Magia świątecznych cudów, kryminalna zagadka i cztery łapy!
,,Jestem Andy Carpenter, sprawca dobrych uczynków"
Ekscentryczny obrońca sądowy Andy Carpenter dostrzega zwiniętych przy chodniku bezdomnego mężczyznę i jego psa. Nie waha się ani chwili i dzieli się pieniędzmi, które ma w kieszeni.
Niedługo po tym spotkaniu bezdomny i towarzysząca mu suczka Zoey zostają zaatakowani w środku nocy. Pies w obronie swojego właściciela gryzie napastnika, zmuszając go do ucieczki. Zwierzę - zgodnie z obowiązującym prawem - zostaje poddane kwarantannie. Jego opiekun, Don Carrigan, jest załamany.
Gdy Andy i jego żona postanawiają pomóc mężczyźnie, okazuje się, że Don od dwóch lat jest poszukiwany za morderstwo. Twierdzi, że jest niewinny. Tylko dlaczego dowody z miejsca zbrodni jednoznacznie wskazują na niego? Andy, chwytając się wszystkich dostępnych mu środków, postanawia zrobić, co w jego mocy, aby sprawiedliwości stało się zadość.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2020-10-28
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Deck the Hounds
"Najważniejsze to zaangażować się. Zróbmy coś dla tego człowieka..."
A dziś chciałabym Wam trochę opowiedzieć o książce pt. Świąteczny trop" Davida Rosenfelta.
Szczerze powiedziawszy spodziewałam się czegoś innego po tej powieści. Pies na okładce z przodu i z tyłu... w opisie też się przejawiał. Myślałam, że będzie to książka poświęcona w dużej mierze temu psu🙈 No niestety się przeliczyłam🙈 W zamian dostałam kryminał, a psa było więcej na początku niż w całej książce.
Historia opowiada o bogatym adwokacie, które ma złote serce. Pomaga bezdomnych, a jeszcze bardziej tym ze zwierzętami. Nie wyobraża sobie być na ich miejscu i nigdy nie przechodzi obok nich obojętnie.
Pewnego razu wychodząc z pracy Andy napotyka się na bezdomnego z psem. Pomaga mu i wraca do swojej rodziny.
Niebawem podczas oglądania wiadomości w telewizji widzi, że bezdomny został napadnięty, a pies trafił do schroniska. Adwokat wspólnie ze swoją żoną i synem postanawia im pomóc...
Nie spodziewa się, że w tym momencie jego pomoc nie skończy się na uratowaniu psa ze schroniska... Czeka go rozprawa w sądzie i obrona człowieka, który od dwóch lat jest poszukiwany przez policję pod zarzutem morderstwa...
On twierdzi, że jest niewinny, ale czy Andy mu uwierzy?
Jak potoczą się losy bezdomnego i jego psa?
Czy jednak zdarzy się wigilijny cud?
W końcu to okres Bożego Narodzenia...i cuda się zdarzają ❤
@wydawnictwo.kobiece bardzo dziękuję za możliwość zrecenzowania :)
Jeżeli szukacie świątecznego kryminału to polecam :)
Niech nie zwiedzie was okładka. Ci, którzy myślą, że to obyczajówka bądź romans mogą się gorzko rozczarować. Tymczasem mamy tu rasowy kryminał z mocno rozbudowaną częścią prawniczą. Nietuzinkowy styl odpowiednio doprawiony humorem tworzy spójną całość. Historia jakich wiele, ale bardzo dobrze skonstruowana. Do samego końca wierzymy, że znamy rozwiązanie, ale nic tu nie jest oczywiste. Milusie pieski to tylko dopełnienie.
Ja jestem zadowolona z lektury i polecam ją każdemu miłośnikowi kryminałów jako odskocznia od "cięższych" historii. W sam raz na święta.
Czy książka z trupami w tle może być przyjemna ?
Okazuje się, że tak :)
Świąteczny trop to książka z nutą Bożych Świąt w tle, zimy i o 3 cudownych książkach.
To książka, w której poruszana jest także bezdomności. Ci ludzie także mają uczucia i potrafią kochać.
Polecam tę lekturę nie tylko w okresie Świąt ! Otwórzmy swe serca!
Gdyby nie ktoś kto wie, że uwielbiam czytać i zna trochę mój gust czytelniczy zapewne nigdy nie dowiedziałabym o istnieniu tego autora. Przyznam jednak uczciwie, że ta książka na tyle mnie zaintrygowała, że zaczęłam szukać w księgarniach internetowych kolejnych jego książek.
Już sam fakt, że autor uwielbia psy spowodował, że polubiłam go, a po przeczytaniu tej powieści chyba polubiłam również jego książki. I wcale się nie dziwię, że główny bohater, czyli adwokat Andy Carpener zyskał sobie przychylność tak wielu czytelników. U nas wprawdzie jeszcze nie jest zbytnio znanym, ale kto wie, może wkrótce się to zmieni.
W obliczu setek książek, które zalewają księgarnie zarówno internetowe jak i stacjonarne, muszę powiedzieć, że po ten kryminał naprawdę warto sięgnąć. Nie musi to być w okresie świątecznym, chociaż fabuła ma mocną świąteczną oprawę a wiadomo, że jak święta to i każdy liczy na świąteczny cud.
Ta książka to połączenie dobrego wątku kryminalnego z odrobiną humoru i bardzo ciekawymi osobowościowo bohaterami. A wszystko to oplecione jest cudowną nicią empatii.
Myślę, że autor wymyślając postać Andy’ego pozwolił wielu ludziom spojrzeć na zawód adwokata zupełnie z innej strony. Bo kim jest dobry prawnik, dobry adwokat? Z całą pewnością to ktoś, kto potrafi udowodnić to o czym jest przekonany i zrobi wszystko, aby pokazać się z tej nie tylko prawniczej strony, ale głównie z tej typowo ludzkiej.
Przyznam szczerze, że całkiem dobrze się przy tej książce bawiłam, chociaż narracja pierwszej osoby czasu teraźniejszego nie należy do moich ulubionych, ale kiedy wciągnie człowieka nietuzinkowa fabuła, to przestaje się zwracać uwagę na narrację, styl czy interpunkcję. A przyznać muszę, że fabuła pochłonęła mnie całkowicie.
Sprytne metody jakimi posługuje się adwokat, aby udowodnić swoje tezy, są z jednej strony niesamowicie ciekawe, może czasami lekko nieprzepisowe, ale z całą pewnością bardzo skuteczne.
Polecam tę trochę świąteczną powieść wszystkim miłośnikom kryminałów, komedii kryminalnych, miłośnikom psów i wszystkim tym, którzy po prostu lubią dobre książki. Jeśli chodzi o mnie to z pewnością sięgnę jeszcze kiedyś po którąś z książek tego autora, a zwłaszcza po taką, której bohaterem będzie Andy i jego żona.
Nie wierzę w świąteczne cuda. Wierzę jednak, że istnieją ludzie, którzy pragną czynić dobro. A o tym właśnie opowiada "Świąteczny trop" Davida Rosenfelta. To historia o sercu otwartym na potrzebujących i o chęci niesienia pomocy. A przy okazji również o miłości do braci mniejszych, czyli do zwierząt.
Głównym bohaterem książki jest adwokat Andy Carpenter, szanowany w prawniczych kręgach, co pozwala mu podejmować się obrony tych osób, które jego zdaniem są niewinne. Do tego pomocny, kochający zwierzęta. Pewnego dnia prawnik spotyka na ulicy bezdomnego, któremu towarzyszy pies. Andy, zawsze przygotowany na tego typu okoliczności, wręcza nieznajomemu gotówkę i bon podarunkowy do sklepu zoologicznego. Kiedy dzień później w wiadomościach pojawia się informacja, że mężczyzna został zaatakowany, a jego suczka Zoey wysłana na przymusową kwarantannę, adwokat i jego żona postanawiają udzielić bezdomnemu pomocy. Ot, taki przedświąteczny dobry uczynek. Sprawy jednak komplikują się, gdy wychodzi na jaw, że Don Carrigan od dwóch lat jest poszukiwany za morderstwo, a dowody zebrane w sprawie przemawiają przeciwko niemu. On sam twierdzi, że jest niewinny, i chociaż początkowo Andy ma wątpliwości, ostatecznie decyduje się zostać obrońcą Carrigana.
Drogi Andy'ego i Dona krzyżują się w dość nietypowych okolicznościach, co sprawia, że powieść już od pierwszych stron przyciąga uwagę i angażuje czytelnika. A jeśli ktoś nie zapoznał się z opisem książki przed rozpoczęciem lektury, szybko natrafi na element zaskoczenia. Okładka bowiem sugeruje, że historia będzie poświęcona psim perypetiom i, rzecz jasna, świętom Bożego Narodzenia. Tymczasem tematyka jest zgoła inna, a wątek suczki Zoey stanowi jedynie tło dla toczących się wydarzeń. Przyznam, że dałam się na to nabrać, ale absolutnie nie czuję się zawiedziona. Wręcz przeciwnie, autor zyskał w moich oczach, kierując fabułę na takie a nie inne tory.
Odbiorca ma zatem do czynienia nie tyle z powieścią obyczajową, co z mieszanką prawniczego thrillera, kryminału i obyczaju. Wszystko to autor okrasił odrobiną humoru i rodzinnego ciepła. Trzon fabuły stanowi prowadzone przez Andy'ego śledztwo, a w późniejszym etapie przygotowania do rozprawy oraz sam proces Dona Carrigana. Adwokat niestrudzenie szuka dowodów wskazujących na niewinność klienta. Wykorzystuje do tego własny spryt i szereg znajomości swoich oraz swojej żony Laurie. Akcja powieści jest dynamiczna, pełna nieoczekiwanych zwrotów i mylnych tropów, trudno więc oderwać się od lektury choćby na moment. Czytelnik pozostaje w ciągłym napięciu aż do momentu rozwikłania zagadki, a sam finał jest zaskakujący i ciekawy.
Minusem może być mnogość postaci - od nadmiaru nazwisk nietrudno dostać kociokwiku. Jednak dużo poważniejszy mankament stanowi kreacja niektórych bohaterów. Większość z nich wypada dość blado w porównaniu z Andym. Nawet Don Carrigan został potraktowany przez autora trochę po macoszemu. Czytelnik tak naprawdę niewiele dowiaduje się na temat jego przeszłości oraz obecnego życia. Poza tym, że jest weteranem i cierpi na zespół stresu pourazowego. O ile w przypadku postaci pobocznych można to jeszcze zaakceptować, to w przypadku Dona czuję się odrobinę rozczarowana i żałuję, że David Rosenfelt nie poświęcił mu nieco więcej uwagi.
Niemniej jednak jako całość "Świąteczny trop" wypada naprawdę nieźle i sądzę, że przypadnie do gustu wielu miłośnikom literatury. Szczególnie fanom kryminałów i prawniczych thrillerów. Wielowątkowa fabuła, skrzętnie uknuta intryga i lekki, przyjemny w odbiorze styl autora zdecydowanie przemawiają na korzyść tej książki. Dla mnie była to całkiem udana literacka przygoda i chciałabym, aby nowy rok obfitował w same tak pozytywne doświadczenia.
Andy jest prawnikiem, który usilnie próbuje przejść na emeryturę. Co rusz powtarza sobie, że już czas na zasłużony odpoczynek. Ma jednak ten komfort, że broni jedynie tych ludzi, którzy są niewinni. Kiedy pewnego dnia obdarowuje bezdomnego i jego psa, nie spodziewa się, że to właśnie ten mężczyzna będzie jego następnym klientem. Don Carrigan jest oskarżony o morderstwo, a wszystkie dowody świadczą przeciwko niemu. Ponadto zdaje się, że bardziej niż odzyskanie wolności interesuje go los jego suczki Zoey, którą to adwokat wziął również pod swoją opiekę. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Andy i jego żona są zdeterminowani, aby dokonać świątecznego cudu i pomóc Carriganowi w każdy możliwy sposób. Rozpoczynają śledztwo, które zaważy na "być albo nie być" bezdomnego mężczyzny.
"Świąteczny trop" Davida Rosenfelta to świąteczna powieść o kryminalnym zabarwieniu. Główny bohater Andy, jest adwokatem, a przy tym niesamowicie dobrym człowiekiem. Zarówno on, jak i jego żona Laurie ogarnięci są duchem Bożego Narodzenia, a ich zachowanie motywuje do działania i bezintetesownej pomocy innym. Książkę czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie. Dodatkowo pojawia się tutaj wątek zwierzęcy, który w książkach uwielbiam. Lektura dobra zarówno w okresie świątecznym, jak i w każdym innym. Akcenty humorystyczne sprawiają, że powieść jest naprawdę dobrą pozycją, zwłaszcza, kiedy przy książce chcemy się po prostu zrelaksować.
Andy Carpenter to fenomenalny obrońca sądowy, który nie boi się spraw beznadziejnych i zawsze ufa swojemu instynktowi. To również miłośnik psów z wyjątkową...
Andy Carpenter powraca, a wraz z nim cięty język i całe stado psiaków! Od jego sławy większa jest tylko miłość do czworonogów. Dlatego...
Przeczytane:2020-12-21, Ocena: 3, Przeczytałam,
Spójrzcie jaka przeurocza okładka. I po niej spodziewałam się książki typu "Był sobie pies", a tutaj niespodzianka, bo dostałam coś innego. Miały być gadające pieski, a jest kryminał z pieskiem w tle. Po drugie to nie jest książka świąteczna.
Andy obrońca sądowy jest osobą ekscentryczną, pewnego dnia zauważa na chodniku bezdomnego i jego psa, pomaga im dając pieniądze. Niedługo po ich spotkaniu zostają zaatakowani przez napastnika, który zostaje ugryziony przez psa. Zoey trafia do schroniska. Andy z żoną decydują się pomóc bezdomnemu i jego psu, zapraszając ich do domu. Jednak okazuje się, że jest on poszukiwany listem gończym za morderstwo. Uważa, że jest niewinny, a wszystkie dowody wskazują na niego. Andy postanawia mu pomóc.
Fabuła książki mi się podobała. Tak samo jak styl autora. Czytało się ją dość szybko. Zagadka kryminalna jest ciekawa, fajnie poprowadzona. Bohaterowie świetnie wykreowani. Polubiłam Andy'ego za jego specyficzny humor, który nie każdemu przypadnie do gustu. Jednak mi się podobał. Ogólnie przyjemna lektura, warta przeczytania.
Jeśli lubicie lekkie kryminały, to myślę że może Wam się ona spodobać.