Małgorzata Strzelecka to oczytana, ciekawa świata i nieco zakompleksiona młoda szlachcianka. W jej mniemaniu los pozbawił ją urody, a brat utracjusz – majątku. Nie ma męża, a co gorsza – chęci, by takowego znaleźć.
Dziewczyna trafia do majątku stryja, by tam spędzić spokojne lato, umilając tym samym czas ciotce. Monotonne dni nabierają rumieńców, kiedy pewnej nocy Małgorzata spotyka nad jeziorem przystojnego i… całkiem nagiego barona Ksawerego Wigurę. Dodatkowo w okolicy dzieją się niewytłumaczalne zjawiska, a wszystkie tropy prowadzą do kradzieży celtyckich manuskryptów. Czy uda się odkryć okoliczności dziwnych zdarzeń? Czy baron Ksawery okaże się równie interesujący co odważny, a Małgorzata ulegnie jego urokowi?
"Panna bez majątku" to powieść z cyklu W dolinie Narwi, którego fabuła rozgrywa się na Podlasiu w pierwszej połowie XIX wieku.
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2021-09-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 440
„Panna bez majątku” to drugi tom cyklu „W dolinie Narwii” autorstwa pani Uli Gajdowskiej. Powieść historyczno-obyczajowa, może trochę romans.
Zazwyczaj z pewną obawą zabieram się za kontynuację cyklu, bo nigdy nie wiem, czy spotkam się z tymi samymi bohaterami, czy nadal będzie tak fajnie, jak podczas czytania pierwszej części. Nie potrafię jednak przerwać czytania serii. Uwielbiam sagi i cieszę się, że ta będzie miała kontynuację.
W tym wypadku było podobnie. Obawiałam się trochę tej części, bo polubiłam i zżyłam się mocno z Sabiną i Wiktorem z „Zadziornej baronówny”. W drugim tomie opowieść od początku dotyczyła kuzynki Wiktora, Małgorzaty i w pierwszej chwili, pomyślałam, że to już nie będzie to samo.
Oczywiście, pomyliłam się.
Postać Małgorzaty polubiłam równie mocno, może i nawet bardziej. Nie da się jej nie porównywać z Sabiną. Obie są pyskate, inteligentne i przede wszystkim niezależne. Małgorzata jednak była jakby nieco skromniejsza, nie zwracała uwagi na wygląd zewnętrzny i jakby z góry założyła, że jako ta brzydsza siostra, zostanie starą panną. Perspektywa jednak realna, bowiem w wyniku nieudolnych działań brata, Małgorzata Strzelecka została pozbawiona posagu, tak ważnego w kręgach arystokratycznych przy zawieraniu umowy małżeńskiej. W wyniku przeróżnych czasem wręcz komicznych sytuacji Małgorzata zdobywa amanta i oboje poznają swoje uczuciowe możliwości.
Generalnie podobało mi się to, jak została poprowadzona relacja Małgorzaty i Ksawerego. Dwa silne, niezależne charaktery to zawsze gwarancja dobrej zabawy, bowiem ich utarczki słowne, upór i przekorność stanowiły naprawdę fajny kabaret psychologiczno-społeczny.
W tej części zauważyłam znaczącą poprawę w stylu pisarskim autorki. Jest bardziej płynny, pióro jest pewniejsze.
Przede wszystkim jednak nie ma w „Pannie bez majątku” tylu przydługich wywodów myślowych czy niepotrzebnych opisów. Owszem, opisy strojów są nadal obecne, ale tylko tam, gdzie wręcz wymagane jest przedstawienie wizualne postaci, czyli chociażby bal u baronowej Wigury. I to było bardzo w porządku. Nie mogę się narzekać na nadmiar informacji modowych.
Więcej jest za to informacji historycznych, co czyni z tej książki typową powieść historyczno-obyczajową. Fajnie, że zostały wplecione takie elementy. Pasują one do postaci arystokracji. Wszak męska część wyższych sfer była zaangażowana w politykę i świat biznesu.
Rozbawiła mnie koncepcja postaci z rodziny Lisowskich. Nie dość, że nazwisko idealnie odzwierciedla charaktery, to zachowania rodziny to potwierdzały. Polowanie na Ksawerego, podchody i próby wymuszenia ożenku były nieudolne, ale bardzo zabawne. Lisowscy to taki klasyczny przykład czarnych charakterów, którzy może i są pomysłowi, ale nie potrafią myśleć.
Podsumowując: ten tom jest nawet lepszy od pierwszej części serii. Spędziłam przyjemnie czas. Powieść spełniła swoje zadanie. Chciałam odpocząć i to się udało. Na tym właśnie polega urok takich powieści. Mają zrelaksować, nie znużyć. Dzięki dobremu warsztatowi pisarskiemu pani Uli, od pierwszej strony przeniosłam się do majątku baronowej Wigury i hrabiego Strzeleckiego.
Czekam na kolejne tomy. Z przyjemnością wrócę w tamten świat.
Wystawiam ocenę 8/10 i zachęcam Was do relaksu z lekką, dobrą powieścią.
"Jak można jednocześnie czegoś pragnąć i bać się tego? Jak można jednocześnie odpychać kogoś i starać się go przyciągnąć? Jak można w tej samej chwili chcieć zemsty i sprawić komuś taką samą... rozkosz? Ach, to ciągłe analizowanie wszystkiego zaczynało przyprawiać ją o szaleństwo."
Zawsze zastanawia mnie, jak to by było żyć w czasach, kiedy to kobiety musiały tylko ładnie wyglądać, być przykładem niewinności, nieśmiałości, duszą towarzystwa i zajmować się rodziną. A co z kobietami, które pragnęły od życia czegoś więcej? Uczyć się, poznawać świat, mieć szersze zainteresowania niż to, kto kogo z kim swata, prowadzić konwersacje na interesujące je tematy i być zrozumianą.
Małgorzata Strzelecka wyróżnia się właśnie tą ciekawością świata. Bystra, oczytana, lecz zakompleksiona pragnie mężczyzny, który by jej dorównał intelektualnie. Podziwiał za inteligencję, nie urodę. Kobieta ubiera się w za duże suknie, kapelusze, czepki, by zakryć swoje ciało, które uważa za nieatrakcyjne, ponieważ to jej siostra zawsze miała powodzenie wśród mężczyzn. Długo zajmuje zrozumienie jej, że ona sama robi wszystko, by uważano ją za niedostępną, nie dość atrakcyjną na męskie oko.
Pani Urszula stworzyła naprawdę ciekawą, wyrazistą postać, jaką jest Małgorzata Strzelecka, która wyłamuje się ze standardów obowiązujących w świecie kobiet. Poznając barona Ksawerego, który "z pewnością najinteligentniejszy ani najbardziej okrzesany też nie był", budzą się w niej sprzeczne uczucia. Z jednej strony nie chce mieć z nim nic wspólnego, z drugiej zaś przyciąga ją jak magnes.
W "Panna bez majątku" są też postacie, które od razu wywołują w czytelniku niechęć. Knują intrygi dla własnych korzyści, ale problem wcale nie jest tak błahy, jak z początku może to wyglądać. Tym samym autorka naprawdę mnie zaskoczyła, bo miałam pewność, że powieść będzie skierowana tylko na dwójkę bohaterów - Małgorzatę i Ksawerego. Wątek kryminalny zaskakuje i dodaje lekkiego mroku książce. Za to ogromny plus. Wszystko zaczyna się od dziwnych zjawisk, kradzieży celtyckich manuskryptów, których cel zastosowania będzie zaskakujący.
Fabuła rozgrywa się na Podlasiu w 1816 roku i autorka postarała się, by czytelnik przeniósł się do tamtych czasów. Opisane tradycje, m.in. swatanie młodych ludzi, zapowiedzi narzeczeńskie, posag, zabawne konwersacje, wydarzenia sprawiają, że książkę czyta się z ciekawością i przyjemnością. Subtelne podchody kobiety i mężczyzny względem siebie wywołają mnóstwo emocji, dzięki którym powieść trzyma czytelnika w napięciu.
Uważam, że niełatwo jest napisać książkę, której akcja rozgrywa się w dalekich czasach. Oddanie zwyczajów, strojów, stylu mówienia może sprawić kłopot, a pani Urszuli się to udało. Nie raz uśmiechnęłam się do książki przy potyczkach słownych Małgorzaty i Ksawerego. Nie jest to książka, z której wylewa się słodycz i naiwność głównej bohaterki. Jest o odkrywaniu siebie, zdobywaniu doświadczenia w różnych sytuacjach, rodzącym się uczuciu, które na przekór bohaterom się pojawia, a intrygi i śledztwo dodają smaczku całości. Cykl "W dolinie Narwi" jeszcze się nie skończył i chętnie przeczytam o dalszych losach Małgorzaty. Ze swojej strony mogę polecić fanom tejże literatury.
Po raz kolejny autorka mnie urzekła stworzoną historią. Od samego początku wydarzenia przykuwają uwagę i każą zastanowić się co będzie dalej. Dwójka głównych bohaterów - Małgorzata i Ksawery, są całkowitymi przeciwnikami małżeństwa, choć oboje z zupełnie innych powodów. Małgorzata jest delikatnie zakompleksiona na punkcie własnej urody, a do tego pozbawiona majątku nie chce znajdować męża za wszelką cenę. Szczególnie wiedząc, jakie jej matka ma na to sposoby. Ksawery jest przekonany, że jest zdecydowanie za młody na stały związek, z którym wiąże się małżeństwo.
Autorka tym razem osadziła akcje w dwóch dworach i ich okolicach w rejonie Łomży. Stałe miejsce nie powoduje jednak, że akcja jest nudna, wręcz przeciwnie: cały czas coś się dzieje, zarówno ze względu na kilku różnorodnych bohaterów jak i sytuacje, które powodują. Dodatkowo autorka postawiła na motyw nadprzyrodzony, który ciągle pchał akcje do przodu. Ostatecznie motyw ten okazał się o wiele bardziej ziemski i o wiele bardziej mroczny, ukazując elementy kryminalne.
Dwójka głównych bohaterów przez dłuższy okres dogryzała sobie, mając zupełnie różne założenia w stosunku do drugiej osoby. Bardzo delikatnie motyw ten podobny był do tego z "Dumy i uprzedzenia" Jane Austen.
Oczywiście nie zabrakło nie tylko uczuć, które coraz bardziej się potęgują, ale również erotyki, która tak samo jak przy poprzednim tomie, jest delikatna a jednocześnie inspirująca.
W powieści pojawia się całkiem dużo bohaterów, którzy są bardzo wyraziści i w niektórych wypadkach to spore indywidualności. Smaczku dodaje pojawienie się osób znanych z "Zadziornej baronówny", choć są oni raczej postaciami epizodycznymi i w żadnym wypadku nie trzeba znać poprzedniego tomu tej serii, żeby czerpać przyjemność z lektury.
"Panna bez majątku" po raz kolejny uwiodła mnie swoją akcją, ciekawymi, barwnymi bohaterami, przepychankami słownymi między bohaterami i licznym próbom trzymania się ówczesnych konwenansów, co nie zawsze się udawało. Autorka idealnie połączyła poszczególne elementy, dzięki czemu historię czyta się z przyjemnością i ciężko się od niej oderwać. Dodatnie elementu nadprzyrodzonych oraz kryminalnych pcha akcje do przodu i stwarza sporo sytuacji wymykających się ówczesnym standardom. Idealna lektura dla wszystkich fanów romansów historycznych!
Kto z Was lubi czytać romanse historyczne ręka w górę!🙋♀️
Moja odpowiedź oczywiście jest pozytywna! Zanim założyłam Instagrama nie przypuszczałam, że będę czytać ten gatunek literacki... zaczęło się od książek Melisy Bel... 💚 i pokochałam równie mocno całą rodzinkę Brighertonów ... 💚
Także naprawdę bardzo lubię czytać tego typu książki.
"Panna bez majątku" to druga część książki Urszuli Gajdowskiej. Pierwsza nosiła tytuł "Zadziorna baronówna". Zarówno pierwsza jak i druga książka autorki przypadła mi do gustu i nieźle się przy niej bawiłam.
W romansach historycznych lubię to specyficzne poczucie humoru, te sytuacje romantyczne - niby jakieś schadzki, ukryte spojrzenia, dotknięcie ręki czy puszczenie oczka... Jakoś zupełnie inaczej się czyta takie sytuacje niż we współczesnych erotykach sceny łóżkowe:/ Tu jest to raczej subtelne, nieśmiałe, powolne (chociaż czasami zaskakujące!).
Główna bohaterka Małgorzata Strzelecka jest mądrą i ciekawą świata młodą kobietą. Uważa siebie za niezbyt ładną, do tego pozostawioną bez majątku...A mężczyzna w jej życiu jest zbędny...
Podczas lata spędzonego u swojej ciotki postanawia wybrać się nad jezioro. A tam... spotyka JEGO - nagiego barona Ksawerego Wigurę. Juz od tego momentu wiedziałam, że to będzie dobra lektura. Lubię takie sytuacje w książkach... 😅 niby niewinnie, a oboje ciągle o sobie myślą i wpadają na siebie... kolejna sytuacja, która mi się podobała - jak byli zamknięci w szopie na sianie... taka niby ta nasza Panienka nieobyta z mężczyznami, a jak go potrafiła rozpalić!🔥😁
Oczywiście dookoła dzieją się jeszcze inne rzeczy prócz ukrytego romansu, a jakie? Zachęcam do przeczytania! ;-)
Ta książka okazała się idealną odskocznią od dużo cięższych lektur, które wcześniej czytałam i zapewniła mi całkiem dobrą rozrywkę.
Akcja dzieje się na Podlasiu w XIX wieku. Bohaterką jest dwudziestopięcioletnia Małgorzata, panna niezbyt majętna, ale jak na owe czasy oczytana i bardzo inteligentna. Gości ona w posiadłości stryja i tam spędza lata w towarzystwie wiekowej ciotki. Pewnej nocy chcąc się ochłodzić po bardzo upalnym dniu postanawia zaczerpnąć kąpieli w pobliskim jeziorze, gdzie spotyka niezwykle przystojnego, młodego sąsiada, na dodatek barona, którego uroki zaczyna wkrótce ulegać.
Bardzo sympatyczna książka przy której się świetnie bawiłam. Nie jest to tylko romans historyczny, ale coś więcej, bo mamy tu także pewną tajemnicę, sekretne przejścia, stare manuskrypty i zostało również pokazane życie polskiej arystokracji w XIX wieku, choć nie wiem na ile zgodne z prawdą. Polecam.
Książki z tej serii można czytać w dowolnej kolejności. Mam zamiar sięgnąć też po pozostałe.
Jak wspaniale było spędzić wakacje w Dolinie Narwi w Wiśniowym Dworze! Miałam zapewnioną słoneczną pogodę, piękne okoliczności przyrody, relaks, nawiązałam bliższą znajomość z sąsiadami, spotkałam rodzinę naukowców, ale także rozwiązywałam zagadkę tajemniczych wydarzeń wokół domu Walentyny Wigury. Nie planowałam lekkiej fascynacji inteligencją i odwagą oraz dobrze zbudowaną sylwetką pewnego przystojniaka, który w kontaktach z młodymi kobietami wykazywał się nieśmiałością, a raczej niezdarnością. Kręciłam się na karuzeli emocji, miałam zapewnione przygody sensacyjno-kryminalne, nieplanowane porywy serca i... myśli uciekające ku męskiemu ciału. Mniej mi się podobała zbyt głęboka analiza myśli i uczuć głównej pary bohaterów, trochę to odciągało od wydarzeń. Za to finał to skutek... byka z winem.
Powieści historyczne Urszuli Gajdowskiej łączą w sobie cechy kilku gatunków, lecz na pierwszy plan wysuwa się historia. Na szczęście ta obyczajowa z najnowszą modą polską i europejską, przyozdobiona kilkoma smaczkami historycznymi, a nie polityczna. Autorka pozytywnie mnie zaskoczyła, wprowadzając wątek dotyczący skutków zmian w pogodzie. Czasami chciałabym się naprawdę przenieść w czasie i podpatrzeć na żywo, jak dawniej żyli mieszkańcy, jak naprawdę wyglądał świat wiecznego udawania i pozornych uprzejmości. Dzięki takim książkom jak ta jest to możliwe. Dokładne opisy codzienności szlachty sprawiły, że od razu przeniosłam się w czasie i dałam się porwać wydarzeniom.
Trochę się działo. Nie spodziewałam się tego, co przygotowała autorka dla bohaterów i czytelnika. Sama uwikłałam się w poszukiwanie rozwiązania rzekomo niewytłumaczalnych zdarzeń, a to, co odkryłam, zbiło mnie z tropu. Dobra intryga, lecz troszkę zabrakło mi wytłumaczenia do końca tego, co się tam działo. Za to bawiły mnie podchody w złapaniu majętnego kandydata na męża i utarczki słowne kobiet w imię grzeczności i światopoglądu. Celowała w tym ciotunia Małgorzaty - Helena Godlewska. Jak ona wbijała te niewidzialne szpileczki! Majstersztyk!
Nie będę porównywać pierwszego i drugiego tomu, choć w obu spotykamy panny niechętne zamążpójściu. "Zadziorna baronówna" była bardziej przygodowo-sensacyjna, "Panna bez majątku jest bardziej zmysłowa. Jak smakuje zakazany owoc, kiedy jest kosztowany po kawałku, a jego smak na długo pozostawia w pamięci i nęci, by sięgnąć po następny... Tym bardziej że Małgorzata jest światłą kobietą jak na czasy, w których panie z rzadka interesowały się nauką i były oczytane. Jej bystry umysł i rozwaga przydają się w różnych okolicznościach, szczególnie gdy w pobliżu są panny Lisowskie, które zagięły parol na barona. Prawdziwe lisice, które swoimi sztuczkami zamierzały zmusić mężczyznę do oświadczyn rzekomo skompromitowanej panny. Czynny udział miała w tym ,,wybitna" znawczyni zasad grzeczności, pani L. Kilka postaci przyciąga uwagę czytelnika, zwłaszcza ci młodzi, którzy nie szukają współmałżonka. Przemądrzała sawantka i fajtłapa.
"Panna bez majątku" to powieść historyczna z akcją osadzoną w I połowie XIX wieku, w której ukazano codzienność szlachty polskiej w tamtych czasach - spędzanie czasu, relacje sąsiedzkie, przestrzeganie konwenansów, podchody i zakusy małżeńskie, a całość uzupełniono rozbudowanym wątkiem zmysłowo-miłosnym, sekretami zmarłego barona, tajemniczymi zjawiskami, sensacją, przygodą i nutą humoru. Nie uległy zmianie kompleksy pań i pewne prawdy życiowe.
"Panna bez majątku" jest drugim tomem cyklu W dolinie Narwi. Tę część można czytać bez znajomości poprzedniej, gdyż każda z przedstawionych historii nie jest ze sobą powiązana. Tym, co je spaja jest fabuła osadzona na Podlasiu, w pierwszej połowie XIX wieku.
Tym razem autorka postawiła na to, by jej powieść nabrała kształtów tajemniczej atmosfery. Przysłużył się temu wątek kryminalny, dotyczący starodawnych manuskryptów celtyckich, pewnego tunelu oraz niepokojących, niewytłumaczalnych zjawisk.
Urszula Gajdowska stworzyła bohaterów o niejednoznacznych charakterach, co bardzo mi się podobało. Postaci wchodząc w związki uczuciowe poznają się stopniowo. Tak też odkrywają swoje mocne, jak i słabe strony osobowości. Z kolei rodzące się miłości nie są pozbawione pikanterii.
"Jak można jednocześnie czegoś pragnąć i bać się tego? Jak można jednocześnie odpychać kogoś i starać się go przyciągnąć? Jak można w tej samej chwili chcieć zemsty i sprawić komuś taką samą... rozkosz? Ach, to ciągłe analizowanie wszystkiego zaczynało przyprawiać ją o szaleństwo."
Autorka zadbała o wszelkie szczegóły. Wtrąciła sporo ciekawostek historycznych, jak i wiele innych interesujących wątków. Szczególnie moją uwagę zwrócił wątek pracującego dziecka, by utrzymać rodzinę. Oprócz tego ciekawie wypada motyw włosów, jak chociażby fryzura panny O'Brien i związane z nią ciekawostki, kolekcjonowanie pukli przez lorda Byrona, czy plączące się włosy Małgorzaty. Równie pasjonujący okazał się być wątek zwierząt, a ściślej rzecz biorąc bydła.
Fabuła obfituje w mnóstwo intrygujących sytuacji i wydarzeń. Zagadka, intrygi, spiski, sekrety, tajemnice, niedopowiedzenia, zbiegi okoliczności, porwania, pojedynki, subtelny wątek romansowy, zabawne dialogi oraz piękne tło doliny Narwii - wszystko to czyni lekturę, przy której spędzimy owocny czas. Odpowiednie tempo akcji, lekkość stylu oraz swoboda w budowaniu plastycznych opisów sprawiają, że z łatwością odnajdujemy się w wykreowanym przez nią świecie, a jednocześnie chcemy więcej i więcej.
"Gdyby wiedział, że trafi na takiego chochlika w anielskiej skórze, to w życiu nie wszedłby do tej wody".
"Panna bez majątku" to lekki, intrygujący i zabawny romans historyczny z dodającym mrocznego klimatu wątkiem kryminalnym. To książka ukazujaca jak istotna była pozycja społeczna. No i to uwodzenie oraz flirt w tamych czasach... cudo! Polecam każdemu miłośnikowi gatunku!
Trochę brakowało mi bohaterów z pierwszej części, ale ostatecznie książka jest bardzo dobr i da się w nią wciągnąć.
"Panna bez majątku" Urszula Gajdowska to drugi tom po "Zadziornej Baronównie" z cyklu "W dolinie Narwi", którego fabuła rozgrywa się na Podlasiu w pierwszej połowie XIX wieku. Książka miała premierę 21 października nakładem Wydawnictwa Szara Godzina. W powieści jest wątek miłosny, który zaspokoi najbardziej romantyczne serca. Jest zagadka którą bohaterowie próbują rozwikłać. Postacie wykreowane w taki sposób, że jednych można pokochać i znienawidzić. Najfajniejsze w książce jest ukazanie historii, o którą chodziło najbardziej.
Małgorzata Strzelecka to oczytana, ciekawa świata i nieco zakompleksiona młoda szlachcianka. Nie ma męża, i nawet takiego nie szuka, choć matka dziewczyny na inne zdanie. Ubierając za duże suknie i kapelusze skrywa swoje kobiece wdzięki.
Małgorzata uciekając przed długą i męcząca podróżą do Francji trafia do majątku stryja, by tam spędzić spokojne lato i umilić czas ciotce Helenie. Na nudę nie ma co liczyć. Pewnej upalnej nocy postanawia schłodzić się kąpielą w sadzawce na terenie posiadłości. Niespodziewanie spotyka przystojnego, a do tego całkiem nagiego barona Ksawerego Wigurę. Nieśmiały, przejawiający mały defekt w postaci jąkania baron jest oczarowany wdziękami Małgorzaty.
Kąpiel w stawie zapoczątkuje szereg niespodziewanych zdarzeń,od dziwnych odgłosów po kradzież starych manuskryptów. Natomiast zakończenie tych wydarzeń okaże się bardzo intrygujące.
"Wciąż tylko doszukujesz się niepotrzebnych szczegółów i wyciągasz pochopne wnioski. Czy uważasz, że jesteś aż tak wszechwiedząca i nieomylna, że możesz dawać mi lekcje dosłownie wszystkiego..."
Jak potoczą się losy Małgorzaty i Ksawerego? Czy uda się odkryć źródło dziwnych odgłosów? Co takiego skrywają skradzione manuskrypty i do czego zostaną wykorzystane? Czy Ksawery poradzi sobie ze swoją dolegliwością i zawalczy o piękną Małgorzatę?
"Panna bez majątku" ukazuje jak liczyła się pozycja społeczna i przynależność do określonej grupy. Wyjść za mąż czy ożenić się trzeba było dobrze - by połączyć majątki i zapewnić ciągłość pokoleniową. A uczucia! No właśnie, na podstawie losów bohaterów można obalić ten stereotyp.
Jeśli lubicie książki z historią w tle, podsycone ciekawą intrygą i romantyzmem, jest to lektura dla Was. Ja osobiście polecam i z niecierpliwością oczekuje kolejnej części.
Rozalia Wigura słynie z wytwarzania ziołowych nalewek, maści i mikstur, które leczą ciała i dusze panien z towarzystwa. Choć świetnie radzi sobie z ujeżdżaniem...
Londyn, 1823 rok. Gdy umiera stary hrabia Foglar, jego synowie nie tylko dziedziczą znaczny majątek, lecz także dowiadują się o istnieniu nieznanej wcześniej...