Pełna absurdalnego humoru, bystrym okiem uchwycona migawka rzeczywistości.
Wydawnictwo: Świat Literacki
Data wydania: 2002-03-13
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 94
W przypadku tego opowiadania trudno jest stwierdzic,co jest lepsze:film Jirzego Menzla nakrecony na jego podstawie,czy tez literacki pierwowzor? Hrabal w znakomity sposob przedstawil pelna ciepla historie milosnych perypetii pomocnika zawiadowcy malej stacji kolejowej,zderzajac ja z okrucienstwem II wojny swiatowej.Nietuzinkowa wyobraznia autora i charakterystyczny-lekko rubaszny-styl opowiesci sprawiaja,ze mamy do czynienia z prawdziwa literacka perelka.
Niekonwencjonalna powieść inspirowana postacią grafika-abstrakcjonisty Vladimira Boudnika, opowieść o przyjaźni i wspólnych poszukiwaniach nowych źródeł inspiracji....
"Bez przerwy pić też się nie da, więc się dokształcam." Bohumil Hrabal (1914-1997). W tym jednym zdaniu, wypowiedzianym podczas spotkania z czytelnikami...
Przeczytane:2019-03-10,
Trzeba jednak talentu, aby o rzeczach trudnych, potwornych wręcz pisać tak jak Hrabal. Z jednej strony nie ma zbędnego wyolbrzymiania, ale z drugiej strony nie ma też bagatelizowania tego, co istotne. Akcja tej opowieści rozgrywa się w czasie II Wojny Światowej na czeskiej prowincji, ale to nie wojna jest tu na pierwszym planie. O wojnie przypomina jedynie nakaz zaciemniania, a w przypadku pracowników kolei także pociągi pod specjalnym nadzorem. Są to pociągi niemieckiej armii zmierzające na Wschód oraz wracające na Zachód. To one tak naprawdę są świadectwem toczącej się wojny. A pracownicy kolei? Żyją swoim życiem, jakby wojna ich w ogóle nie dotyczyła. Ale do czasu…
Miłosz Pipka. To główny bohater. To z jego perspektywy poznajemy wszystkie wydarzenia. To młody i wrażliwy chłopak stojący u progu dojrzałości. A że w tę dojrzałość wszedł dość niefortunnie targnął się na swoje życie. Po rekonwalescencji powrócił do swoich obowiązków. Miłosz, jak na wrażliwego chłopca przystało, jest bardzo dobrym obserwatorem. A wnioski płynące z tych obserwacji są trafne i dobitne, choć przedstawione z nutką ironii i … drwiny.
Miłosz jest dumny ze swojego dziadka, który jako pierwszy i jedyny stawił opór niemieckiemu najeźdźcy. Cóż, że nieskutecznie? Miłosz jest wrażliwy na krzywdę innych. Ludzi i zwierząt. Żal mu nawet tych żołnierzy niemieckich zmierzających na front wschodni. Oni jeszcze nie wiedzą, co ich tam czeka, a Miłosz ma już pełniejszy obraz sytuacji. Gdy leży obok postrzelonego niemieckiego żołnierza dochodzi do wniosku, że gdyby nie ta przeklęta wojny mogliby się nawet polubić. Kto wie? A tak leżą tu razem z ranami postrzałowymi. Ale Miłosz nie jest bezkrytyczny. Nie żal mu Niemców, uciekinierów ze zbombardowanego Drezna. Nie waha się oddać strzału, gdy trzeba kwitując wszystko jednym zdaniem: Trzeba było siedzieć w domu na dupie… Takie jedno niewyszukane zdanie, a czytanie w kontekście całej opowieści nabierające mocy. Taki jest Hrabal. Aby nie silić się na skomplikowane metafory, a prostym stwierdzeniem wypowiedzieć się w niebłahej kwestii. Tak samo z panem Całuskiem. Niby nicpoń i uwodziciel nie stroniący od osobliwych psot. Ale to tylko przykrywka, bo gdy trzeba, pokazuje się z zupełnie innej strony.
"Pociągi pod specjalnym nadzorem" to specyficzna lektura. To jest kwintesencja kunsztu Hrabala. Żart, gdy do śmiechu nie jest nikomu. Cynizm, który pozwala funkcjonować w tym nienormalnym świecie. Ofiarność, gdy wymaga tego sytuacja.