączenie powieści kryminalnej i obyczajowej. Właściwie zbudowane i poprowadzone wątek główny i wątki poboczne. Liczyłam jednak, że w rozwiązaniu zagadki kryminalnej główną rolę odegra psiak z okładki. Liczyłam również na bardziej eksponowane miejsce zwierząt w tej historii. A może zostałam rozpieszczona przez "rodzimych Autorów" powieści stanowiących mieszankę tych dwóch gatunkow?!
W styczniu tego roku miałam przyjemność przeczytać "Świąteczny trop", jeden z tomów cyklu o prawniku Andym Carpenterze. Ta mieszanka kryminału, prawniczego thrillera i obyczaju zrobiła na mnie dobre wrażenie. Dlatego na wieść o premierze kolejnej części przygód adwokata aż podskoczyłam z radości. Miałam nadzieję, że "Pomocna łapa" okaże się równie dobra albo jeszcze lepsza. Czy faktycznie tak było? Cóż, nie do końca. Tym razem David Rosenfelt odrobinę mnie rozczarował. Nie oznacza to jednak, że książka okazała się totalną klapą. Powieść ma zarówno słabe, jak i mocne strony, nie jest ani wybitna, ani kiepska. To po prostu średniak jeden z wielu, po którego można, ale nie trzeba koniecznie sięgnąć.
Dużym plusem tej historii jest odpowiednio zbalansowane połączenie cech poszczególnych gatunków. Autor umiejętnie nakreślił tło obyczajowe i wplótł w fabułę elementy sensacji, kryminału i powieści sądowej. Jest zbrodnia, kryminalna zagadka do rozwiązania, fałszywe tropy, sporo niewiadomych, śledztwo, przesłuchania, a także prawnicze potyczki na sali rozpraw. Rosenfelt zadbał o to, by wątki drugorzędne nie przytłoczyły czytelnika, lecz dawały chwilę wytchnienia w toku wydarzeń, jednocześnie budując napięcie. Akcja płynie dość wartko i pojawia się sporo momentów zaskoczenia, nie tylko w finałowych scenach.
Niewątpliwą zaletą powieści jest również pierwszoosobowa narracja, dzięki której odbiorca spogląda na wydarzenia okiem głównego bohatera. Tym samym czytelnik staje się uczestnikiem prowadzonego śledztwa i świadkiem różnych sytuacji: od działań członków ekipy Andy'ego, przez rozmowy z Kramerem, po spotkania z policjantami, panią prokurator i sędzią. Poznaje metody pracy, jakimi posługuje się prawnik oraz jego współpracownicy, i obserwuje ich poczynania zmierzające w kierunku rozwiązania sprawy. Trzeba przyznać, że taka forma narracji sprawdza się tutaj idealnie i znacząco wpływa na zaangażowanie odbiorcy.
Główna oś fabularna tworzy logiczny ciąg wydarzeń i ciężko tutaj autorowi coś zarzucić. Wszystko wypada bardzo wiarygodnie, zarówno bohaterowie, podejmowane przez nich działania oraz ich okoliczności, jak i wyjaśnienie całej sprawy. Przede wszystkim postać Andy'ego nacechowana jest dużym realizmem. Posiada cechy charakterystyczne dla osób wykonujących zawód prawnika. Jest inteligentny, dociekliwy, uparty i wytrwały. A pod płaszczykiem ironicznych żartów i docinek skrywa swoją wrażliwą naturę.
Jednak nie wszystko w tej historii jest idealne. Przede wszystkim zawiódł mnie psi wątek, bo choć rola czworonogów w sprawie Kramera jest istotna, to tak naprawdę czytelnik rzadko z nimi obcuje w toku wydarzeń. A jeśli już dochodzi do spotkania, to jego przebieg zamyka się w kilku zdaniach. Wielka szkoda, że autor poświęca zwierzakom tak niewiele uwagi. Gdyby Rosenfelt wplótł w fabułę więcej momentów z psiakami w roli głównej, powieść nabrałaby wyjątkowego charakteru.
Wiele do życzenia pozostawia również kreacja niektórych bohaterów. Postać Andy'ego oraz Kramera wypadają naprawdę dobrze, ale czytelnik niewiele dowiaduje się chociażby o Laurie. Poza tym, że jest byłą policjantką pracującą obecnie jako prywatny detektyw, a także kochającą i niezwykle wyrozumiałą żoną. Z kolei o Rickym wiadomo tyle, że jest miłośnikiem baseballu, choć zawodnik z niego raczej marny. Członkowie ekipy Carpentera też pozostają pod wieloma względami jedną wielką zagadką. Zabrakło mi tutaj rozwinięcia charakterystyki poszczególnych bohaterów, bo ciężko zżyć się z kimś, o kim tak naprawdę niczego się nie wie.
"Pomocna łapa" wciąga i angażuje czytelnika, skłania go do myślenia, łączenia faktów i prób rozwikłania kryminalnej zagadki. Ciekawie zarysowany wątek obyczajowy nacechowany jest humorem słownym i sytuacyjnym, co pozytywnie wpływa na odbiór całej historii. Książka nie jest jednak pozbawiona wad i nie każdemu przypadnie do gustu. Ci, którzy lubią wyraziste, mocno zarysowane postaci, nie odnajdą ich tu zbyt wiele. Miłośnicy czworonogów, którzy liczą na prawdziwe psie spotkanie, również mogą się rozczarować. Niemniej jest to lekka, przyjemna lektura, po którą czytelnik może sięgnąć, jeśli szuka czegoś do wypełnienia wolnego czasu.
Magia świątecznych cudów, kryminalna zagadka i cztery łapy! ,,Jestem Andy Carpenter, sprawca dobrych uczynków" Ekscentryczny obrońca sądowy Andy...
Andy Carpenter to fenomenalny obrońca sądowy, który nie boi się spraw beznadziejnych i zawsze ufa swojemu instynktowi. To również miłośnik psów z wyjątkową...
Przeczytane:2021-10-10, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, Humor przede wszystkim, Recenzenckie, ***Zwierzyniec, #Z wątkiem kryminalnym,
POD PRZYKRYWKĄ CZWORONOGÓW
Obok powieści Davida Rosenfelta "Pomocna łapa" nie można przejść obojętnie. Śliczny szczeniaczek goldena retrievera ufnie spoglądający z okładki rozczuli i poruszy serce chyba każdego czytelnika. Ja również przepadałam w jego rozbrajającym spojrzeniu...
"Pomocna łapa" to kolejna już powieść z cyklu o "Andym Carpenterze" po wcześniej wydanych u nas książkach "Świadek na czterech łapach" i "Świąteczny trop", więc jeśli czytaliście już którąś z nich, to nie muszę Was jakoś szczególnie zachęcać do lektury. Dla mnie było to pierwsze, całkiem udane spotkanie z piórem autora i już mogę powiedzieć, że na pewno nie ostatnie.
Tym razem adwokat Andy Carpenter podejmuje się obrony emerytowanego policjanta, byłego chłopaka swojej żony Laurie, oskarżonego o zabójstwo - Dave'a Kramera. Mężczyzna utrzymuje, że został zaatakowany nożem i działał w obronie własnej. Czy dowody rzeczywiście na to wskazują? Ciężarówka wypełniona psami stojąca na parkingu przy autostradzie budzi zdziwienie. To jej kierowca Kenny Zimmer stracił życie przewożąc psy z południa na północ Stanów Zjednoczonych. Do akcji wkracza Andy - miłośnik psów i działacz fundacji "Tara" zajmującej się wyszukiwaniem domów adopcyjnych dla czworonogów. Po szczegółowym rozpoznaniu okazuje się jednak, że sprawa jest dużo bardziej skomplikowana niż się początkowo wydawało, a jej macki sięgają daleko poza zwykłe porachunki pokłóconych mężczyzn...
"Pomocna łapa" to ciekawa i dobrze napisana powieść kryminalna, w której drugoplanową rolę odgrywa spora grupa psich obywateli. Sposób rozwiązywania zagadki, poszukiwanie kolejnych tropów, wyciąganie wniosków, metodyka działania, przygotowania do sprawy i sam proces bardzo mi się podobały. Czułam się niczym bierny obserwator na sali sądowej, który zbiera informacje np. do pracy magisterskiej. Naprawdę jestem pod wrażeniem! Historia jest bardzo wiarygodna, napisana z dużą dbałością o szczegóły, rzetelna i prawdziwa.
Jeśli więc gustujecie w powieściowych fabułach opisujących procesy sądowe, to powieść Davida Rosenfelta na pewno Was zaciekawi.
Ja osobiście liczyłam na zdecydowanie większe zaangażowanie psiaków w całej tej opowieści i mówiąc szczerze jestem trochę rozczarowana faktem, że rola moich ulubieńców została zmarginalizowana. Oczywiście trzeba przyznać, że psy miały swój udział w całej intrydze, ale było tego zdecydowanie za mało.
Powieść szybko i łatwo się czyta. Rozdziały są bardzo krótkie, czasem aż za krótkie, ale rozbudowana intryga w żaden sposób na tym nie traci. Mamy sporą grupę bohaterów, którzy pojawiają się czasem dosłownie na chwilę, a mimo to cała opowieść jest zwięzła, spójna i kompletna. Zwróciłam też uwagę na umiejętne połączenie tła obyczajowego z elementami kryminalnymi i sensacją. Dodatkowo w warstwę obyczajową wpleciony został humor sytuacyjny i słowny, który dodaje lekkości, rozładowuje napięcie i uprzyjemnia lekturę. Ciekawe dialogi, riposty słowne i zarciki wiele mówią o prawdziwej naturze bohaterów. Pierwszoosobowa narracja daje czytelnikowi możliwość niemal bezpośredniego uczestnictwa we wszystkich wydarzeniach. Akcja posuwa się dość wartko, liczne momenty zaskoczenia i zwroty powodują, że zainteresowanie nie słabnie do ostatniej strony.
Biorąc pod uwagę te wszystkie elementy muszę przyznać, że jestem usatysfakcjonowana. Pozostaje mi jeszcze tylko podziękować Wydawnictwu Kobiecemu za egzemplarz książki, dzięki której miło spędziłam dwa wieczory i poznałam kolejnego autora, którego opowieści intrygują i ciekawią na tyle, że będę po nie sięgnąć systematycznie. Polecam serdecznie.