Prawdziwa niespodzianka dla miłośników prozy czeskiego mistrza „niepowszedniej powszedniości”. Nigdy dotąd niepublikowany w Polsce tom wczesnych (1968) opowiadań Bohumila Hrabala, z typowymi cechami jego twórczości tamtego okresu: zabawa konwencjami literackimi, fantasmagoryczna wyobraźnia, skłonność do groteski, surrealistyczne poczucie humoru. W Pieśniach..., u których podstaw legło zafascynowanie autora XIX-wieczną literaturą jarmarczną, a więc wszelkimi „krwawymi” i „sensacyjnymi” opowieściami powstającymi wówczas ku uciesze gawiedzi, Hrabal buduje pomost pomiędzy dawną i współczesną literaturą popularną. To w tym właśnie tomie znalazł się m.in. przezabawny, wielokrotnie cytowany tekst „Pieśni dziadowskiej”, którą napisali czytelnicy, składający się wyłącznie z fragmentów listów otrzymywanych przez autora, a stanowiący swoistą „cenzurkę” wystawioną ich nadawcom, których emocje wahają się pomiędzy wulgarnymi inwektywami a egzaltowanymi zachwytami.
Wydawnictwo: Czytelnik
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: b.d
Liczba stron: 184
Jest to moje drugie podejście do tej książki. Pierwsze zakończyło się sromotną klęską po kilku stronach, ale w sumie tej książki nie da się zrozumieć i czytać w pośpiechu, jak to się czyta 'recenzencko'. Ale coś mnie do niej ciągnęło i w rezultacie przeczytałam ją teraz, gdy się nie spieszę i mogę ją czytać powoli i w skupieniu.
Jest to poezja w czystej postaci i rzut oka na świat wewnętrzny pisarza i wrażliwego człowieka. Tytułowe legendy i pieśni w zasadzie mają opiewać wzniosłe czyny, wybitne jednostki. A mamy tu misz masz głosów ulicy, świat wojny i powojenny Czech, ludzi słabych, małych, zwykłych i zagubionych. To dosyć nowatorskie w formie opowiadania, polifoniczny głos ulicy. W tym wszystkim wybrzmiewa tragizm pisarza, który wyłapuje w współodczuwa ten marazm, pustkę, brak idei słabość i brak wielkości swojej i ludzi. Najbardziej do mnie przemówiło opowiadanie o Kainie, w którym bohater chce popełnić samobójstwo, potem chce się ożenić, w międzyczasie zostaje postawiony przed sytuacją wojny, wojska i śmierci żołnierza. W tym wszystkim ciągle widzi człowieka i Chrystusa, przeznaczenie i determinizm egzystencjalny. W sumie to trudne do opisu teksty, bo niby proste, złożone z głosów ludzi zwykłych, głosu ulicy, a jednak bardzo filozoficzne i poetyckie. To opowiadanie i cały zbiór są piękne w całości i w konkretnych opisach, cytatach, jak ten:
'Starałem się i czułem, i słyszałem, i widziałem, że nieistnienie moich uczuć wywołuje rozkosz i miłość, i drżenie. Przepływa prze ze mnie jakaś boska głuchota'.
'Trzeba będzie wszystko uzupełnić, bo - skoro się nie ma powodu, by nie żyć - musi się żyć'.
I taki końcowy, o roli pisarza:
'Z ręką na sercu, panie Peszaku, niekiedy cholernie trudno w historycznych ziemiach czeskich być pisarzem, cholernie trudno, niekiedy ogromnie trudno, tak że choć w mordę bij, jak powiada nasz dobrotliwy lud'. - Zanotowałam sobie ten ostatni cytat, bo mi się skojarzył z Tokarczuk i Miłoszem. Tak, chyba bardzo trudno było Hrabalowi być pisarzem, ale jakoś mu się udało, a co najważniejsze, pozostał sobą.
W swoim domku w Kersku pod Pragą Hrabal zajmował się pisaniem i ukochanymi kotami, wśród których ulubienicą była rudo-biała Auteczko. Kiedy jednak koty...
... jestem zatem członkiem korespondentem Akademii Bawidulstwa, słuchaczem katedry euforii, moim bogiem jest Dionizos, pijany, urokliwy młodzieniec, wesołość...