Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2003-03-01
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 304
ALVIN POWRACA… RAZ JESZCZE
Kiedy niemal trzy lata temu wydawnictwo Prószyński zaczęło wznawiać serię "Opowieść o Alvinie Stwórcy", tysiące fanów dobre fantastyki – w tym oczywiście ja – miało powody do zadowolenia. Przyznam jednak, że kiedy po wydaniu czwartego tomu niemal przez rok wydawca milczał na temat ciągu dalszego, zacząłem obawiać się, że może sprzedaż na kolana nie powaliła i nie dostaniemy całości. A jednak niedawno piąta odsłona cyku trafiła na księgarskie półki i co tu dużo mówić, warto było czekać. Jak zawsze bowiem w rękach czytelników znalazł się kawał dobrej literatury, która nie przypadkiem była nominowana do Locus Award w 1999 roku.
Chociaż los połączył Peggy i Alvina, a ich relacje ewoluują i prowadzą do wielkich zmian w życiu obojga, ich drogi znów będą musiały się rozejść. Gdy Alvin wraz z towarzyszami Verily’m Cooperem, Arthurem Stuartem i Mike’iem Finkiem dołącza do wyprawy ornitologa Johna Jamesa Audubona, trafia na północ, gdzie zdolności, jakimi włada uważane są za przestępstwo, za które kara może być tylko jedna – śmierć. Tymczasem kierowana wizjami przyszłej wojny Peggy wyrusza na południe, by zapobiec tragedii i przywrócić pokój. Dla obojga nastaje czas prób, którego mogą jednak nie przetrwać…
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2019/05/pomien-serca-orson-scott-card.html
Don Lark prowadził kiedyś zwyczajne, szczęśliwe życie. Niestety, splot tragicznych okoliczności zburzył jego spokojną egzystencję i uczynił z niego zdziwaczałego...
Quentin Fears, młody amerykański milioner doświadcza przeżyć, które sprawiają, że mimo bardzo racjonalnego stosunku do życia, musi uwierzyć w to, co niemożliwe...
Przeczytane:2019-10-05, Ocena: 3, Przeczytałam,
Jakiś czas temu dałam sobie na spokój z perypetiami Alvina Stwórcy i jego przyjaciół. Powodem tego było to, że po prostu zaczęły mnie nużyć. Jednak ostatnio stwierdziłam, że chyba trzeba by było przekonać się co będzie dalej.
W tej części w poszukiwaniu Kryształowego Miasta Alvin ruszył na północ, gdzie jego zdolności uważane są za czarnoksięstwo, a korzystanie z nich karane jest śmiercią. Peggy pociągnęła na południe, gdyż zobaczyła w przyszłości straszliwą wojnę i zniszczenie. Tylko jedna ścieżka prowadzi przez chaos wojny, a misją Peggy jest przeprowadzenie świata tą ścieżką ku pokojowi.
Przepraszam ale muszę to powiedzieć – cała ta historia jest coraz bardziej pozbawiona sensu. Mam wrażenie, że autor ciągnie to wszystko, bo musi. Nic tu nie trzyma się kupy. Bohaterowie, których poznaliśmy robią się coraz dziwniejsi, coraz bardziej rozmywają się. A nowi, którzy pojawiają się w ogóle nic nie wnoszą do treści. Szkoda, że ciekawie zapowiadający się wątek Calvina został zaprzepaszczony.
Jeśli chodzi o styl pisania, to też czuję się rozczarowana. Narracja jest jakaś tak rozwleczona, skupia się na mało ważnych sprawach. W ogóle nie wciągnęło mnie. Niestety jak dla mnie to strata czasu.