Jaka jest podwójna tożsamość bogów współczesnej popkultury?
Jeśli czytasz książki, oglądasz seriale, znasz Blade Runnera i grasz w Wiedźmina, ta książka jest dla ciebie. Jeśli nie, a chcesz po prostu się dowiedzieć, w jakim rytmie bije dziś serce kultury popularnej, także musisz zajrzeć do środka.
Podwójna tożsamość bogów to zbiór esejów, rozmów i recenzji poświęconych literaturze popularnej, kinu i komiksowi. Znalazły się tu m.in. teksty o fenomenie prozy Andrzeja Sapkowskiego, Roberta M. Wegnera i Jacka Dukaja, komiksach Alana Moore'a i Neila Gaimana, filmach fantastycznych wczoraj i dziś, książkach i autorach wartych zapamiętania. Michał Cetnarowski od lat nie tylko pisze prozę, tłumaczy komiksy i redaguje beletrystykę, ale też z fascynacją przygląda się kulturze popularnej.
Podwójna tożsamość bogów to książka, którą zawsze chcieliście przeczytać, tylko nigdzie nie mogliście jej znaleźć.
***
Właśnie na takie książki patrzyłem z zazdrością w amerykańskich księgarniach - pełne znakomicie podanej, fascynującej i merytorycznej wiedzy o popkulturze. I teraz nie dość, że mamy coś takiego po polsku, to jeszcze mamy w Polsce autora, który potrafi tak pisać.
- Kamil Śmiałkowski, publicysta, badacz kultury popularnej
Michał Cetnarowski nie tylko w świetnym stylu przekazuje swoją wiedzę, ale także - może nawet przede wszystkim - daje dowód pielęgnowanej od dzieciństwa pasji. Dla dzielących tę pasję to lektura obowiązkowa. Dla niedowiarków, którym kultura popularna w całym swoim bogactwie wciąż pachnie banałem - tym bardziej. Na Odyna! Czytajcie i doceniajcie!
- Katarzyna Borowiecka, Program III Polskiego Radia
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2017-08-30
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 432
Odkąd pamiętam, jestem zafascynowana fantastyką. I nie będą oryginalna, ale muszę wyznać, że zaczęło się od Tolkienka. Potem regularnie wybierałam się do biblioteki i odkrywałam nowe kamienie milowe w dziale fanatyki. Sapkowski, Ursula Ka Le Giun, Sapkowski... To były piękne czasy dobrych książek i kiepskich okładek. I chociaż obecnie czytam prawie wszystko, fanatyka nadal zajmuje kluczowe miejsce w moim sercu. Właśnie dlatego bez chwili zastanowienia sięgnęłam po Podwójną tożsamość bogów.
Pierwsze, co przyciąga uwagę, to oryginalna okładka. Obrazek na niej umieszczony jest jednocześnie prosty, jak i pomysłowy. Równie dobrze jest w środku. Elementy graficzne dodane zostały z umiarem, ale te, co są, świetnie wzbogacają treść. Warto też podkreślić, że książka wydana została w twardej, solidnej oprawie. A więc forma to dla mnie zdecydowane 6 na 6, prosta, estetyczna, ale też z przekazem, który komunikuje nam, co możemy znaleźć w środku.
Ale przechodząc do konkretów, jaką treść skrywa w sobie Podwójna tożsamość bogów? Odpowiedź nie jest prosta... bardzo różna. Ta książka to bowiem zbiór tekstów, esejów, recenzji i rozmów, w różny sposób poruszających temat fantastyki i popkultury. Nie brzmi to szczególnie zachęcająco, prawda? Wręcz widzę wasze sceptyczne miny. Ale, ale... dajcie mi szansę, są to teksty na najwyższym poziomie. Nie tylko bardzo mocno branżowe, ale też bogate w wiedzę. Co mam na myśli? Każda pasja, po przekroczeniu pewnej granicy fachowości, staje się specyficzną gałęzią dla wtajemniczonych. Można do popkultury podejść jak do niezobowiązującej rozrywki, a może też rozłożyć ją na czynniki pierwsze i zamienić w wiedzę.
"Społeczność rozpropagowała Sapkowskiego, jak to bywa w grupach społecznych, niemal wymusiła znajomość jego prozy i wyniosła AS-a na piedestał. Z drugiej strony ta sama społeczność stała się dla niego później balastem". Paweł Majka
Każdemu, kto z fandomem jest w jakikolwiek sposób związany, z pewnością nie raz zakręci się łezka w oku. Autor bowiem przywołuje największe klasyki fantastyki. Ale tu pewne zastrzeżenie, jeśli bardzo głęboko siedzicie w temacie, może się poczuć rozczarowani. Książka bowiem zawiera sporo popularnych informacji, bardziej dla niedzielnych pasjonatów, czy osób początkujących, niż ekspertów w dziedzinie.
LIZNĄĆ POPKULTURĘ
Sięgając po „Podwójną tożsamość bogów” spodziewałem czegoś nieco innego. Mianowicie miałem nadzieję, że będzie to dzieło porządnie wgryzające się w popkulturę, starające zgłębić poruszane tematy, tymczasem Cetnarowski zdecydował się liznąć je raczej, rzucić okiem na tę czy ową kwestię i przybliżyć czytelnikom wyłącznie to, co najważniejsze. Powstała książka raczej dla tych, którzy popkulturą zaczynają się dopiero interesować, niż czytelników chcących poszerzyć swoją wiedzę w tym temacie, chociaż mimo wszystko całkiem udana.
Jakie tematy porusza właściwie „Podwójna tożsamość bogów”? Bardzo różnorodne, z trzech najważniejszych dziedzin – kina, komiksu i literatury. Autor zabiera nas więc w podróż przez polską fantastykę, przedstawia życie i twórczość ojca „Conana”, Roberta E. Howarda, zastanawia się nad nieprzemijającą popularnością Sherlocka Holmes, przygląda sequelom, horrorom komiksowym, losach Franka Millera, Alana Moore’a, Neila Gaimana czy Gartha Ennisa, szuka fantastyki w dokonaniach Christy, papcia Chmiela i Baranowskiego, rozmawia na różne tematy z różnymi osobistościami, w tym z Pawłem Majką, a wreszcie przedstawia garść swoich recenzji w tym „Drogi” Cormaca McCarthy’ego czy „Black Hole” Charlesa Burnesa.
To oczywiście nie wszystko, co znajdziecie na łamach niniejszej pozycji, ale jako takie rozeznanie o zawartości dzięki temu zyskacie. Felietonów (choć ja osobiście tak bym tego nie nazwał) traktujących o twórcach, ich dziełach i zjawiskach jest tu w końcu 22, rozmów tylko siedem, ale długich, długie są też recenzje, jakich zebrało się tutaj 15. Trochę więc szkoda, że przy takiej obfitość materiału Cetnarowski nie postarał się o dogłębniejsze zbadanie poszczególnych tematów (a zamiast tego poszedł w stronę dorabiania niektórym dziełom własnej ideologii). Za przykład niech posłużą dwa komiksowe teksy, od których zacząłem z racji zainteresowań. Oczekiwałem, że dowiem się czegoś nowego, czegoś więcej, ale w przypadku felietonu o Franku Millerze tylko jedna rzecz była dla mnie nowością (to, że Rodriguez wystąpił ze związku reżyserów, żeby móc zatrudnić Millera jako współreżysera „Sin City”). Namotali mnóstwa znanych mi ciekawostek czy faktów po prostu tu zabrakło, a kwestia scenariusza do „Robocopa 3” aż prosiła się o poprawienie. Podobnie rzecz miała się z tekstem o trójce brytyjskich scenarzystów komiksowych, którzy zmienili to medium. Po pierwsze znów dostałem tu powierzchowne omówienie całej kwestii, po drugie, całość rodzi pytanie czemu Cetnarowski nie wspomniał o Grancie Morrisonie – wymienia się go bowiem obok Moore’a i Gaimana, pomijając Ennisa, który karierę, tak komiksową, jak i amerykańską, rozpoczął później od pozostałych (i, mimo mojego uwielbienia dla niego, miał zdecydowanie mniejszy wpływ na historie obrazkowe).
To oczywiście tylko dwa najbardziej rzucające mi się w oczy przykłady. Sporo jest tu też oczywistości, by nie rzec frazesów. Ale, mimo mojego wytykania błędów, nie jest to zła książka. Po prostu za mało jak dla mnie wnika w temat. Jest w końcu dobrze napisana, czyta się lekko i przyjemnie, można dowiedzieć się też ciekawych rzeczy spoza dziedzin własnych popkulturowych zainteresowań, jednak jest to książka głównie dla laików, którzy lubią kino, komiksy i literaturę, ale nie poznali póki co ich historii. Warto docenić też fakt, że jest to kolejna próba zaszczepienia na polski grunt jakże popularnych szczególnie za wielką wodą podobnych dzieł, których u nas brakuje. Jak to w takich przypadkach bywa, „Podwójna tożsamość bogów” nie jest tworem w pełni ukształtowanym, ale miejmy nadzieję, że otworzy furtkę innym tego typu publikacjom i zainteresuje czytelników do zgłębiania tematu.
Recenzja opublikowana na moim blogu: http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/09/08/podwojna-tozsamosc-bogow-michal-cetnarowski/
Opowieść o starciu Ciała z Rozumem, Materii z Duchem, Natury z Kulturą. Warszawa, Polska, świat w połowie XXI wieku. Nękające ludzkość kryzysy przyspieszają...
Na korytarzu wybuchła kanonada strzałów.Jeden z biegnących chłopców potknął się, wyładował na kolanach, tnąc głęboko, do mięsa, dłonie na szklanych odłamkach...
Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
TOM FANTASTYCZNY
Michał Cetnarowski to człowiek, który zna się na swoim fachu. Pisze opowiadania, publikuje recenzje, eseje, pracuje jako redaktor działu prozy polskiej w kwartalniku „Fantazy & Science Fiction”. To ktoś, kto żyje fantastyką i science fiction oddycha. Jeżeli pisze, to dobrze wie o czym pisze. Jego książka „Podwójna tożsamość bogów” to istne kompendium wiedzy o herosach popkultury, tej polskiej i tej z zagranicy. Mamy tu i eseje o autorach, i recenzje książek, i wreszcie sporo miejsca poświęconego temu, co u nas traktuje się trochę po macoszemu- komiksowi. Ale zacznijmy od początku…
Po otwarciu paczki z moim egzemplarzem recenzenckim- zachwyt. To świetnie wydana książka- twarda oprawa, czytelny podział na trzy części: eseje, rozmowy, recenzje; każdy esej opatrzony wizerunkiem innego super- herosa: Batmana, Dartha Vadera czy Spider- Mana. To coś, co z chęcią stawia się na półce, bo po prostu ładnie się na tym książkowym regale prezentuje. A jak z treścią? Dla takiego pochłaniacza popkultury jak ja- cud, miód i pierniczki. Co prawda więcej jest tu o fantastyce polskiej, ale mamy też wycieczki za granicę, a w tej konfrontacji wcale a wcale źle nie wypadamy.
Na pierwszy ogień poszły eseje. Mamy tu wszystko to, co „fantastyczne” tygryski lubią najbardziej. Jest więc trochę o filmie- o ekranizacjach, „Blade Runnerze” czy absolutnym dziele filmowym: „Czasie apokalipsy”. Jest o takich tuzach literatury jak Philip K. Dick czy Stanisław Lem, ale też o Raymondzie Chandlerze ( prochowca i fedory Marlowe’a nie mogło wszak zabraknąć) czy Robercie E. Howardzie ( nazwisko może niewielu kojarzy, ale już z pewnością futrzane gacie Conana znacie wszyscy; tak- Howard to ojciec Conana z Cymmerii). Jest też esej o autorze, którego albo się kocha, albo nie cierpi- moim ulubionym Cormaku McCarthym. Jest w końcu sporo o komiksach, które niestety często traktowane są po macoszemu- jako zapychacz wolnego czasu dla nastolatków. A przecież komiks to i urzekające formą i rysunkiem „Sin City” Millera, i powalający literacko „Sandman” Gaimana, i kapitalny „Hellblazer” Ennisa. (No i się wydało- niżej podpisana komiksy kocha miłością wielką, a dla Morfeusza da się poćwiartować). Część druga to rozmowy. Rozmowy, a więc kilka innych spojrzeń na ten sam temat. Świetnie się to czyta, w końcu nie ma to jak konstruktywna wymiana poglądów na jedną sprawę. W tej części możemy więc poczytać i o Lemie, i o Dukaju, ale też o tym jak fantazy „przysłużył” się Martin z maniackim uśmiercaniem prawie wszystkich bohaterów po kolei i dlaczego polscy autorzy „lecą Sapkowskim” (i kto od tego skutecznie uciekł). Część trzecia w końcu to recenzje, więc jak sama nazwa wskazuje, możemy poczytać co autor myśli o takiej czy innej książce.
Uwielbiam takie książki i żałuję, że nie ma ich więcej na półkach księgarskich. Można się czepiać, że temat potraktowany trochę „po łebkach”, że za mało i za płytko. Ale przecież temat jest tak szeroki, głęboki i ma tyle dopływów (pozwolę sobie użyć wodnej metafory), że wnikliwe potraktowanie każdego tematu zasługuje na osobną książkę. Ja „Podwójnej tożsamości bogów” będę bronić, bo w kraju, który ostatnio stoi kryminałem i literaturą „około romansową” takie książki są potrzebne. Stanowią istną kopalnię wiedzy o tym, co przeczytać trzeba koniecznie, co można sobie darować, a co ewentualnie można, bo ani nam to nie zaszkodzi, ani nie zachwyci. Fanów sci-fi czy fantazy do tematu przekonywać nie trzeba, bo i tak wiedzą jak pisze Martin, na co choruje Constantine i jak ma na imię każdy koń Geralta. Nie wiem tylko jak tę książkę odebrałby ktoś, kto o tym nie ma zielonego pojęcia. Ja piszę z pozycji kogoś, kto komiksy pochłaniał swego czasu na kilogramy, swoją przygodę z literaturą sci-fi zaczynał od zeszytów „Fantastyki” i należy do namiętnych „oglądaczy” wszelakich ekranizacji. Dla mnie osobiście lektura Cetnarowskiego to była czysta przyjemność. Wielka erudycja, oczytanie, znajomość tematu, wreszcie oddanie głosu innym i spojrzenie na temat z kilku perspektyw- czego chcieć więcej? W zalewie miałkości (w końcu teraz prawie każdy może sobie wydać książkę) te teksty wyróżniają się znajomością tematu, zamiłowaniem do tego, co się robi i dbałością o formę przekazu. Miła odmiana po czytaniu i recenzowaniu serii książek będących stricte beletrystyką. Proszę więc o więcej, nie tylko o fantastyce.