Pies, który nas odnalazł

Ocena: 5.5 (8 głosów)

Małżeństwo Anki i Remka przechodzi kryzys, ich dwunastoletnia córka zaczyna się buntować, a młodszy syn Kaj jest dzieckiem ze spektrum autyzmu. I kiedy wydaje się, że wszystko zmierza do katastrofy, pojawia się Fred - pies po przejściach. Nikt go nie szuka, po ciężkiej operacji, ma trafić do schroniska. Anka impulsywnie podejmuje decyzję - zabiera zwierzaka do domu. Pies w rodzinie to szkoła odpowiedzialności dla dzieci i szkoła uczuć dla dorosłych. Ale też lekcja bezinteresownej miłości.

Czy zwierzęta pojawiają się w naszym życiu, by uczynić nas lepszymi? Czy gdy zakończą swoją misję, muszą odejść? I czy... mają duszę?

Informacje dodatkowe o Pies, który nas odnalazł:

Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2022-02-09
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788328092723
Liczba stron: 256

Tagi: bóg

więcej

Kup książkę Pies, który nas odnalazł

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Lepiej kochać chwilę i potem cierpieć, niż nie kochać nigdy.


Więcej
Więcej cytatów z tej książki
REKLAMA

Zobacz także

Pies, który nas odnalazł - opinie o książce

Avatar użytkownika - Canis_Luna
Canis_Luna
Przeczytane:2022-04-24,

Wydawnictwu W.A.B bardzo dziękuje za egzemplarz do recenzji.

Dość długo zwlekałam z tą recenzją. „Pies, który nas znalazł” Jagny Kaczanowskiej towarzyszył mi podczas tygodnia, który wydrenował mnie psychicznie z kilku powodów. Nie było w tym oczywiście niczyjej winy, życie w końcu różnie się układa. Niemniej ta książka była jak dobra terapia, bo choć poruszała niełatwe tematy, pozwalała się odprężyć po ciężkim dniu.

Czy „Pies…” jest opowieścią o psie? Na pewno nie w takim stopniu w jakim wszyscy psiarze by sobie życzyli. I choć kundelek Fred jest cichym bohaterem opowieści, raczej nie jest postacią centralną.

Już od pierwszych stron wchodzimy w sam środek problemów. Dwunastoletnia Pola podczas „oddechu” od rodziców i brata, napotyka na swej drodze psa. Kudłacz jest ranny i wygląda jak siedem nieszczęść. Nie chce jednak ani na chwilę odstąpić dziewczynki. Ta decyduje się zabrać go do domu, choć wie, że ten pomysł raczej nie spotka się z entuzjazmem domowników.

I nie myli się. Jej mama, Anna nie jest zadowolona, tak samo jak tata, Remek. Sytuacja zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, kiedy ich młodsze dziecko, syn Kaj, wypowiada pierwsze słowo, wlepiając oczy w zwierzaka.

Nie byłoby to nic dziwnego, gdyby Kaj nie był dzieckiem ze spektrum autyzmu, a to jedno słowo wypowiedziane do psa jest wielkim wydarzeniem. Na tyle dużym, że niepełnosprawny Fred zostaje przyjęty do rodziny. I choć w jakiś sposób spaja rodzinę, okazuje się, że jej problemy są głębsze niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić.

Pani Jagna w sposób ciepły i przystępny pisze o trudnych tematach. Ja z całą pewnością, nawet pomimo opisu, nie spodziewałam się tego co zostało mi w książce zaserwowane. Mnóstwo emocji i problemów, z którymi bohaterowie musieli się zmierzyć. A my razem z nimi.

Z pewnością wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, że autyzm może tak utrudnić życie, nie tylko rodziny, ale zwłaszcza cierpiącej na niego osoby. Pani Jagna przedstawia nam to dobrze i dobitnie. Czujemy ból matki, która staje na głowie by jej ukochane dziecko wyrzekło choć słowo, by zaczęło rozwijać się w takim tempie jak rówieśnicy, by wydostało się ze swego świata, w którym królują śrubki i równo poukładane sztućce. Buntujemy się przeciw postawie ojca, który ucieka w pracę, zostawiając trud wychowania dwójki dzieci na głowie żony, (jednocześnie zarabia, aby opłacić coraz to droższe terapie dla Kaja). Współczujemy młodej Poli, która mając dwanaście lat nie czuje oparcia w rodzicach i wchodzi w okres buntu z najgorszej możliwej pozycji. W tym wszystkim znajduje się włochata znajda, Fred. Pies bez łapy, o którego domownicy najpierw się kłócą, ale próbują jakoś się zgrać, aby uporządkować sobie obowiązki wobec zwierzęcia. Dzielą się spacerami, dzięki którym w niedługim czasie każdy zaczyna odczuwać przyjemność z posiadania psa. Są one dla nich swego rodzaju terapią.

Fred nie jest może takim bohaterem, jak psy w książkach W. Bruce’a Camerona, (na co miałam nadzieję). Jest jednak niemniej ważny. W kulminacyjnym momencie powieści okazuje się wręcz kluczowy, ratując Polę ze strasznej opresji.

Bohaterowie książki są jasno nakreśleni. Mimo tego, że każde z nich ma wady i przytłacza ich sytuacja z Kajem, nie są irytujący, (no może oprócz teściowej, która jest wręcz książkowym przykładem). Wręcz przeciwnie. Jesteśmy w stanie postawić się na ich miejscu a nawet zrozumieć.

Język jakim operuje Pani Jagna jest przyjemny, książkę aż chętnie się czyta, chce się po nią sięgnąć. Jest idealna do koca i herbaty. Cała historia, mimo piętrzących się trudności w jakiś sposób była kojąca i niosła nadzieję. Powieść pozostawia morał, że wszelkie problemy można przezwyciężyć, że trzeba trzymać się razem, że rodzina jest najważniejsza i nic nie jest straszne, kiedy zaczyna się patrzeć w jednym kierunku i jest się dla siebie oparciem. Mam wrażenie, że to mogła sprawić obecność psiego bohatera. Pomagał Ani, Remkowi, Kajowi i Poli, pomagał także czytelnikowi. Książkowy pies nie różni się zatem niczym od realnego psa. W wielu przypadkach wystarczy wtulić twarz w miękką sierść, żeby zapomnieć o wszystkim co złe.

Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2022-03-06, 2022,

"Lepiej kochać chwilę i potem cierpieć, niż nie kochać nigdy."

Anka i Remek to małżeństwo które przechodzi kryzys, ale to nie jedyne ich zmartwienie. Mają syna ze spektrum autyzmu, oraz dwunastoletnia córkę Pole wiecznie zbuntowaną. Do rodziny zostaje dodany pies, znaleziony przez ich córkę na ulicy. Pies który po operacji ma amputowaną łapę i porusza się na trzech łapach.

Pies który nas odnalazł, to książka która ma mocne i słabe strony.
Mocna stroną to relacje wiążące rodzinę, skomplikowane, trudne, które posiadają drugie dno. Anka przez autyzm syna odstawiła na dalszy plan potrzeby swojej córki. Ciągła potrzeba uwagi syna, spowodowała że zaczęła postrzegać swoją córkę jako samowystarczalną, jako osobę już dorosłą. Pola nastolatka, która domaga się uwagi matki, jednak z braku sił Anki już jej nie dostaje. Pogarszają się jej oceny, ciągle chodzi wkurzona na świat, uważa się niekochana i niepotrzebna w swej rodzinie. Remek mąż, którego przerosła rola ojca dziecka z autyzmem, woli zarabiać do późnych godzin na rodzinę, niż budować relacje ze swoimi dziećmi. Ta część to kawał dobrej roboty, każda trudna emocja jest doskonale widoczna. Jednak zdarzają się potknięcia takie jak mówienie do psychologa szkolnego po imieniu ( mało profesjonalne), jak wypicie przez dwunastolatkę trzech drinków gdzie nigdy nie piła alkoholu i jej nic nie było no nie mało realne. Ale dzięki mocno zbudowanych relacjach między członkami rodziny na takie potknięcia idzie przymrużyć oko. Jednak...

Najsłabszym ogniwem w tej historii jest pies. Pies przyprowadzony z ulicy do domu który łasi się do autystycznego dziecka i dzięki niemu Kaj wymawia pierwsze słowo w swoim czteroletnim życiu. Nierealne.
Kiedy pies po operacji w której amputowano mu nogę, tak naturalnie wbija się w otoczenie i relacje rodziny. Nierealne.
Jako właścicielka psa i matka syna, wiem że relacje między członkami rodziny nie zawsze są kolorowe. Po drugie aby były przyjazne psa trzeba "ułożyć" wychować a to trochę wymaga pracy i czasu.
Wydaje mi się, że autorka za duży nacisk pozytywnych emocji nałożyła na psa, przez co stał się nierealny.
Po drugie w pewnym momencie to tak naprawdę Fredo był tylko przerywnikiem między zdaniami, i jakby był ale go niebyło. Samo zakończenie zbyt tragiczno-słodkie.
Zakończenie, które ma przesłanie zaadoptujmy trudne psy z przeszłością , bo będą członkiem w rodzinie gdzie są dzieci.
Właściciel psa i rodzic dziecka, świadomy człowiek wie że z takimi psami nie od razu jest tak kolorowo, że takie psy wymagają uwagi, tresury i co najważniejsze nie zawsze akceptują dzieci.

Gdyby autorka znalazła inny sposób, wydarzenie na poprawę relacji rodziny niż pies ta książka byłaby bardzo dobra, dla mnie słaba ale duży plus za relacje i trudne emocje dlatego wyższa ocena.

Link do opinii
Avatar użytkownika - BOOKSARE_MYPASSI
BOOKSARE_MYPASSI
Przeczytane:2022-02-28, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Posiadam, współpraca,

To historia rodziny mieszkającej na warszawskim Ursynowie. Anka za dużo wzięła na swoje barki. Właściwie zrezygnowała z pracy zawodowej i cały swój czas poświęca Kajowi, autystycznemu 4-latkowi. Za wszelką cenę próbuje dotrzeć do syna, aby ten stał się samodzielny w dorosłym życiu. Zapomina o tym, że jej 12-letnia córka to jeszcze dziecko, które wymaga uwagi i rozmowy. Poli doskwiera poczucie, że jest mało ważna, czuje się niepotrzebna, niekochana i zaczyna się buntować. Nie podoba jej się, że mama całą uwagę poświęca jej bratu, a tata jest zapracowany i wiecznie nieobecny.
Podczas spaceru Pola spotyka psa. Zaczyna szukać jego właściciela, a gdy jej się to nie udaje, przyprowadza go do domu. Wie, że rodzice nie będą zadowoleni z jej pomysłu. Fred ostatecznie nie trafia do schroniska. Dlaczego rodzice zmienili zdanie? Dowiecie się sięgając po książkę.

Książka podejmuje wiele trudnych i ważnych tematów: problemy małżeńskie, świadome rodzicielstwo, odpowiedzialność, ucieczka z domu, autyzm. Pomimo tego wszystkiego rodzina przyjmuje do domu, wydaje się, kolejny problem – kalekiego, bezdomnego psa. Okazuje się, że obserwacja psa uświadamia członkom rodziny błędy, które popełniają. On godzi wszystkich. Tylko czy realnie jest to możliwe? Trochę bałabym się wpuścić do domu psa, który ma duży bagaż doświadczeń. Czy bym mu zaufała od pierwszej chwili jak to zrobiła Ania? Raczej nie, choć bardzo kocham psy. Za to uczucia, które targają Polą jestem w stanie zrozumieć, gdyż jest ona moją rówieśnicą. Książka przybliżyła też tematykę autyzmu. Poznałam problemy, z którymi codziennie zmagają się rodzice takich dzieci. Dowiedziałam się, że posiadanie dziecka niepełnosprawnego wymaga m.in. zaangażowania, cierpliwości, siły i wsparcia najbliższych.
„To nie jego wina, że świat cenił tylko jeden, określony „format” dziecka, w który on się nie wpisywał”.

Link do opinii
Avatar użytkownika - inthefuturelondo
inthefuturelondo
Przeczytane:2022-02-13,

Twórczość Jagny Kaczanowskiej znałam do tej pory tylko i wyłącznie z powieści, które napisała wspólnie z inną polską autorką. Tamte pozycje bardzo mi się podobały, jednak chciałam zobaczyć, jak autorka wypada w solowej książce. Kiedy więc otrzymałam propozycję przeczytania powieści, która zachwyciła mnie swoją okładką, tytułem i opisem już w pierwszej chwili – nawet nie zwlekałam. Czy Pies, który nas odnalazł to pozycja idealna? Czy mogę ją polecić? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie poniżej.


Anka powoli zaczyna mieć dość. Jej małżeństwo wisi na ostatnim włosku, córka Pola przechodzi młodzieńczy bunt, który w żaden sposób nie pomaga, a młodszy syn jest dzieckiem w spektrum autyzmu i pożera lwią część dnia kobiety. Kiedy więc pewnego dnia w ich życie wdziera się Fred – pies po przejściach, którego nikt nie szuka i nikt nie chce, Anka z początku chce oddać zwierzę do schroniska. Impuls każe jej jednak zatrzymać psa i w taki oto sposób ich ledwo trzymająca się rodzina zostaje zasilona nowym domownikiem. Czy teraz wszystko już zacznie się układać? Czy cała rodzina nauczy się cierpliwości i sztuki wzajemnego słuchania?


Powiem Wam szczerze, że ja od samego początku wiedziałam, że ta historia mnie trochę złamie. Gdzieś tam moja podświadomość to wiedziała, a ja wkroczyłam w tę powieść z całą swoją pewnością siebie. Pierwsze strony może mnie nie zachwyciły, a wręcz wywoływały moją złość (głównie z powodu zachowania głównych bohaterów), jednak im dalej posuwałam się w lekturze, tym coraz więcej widziałam, czułam i rozumiałam.


Anka to główna bohaterka powieści i z nią mam pewien problem. Z jednej strony jest to postać bardzo dobrze wykreowana, dająca się lubić, choć z początku błądząca po omacku w swoim życiu. Z drugiej jednak nie potrafiłam przejść obojętnie obok tego, jak postępowała ta bohaterka - ignorowała wręcz swoją starszą córkę i tak bardzo skupiła się na młodszym synku, że dosłownie przestała żyć swoim życiem. Choć rozumiem to postępowanie, to jednak bolało mnie to, jak bardzo Anka jest nieszczęśliwa i nie potrafi odnaleźć balansu w tym wszystkim.


Pola, czyli właśnie starsza córka Ani, w dużej mierze wzbudzała we mnie irytację. Choć to inteligentna dziewczyna, to jedna jej postępowanie mówiło jasno, że Pola nie potrafi zaakceptować faktu posiadania brata i dzielenia się z nim wspólną mamą. Wiem, że moja reakcja nie jest zbyt dobra, no bo umówmy się: Pola to jeszcze dziecko, które absolutnie ma prawo czuć się tak, jak się czuje i ma prawo do złości na swojego rodzica. Nic jednak nie jestem też w stanie poradzić na swoje własne uczucia.


Jagna Kaczanowska ma świetne pióro i stworzyła historię, która najpierw nie daje żadnych nadziei na polepszenie sytuacji, ale z czasem tę nadzieję pobudza i buduje na nowo. Napisałam wyżej, że główną bohaterką powieści jest Anka, jednak chyba powinnam napisać, że był nim Fred. Pies ten pojawił się prawie znikąd, a wprowadził tyle zmian w rodzinie Poli i Ani, że dosłownie głowa mała. Nie będę też ukrywać - ogromnie polubiłam tego psiaka i jego wątek okazał się niezwykle ważny dla całej powieści.


Autorka poruszyła również temat spektrum autyzmu, który mam wrażenie, że powoli przestaje być u nas tematem tabu. W rewelacyjny sposób pokazała i wytłumaczyła, że ludzie właśnie w tym spektrum są... po prostu ludźmi. Mają swoje zainteresowania, swoje uczucia i choć nie do końca potrafimy je zrozumieć, to skreślanie tych ludzi jest po prostu nieodpowiednie.


Pies, który nas odnalazł to tytuł, który zapadnie mi w pamięci na długo. Opisana przez autorkę historia poruszyła mnie do żywego, wciągnęła i wywołała morze łez. Pokochałam tę powieść i tych bohaterów i jestem pewna, że będę do nich wracać w przyszłości. W pewien sposób książka ta pomogła mi zrozumieć, że ja sama jeszcze nie pogodziłam się do końca z pewnymi zmianami, ale jestem na dobrej drodze ku temu.


Jeżeli nieobce Wam powieści obyczajowe, a i wątkiem zwierzęcym nie pogardzicie – Pies, który nas odnalazł może okazać się pozycją idealną dla Was. Nawet jeśli nie jesteście do końca przekonani, ja i tak Was zachęcam do poznania tej historii. Kto wie, może Was w sobie rozkocha tak jak mnie?

Link do opinii

Dzisiaj parę słów o książce, którą główną rolę odegrał pies. "Pies, który nas odnalazł" @jagnakaczanowska to jedna z tych książek, które bardzo szybko przeczytałam, ale też trochę się wzruszyłam.

Anka i Remek to małżeństwo, które przechodzi kryzys. Mają dwójkę dzieci. Pola, dwunastolatka, która zaczyna się buntować oraz Kaj, który ma autyzm. Przez chorobę syna, Anka, zaniedbuje pozostałych członków rodziny, a szczególnie odbija się to na jej córce. I wtedy właśnie pojawia się Fred, który po operacji ma trafić do schroniska. Pod wpływem emocji Ania postanawia zabrać psa do domu.
Gdy zaczynałam czytać tę książkę nie sądziłam, że mnie tak poruszy. Bardzo współczułam Poli tego, że czuła się odrzucona. Ania niezauważała, że jej córka nie jest do końca taka duża jak jej się wydaje i też potrzebuje bliskości mamy.
No i Fred, pies, który wprowadził do rodziny wiele miłości i ciepła. I chociaż z początku nikt go nie chciał to i tak wszyscy go pokochali.

Książka pokazuje, że pies to nie tylko zwierzę. To prawdziwy członek rodziny, który pokocha całym sercem, ale też pokaże, jak kochać. To dzięki niemu rodzina Poli na nowo się zbliżyła, chociaż w ostatnim czasie dużo przeszła.

Moim zdaniem książka pokazuje również jak ważną role odgrywają zwierzęta w wychowaniu i rozwoju dzieci. Niesamowicie uczą odpowiedzialności, ale też miłości i szacunku do drugiej istoty.

My nie mamy w domu psa, ale jest na podwórku. Widzę jaką relacje ma Antek z naszym psem. Strasznie są za sobą, uwielbiają się razem bawić i przytulać. Ale też widzę jak te zwierzęta są mądre. Będąc w ciąży z Antkiem, Iwan strasznie mnie pilnował, cały czas siedział przy mnie, a gdy już Antek się urodził to cały czas siedział przy łóżku i pilnował, aby młodemu nic się nie stało.

 

"Pies, który nas odnalazł" to książka, która daje do myślenia, ale przy okazji jest bardzo urocza i przytulna. Na końcu poleciały mi łzy, trochę ze smutku, ale też ze wzruszenia. Przeczytajcie tę książkę, myślę, że Wam też się spodoba. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - raspberry97
raspberry97
Przeczytane:2022-05-02, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam, 52 książki 2022,

[...]Łatwo jest snuć plany na przyszłość,gdy jest się młodym i życie leży przed nami jak biała, niezapisana karta.Znacznie trudniej,gdy karty już rozdano i jest jasne,że nam nie przypadły akurat te najlepsze [...]
[...] Lepiej kochać chwilę i potem cierpieć,nie nie kochać nigdy.[...]
Czy jakaś książka wzruszyła Was ostatnio do łez? U mnie stało się tak za sprawą powieści " Pies, który nas odnalazł". Historia traktuje o na pozór zwykłej, polskiej rodzinie, mieszkającej w jednym z bloków na Ursynowie. Rodzice, dwójka dzieci, problemy codzienności. Jednak co się dzieje, gdy jedno z dzieci jest " inne", wyjątkowe? Synek pary ma autyzm, wymaga specjalistycznej opieki oraz 100% uwagi rodziców. Jednak para ma starszą 12 letnią córkę Polę,która jest " normalna", zdrowa. Dziewczynka wymaga takiej samej troski i ciepła. Zaburzenie chłopca staje się preludium problemów rodziny, których nie sposób dostrzec na pierwszy rzut oka. Jaki wpływ na rodzinę może mieć pojawienie się psa?
"Pies, który nas odnalazł" to powieść pełna skrajnych emocji, pociągająca za czułe struny naszej duszy. Autorka w wyrazisty sposób przelała na papier zachowania społeczeństwa pojawiające się w starciu z niepełnosprawnością. Zarówno tą psychiczną jak i fizyczną. Ukazała brutalną rzeczywistość spychania chorych ludzi i zwierząt na margines. Mimo tytułu książki, to człowiek wiedzie tutaj główny prym, a czworonóg jest jego wiernym kompanem. To książka o konieczności rozmowy, próbie zamierzenia się z brutalną rzeczywistością.To powieść o naturze człowieka, o jego reakcjach na cierpienie. Jak często odwracamy wtedy wzrok,niczym perspektywę na pierwszym zdjęciu? A wreszcie lektura o uważności. Każdy z nas bowiem potrzebuje uwagi drugiej osoby,czasu 1:1, ciepła ramienia otulającego niczym koc, dającego poczucie bezpieczeństwa.
To emocjonalna, piękna opowieść będąca balsamem dla duszy.Dająca nadzieję, na zmiany, na lepsze.

Link do opinii
Avatar użytkownika - martucha180
martucha180
Przeczytane:2022-04-07, Ocena: 5, Przeczytałam, Moje 2022,

http://zycieipasje.net/2022/04/szpieg-w-ksiegarni-pies-ktory-nas-odnalazl-jagna-kaczanowska-recenzja/

Link do opinii

Najnowsza książka Jagny Kaczanowskiej miała swoją premierę całkiem niedawno temu, a do mnie trafiła za sprawą jednej z akcji recenzenckich portalu Lubimyczytać.pl.

Na kartach powieści poznajemy 12-letnią Polę, która w pewien zimowy wieczór przyprowadza do domu psa znajdę nadając mu imię Fred. Jednakże początkowo jej rodzice - Anka i Remek - nie chcą zgodzić się na to by Fred zamieszkał z nimi na stałe, obawiają się dodatkowych obowiązków, których i tak Anka ma nie mało, ponieważ poświęciła się całkowicie opiece nad 4-letnim autystycznym bratem Poli - Kajem.

W związku z tym, iż psiak wymaga pomocy medycznej, Anka postanawia zawieźć go do kliniki weterynaryjnej i tam załatwić przeniesienie go do schroniska. Okazuje się jednak, że konieczne jest amputowanie Fredowi łapy...Na skutek splotu różnych wydarzeń Anka decyduje się przygarnąć ,,trzynożnego" przyjaciela pod swój dach, co z kolei staje się dla wszystkich początkiem zupełnie nowego rozdziału w życiu tej rodziny.

Autorka w sposób bardzo wyraźny nakreśliła trudne relacje w rodzinie Poli, kryzys w małżeństwie jej rodziców oraz poczucie osamotnienia i zagubienia każdego z członków tej rodziny na różnych płaszczyznach.

Jest to opowieść o poszukiwaniu wsparcia, bliskości i akceptacji ze strony najbliższych. O problemach, z jakimi borykają się zarówno rodzice chorych dzieci, jak również osamotnieniu dzieci zdrowych - żyjących niejako w cieniu niepełnosprawnego rodzeństwa. Ukazany został w niej również bunt nastolatki, który bardzo często bywa po prostu wołaniem o uwagę.

Jest to lektura ciepła, wzruszająca i skłaniająca do refleksji. Traktuje także o tym, że nie tylko ludzie mogą odmienić życie zwierząt, lecz dzieje się również na odwrót chociaż nie zawsze jesteśmy tego świadomi.

Zakończenie powieści, którego oczywiście Wam teraz nie zdradzę, wyciska łzy z oczu czytelnika, a mimo to wywołuje również uśmiech na jego twarzy... Dlaczego tak się dzieje? Przekonajcie się sami zaglądając do wnętrza najnowszej publikacji Jagny Kaczanowskiej, bo z pewnością każdy odnajdzie w niej coś dla siebie.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2022/03/odkrya-ze-do-psa-mowio-sie-lepiej-niz.html

Link do opinii
Avatar użytkownika - bookaholic-in-me
bookaholic-in-me
Przeczytane:2022-03-07, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,

Chwytająca za serce powieść obyczajowa, którą każdy miłośnik gatunku powinien przeczytać- tak podsumowałabym tę książkę, gdybym miała na to tylko jedno zdanie. "Pies, który nas odnalazł" jest wyjątkowa w całej swojej rozciągłości. Porusza tematy bliskie każdemu dorosłemu człowiekowi, nawet jeśli się do tego otwarcie nie przyznaje. Napisana w szalenie przystępny ale też porywający sposób, który sprawia, że trudno ją odłożyć. Świetnie przekazuje emocje wszystkich członków rodziny, pokazuje ich odmienne perspektywy, problemy, a przede wszystkim szalejącą w ich sercach samotność, choć przecież wszystkie poranki i wieczory dzielą wspólnie. To opowieść o zwyczajnej rodzinie, ogromnie zagubionej w swoich emocjach, która straciła gdzieś po drodze zdolność komunikacji i choć trwa we wspólnocie to tak, jakby każde z nich żyło własnym życiem. I prawdopodobnie dlatego, że to typ historii, która może się dziać tuż obok nas, za ścianą, wśród znajomych, rodziny, a może nawet w naszym domu, tak mocno porusza i przemawia do czytelnika.

Anka, Remek, Pola i Kaj- statystyczna rodzina z Warszawy. Remek pracuje i rzadko bywa w domu, a nawet gdy jest obecny to jedynie duchem. Ania też stara się pracować tylko, że zdalnie, gdy ma chwilę dla siebie, reszta to opieka nad dziećmi, zajmowanie się domem i rozwiązywanie wszystkich problemów. Pola wkracza w nastoletni bunt, czuje się niechciana, niepotrzebna i opuszczona, nie potrafi znaleźć wspólnego języki ani z rówieśnikami ani z rodzicami. A Kaj, on ma własny świat, do którego nie chce nikogo wpuścić, i choć dla reszty rodziny autyzm brzmi jak wyrok, to nikt nie ma pojęcia o tym, jak wygląda świat widziany jego  oczyma i co rozgrywa się w jego głowie. Ten opis już nie przedstawia zwyczajnej rodziny, a taka jest rzeczywistość bohaterów. Samotna, smutna, szara, zaganiana, pełna niezrozumienia, złości, tłumionych uczuć. I wtedy znikąd pojawia się Fred, psiak, który także ma swoje problemy. A jednak w magiczny, tylko sobie znany sposób sprawia, że domownicy otwierają się najpierw na niego, a potem powoli także i na siebie, dostrzegając swoje błędy i próbując odbudować zerwane dawno temu więzi.
Książka opowiada o różnych rodzajach miłości- romantycznej, rodzicielskiej, do zwierząt i do siebie samego. I pokazuje te jej najtrudniejsze strony, w najmniej sprzyjających momentach, które zawsze kiedyś przychodzą. Autorka umiejętnie przybliża nam sytuację bohaterów, to, jak można zagubić się w codzienności, stracić z oczu to, co powinno być najważniejsze- kochanych ludzi, biorąc ich obecność za pewnik, choć ich samych nie zauważając. W sposób niesamowicie szczery, piękny i chwytający za serce przedstawiony jest tu autyzm i realia życia z dzieckiem z nim się borykającym. Ale w ten sam sposób podjęta jest kwestia dorastania, tego przedziwnego zawieszenia między dzieciństwem a dorosłością. A także niezwykle skrupulatnie i nad wyraz prawdziwie obrazowane jest małżeństwo, które mimowolnie się od siebie oddaliło, i po wielu wspólnych latach nie potrafi być dla siebie wsparciem, opoką, nie odnajduje w sobie pokładów czułości ani zrozumienia. To niezwykle mądra i bardzo wzruszająca książka, przy której uroni się wiele łez, ale też wiele się z jej lektury wyniesie. Bo w życiu ważni są ludzie, którzy są tuż obok i nigdy nie można zapomnieć o tym, by poświęcać im swoją uwagę i nawet drobnymi gestami upewniać we wzajemnej miłości, choćby nie wiem jak trudny był to czas. Ogromnie polecam Wam tę szalenie wartościową powieść.

Link do opinii
Inne książki autora
Sztuka obsługi waginy
Jagna Kaczanowska0
Okładka ksiązki - Sztuka obsługi waginy

Wagina, wulwa, cipka, szparka, pochwa, srom, joni, kuciapka, piczka... jak ją nazywać? Właściwe pytanie brzmi: czy jesteś z niej dumna? Wagina często...

Rak i dziewczyna. Jak ułożyłam sobie życie z rakiem
Jagna Kaczanowska0
Okładka ksiązki - Rak i dziewczyna. Jak ułożyłam sobie życie z rakiem

Poruszająca opowieść Jagny Kaczanowskiej o tym, jak zachorowała na nowotwór piersi i jak z niego wyszła. Bohaterka to nowoczesna, aktywna kobieta: dziennikarka...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy