W algierskim klasztorze ginie z rąk fundamentalistów islamskich szwedzka turystka. Jej śmierć zostaje zatuszowana, córka ofiary dowiaduje się o niej niemal przypadkiem. Rok później, we wrześniu 1994, w okolicach Ystad zostaje dokonanych kilka tajemniczych, makabrycznych morderstw. Dlaczego ginie w męczarniach spokojny starszy pan, poeta i ornitolog? Właściciel kwiaciarni? A potem pracownik naukowy? Do akcji wkracza komisarz Kurt Wallander, ale jego zespół czeka trudne zadanie - między ofiarami brak jest związku, ślady prowadzą donikąd.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2009-11-09
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 488
Tytuł oryginału: Den femte kvinnan
Język oryginału: szwedzki
Tłumaczenie: Halina Thylwe
Poraz kolejny przekonujemy się, że nic nie jest tylko białe lub czarne. Jest cała masa odcieni szarości. Kolejne trudne śledztwo Wallandera. Ktoś brutalnie morduje mężczyzn. Dochodzi do tego przerażająca opowieść sprzed lat. Zdaje się, że nic nie ma sensu i żadnego powiązania. Całość wciąga.
"Pajęczyna oplata pająka miłością i troską"
Z Mankellem mam często kłopot w ocenie. A właściwie ściślej mówiąc, nie z Mankellem, tylko z jego głównym śledczym komisarzem Kurtem Wallanderem. Jak ten typ mnie irytuje, to nie macie pojęcia. Niby to bardzo "ludzki" policjant, ma prawie 50 lat, więc i zdrówko mu już niedomaga (okulary do czytania) i jakaś żałoba się "przypląta", a jednocześnie czasami zachowuje się jak rozkapryszony bachor (Baiba). Bardzo piętnuje grupy tak zwanych "Gwardii obywatelskich", które, według niego przekraczają granice prawa, a sam kłamie osobom, z którymi rozmawia, zastrasza ich, zupełnie bezprawnie i bez nakazu przeszukuje ich mieszkania, bo ma "przeczucie". Coś tam "zobaczył", coś "usłyszał", ale do końca nie wie co, ale coś mu nie dawało spokoju, lub "coś było nie tak".
Niestety ten Wallander zupełnie mi się nie podoba. Za to wszyscy jego współpracownicy, łącznie zresztą z samą szefową, patrzą w niego jak w obrazek i tam, gdzie nikt nie może poradzić, poradzi cudotwórca Wallander, patrz scena z policjantem, który z pewnych powodów chciał odejść z policji. Nasz Kurt zamienił z nim raptem 2 zdania i co, oczywiście policjant zostaje. Śledztwo powolne i mozolne bardziej oparte na "przeczuciach Kurta niż na jakichkolwiek dowodach, których pojawia się tyle, co kot napłakał. Akcent polski obecny. W zasadzie kunszt pisarski Mankella też widać gołym okiem i trudno się mi do czegoś więcej doczepić, niż do postaci detektywa. W mojej ocenie to dobra książka, ale nie bardzo dobra.
Kurt Wallander z typową dla siebie skrupulatnością prowadzi śledztwo,w sprawie makabrycznych morderstw, których ofiarami padają samotni mężczyźni. Każda zbrodnia została perfekcyjnie zaplanowana a ofiary przed śmiercią były torturowane, umierały w cierpieniu - życie uchodziło z nich powoli w wielkim bólu. Wallander ma przed sobą trudne zadanie, nie ma punktu zaczepienia, nic nie łączy zamordowanych mężczyzn a wszystko wskazuje na to, że morderca niebawem znów zaatakuje
Podoba mi się, że Mankell pokazując mozolną pracę policjantów nie robi z nich nieomylnych super agentów, którzy w cudowny sposób rozwiązują każdą sprawę. Autor pokazuje strategię i tok myślenia śledczych, często błędne tropy prowadzą ich w ślepy zaułek. Nieraz trzeba się zatrzymać, nieraz cofnąć i po analizie danych z pewną konsekwencją podejść od nowa do wykonywania zadań. Mankell w bardzo wiarygodny i naturalny sposób przedstawia toczące się śledztwo, równolegle pokazuje całkiem przyziemne problemy społeczne i sprawy osobiste Wallandera przez to cała fabuła staje się autentyczna, realna i przemawia do czytelnika.
Kto jeszcze nie czytał to gorąco polecam! Dla fanów Mankella to lektura obowiązkowa.
W małej osadzie leśnej w północnej Szwecji mieszka jedenastoletni Joel. Cierpi z powodu samotności. Mama go opuściła, a tata zamknął się w świecie...
Wojna domowa w Mozambiku. Pewnej nocy José Antonio Maria Vaz słyszy strzały. Chwilę później na scenie teatru sąsiadującego z piekarnią, której...
Przeczytane:2015-08-13,