W Folly Beach mieszka dwa tysiące ludzi. I tylko jeden z nich jest synem mordercy.
Dla Cassie Harrington liczy się wyłącznie surfowanie. Więc kiedy pewnego razu ktoś podmienia jej deskę, jest oczywiste, że dziewczyna zrobi wszystko, aby ją odzyskać. Sprawy się komplikują, gdy złodziejem okazuje się chłopak, od którego powinna trzymać się z daleka. Caleb Raeken nie ma w zwyczaju iść na ugodę. Nie po tym, jak dziadek Cassie wtrącił jego ojca go do więzienia.
W dodatku okazuje się, że ktoś rozpoczął tę grę przed nimi. Wiadomość zostawiona na plaży prowadzi do sklepu z płytami winylowymi, a szyfr, który muszą złamać, splata ich ze sobą na dłużej, niż którekolwiek by tego chciało.
Pierwszy tom dylogii surfurskiej.
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2024-10-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 432
Caleb Raeken mieszka w Folly Beach. Jest synem mordercy, chłopakiem, z którym lepiej nie zadzierać. Ludzie nie mają o nim dobrego zdania, a on nie zamierza robić nic, aby to zmienić.
Cassie Harrington kocha surfowanie, nie wyobraża sobie życia bez niego. Pewnego dnia wchodzi do sklepu, chowając deskę w swojej tajnej skrytce. Była pewna, że tylko ona o niej wie, no cóż, pomyliła się. Ktoś podmienia jej deskę, a na jej miejscu jest inna. Po narysowanych obrazkach wie, do kogo musi się udać, aby odzyskać swoją zgubę. Niestety okazuje się, że je własność ma Caleb, chłopak, którego lepiej unikać, tym bardziej że to jej dziadek wtrącił jego ojca do więzienia. Jednak ona zrobi wszystko, aby ją odzyskać.
Miała odzyskać co jej i nigdy więcej nie mieć z nim kontaktu. Jednak prawda okaże się inna, a oni zostaną wplątani w pewną grę. Jaką? Jak potoczy się ich znajomość? Jaki naprawdę jest chłopak? Co ich połączy?
Historia, jaką znalazłam w książce, mnie się podobała. Znalazłam w niej bardzo dużo, była początkowa niechęć, zagadka do rozwiązania, miłość. Autorka niejednokrotnie mnie zaskoczyła, z przyjemnością śledziłam losy bohaterów, a także odkrywałam wraz z nimi tajemnice.
Akcja sprawnie poprowadzona, z ciekawymi zwrotami. Książkę czytało się szybko, a podczas czytania towarzyszyły mi różne emocje. Nie należy ona do ciężkich, ma ponad 430 stron, a wciągnęła mnie na tyle, że przeczytałam ją w dwa wieczory.
Bohaterowie zdecydowanie ciekawi, naprawdę dobrze wykreowani.
Cassie polubiłam praktycznie od razu. Jeśli chodzi o Caleba, potrzebowałam na to czasu, a to dlatego, że na początku jego zachowanie było zdecydowanie negatywne. Podobała mi się też relacja między bohaterami, która znacząco się zmieniała z każdą przeczytaną stroną.
„Ocean straconych nadziei” to ciekawa, wciągająca książka, którą z przyjemnością polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
Jeśli kochasz zagadki, młodych bohaterów, buntowniczych i pełnych pasji oraz serfowanie to ta książka będzie idealna.
Kiedy Cassie przypadkowo zamienia się deską z chłopakiem uważanym za najniebezpieczniejszego w miasteczku nie jest tym zachwycona. Jednak pewne zdarzenia sprawiają, że młodzi ludzie zaczynają ze sobą współpracować, by odkryć tajemnicę morderstwa.
Mamy tu emocjonalną huśtawkę, nasi bohaterowi z jednej strony pełni mroku a z drugiej tak naprawdę skrzywdzeni.
Autorka idealnie pokazuje jak skreślone marzenia mogą wpływać na poszczególne osoby. Styl Zuzanny Wólczyńskiej jest plastyczny, pełen metafor i subtelnych opisów, które sprawiają, że czytelnik niemal czuje słony smak oceanu i ciężar niepowodzeń bohaterki.
Jeśli więc jesteś ciekawski, a mnogość emocji dodaje smaku czytanej przez ciebie literaturze warto jest sięgnąć po tę pozycję.
,,Są jak laleczki w teatrze, poruszają się zgodnie z ruchem moich palców i nie mogą się od tego uwolnić. Dzięki temu spektakl jest perfekcyjny."
,,Ocean straconych nadziei" to powieść, która od pierwszych stron porywa czytelnika w samo serce nadmorskiej scenerii. Na horyzoncie widzimy jedynie bezkres oceanu, szum fal rozbijających się o brzeg, powietrze przesycone solą i ciepłem słońca.
Atmosfera Folly Beach to coś, co głęboko oddziałuje na wyobraźnię czytelnika, zacierając granice między fikcją a rzeczywistością. Małe, nadmorskie miasteczko, którego życie płynie spokojnie, z dala od wielkomiejskiego zgiełku, wciąga nas w swój niespieszny rytm. Tło, które autorka buduje za pomocą tak wspaniałych opisów, skrywa mroczne sekrety i intrygi, które wywracają życie bohaterów do góry nogami.
Jednym z największych atutów książki jest jej styl - płynny, lekki i naturalny, wciągający czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. Słowa autorki przelewają się przez papier niczym fale, wciągając bez reszty, pozwalając niemal poczuć wiatr we włosach i szum oceanu w uszach. Ta lekkość nie oznacza jednak banalności. Wręcz przeciwnie - autorka porusza się po trudnych emocjonalnie terenach z wyczuciem i wrażliwością. Potrafi oddać skomplikowane przeżycia, opisać rozterki i niepewność, które targają bohaterami.
Styl ten jest pełen emocji, a jednocześnie nie jest przytłaczający; pozwala płynnie przechodzić między opisem malowniczych krajobrazów, a analizą głębokich, ludzkich uczuć. To historia, która porusza, wzrusza i zaskakuje, właśnie dzięki temu subtelnemu balansowi.
Wątek kryminalny jest w tej książce jednym z najlepiej skonstruowanych aspektów. Autorka buduje fabułę jak misterną sieć, w której każdy fałszywy trop, każda zmyłka i każda niespodzianka prowadzi nas do kolejnych pytań i wątpliwości. Kiedy wydaje się, że już odkryliśmy prawdę, pojawia się nowe zaskakujące wydarzenie, które burzy wszystkie nasze przewidywania. Jest to historia pełna zagadek, które nie pozwalają na chwilę wytchnienia, a każda nowa informacja sprawia, że nasze spojrzenie na fabułę zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni.
Mimo że w książce kluczową rolę odgrywa napięcie związane z intrygą, na równie istotny plan wysuwa się rozwój emocji między bohaterami. Relacja pełna wzajemnej niechęci, dystansu i nieufności nabiera głębszego wymiaru wraz z postępującym śledztwem i odkrywaniem kolejnych sekretów. Ich początkowa wrogość, pełna drobnych złośliwości i napiętych wymian zdań, powoli przeradza się w coś bardziej złożonego.
To historia, która wymaga od czytelnika zaangażowania i skupienia. Kolejne wydarzenia często zaskakują, zmuszając do zastanowienia się nad wcześniejszymi założeniami. Nic w tej opowieści nie jest oczywiste - autorka zręcznie manipuluje naszą percepcją, każąc wierzyć, że już zrozumieliśmy, co się dzieje, by chwilę później całkowicie odmienić sytuację. To gra, która sprawia, że książka jest nie tylko intrygująca, ale także wywołuje emocje - niepokój, fascynację, ciekawość i lekki dreszcz niepewności. Każda strona tej książki kryje w sobie nowe pytanie, nowy ślad i nową pułapkę, a autorka nie pozwala nam się zatrzymać ani na moment. Każdy krok, który stawiają bohaterowie, prowadzi ich coraz głębiej w labirynt intryg, z którego nie ma już powrotu.
Lubicie książki, których narracja prowadzona jest z perspektywy dwóch bohaterów? Książki, których akcja dzieje się w małej miejscowości? Książki, których bohaterowie się nie lubią, ale w pewnych sytuacjach musza ze sobą współpracować? Jeśli tak to ,,Ocean straconych nadziei" jest lekturą dla Was.
Cassie i Caleb nie przepadają za sobą. On jest synem mordercy, a ona straciła wujka. I to jej dziadek wsadził jego ojca do więzienia. Jedyne co ich łączy to miłość do surfowania. Ale czy tylko?
Ta dwójka jednak postanawia ze sobą współpracować. Caleb dostaje dziwną wiadomość, która prowadzi go do sklepu ze starymi płytami. Nie potrafi jednak sam odszyfrować tej tajemniczej wiadomość i prosi o pomoc Cassie. Czy uda im się złamać szyfr?
Książka wciąga i intryguje od samego początku. Autorka od razu wprowadza nas w wir wydarzeń. Cały czas coś tutaj się dzieje i nie ma mowy o nudzie. Autorka tym razem wprowadziła nutkę tajemniczości i dreszczyku związanego z szyfrem.
Bardzo polubiłam obojga bohaterów. Ich wzajemnie słowne przepychanki rozbawiły mnie nie jeden raz. A opowiedzenie ich historii z dwóch perspektyw pozwoliło mi ich lepiej poznać.
W książce znajdziemy zaskakujące Plot Twisty a samo zakończenie sprawia, że chce się drugi tom na już.
,,Ocean straconych nadziei" to pełna tajemnic i emocji książka, którą bardzo polecam na długie jesienne i zimowe wieczory.
Minęły dwa lata, odkąd Noah wyjechał z Kalifornii. Beztroskie wakacje dobiegły końca, a w życiu Bee i Noah zmieniło się wszystko: miasto, praca, studia...
Nazywali się najlepszymi przyjaciółmi, póki los nie zdecydował, że wystawi ich relację na próbę. Bee i Noah byli nierozłączni. Oboje lubili kwaśne żelki...
Przeczytane:2024-12-09, Ocena: 4, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku,
Zuzanna Wólczyńska to autorka, której twórczości nie miałam jeszcze okazji poznać. Kiedy zobaczyłam książkę "Ocean straconych nadziei" i zapoznałam się z jej opisem, stwierdziłam, że to idealna okazja, aby rozpocząć przygodę z piórem autorki. I przyznać muszę, że było to interesujące spotkanie, a ja całkiem nieźle bawiłam się podczas czytania.
Głównymi bohaterami przedstawionej historii są Cassie oraz Caleb, dwójka młodych ludzi, których pasją jest surfowanie po oceanie. Oboje pochodzą z dwóch, zupełnie różnych światów. Ona ma bogatą rodzinę, o której mieszkańcy mają dobrą opinię, natomiast on traktowany jest przez nich z odrazą, ponieważ patrzą na niego przez pryzmat czynów ojca. Ich losy krzyżują się, gdy deska Cassie zostaje podmieniona, a sprawcą okazuje się nie kto inny, jak cichy i pełen cienia Caleb. Łączy ich też jeszcze jedna sprawa, a mianowicie mroczna przeszłość ich rodzin, w której ojciec Caleba zamordował wuja Cassie, który był jego przyjacielem.
Przyznam szczerze, że nie często sięgam po kryminały, ponieważ choć bywają bardzo ciekawe, często są zbyt przegadane i ciężkie w odbiorze, a ja lubię, gdy coś się dzieje i na niego trudniejsze powieści muszę mieć dzień. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz sięgałam po książkę młodzieżą z elementami kryminalnymi. Ostatnio dość dużo u mnie fantastyki i chciałam sięgnąć po coś nowego i sprawdzić, co do zaoferowania ma Zuzanna Wólczyńska. Z przyjemnością więc sięgnęłam po jej książkę. Od razu muszę napisać, że bardzo podobał mi się wstęp, jaki zaserwowała autorka. Bardzo dobrze rozpoczęła książkę i zaintrygowała fabułą już na wejściu. Zdecydowanie lubię takie mocne akcenty.
Z całą pewnością stwierdzić mogę, że to książka ciekawie napisana, ale z racji skierowania pod odbiorców młodzieżowych, też nie jest mocną powieścią, która wgniecie w fotel, a intrygi i wątki kryminalne nie są ciężkie. I absolutnie nie uważam tego za coś złego, wręcz przeciwnie. Właśnie takiej powieści się spodziewałam, lekkiej i przyjemnej z nutką dreszczyku. Lubię sięgać po tego typu książki, które mają w sobie delikatne wątki kryminalne, ale nie skupiają się tylko i wyłącznie na nich. Świetnym akcentem uzupełniającym całość jest pasja bohaterów do surfingu, a także klimat zobrazowanego miasteczka, w którym toczy się cała akcja. Jednak nie jest to też powieść bez wad i uważam, że momentami za mało się działo i przychodziło zmęczenie treścią.
Podoba mi się sposób w jaki autorka przedstawia bohaterów. Jest w tym nuta tajemnicy, ich motywy są niejasne i powoli je odkrywamy. Lubię kreację ich charakterów, to typ postaci, które lubię, stanowcze, zadziorne i zabawne. Taki zabieg sprawia, że jako czytelnik byłam zaintrygowana i chętna do poznawania ich losów. I tak naprawdę nie wszystkie karty zostały odkryte w tym tomie, co spowodowało, że mam ochotę poznać kolejną część.
"Ocean straconych nadziei" to książka, która świetnie sprawdzi się na zimowe wieczory. Mamy tutaj intrygi i tajemnice, ale nie brakuje także uczuć i burzliwej relacji. I choć momentami łapało mnie znużenie, gdy trochę za mało się działo, to jednak w finalnym rozrachunku całość oceniam na jako dobrą i ciekawą pozycję. Jest lekko i przyjemnie, i osobiście dostałam od niej to, czego oczekiwałam.