Upozorowane samobójstwo młodego mężczyzny.
Morderstwo nastolatka, którego ciało znaleziono w domku na działce.
Nie wydaje się, żeby te sprawy były powiązane. Ofiary się nie znały i nic nie wiadomo o tym, by cokolwiek je łączyło. Inny jest też modus operandi mordercy. Komisarz Izabela Reglińska i podkomisarz Wiktor Duranowicz to wprawdzie doświadczeni policjanci, ale dochodzenia nie należą do łatwych. Na dodatek ktoś nieustannie podważa ich kompetencje.
Tymczasem po latach przypadkiem odnajdują się rozdzielone w dzieciństwie siostry. Już przy pierwszym spotkaniu okazuje się, że Zyta i Julitta zbyt się różnią, by znaleźć wspólny język. Co więcej, przebojowa Julitta chce wykorzystać introwertyczną siostrę do realizacji perfidnego planu.
Gdy namiętność oślepia, zazdrość bierze górę, a władza wymyka się z rąk, mogą wydarzyć się rzeczy przerażające.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2023-10-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 360
Tytuł oryginału: Pięć i pół śmierci
Język oryginału: Polski
Odnalezienie siostry po latach, do tego przypadkiem powinno być powodem do radości. Jednak w przypadku Julitty i Zyty takich powodów brak. Może to różnice charakteru albo zazdrość. W końcu tylko jedna z nich miała szczęśliwe dzieciństwo i posmakowała rodzicielskiej miłości.
Co wiąże te kobiety z zabójstwami wyrastającymi jak grzyby po deszczu. Co znaczy pół śmierci ??
Zawiła intryga, mnóstwo, z pozoru nie powiązanych ze sobą śladów i morderca, którego my czytelnicy poznajemy w pewnym momencie w książce. I tylko kibicujemy,żeby policja wpadła na jego trop i zdążyła go złapać przed kolejną zbrodnią.
Opieszałość, zazdrość, nieposkromiona namiętność, chciwość, tego tu pod dostatkiem.
Spodobał się mi styl pisania autorki, więc, zapewne to nie jedyna książka spod jej pióra, którą przeczytałam.
Jak kończyć rok, to z przytupem. I nie mówię tu o trzydniowych tańcach, które wyszły zupełnym przypadkiem, ale o rewelacyjnym kryminale mojej ulubionej rodzimej autorki Hanny Greń o intrygującym tytule „Pięć i pół śmierci”. Wiedziałam, że podobnie jak poprzednie Jej książki (a przeczytałam wszystkie) i ta pochłonie mnie totalnie, więc usiadłam do niej, zanim pojechałam balować, w przeciwnym razie mogłabym przeoczyć Sylwestra.
I wiedziałam, co robię, bo to powieść, od której nie można się oderwać! Kolejny raz Autorka udowadnia, że pomysłów na zaskakującą fabułę jej nie brakuje i nie ma sobie równych w łączeniu wątku kryminalnego z tematyką obyczajową. Oba te elementy wzbogaca gama barwnych, pełnokrwistych postaci, których odmienne perspektywy możemy śledzić budując własne hipotezy śledcze.
Mimo podsuwanych tropów trudno jest jednak dociec motywów i odgadnąć osobę sprawcy, tym bardziej że kolejnych zbrodni zdaje się nic nie łączyć i trafiają na biurka innych śledczych. Okazuje się jednak, że lekceważenie rodzimej policji i coraz lepszych osiągnięć technologicznych pozwalających pobrać odciski palców nawet z płatków róży może źle się skończyć dla butnego przestępcy.
Zawsze cenię w powieściach Autorki rzetelne przedstawienie pracy śledczych działających w polskich realiach z ograniczeniami finansowymi, osobowymi i czasowymi, za to z nadmiarem innych spraw, biurokracji, układami i naciskami. I tu pojawia się osobnik, który swoją arogancją, chamstwem i niekompetencją popartymi koneksjami jedynie szkodzi śledztwu. Zanim więc komisarze Reglińska i Duranowicz zabiorą się na poważnie za swoją pracę, będą musieli wyrugować niepożądany element z własnego podwórka.
Autorka prócz rozgrywek w szeregach policji skupia się w dużej mierze na toksycznych związkach małżeńskich i pozamałżeńskich, w których jedna strona nastawiona na czerpanie korzyści nie zważa na krzywdę partnera. A pomysł na spotkanie po latach rozdzielonych w dzieciństwie sióstr dodatkowo ubarwia fabułę.
Kolejny raz skończyłam czytać z niekłamanym zachwytem i choć w przypadku książek Pani Hani mogę być trochę nieobiektywna przez olbrzymią sympatię do Autorki, to zapewniam Was, że Jej powieści bronią się same. Nie polegajcie więc jedynie na mojej opinii, a sprawdźcie sami jak dobra jest to rozrywka i co może oznaczać tytułowe „pół śmierci”.
Hanna Greń to kolejna autorka, której książki biorę w ciemno. Nie zawiodłam się na żadnej do tej pory i za każdym razem niesamowicie wciąga mnie opowiadana przez nią historia. Moim zdaniem, jej książki są nie tylko rozrywką, lecz każda z nich wnosi coś wartościowego, skłania także do refleksji. A na dodatek dawka specyficznego humoru równoważy wiele dość nieprzyjemnych spraw. A komentarze dotyczące bieżącej polityki nie są zbyt nachalne a nawet często bardzo trafne.
Książka "Pięć i pół śmierci" to również tak zwana nieodkładalna lektura.
"Nie lubiła chodzić wytoczonymi ścieżkami. Nigdy tego nie robiła i nie widziała powodu, dla którego miałaby na starość zmienić swoje przyzwyczajenia."
Podczas spaceru z psem po parku, osiemdziesięciotrzyletnia kobieta znajduje wiszącego na drzewie nastolatka. Wszystko wskazuje na samobójstwo, zszokowana kobieta wzywa policję. Okazuje się, że to Aleksander, siostrzeniec podkomisarza Wiktora Duranowicza. Ktoś go powiesił po śmierci na drzewie...
Kilka dni później w domku na działce, starszy mężczyzna znajduje nastoletniego Tymoteusza, któremu ktoś wbił nóż w plecy.
Niby proste z pozoru sprawy okazują się nierozwiązywalne. Szef policji postanawia zatem zmienić śledczych prowadzących dochodzenia. Duranowicz zajmuje się sprawą Tymoteusza, natomiast Izabela Reglińska zbiera materiały na temat śmierci jego siostrzeńca. Nie wydaje się, żeby te sprawy się łączyły, obaj nastolatkowie nie znali się, więc nie ma żadnych punktów łączących ich ze sobą, poza tym zupełnie w inny sposób zostali pozbawieni życia. Zatem raczej nie jest możliwe, że to ten sam sprawca.
Przed Wiktorem i Izabelą trudne zadanie, tym bardziej, że w ich zespole trafił się policjant bazujący tylko na swoich znajomościach i podważający ciągle ich pracę a nawet kompetencje. Dosłownie rzuca im kłody pod nogi i donosi gdzie tylko może...
W drugim wątku poznajemy siostry, które były rozdzielone w dzieciństwie i właśnie teraz niespodziewanie na siebie dosłownie wpadły. Chociaż fizycznie są do siebie bardzo podobne, to jednak charaktery mają zupełnie inne, poza tym maja całkowicie odmienne podejście do życia, więc trudno im się porozumieć. Julitta niespodziewanie wpada na pomysł jak wykorzystać podobieństwo swojej introwertycznej siostry. Zyta nie podejrzewa siostry o złośliwość i złe intencje, ale coś jej nie pasuje w zachowaniu Julitty...
" To jednak prawda, że życie pisze najdziwniejsze scenariusze. Gdyby podobne sceny znalazły się w jakiejś książce, Julitta uznałaby, że autora zdrowo poniosła wyobraźnia i z pewnością rzuciłaby owym dziełem w kąt, gdyż nigdy nie miała cierpliwości do czytania nieprawdopodobnych historyjek."
Czy uda się policjantom rozwiązać zagadkowe śmierci nastolatków? Czy poprawią się ich kontakty w pracy?
Co knuje Julitta, i jak na te intrygę zareaguje Zyta?
Co wspólnego mają zabójstwa nastolatków z niedawno odnalezionymi siostrami?
Intryga uknuta znakomicie, akcja wartka i świetnie wykreowani bohaterowie. Mimo kilku wątków, całość spójna i bardzo realistyczna.
Polecam, super lektura.
Jak oceniacie skuteczność naszego wymiaru sprawiedliwości?
Twórczość Hanny Greń jest bardzo wysoko oceniana przez wielu czytelników. Miałam od dłuższego czasu chęć ją poznać, tym bardziej, że coraz chętniej sięgam po takie mroczne historie. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czwarta Strona, trafił do mnie egzemplarz do recenzji.
Już pierwsze strony tej książki pokazały mi, że pokocham specyficzny i zarazem wyjątkowy styl autorki. Potrafi subtelnie wpleść akcenty humorystyczne w taki świetnie skonstruowany kryminał. Gdy staruszka doszła do wniosku, że może spokojnie iść na spacer z psem, bo gwałt już jej nie grozi, wiedziałam, że z przyjemnością będę czytać całość. I nie myliłam się. Za to Pani Klementyna była zaskoczona gdy podczas wspomnianego spaceru, znalazła zwłoki wisielca...
A trupów tu nie brakuje. Przed policją nie lada wyzwanie. Mają na głowie nie jedno śledztwo i nawet gdy okazuje się, że sprawy mają ze sobą sporo wspólnego, znalezienie winnego tych zgonów, nie będzie proste. Chyba, że jak wielu z nas, sprawca nie doceni wnikliwości naszej policji.
Książka ma wiele zalet. Jest świetnie dopracowana. Byłam przekonana tak mniej więcej do połowy, że wszystko wiem. A później autorka udowodniła mi, że tylko tak mi się wydaje. I atutem jest to, że poznajemy dość dobrze wielu bohaterów. Nie sposób nie polubić komisarz Reglińskiej i podkomisarza Duranowicza. Wraz z nimi przeżywałam to jakim utrapieniem okazał się jeden z współpracowników.
Obawiałam się wątku sióstr, myślałam , że będą zbędnym elementem, a okazały się tu niesamowicie istotne. Wręcz ich historia jest tu taką podstawą całości.
Prócz humoru, mamy też niemożliwe do przeoczenia ale równie subtelnie dodane, aluzje odnośnie poglądów politycznych autorki. Nie narzuca ona swojego toku myślenia ale zwraca uwagę na to, jaki wpływ miały (mają) zachowania członków rządu, na sprawy zdecydowanie ważniejsze od ich kaprysów.
Całość w moim przekonaniu, to świetny kryminał, który wciąga od początku do końca.
Nic nie jest oczywiste, praca organów ścigania intryguje, pokazuje, że jednak nie są tacy beznadziejni w tym co robią jak niektórzy sądzą. A ludzie to podstępne istoty, choć nie zawsze aż tak przebiegłe jak myślą.
Pierwsze spotkanie z twórczością Greń pokazuje mi wyłącznie to, że muszę dodać tę autorkę do listy tych, po których muszę sięgać. To zdecydowanie nie jest ostatnia jej książka, którą poznałam.
Polecam serdecznie 💛
"Gdy namiętność oślepia, zazdrość bierze górę, a władza wymyka się z rąk, mogą wydarzyć się rzeczy przerażające"
Po książki pani Greń mogę sięgać w ciemno i wiem, że bardzo dobrze spędze z nimi czas. Tak było i w tym przypadku. Pani Hania ma niezwykły dar wprowadzania czytelnika w świetnie skonstruowaną intrygę kryminalną, w której pewne jest jedynie to, że niczego nie można przewidzieć, a z góry zakładane hipotezy czy błędne tropy prowadzą do mylnych wniosków. Dynamiczna akcja, dobra konstrukcja bohaterów, świetna narracja....wszystko było na swoim miejscu. Oprócz wątków kryminalnych znajdziemy tu również problematykę obyczajową o podłożu psychologicznym, a mianowicie mam tu na myśli relacje rodzinne, przyjacielskie, meandry ludzkiej psychiki, czy różne motywy działań ludzkich. Fajnie się to przeplatało, tworząc spójną i logiczną całość. Do samego końca czytelnik nie mógł przewidzieć zakończenia, które de facto stanowiło genialną puentę całej historii. A takie książki, musicie przyznać są najlepsze Czytelnik, razem ze śledczymi odkrywa po kolei karty...jednak w trakcie czytania poznajemy fakty, rzucające nowe światło na bieżącą sytuację. Takie wodzenie za nos czytelnika, wychodzi autorce naprawde rewelacyjnie. Nie raz i nie dwa, się o tym przekonałam. Wszystko to sprawia, że książka wywołuje wiele emocji, intryguje, zaskakuje, szokuje, a miejscami przyprawia o 'gęsią skórkę'. Kochani zróbcie miejsce na półce. Idealna propozycja na wieczór z książka to... "Pięć i pół śmierci"!
Już wcześniej miałam styczność z twórczością pisarki i wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Moje przeczucie mnie nie zawiodło - książkę czyta się szybko, a bohaterowie, choć jest ich wielu, są opisani w sposób, który znacznie ułatwia zorientowanie się kto jest kim. Styl autorki jest charakterystyczny i unikalny, a jej wyjątkowe słownictwo dodaje tekstu autentycznego uroku.
Fabuła powieści jest dobrze zaplanowana i przemyślana, choć nie zaskakuje. Lubię takie książki, w których akcja dzieje się dwutorowo, aby na końcu spotkać się w jednym punkcie. Podobał mi się wątek rozdzielonych sióstr w dzieciństwie.
Książka ma intrygujący klimat i specyficzną atmosferę. Jest wciągająca, dostarcza powodów do zastanowienia się, ale jednocześnie jest łatwa do czytania i nie sposób się przy niej nudzić. Autorka ukazuje również niekompetencję policji i ludzką głupotę, co dodaje powieści autentycznego charakteru.
Wreszcie, opisy miejsc zbrodni i postaci są bardzo realistyczne i plastyczne, co sprawia, że trudno oderwać się od lektury. Wszystko to sprawia, że "Pięć i pół śmierci" to naprawdę dobra powieść kryminalna, która dostarcza emocji i rozrywki. Po przeczytaniu tej książki z niecierpliwością czekam na kolejne dzieło autorki, a w międzyczasie zabiorę się za nadrabianie nieprzeczytanych jeszcze książek Greń.
Dwa lata temu, będąc na Targach Książki w Poznaniu byłam na panelu dyskusyjnym Hanny Greń, niezwykle ciepła osoba, wtedy obiecałam sobie częściej sięgać po jej książki i na obietnicach się skończyło, na szczęście ta powieść przewinęła mi się na Legimi i stwierdziłam, że pora zacząć realizować dane sobie słowo.
Dwie siostry, rozdzielone w dzieciństwie spotykają się przypadkiem w środku miasta, Zyta się cieszy z tej sytuacji, Julita niekoniecznie, chociaż rodzi się w niej plan wykorzystania siostry do swoich celów, pod przykrywką troski wysyła ją do Szczyrku na wczasy.
W tym czasie dochodzi do samobójstwa młodego chłopaka, za chwilę zostaje znalezione ciało zamordowanego nastolatka, te sprawy nic nie łączy ale nos komisarz Izabeli Reglińskiej i podkomisarza Wiktora Duranowicza mówi co innego. Sprawy zaczynają się komplikować, kolejne niejasne samobójstwo, utrudnianie śledztwa, tu nic nie jest łatwe, tym bardziej, że ktoś nieustannie podkopuje kompetencje śledczych.
Kryminał z wątkami obyczajowymi to taki swoisty styl autorki, nie funduje czytelnikowi rozlewu krwi, akcja jest wyważona ale trzyma w napięciu i wciąga. Nie brakuje też wielowątkowości co sprawia, że ciężko jest rozwiązać sprawę i domyślić się kto jest zabójcą, Pani Hania nawet nie próbuje tego ułatwić bawiąc się wątkami co wychodzi tylko książce na plus. Ta historia wciąga bez reszty, ile razy chciałam ją odłożyć, a ciągle mówiłam sobie jeszcze tylko jeden rozdział i wchodziło następnych pięć.
Teraz po ciężkich, krwistych kryminałach wiem że odpowiednim przerywnikiem będą książki Hanny Greń.
,,Nie lubiła chodzić wytoczonymi ścieżkami. Nigdy tego nie robiła i nie widziała powodu, dla którego miałaby na starość zmienić swoje przyzwyczajenia."
Ta literacka opowieść to misternie splecione tajemnice, gdzie intrygujące fabularne wątki tworzą zwartą sieć emocji, skomplikowanych relacji i mrocznych sekretów. To sztuka pisania, która wciąga czytelnika w labirynt tajemnic, prowadząc go przez kręte ścieżki zaskakujących zdarzeń i nieoczekiwanych zwrotów akcji.
Książka ta, jest tą, która bierze nas w emocjonującą podróż przez skomplikowane tajemnice i ukryte pragnienia. Dwuczłonowa intryga, składająca się z pozornie niepowiązanych wydarzeń, sprawia, że ta powieść stanowi fascynujące wyzwanie dla czytelnika. Na pierwszy rzut oka nie widać łączących obu historii elementów, a jednak autor zręcznie prowadzi nas przez ten labirynt, ujawniając w miarę postępu fabuły, że nic nie jest takie, jak się wydaje.
Fabuła jest bogata w niuanse i zaskoczenia, a każda strona książki otwiera przed nami nowe pytania i tajemnice. To wciągająca opowieść, w której nic nie jest takie, jak się początkowo wydaje, a czytelnik jest nieustannie zaskakiwany kolejnymi zwrotami akcji.
Gdy namiętność oślepia, zazdrość bierze górę, a władza wymyka się z rąk, mogą wydarzyć się rzeczy przerażające. Autorka zagłębia się w mroczne zakamarki ludzkiej psychiki, ukazując, że czasem ludzka natura potrafi być nieprzewidywalna i mroczna.
Fabuła, jak misterny mozaikowy wzór, ujawnia się powoli i nieprzewidywalnie. Bohaterowie są głęboko wykreowanymi postaciami, którymi łatwo się zżyć. To literatura, która nie tylko wciąga czytelnika w mroczne tajemnice, ale również skłania go do głębszej refleksji nad ludzką naturą i jej mrocznymi obszarami. Autorka mistrzowsko eksploruje psychologię postaci, prowadząc nas przez labirynt emocji i tajemnic. To opowieść, która trzyma w napięciu do ostatniej strony
Znacie twórczość Hanny Greń?
Pytanie niektórym wyda się dość drażliwe, ale mam wrażenie, że tylko ja nie poznałam żadnej z historii stworzonych przez wspomnianą pisarkę.
Po przeczytaniu wielu wybitnych opinii o książkach Hanny Greń z wielkim entuzjazmem podeszłam do jej najnowszej powieści "Pięć i pół śmierci". Piękna okładka i oryginalny tytuł tylko spotęgowały moją ekscytację. Z przekory, a także z nadziei na większe zaskoczenie, nie przeczytałam jednak opisu znajdującego się z tyłu, na okładce.
Jak można się było spodziewać po tytule, autorka już na wstępie rzuca nam trupa pod nogi. A każda kolejna strona uśmierca następną postać. Nie byłam jednak w stanie przewidzieć podstępnych kroków Hanny Greń, całkowicie uległam jej manipulacjom.
Bardzo zaskoczyła mnie mnogość wątków i bohaterów. Chociaż każda z postaci jest świetnie wykreowana, bywało, że zastanawiałam się w jakim celu została wprowadzona do historii. Wszystko zaczęło się wyjaśniać, gdy przedstawione osoby zaczęły mieć ze sobą coraz więcej wspólnego.
Zdziwiła mnie też ogromna rola przypadku, jaki towarzyszy rozwiązywaniu wszelkich problemów. To głównie traf, a nie droga dedukcji wpływa na znalezienie podejrzanych. Przez to też niestety dość kiepsko wypadają śledczy. Czasami miałam wręcz ochotę nimi potrząsnąć, wytrącić z ręki papierosa i palcem wskazać sprawcę. Nie wiem, czy autorka celowo chciała wytknąć nieudolność policjantów, czy wyszło to przez przypadek...
Podsumowując, z książką "Pięć i pół śmierci" spędziłam bardzo sympatyczne chwile. Autorka potrafiła mnie rozbawić, przestraszyć, zirytować i wprowadzić w osłupienie. Nie dziwi mnie już liczba ocen i genialnych recenzji jej powieści. Jestem na siebie zła, że tak późno odkryłam twórczość Hanny Greń. Z przyjemnością sięgnę po inne książki jej autorstwa.
Rok 1993. Odkąd do rodziny Teodora Kozińca wkroczył fanatyzm religijny, agresywny ojciec i uległa mu partnerka stosują drastyczne metody wychowawcze. Dla...
Wilki zniknęły tak nagle, jakby rozwiały się w powietrzu, i gdyby nie ślady łap, wyraźnie widoczne na gładkiej powierzchni śniegu, gotowa by uznać ich...