Południca ze Świątyni Słońca

Ocena: 4 (3 głosów)

Oriana, trzydziestoparoletnia przedszkolanka, wiedzie spokojne, poukładane życie, samotnie wychowując ukochanego syna. Z utęsknieniem wyczekuje wakacji – wytchnienia od pracy i codziennych spraw. Jej pasją, którą dzieli ze swoim jedynakiem oraz kilkorgiem przyjaciół, jest odkrywanie miejsc związanych z historią, dotykanie śladów minionego czasu. Wyprawa do Nowin Horynieckich w poszukiwaniu Świątyni Słońca to długo wyczekiwana i planowana podróż, po której bohaterka wiele się spodziewa. Nie przypuszcza jednak, że jest ona w istocie misją, która zmieni diametralnie jej dotychczasowe życie i sprawi, że wypełni się jej przeznaczenie. Ta niezwykła, na pół legendarna, na pół baśniowa opowieść, łącząca w warstwie fabularnej dzieje starożytne i współczesne, narodziła się z fascynacji przeszłością ziem polskich i kulturą dawnych Słowian. Pozwólmy się zabrać w tę frapującą podróż do miejsc magicznych, których wcale nie trzeba daleko szukać…

Informacje dodatkowe o Południca ze Świątyni Słońca:

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2015-08-19
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-7942-715-4
Liczba stron: 196

więcej

Kup książkę Południca ze Świątyni Słońca

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Południca ze Świątyni Słońca - opinie o książce

Historia z potencjałem, ale bardzo streszczona... Autorka napisała ją bardzo "na sucho", brakuje mi tutaj magii, jakiegoś gawędziarstwa. Czytelnik nie ma szans na zagłębienie się w lekturę, bo gdy tylko się rozpędzi, to książka się skończy... (ma niecałe 200 stron). Akcja galopuje, czytelnik przeskakuje od sceny do sceny, by nagle znaleźć się w wielkim finale. W dodatku wszyscy bohaterowie nie są jakoś szczególnie zdziwieni pojawieniem się mającej niemal 2 tysiące lat południcy, nikogo nie dziwią niesamowite wydarzenia. Zabrakło mi tutaj magii, bardziej złożonych opisów i wciągnięcia w historię. 

Link do opinii

W tym roku mieli w planach odnalezienie ukrytej w lesie w Nowinach Horynieckich pradawnej Świątyni Słońca. (s. 16)

Dzięki uprzejmości autorki, Pati Maczyńskiej, otrzymałam pierwszy tom serii Dziedzictwo Południcy, czyli Południca ze Świątyni Słońca. Okładka od razu przykuła moją uwagę swoją kolorystyką i symboliką, a tytuł zajaśniał słonecznym blaskiem.

Jestem świadkiem historii, a nie wytworem współczesności. Jestem pradawną strażniczką Świątyni Słońca. (s. 31)

Oriana Sowińska wraz z synem Kacprem i Gruszyńskmi wyrusza na majówkę na Roztocze, aby odnaleźć Świątynię Słońca – Polskie Stonehenge. Ciągnie ją do zamierzchłej historii miejsc kultu, lubi odkrywać i dotykać śladów przeszłości., dlatego wiele spodziewa się po od dawna planowanej podróży. Na miejscu w lesie grupa się rozdziela. Oriana z synem dzięki sowie szybko odnajduje kamienny krąg. Akurat wybija południe. Sowa zamienia się w młodą dziewczynę, która wyglądała jak Oriana. Okazało się, że to jej praprapra…babka szukająca od wieków utraconej miłości. Oriana jest jej ostatnią szansą na odnalezienie zaginionej mogiły ukochanego Światosława i zdjęcie rodzinnej klątwy…

No to chodźmy, przygoda czeka. (s. 41)

Przygody czekają, robi się coraz ciekawiej, niż ktokolwiek by się spodziewał. Bohaterka musi być otwarta na znaki, a z drugiej strony uważać na grożące jej niebezpieczeństwo. Bliźniacza siostra Oriany – Damroka będzie na nią czyhać i zsyłać nieszczęścia. Mimo wielu niewiadomych Oriana chce pomóc swej przodkini zdjąć klątwę nieszczęśliwej miłości, bo i sama tego uczucia nie zaznała – klątwa wisiała nad każdym jej wybrankiem, dlatego kobieta samotnie wychowuje Kacpra. Razem bawią się w czytanie run i fascynują przeszłością. Trop wiedzie ich na Pomorze. Już wiedzą, gdzie spędzą wakacje z ciocią Brygidą, przyjaciółką Oriany.

No dobra, jestem wiedźmą. (s. 78)

Od początku powieści główna bohaterka ciekawi czytelnika. To intrygująca osóbka z trudnym charakterem. Wyróżnia się spośród innych, ma szalone pomysły i nie sposób się przy niej nudzić. Czarować może i nie umie, ale może jakoś podświadomie rzuca uroki i przyciąga uwagę innych. Odkąd spotkała Południcę w Świątyni Słońca przytrafiają się jej dziwne rzeczy. Nawet zaczyna się nią interesować pewien archeolog pracujący na cmentarzysku słowiańskim.

Jest południe, pora Południcy, jej magia ochronna jest najsilniejsza. (s. 123)

Czuć w powieści obecność duchów przeszłości. Przywoływane duchy i bóstwa słowiańskie oraz wierzenia i legendy przenoszą czytelnika w starożytną, na wpół baśniową przeszłość. Dziwne sny Oriany pełne symboli oraz sowa towarzysząca bohaterom niemalże od początku budują atmosferę niesamowitości. Aurę tajemniczości roztaczają także niezwykłe krajobrazy polskiej przyrody, dzieła Matki Natury, pięknie opisane przez autorkę. Aż prosiłoby się o zdjęcia tych autentycznych miejsc, choćby prawdziwej Świątyni Słońca i skamieniałych sekwoi.

Wszystko to było takie nierealne, jakby było snem. (s. 167)

W tej raczej niepozornej książce współczesność przeplata się z legendami, magią i wierzeniami dawnych Słowian, o których niewiele wiemy. Mokosz, Dobrochoczy, Południca, Damroka, Światosław to imiona postaci sprzed wielu, wielu wieków, które ponownie zostały wypowiedziane i ożywione. Wystarczyło je tylko umiejętnie wpleść we współczesną fabułę, aby całość mogła oczarować czytelnika. W końcu wywodzimy się od Słowian, to nasi przodkowie i wypadałoby choć trochę poznać swoją odległą przeszłość. To naprawdę fascynujący temat. Polskie strzygi, wyszymory, bubacze, szyszaki i inne upiory intrygują już samymi nazwami. I na pewno są ciekawsze od tych zagranicznych. Ale to moje zdanie.

To zaczyna być skomplikowane. (s. 80)

Autorka stworzyła interesującą powieść dla młodzieży, w której postawiła na polskość i słowiańskość. Fabuła nie powiela znanych mi schematów, dlatego zaciekawia od początku różnymi rozwiązaniami i zwrotami akcji. Jest i groźnie, i śmiesznie, i miłośnie. Dobrze się czyta, styl jest przystępny i komunikatywny, choć może czytelnika zaskoczyć nieco młodzieżowy sposób wypowiadania się dorosłych bohaterów. W pewnym momencie zaczęło mnie nieco drażnić nadużywanie przez nich „no” i „ok”, jakby nie istniały inne słowa. Autorka dotknęła również tematu przemocy w szkole, napomknęła o nim, jakby zrobiła to przypadkowo. Można by było ten wątek zupełnie pominąć albo bardziej rozwinąć. Na uwagę zasługują dobre relacje matki z synem, dojrzałość chłopca, fascynacja przeszłością ziem Polski i kulturą dawnych Słowian, ochrona zabytków, piękno rodzimej przyrody.

Tylko że te bzdury chyba wcale nie są bzdurami. (s. 28)

Południca ze Świątyni Słońca to lektura w sam raz na letni czas. Poznajcie historię południcy, która straszy w Nowinach Horynieckich i poszukajcie wokół siebie magicznych miejsc. Może i Wasze życie zmieni się diametralnie, może i Wy będziecie mieli do wypełnienia misję. A może dzięki tej powieści ruszycie w Polskę, by odkrywać przeszłość ukrytą przed ludzkim okiem.

Link do opinii
Inne książki autora
Co widziały cztery ściany
Pati Maczyńska 0
Okładka ksiązki -  Co widziały cztery ściany

Książka oparta na prawdziwych zdarzeniach. Poruszająca historia o drodze do odzyskania własnej tożsamości i kontroli nad swoim życiem. To opowieść o smutkach...

Skarb Szeptuchy
Pati Maczyńska0
Okładka ksiązki - Skarb Szeptuchy

Legendy stanowią ogromne źródło inspiracji dla wielu pisarzy. Mogą traktować o różnorakich typach bohaterów i składają się także z...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy