Klasyczna opowieść fantasy, utkana z wątków historii, mitu i baśni.
Peggy jest Żagwią, potrafi spojrzeć w płomień jaśniejący w sercu każdego człowieka. Chroni Alvina Stwórcę od chwili narodzin - od dnia, kiedy Niszczyciel pierwszy raz spróbował go zabić.
Jednak przeznaczenie pchnęło ich na różne szlaki. Alvin ruszył na północ, gdzie jego zdolności uważane są za czarnoksięstwo, a korzystanie z nich karane jest śmiercią. Peggy pociągnęła na południe, gdyż zobaczyła w przyszłości straszliwą wojnę i zniszczenie. Tylko jedna ścieżka prowadzi przez chaos wojny, a misją Peggy jest przeprowadzenie świata tą ścieżką ku pokojowi.
Orson Scott Card (ur. 1951) - jeden z najbardziej popularnych autorów science fiction. Zadebiutował w wieku 26 lat opowiadaniem "Gra Endera"; zostało ono później rozbudowane do rozmiarów powieści, która zapoczątkowała jeden z najpopularniejszych cykli powieściowych autora - "Sagę o Enderze". Równie popularną i powiązaną z nią fabularnie jest "Saga Cienia". "Płomień serca" to piąty tom cyklu "Opowieść o Alvinie Stwórcy".
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2019-05-16
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 360
Tytuł oryginału: Heartfire
ALVIN POWRACA… RAZ JESZCZE
Kiedy niemal trzy lata temu wydawnictwo Prószyński zaczęło wznawiać serię "Opowieść o Alvinie Stwórcy", tysiące fanów dobre fantastyki – w tym oczywiście ja – miało powody do zadowolenia. Przyznam jednak, że kiedy po wydaniu czwartego tomu niemal przez rok wydawca milczał na temat ciągu dalszego, zacząłem obawiać się, że może sprzedaż na kolana nie powaliła i nie dostaniemy całości. A jednak niedawno piąta odsłona cyku trafiła na księgarskie półki i co tu dużo mówić, warto było czekać. Jak zawsze bowiem w rękach czytelników znalazł się kawał dobrej literatury, która nie przypadkiem była nominowana do Locus Award w 1999 roku.
Chociaż los połączył Peggy i Alvina, a ich relacje ewoluują i prowadzą do wielkich zmian w życiu obojga, ich drogi znów będą musiały się rozejść. Gdy Alvin wraz z towarzyszami Verily’m Cooperem, Arthurem Stuartem i Mike’iem Finkiem dołącza do wyprawy ornitologa Johna Jamesa Audubona, trafia na północ, gdzie zdolności, jakimi włada uważane są za przestępstwo, za które kara może być tylko jedna – śmierć. Tymczasem kierowana wizjami przyszłej wojny Peggy wyrusza na południe, by zapobiec tragedii i przywrócić pokój. Dla obojga nastaje czas prób, którego mogą jednak nie przetrwać…
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2019/05/pomien-serca-orson-scott-card.html
W pierwszym tomie Rigg połączył siły z innym równie utalentowanym nastolatkiem, by odnaleźć siostrę i zrozumieć, na co naprawdę go stać. W drugim - stanął...
Danny North jest pierwszym magiem wrót urodzonym na Ziemi od prawie dwóch tysięcy lat. A przynajmniej pierwszym, któremu udało się...
Przeczytane:2019-10-05, Ocena: 3, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku, Mam,
Jakiś czas temu dałam sobie na spokój z perypetiami Alvina Stwórcy i jego przyjaciół. Powodem tego było to, że po prostu zaczęły mnie nużyć. Jednak ostatnio stwierdziłam, że chyba trzeba by było przekonać się co będzie dalej.
W tej części w poszukiwaniu Kryształowego Miasta Alvin ruszył na północ, gdzie jego zdolności uważane są za czarnoksięstwo, a korzystanie z nich karane jest śmiercią. Peggy pociągnęła na południe, gdyż zobaczyła w przyszłości straszliwą wojnę i zniszczenie. Tylko jedna ścieżka prowadzi przez chaos wojny, a misją Peggy jest przeprowadzenie świata tą ścieżką ku pokojowi.
Przepraszam ale muszę to powiedzieć – cała ta historia jest coraz bardziej pozbawiona sensu. Mam wrażenie, że autor ciągnie to wszystko, bo musi. Nic tu nie trzyma się kupy. Bohaterowie, których poznaliśmy robią się coraz dziwniejsi, coraz bardziej rozmywają się. A nowi, którzy pojawiają się w ogóle nic nie wnoszą do treści. Szkoda, że ciekawie zapowiadający się wątek Calvina został zaprzepaszczony.
Jeśli chodzi o styl pisania, to też czuję się rozczarowana. Narracja jest jakaś tak rozwleczona, skupia się na mało ważnych sprawach. W ogóle nie wciągnęło mnie. Niestety jak dla mnie to strata czasu.