Wieś – spokój i cisza. To tylko pozory. W niewielkiej wiosce na Powiślu jak w soczewce skupiają się problemy małe i duże. Karolinie nie daje zasnąć pomysł, który w jej rodzinnej miejscowości chce zrealizować pewien doktor. Hani sen z powiek spędza nazbyt gadatliwa teściowa i milczący od dłuższego czasu syn. W idyllicznym otoczeniu nie umie się odnaleźć doktor Maciej, który uciekł od wielkomiejskiego zgiełku. Podczas kilkudniowego pobytu na wsi Monika rozgrzebuje stare rany. A pod powierzchnią teraźniejszości wciąż pulsuje historia wydarzeń z czasów II wojny światowej, na wspomnienie której trudno zmrużyć oko. Pod naszym niebem to dowcipny i wciągający debiut. Powieść zachwycająca w swej prostocie. Kalejdoskop postaci z krwi i kości, z którymi aż żal się rozstać. Opowieść o tym, że gdy niebo się wali na głowę, z pomocą przychodzi drugi człowiek. Wieś to w końcu cisza, spokój i... jej mieszkańcy.
Książka ukazała się w serii "Opowieści z Wiary".
Wydawnictwo: eSPe
Data wydania: 2019-08-02
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
Karolina to szczęśliwa żona i matka dwóch córeczek. Jest nauczycielką, działa jako radna i angażuje się w życie społeczne. Nie może przejść obojętnie wobec informacji, że w jej wsi powstanie ośrodek dla osób uzależnionych. Ta wiadomość budzi jej niepokój, dlatego postanawia działać i spróbować wpłynąć na plamy doktora Macieja. Jaki wpływ na zachowanie neurologa będzie miała Monika, która wraz z synkiem, przyjedzie na wakacje do Karoliny. Kolejną bohaterką powieści jest Hania, która od pewnego czasu, gości pod swoim dachem nieznośną teściową. Jednak nie jest to największe zmartwienie kobiety, gdyż zauważa, że jej syn Tomek bardzo się zmienił. Zatroskana matka usiłuje dowiedzieć się co trapi jej syna, nawet nie przeczuwa co jest przyczyną jego niepokojącego zachowania. To tylko nieliczni z bohaterów, których w swojej powieści opisała autorka. Pani Sylwia Kubik stworzyła paletkę nietuzinkowych postaci, o których możemy powiedzieć, że skądś ich znamy. W swoim debiucie pisarka zabiera nas w piękna podróż. Pokazuje blaski i cienie życia na wsi. Jednak to, co czuć na kartach tej powieści, to wiara w drugiego człowieka, w moc wspólnego działania i piękno tradycyjnych wartości jak wiara, rodzina, miłość i przyjaźń. Przeczytałam z ogromną przyjemnością, czerpiąc z tej powieści wiele optymizmu i wiary w to, że świat można zmienić, gdy zaczniemy od siebie, pamiętając, że drobne gesty mają znaczenie. Z niecierpliwością czekam na drugą część i cieszę się z kolejnego spotkania z bohaterami tej powieści.
Spokojna wieś na Powiślu i bohaterowie wiodący zrównoważone życie to tylko ułuda. Rodzinie Karoliny życie w końcu się układa, choć do tej pory drżą na myśl, co też mogło się stać z ich córką Gabrysią, która urodziła się jako wcześniak. Jednocześnie bohaterka zachodzi w głowę co też wymyślił nowy mieszkaniec wsi, który zraża do siebie wszystkich ludzi. Hania zapomina już, co to spokojne domowe życie od czasu przyjazdu teściowej, która każdego z domowników stawia do pionu. Staruszka mieszkająca na obrzeżach wsi skrywa wiele tajemnic, które mogą zmienić obraz przeszłości. Pewien nastolatek nie potrafi poradzić sobie z problemem i tajemnicą, która spala go od środka. Jak wiele osób, tak wiele problemów. Spokojna wieś na Powiślu...
Po raz kolejny zabrałam się za lekturę pełna obaw i wątpliwości, tym większych że to w końcu debiut. Zdarzało mi się przy nich sparzyć, choć ostatnio szczęście mi sprzyjało. Miałam nadzieję, że ta książka nie będzie letnia, bo o takich pisze się najgorzej - niby dobra, ale nie porywa. Nie tym razem! Tym razem książka porwała mnie swoją historią, a właściwie historiami bohaterów. Nie jest to ani kryminał, ani romans, ani erotyk, ani żaden z tych gatunków, które potrafią skutecznie podnieść ciśnienie, to powieść obyczajowa, jakich wiele nie tylko na polskim rynku. A jednak!
Pierwsze, co porywa w tej książce to język. Nie każdy potrafi pisać, często czuć to podczas lektury. Sylwia Kubik ma ten dar, bo pisząc zwykłym językiem sprawa, że historia staje się, ciekawa, barwna i żywa. To samo z bohaterami. Wielu pojawia się ich na stronach "Pod naszym niebem", wchodzą ze sobą w różnorakie reakcje, mają codzienne problemy i wielkie bolączki, a wszystko to ze sobą gra, nie ma wrażenia upchania niepotrzebnych wątków.
Na początku czytając po głowie chodziły mi tomy "Ogrodów Zuzanny" Justyny Bednarek & Jagny Kaczorowskiej. Tam również książka wciągnęła mnie od pierwszych stron, a historia i bohaterowie stali się mi bliscy. Choć opowieści są różne, to wrażenia zbliżają te historie. Potem gdzieś podświadomie pomyślałam o twórczości L.M. Montgomery. Zresztą fani kanadyjskiej autorki znajdą tutaj smaczek, który autorka zostawiła. Bardzo mi się podobał. Ania Shirley, a może wtedy już Blythe w którymś z tomów wyśmiewała nudność Avolnea, nudność życia na wsi. Nie wiem, czy to nie w "Ani na Uniwersytecie". Tak mi się skojarzyło z historią stworzoną przez Sylwię, wieś, która z pozoru jest nudna, ale ilość historii które się tam dzieją na tą nudę po prostu nie pozwala.
Autorka porusza wiele tematów, w dużej mierze trudnych i smutnych, a jednak w tym wszystkim jest równowaga. Niepełnosprawność dzieci, wcześniactwo, zostawienie matek samych sobie, podejrzenie raka, patologiczny dom, trudne relacje z teściową, tragiczne losy II wojny światowej i wiele wiele więcej. Wydawałoby się, że to za dużo, że nie da się tego połączyć w jednej historii i nie przeholować, ale jednak autorka dała radę. Kilka wątków autorka wzięła z własnego życia, nic więc dziwnego, że wśród grona bohaterów to Karolina wychodzi na pierwszy plan i to ona wiąże wiele historii, które pojawiają się na kartach książki.
Pisarce udało się stworzyć idealną równowagę również w kwestii wiary, która pojawia się w książce. Dlatego wiem, że to lektura dla każdego, bo sposób w jaki Sylwia pisze o Bogu i wierze jest niezwykle naturalny, staje się swoistym uzupełnieniem tej historii.
Mogłabym pisać wiele, zdaje sobie sprawę, że kilka kwestii mi umknęło i powinnam o nim wspomnieć, ale przecież przyjemność z lektury jest tym większa, im mniej się ją zna. Jestem niezwykle zadowolona, że dane mi było poznać książkę autorki, myślę, że gdyby nie propozycja jej lektury, to kto wie, kiedy bym do niej sięgnęła, może przeszła by mi koło nosa. Teraz wiem już, że na każdą kolejną książkę autorki czekam z niecierpliwością.
"Pod naszym niebem" to jeden z debiutów, które można postawić przy książkach "pełnoprawnych" pisarzy i nic na tym nie straci. Historia wciąga od pierwszych stron, bohaterowie są żywi i ciekawi, a ich historie wzbudzają wiele różnych emocji. Całość jest skomponowana idealnie, a po ostatniej stronie chce się więcej. Książka, koło której nie można przejść obojętnie.
"Pod naszym niebem" jest pierwszym tomem Serii powiślańskiej. Jest to debiut literacki Sylwii Kubik w odświeżonym wydaniu.
Życie... niezwykle trudne, prawda? Ale mimo trudności, jakie stawia na naszej drodze, może być piękne. I tę piękność udało się autorce uchwycić. Prawdziwe życie, z jego prostotą, sielskością (ale nie myślcie, że jest tu nadmiernie selankowo) i ciszą powiślańskiej wsi. Ale i tu pojawią się mniejsze i większe problemy oraz poważniejsze tematy. Karolina, Hania i Monika spróbują się z nimi zmierzyć. Wcześniactwo i niepełnosprawność dziecka, samotne macierzyństwo, wielodzietność, złośliwa teściowa, relacje małżeńskie, tolerancja czy umiejętnie wpleciony bolesny wątek wojenny. Miłość, rodzina, przyjaźń, marzenia, tajemnice, strach przed nieznanym, obawy, rozterki i wiara bez zbędnych kazań.
"W życiu wszystko musi się równoważyć. I smutek i szczęście, milczenie i mowa."
Mieszkańcy urokliwej Brzozówki są niezwykle ciepli. Odnosiłam wrażenie, że przyjęli mnie do swojej społeczności. Wraz z nimi przeżywałam wszystko to, co ich spotykało. Był uśmiech, troska, a nawet wściekłość. Ta historia uświadamia, jak ważny jest drugi człowiek i jego wsparcie, kiedy tego najbardziej potrzebujemy. Warto też czasami wyjść ze swojej strefy komfortu i nie bać się życiowych zmian.
"Z życiem jest jak z syropem z mniszka - by wyciągnąć z niego to, co najlepsze, trzeba w nim od czasu do czasu zamieszać."
"Pod naszym niebem" to gawędziarska, ciepła, wzruszająca, zabawna, utrzymana w sielskim klimacie powieść o życiu. To historia ukazująca, by cieszyć się tym, co mamy. To książka, która pozwoliła mi na powrót do dzieciństwa, wyzwoliła wiele wspomnień, kiedy mieszkałam na wsi.
Akcja powieści dzieje się na Powiślu w miejscowości Brzozówka jest to mała wieś, w której nic się nie ukryje, nie jest to jednak nudna wieś w ktorej nic się nie dzieje, mieszkańcy są pełni życia, aktywni, potrafią się zjednoczyć, wspólnie dbać o dobro wioski. Kiedy pojawia się u nich tajemniczy doktor z zamiarem założenia placowki dla ludzi z uzależnieniami, miejscowi buntują się, obawiają się, że ich spokój zostanie naruszony.
"Z życiem jest jak z syropem z mniszka – by wyciągnąć z niego to, co najlepsze, trzeba w nim od czasu do czasu zamieszać.”
Autorka porusza rownież temat dzieci wcześnie urodzonych, na swoim własnym przykładzie opisuje jak trudno jest dbać o wcześniaki, z jakim strachem muszą zmagać się rodzice, żmudnej rehabilitacji i trudzie każdego dnia.
Opisuje wiele ważnych tematów takich jak, nagła choroba, różnice pokoleniowe czy kwestia wiary wplatając je w codzienne życie.
Mamy też wątek historyczny, ze skrywana tajemnicą, tereny Powiśla zostały bowiem mocno dotknięte wojną, a jego mieszkańcy doznali wiele bolesnych krzywd.
Czasami czytając historię, mam wrażenie, że rozmawiam z kimś bliskim. Z dobrym przyjacielem, z którym długo się nie widziałam. Opowiada jak mu życie mija, jakie przeżył przygody, jakie przy tych wydarzeniach towarzyszyły mu emocje. Nie każdemu udaje się stworzyć takie postacie, które zaskarbiają serce, które od samego początku stają się żywe, takie namacalne, na wyciągnięcie ręki. Jakby gdzieś tam żyły na świecie i tylko czekały, by o sobie opowiedzieć przy gorącej kawie lub lampce wina. Sylwia Kubik tego dokonała. Mimo mnogości bohaterów są tacy prawdziwi, z radościami i rozterkami, z uśmiechem na ustach i smutkiem w oczach.
Czytelnik wkracza do tego świata, do tej wsi, gdzie wszyscy się znają. Gdzie społeczność żyje między sobą w zgodzie i harmonii, gdzie druga osoba może liczyć na pomoc bliźniego. Nie myślcie jednak, że tu jest sielankowo i sielsko. O nie. Wydawać, by się mogło, że życie na wsi jest zdecydowanie prostsze. Mniej skomplikowane i łatwe. Niemniej oni zmagają się z takimi samymi problemami, jak my, miastowi. Mają swoje rozterki, tajemnice, które skrzętnie skrywają przed innymi pod maskami, obawy, radości, smutki. Pojawia się w ich życiu miłość, rodzina, o którą trzeba dbać, oczekiwania na lepszą przyszłość, strach przed nieznanym, marzenia, które chciałoby się spełnić, zrealizować.
Książka ma w sobie nie tylko piękno i radość, ale też i szczyptę goryczy. Dlatego staje się taka bliska, taka namacalna, jakby znajoma. Skłania do refleksji, do zastanowienia się nad etapami życia, nad tym, co jest najważniejsze i czego tak naprawdę szukamy i czego oczekujemy od naszej rzeczywistości. Bynajmniej opowieść nie jest moralizatorska. Po prostu jest ciepła z momentami, gdzie mocno daje po głowie. Pokazuje zwykłą ludzką rzeczywistość, nie białą, nie czarną, ale z różnymi odcieniami szarości. Nastraja sentymentalnie, pojawia się nostalgia, ciepłe myśli. I to jest właśnie piękne w tej powieści, jest taka naturalna, taka po prostu nasza, niczego nie ubarwia, przedstawia to, jak wygląda codzienność. Z tymi dobrymi i złymi chwilami, gdzie raz kipi się z radości, a raz płacze nad niesprawiedliwością losu. Na pewno niebawem sięgnę po kolejną część, zżyłam się z tym światem i z przyjemnością do niego wrócę. Gorąco polecam!
Jest to debiut Sylwii. I bardzo udany. Zawiera wiele w sobie mądrości życiowej. Podobała mi się również historia z przeszłości. Co do bohaterów... nie podobali mi sie wszyscy. Jednych polubiłam- Karolinę ( taka szalona dziewczyna), Hanię, panią Helenę. Inni mnie irytowali Weronika i przez większość czasu Monika. Książka pokazuje, że o każde życie warto walczyć. Ukazuje w sobie szereg ważnych wartości, które niestety są szargane. Pokazuje, że wieś wcale nie jest smutna i zacofana. I nie musi być na niej nudno. Już nie mogę doczekać się części kolejnej, bo zrobiła autorka na końcu smaku.
Zdarza Wam się sięgać po debiuty literackie? Mnie owszem, więc gdy tylko zobaczyłam niezwykle ciepłą okładkę niniejszej książki oraz przeczytałam jej opis wiedziałam, że bardzo chętnie przeczytam „Pod naszym niebem” autorstwa Sylwii Kubik.
Akcja powieści toczy się w Brzozówce, małej wiosce na Powiślu, gdzie życie mieszkańców toczy się spokojnie i leniwie. Główną bohaterką powieści jest Karolina - szczęśliwa żona, spełniona mama dwóch córeczek, miejscowa nauczycielka oraz radna. Oprócz niej w książce poznajemy też jej przyjaciółkę Hanię, która dzieli swój czas między rodzinę, a szeroko zakrojone działania na rzecz lokalnej społeczności. Do wioski sprowadza się również wycofany i ogromnie skryty doktor Maciej, który z pewnych względów budzi nieufność Karoliny.
Autorka przedstawia nam jeszcze kilku innych interesujących na różne sposoby bohaterów, którym nadaje bardzo ludzkie rysy. Odmalowuje ona na kartach swej książki całą gamę różnorodnych postaci od życzliwych dla ludzi i świata, aż po apodyktyczne i wiecznie niezadowolone z życia osoby.
Według mnie na szczególną uwagę zasługuje wątek dotyczący Gabrysi, młodszej córeczki Karoliny, która urodziła się przedwcześnie i w związku z powyższym zmaga się z pewnymi niepełnosprawnościami. Nie przeszkadza jej to jednak żyć pełnią życia i docierać do ludzi, którzy przed innymi są szczelnie zamknięci w swoich skorupach.
Sylwia Kubik porusza w swojej książce bardzo wiele kwestii, są nimi między innymi relacje międzyludzkie zachodzące w małych społecznościach, rodzina, miłość, przyjaźń, niepełnosprawność dziecka oraz walka o jego życie i zdrowie, czy też tolerancja na szeroko rozumianą odmienność. Poprzez snutą przez siebie opowieść uświadamia czytelnikom, iż zmiany, choć często bardzo się ich boimy są ważne i potrzebne w naszym życiu. A co najważniejsze dopóki żyjemy to nigdy nie jest na nie zbyt późno.
W opowieść o Brzozówce i jej mieszkańcach wplecione zostały również wątki historyczne sięgające II Wojny Światowej, co nadaje całości jeszcze bardziej nietuzinkowy klimat.
Jeśli macie ochotę zanurzyć się w nastrojową gawędę osadzoną w pejzażach malowniczego Powiśla to koniecznie sięgnijcie po tę sympatyczną historię, w której bohaterach każdy, jeśli tylko zechce ma szansę odnaleźć cząstkę siebie i własnej codzienności.
Książkę czyta się dobrze i szybko, a z jej bohaterami łatwo się zaprzyjaźnić, chociaż niektórzy z nich potrafią niekiedy mocno działać na nerwy ;). Podobno powieść ta ma mieć swoją kontynuację, więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko na nią czekać, a Wam życzyć przyjemnej lektury „Pod naszym niebem”.
Dodam jeszcze, iż niniejsza książka wchodzi w skład serii Opowieści z Wiary.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2019/12/kazdy-ma-gdzies-na-ziemi-swoje-niebo.html
CZY MIRIAM ZNAJDZIE SZCZĘŚCIE I DOKOŃCZY SWOJĄ HISTORIĘ? Była miłość, radość i fascynacja. Zostało złamane serce i utracony grant, który miał się stać...
Poruszająca opowieść o miłości i wierze ponad podziałami! Mennonici stanowią zamkniętą społeczność, do której niechętnie wpuszczają obcych. Żyją wiarą...