Każdy wybór niesie za sobą nieodwracalne konsekwencje.
Wyniszczająca wojna z Południem wciąż trwa, a Mins chciałby już zakończyć trwającą o wiele za długo tułaczkę. Marzy o powrocie do Thornis i rozpoczęciu z ukochaną Tulelią nowego rozdziału w życiu. Najpierw jednak musi wyrównać porachunki z Czarnymi Kotami, bo wie, że dopóki organizacja nie upadnie, on nie będzie mógł czuć się w pełni bezpieczny. By zminimalizować ryzyko czyhające na rodzinnej wyspie, Mins potrzebuje sojusznika. Znajduje go w osobie Gwalberta Gurdenca, dla którego zaczyna pracować. Dręczy go wiele wątpliwości, pamięta o swoich błędach, ale zdaje sobie sprawę, że dzięki tej współpracy będzie miał zapewnioną ochronę. Musi tylko wykonywać wszystkie zlecone mu zadania – w tym zostać twarzą powstania przeciwko władzy.
Czy Minsowi uda się w końcu uciec od przeszłości i wrócić do normalności, której tak pragnie?
Kontynuacja powieści „Czarne koty” oraz „Ostani goblin”.
Minsowi w czasie podróży do Dębiego Grodu towarzyszyła niepewność. Gwalbert obiecał mu, że ma być tylko kukłą na sznurkach trzymanych przez jego ludzi, ale sama waga zadania i potencjalne zagrożenie onieśmielały chłopaka. Pierwszy krok w kierunku lepszej przyszłości rodził olbrzymie zagrożenie i nie zmieniały tego słowa Gwalberta. Choć chłopak rozważał inne scenariusze najbliższej przyszłości, nie znajdował lepszego sposobu na przetrwanie. Pustelnia stanowiła alternatywę, ale tylko pod warunkiem, że miałby wsparcie. Sam nie zapewniłby sobie wystarczających warunków, by móc przeżyć w dzikich ostępach. Powrót do miasta niósł za sobą ryzyko wykrycia przez osoby, które nie życzyły mu dobrze. Gwalbert był jedyną szansą na pokonanie Kotów.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2023-10-23
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 486
Język oryginału: polski
Nie lubię kończyć serii, które głęboko zapadają mi w sercu, do których mam tak duży sentyment, że ciężko mi jest usiąść z ostatnim tomem.
Jak to jest u was?
Z ciekawości sięgacie od razu po ostatni tom, czy odwlekacie ten moment jak najdłużej?
Na samym początku mojej przygody z Book mediami, odezwał się do mnie debiutujący autor, który chciał, abym poznała historię, która wyszła spod jego pióra. Wtedy był to dla mnie ogromny zaszczyt, a książka z autografem ma swoje szczególne miejsce. Dość długo musiałam czekać na kolejny tom, jednak gdy się doczekałam, wiedziałam, że czas, który autor miał na dopieszczenie książki, nie był stracony. Teraz nadszedł czas na trzeci i zarazem ostatni tom, fakt, nad którym trochę rozpaczam, ale mam nadzieję, na jakąś nową przygodę, która wyjdzie spod pióra autora.
Książki, o których mówię to książki z cyklu Czarne koty, Edgar Hryniewicki mógł ostatnio świętować premierę swojej trzeciej książki z tego cyklu - “Po drugiej stronie mostu”. Tym razem, również dostałam dopracowaną książkę, ma wszystko to, co lubię, ciekawą okładkę, która przyciąga oko, dokładne mapki, które pomagają rozeznać się w tym świecie i wciągająca historia, z genialnym zakończeniem, takim jak lubię.
Wojna nadal trwa, Mins ma ciągle w pamięci, jaka jest ona wyniszczająca i brutalna. Jednak wydaje się, że omija ona Thornis i daje mieszkańcom chwilę wytchnienia. Mins w końcu może spotkać się ze swoją ukochaną, by w jej ramionach zapomnieć o wszystkich problemach. Jednak nie jest to do końca możliwe, ponieważ organizacja Czarnych kotów, ciągle na niego poluje i mimo gorącego uczucia do Tulelii, Mins postanawia skorzystać z pomocy Gwalberta, który pomaga mu znaleźć jakieś zajęcie. Przed Minsem wiele wyboistych dróg, jednak w oddali już widzi światełko w tunelu.
Uwielbiam, gdy książka jest pełna akcji i muszę przyznać, że pozytywnie się zaskoczyłam, gdy wgryzłam się w fabułę “Po drugiej stronie mostu”, ponieważ poprzedni tom był całkiem inny i mimo opowieści o brutalnej wojnie, nie mogłam się wczuć w akcję. Po prostu toczyła się ona w ‘Ostatnim goblinie” dość wolno, trochę za dużo było wtedy opisów, za to w tym tomie od razu można odczuć, że autor wziął sobie do serca wszystkie słowa czytelników. Czuć w tym tomie dużą poprawę w stylu pisania i może nawet pokuszę się o stwierdzenie, że nie tylko Mins nam dojrzał, ale i autor poprowadził akcję tej części dużo dojrzalej.
Powiem szczerze, że ciężko mi doszukać się jakichś słabych elementów, wszystko mi się podobało, od tego, jaką drogę obrał Mins, aż po zakończenie jego historii. Może niektórym się nie spodobać to zakończenie, jednak ja jestem zadowolona, ciągle mam w pamięci, że Mins nie był do końca czystą i w 100% pozytywną postacią, dlatego jego decyzje mnie nie dziwiły. Za ogromny plus uznaję dużo dojrzalsze decyzje Minsa i to, że mogłam mu towarzyszyć przez całą wędrówkę po tym świecie.
Kolejnym dużym plusem tej książki, jest to, jak autor zakończył wszystkie wątki. Zagadkowa śmierć, która złamała moje serce w pierwszym tomie, została rozwiązana, ale nie tylko ten wątek doczekał się rozwinięcia i zakończenia. W końcu wszystkie karty tajemniczej organizacji Czarnych Kotów zostały odkryte, co daje idealne zakończenie tej historii.
Podsumowując, bardzo podobała mi się ta przygoda, do tego będę czuć ogromny sentyment do niej, a wam polecam ją, byście przekonali się sami, czy jest to fantastyka dla was. Dziękuję bardzo autorowi za książkę do recenzji.
"Czasami nie dostrzegamy, jak wiele od nas zależy, dopóki nie zaczniemy działać".
W trzeciej, finalnej odsłonie cyklu "Czarne Koty" jest decyzja i jest konsekwencja. A między jednym, a drugim tytułowy most, który łączy je niczym węzeł. Most, do którego musiał w końcu dojść Mins – bohater zapewniający czytelnikom w dwóch poprzednich tomach niezapomnianą przygodę. W ostatnim jest podobnie z tą różnicą, że miłośników tego uniwersum nie ominie także wzruszenie.
Edgar Hryniewicki, rocznik 2000 to student Wydziału Mechanicznego na Politechnice Białostockiej. Miłośnik książek, gier komputerowych i sportu, w tym piłki nożnej oraz jazdy na rowerze. Autor zadebiutował w 2020 r. pisaną od siedemnastego roku życia powieścią pt. "Czarne Koty”. W 2022 r. wydał jej kontynuację pt. "Ostatni goblin".
Mins ma już dosyć wyniszczającej wojny z Południem i pragnie jedynie wrócić do Thornis, by rozpocząć normalne życie u boku ukochanej Tulelii. Nie jest to jednak możliwe, dopóki istnieje organizacja Czarnych Kotów, przez którą wpakował się w nie lada tarapaty. Bohater korzysta więc z pomocy Gwalberta Gurdenca, dla którego zaczyna pracować. Pamiętając o swojej obietnicy danej ukochanej, stara się nie wracać do niechlubnej przeszłości.
Powrót do Thornis, czyli na rodzimą wyspę Minsa, na której dzieje się znaczna część akcji trzeciego tomu tego cyklu to przede wszystkim niełatwe rozliczenie z przeszłością głównego bohatera i decyzje, jakie naznaczą jego przyszłość. Edgar Hryniewicki wrzuca bowiem Minsa w wir kolejnych trudnych wydarzeń i wcale nie oszczędza swojego bohatera, dokładając mu coraz to nowsze wyzwania. W zasadzie to właśnie w finalnym tomie czytelnik obserwuje ewolucję charakteru tej postaci i jej spojrzenia na świat, których konsekwencją jest wyzierająca z Minsa dojrzałość i odpowiedzialność za popełnione błędy. Ta nowa twarz bohatera, którego losy śledzimy od pierwszego tomu czasami zaskakuje i potrafi wyzwolić swoistą niepewność dotyczącą podjętych decyzji.
Akcja "Po drugiej stronie mostu" toczy się wielotorowo, co niewątpliwie wpływa na podniesienie jej dynamiki. Autor, zapraszając nas po raz trzeci do swojego świetnie skrojonego uniwersum, dba o szczegóły topograficzne w fabule, zamieszcza na końcu mapki wykreowanego przez siebie świata, wplata soczyste opisy bitew, a do tego wszystkiego porusza tematy tak bliskie każdemu z nas. Są nimi moc przyjaźni, granice lojalności, nieunikniona śmierć, a także wiara w to, co się kocha. Mins musi poradzić sobie z wieloma przeciwnościami, bo przecież "Życie jest pełne zagadek i niepewności".
Wielu czytelników może poczuć zdziwienie poznając zakończenie losów Minsa, gdyż Edgar Hryniewicki przygotował dla niego mało przewidywalny scenariusz. Rewelacyjnym zabiegiem jest również końcowy rozdział książki, czyli Epilog, w którym autor zdradza dalsze perypetie innych bohaterów, w tym także przyjaciół protagonisty. Mowa tutaj w szczególności o Joimie, Menelaosie, Perthu, Elpedrze, Raghalcie, Nergu i Smelinku. To właśnie w tej części można poczuć pewną dozę wzruszenia i refleksji nad ludzkimi decyzjami oraz wynikającymi z nich nieodwracalnymi konsekwencjami.
"Po drugiej stronie mostu" to udane zakończenie całej trylogii, która przenosi czytelnika do fikcyjnego świata pełnego intryg, wojen, ale i prawdziwej przyjaźni oraz miłości. Niewątpliwie warto poznać całe uniwersum skrojone coraz lepszym piórem Edgara Hryniewickiego od pierwszego tomu cyklu, gdyż literacka przygoda z Minsem i Czarnymi Kotami oferuje mnóstwo wrażeń i zaskakujących wydarzeń, okraszonych refleksją nad złożonością ludzkiej natury.
Droga powrotna do domu bywa najtrudniejszą podróżą w życiu. Wojna z Południem wkracza w decydującą fazę. Królestwa Krotosu i Protosu podporządkowują sobie...
W czasach spisków, zdrad i chwiejnych sojuszy zacierają się granice między dobrem i złem. Nadchodzą mroczne czasy dla handlowego miasta Thornis. Zagrażają...
Przeczytane:2024-01-01, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024, Egzemplarz recenzencki, czytam regularnie,
Nie tak dawno przedstawiałam Wam Edgara Hryniewickiego i jego debiutanckie dzieło Czarne Koty – pierwszy tom trylogii; po drodze był drugi tom Ostatni goblin. Dzisiaj zapraszam na opinię o ostatniej, trzeciej części oraz na maleńkie podsumowanie całej trylogii, która właśnie dobiegła końca.
Młody człowiek napisał trzy książki, które spaja jedna historia i wspólni bohaterowie. Nie to jest zadziwiające, tylko raczej to, że od podstaw stworzył na potrzeby tej trylogii świat, do którego nas, czytelników zaprosił. Nie trzeba być bardzo uważnym żeby zauważyć wpływ innych pisarzy, którzy wywarli na Hryniewickiego wpływ. I nie jest to wcale dziwne.
Trylogia Czarne Koty to trzy tomy: Czarne Koty; Ostatni goblin oraz Po drugiej stronie mostu. Każdy z nich to niesamowita dawka przygód, bardzo intensywnych. Wielość opisów, które akurat ja niezmiernie lubię, bo pomagają mi się przenieść do świata przedstawionego i nie muszę sobie za bardzo nic wyobrażać. Mnogość postaci, która wiele osób może doprowadzić o lekki zawrót głowy. Ale koniec końców można się w tym wszystkim połapać, bez większych problemów. Na pewno pomagają w tym załączone w każdej książce mapki, ale także uważność w poznawaniu świata stworzonego przez Hryniewickiego.
Zastanawiam się co napisać, żeby nie zdradzić zbyt wiele i nie popsuć nikomu przyjemności z poznawania tej i wcześniejszych części trylogii. Oczywiście nadal trwa wyniszczająca wojna. Cały czas jest całkiem sporo przygód i zwrotów akcji. Po wyjściu z więzienia jesteśmy świadkami dojrzewania Minsa, głównego bohatera trylogii. Z trochę naiwnego młodzieńca przeistacza się w coraz bardziej świadomego młodego człowieka, który wie czego chce. Jego relacje z ukochaną Tulelią stały się głębsze i bardziej poważne. A sama Tulelia, jako następca swojego ojca szykuje się do roli przywódcy. Prawdę mówiąc z chęcią przeczytałabym oddzielną książkę poświęconą właśnie tej postaci.
Muszę w tym miejscu napisać, że jesteśmy (my czytelnicy) świadkami dojrzewania nie tylko głównego bohatera Czarnych Kotów. Na naszych oczach zachodzi zmiana, dojrzewanie, czy jak kto chciałby to nazwać w samym autorze trylogii. Jeżeli ja czy ktokolwiek inny miał jakieś zarzuty do Edgara Hryniewickiego po przeczytaniu pierwszego tomu, to po drugim było ich zdecydowanie mniej. Młody pisarz uczy się na własnych błędach i potrafi wychwytywać mniej pochlebne opinie, ale nie obraża się tylko przekuwa je w czyn. Po drugiej stronie mostu czyli tom wieńczący trylogię praktycznie pozbawiony jest błędów i po tym widać ogromną pracę, którą włożył autor w tworzenie tej historii. Jestem ogromnie ciekawa jego kolejnych powieści, bo jestem pewna, że po takim początku będą powstawać następne. I mam nadzieję (wielką nadzieję), że tak, jak w przypadku następujących po sobie części Czarnych Kotów Edgar Hryniewicki zaproponuje mi współpracę przy recenzowaniu swoich książek.
A wracając do trylogii. Cóż. Wszystko kiedyś musi się skończyć. Tylko szkoda, że dobre kończy się zawsze za szybko. Tak prędko minął mi czas na czytaniu i oczekiwaniu na kolejne części. Teraz chciałabym, żeby to nie była trylogia tylko bardziej rozbudowane dzieło. Ale czy wówczas by nam się nie znudziło?
Po drugiej stronie mostu jest świetną kontynuacją wcześniejszych części. W tym momencie zwracam uwagę na kolejność czytania – jest bardzo ważna, żeby się nie pogubić podczas lektury. Najnowsza powieść jest, według mnie, również najlepszą i najbardziej dopracowaną książką Hryniewickiego. To wielotorowa fabuła, dynamiczna; fantasy, batalistyczna i trochę awanturnicza; przygodowa z motywem podróży. Nie wiem czy można chcieć więcej.
Myślę, że jeżeli miałam kogoś przekonać, to to zrobiłam. Po drugiej stronie mostu tak, jak całą trylogię Czarne Koty z pełnym przekonaniem polecam, nie tylko dlatego, że to był debiut, ale dlatego, że to są naprawdę dobre książki.