Książka, której fani kryminałów Katarzyny Bondy, czekali prawie 10 lat. Oto powraca szalenie popularna seria, której bohaterem jest psycholog śledczy Hubert Meyer. Tym razem stanie przed koniecznością poprowadzenia najtrudniejszego śledztwa w dotychczasowej pracy.
Plan na urlop był prosty: spokój, telewizja, duży zapas alkoholu. Niestety, pewna kobieta, której Hubert nie kojarzy, zasypuje go wiadomościami, a wkrótce spokój śledczego przerywają odwiedziny policjantów oraz prokurator Weronika Rudy. Przed 6 miesiącami policjant zabił ganstera Japę. Meyer ma przygotować fałszywą ekspertyzę, by śmierć przestępcy móc uznać za wynik walk między gangami. By jednak Meyer mógł przystąpić do praco, potrzebuje przykrywki.
Tą przykrywką staje się morderstwo w Mosznej. Na drodze do pałacu znaleziono ciało chłopaka, który został brutalnie zamordowany. Meyer i Rudy poszukują mordercy, ten zaś igra z nimi, zabijając kolejne osoby. Brak śladów. Mnóstwo waśni w starym pałacu. Rozwiązanie tej sprawy nie będzie proste.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2021-05-05
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 384
Książkę, która mamy dla was do zrecenzowania zaczynałyśmy trzy razy czytać i ten ostatni raz był strzałem w dziesiątkę, a dlaczego? Ponieważ przebiłyśmy się przez początek, ale resztę wytłumaczymy pozniej. Zapraszamy na recenzje książki Katarzyny Bondy i Wydawnictwa Muza "Nikt nie musi wiedzieć".
"Mieliśmy razem bajtla, gorolu, a teraz już go nie ma i musisz, po prostu musisz dowiedzieć się, dlaczego umarł, i wymierzyć sprawiedliwość."
Hubert Meyer to policyjny profiler, który aktualnie przebywa na urlopie, planuje się upić i odpoczywać. Jednak nie jest mu to dane. Odpoczynek przerywają mu jego znajomi z dosyć nietypową sprawą, w której liczy się czas i opinia Meyera. Pod przykrywką zostało mu jeszcze dane śledztwo z zamku Moszna. Na domiar złego do Huberta zgłasza się dawna partnerka, która twierdzi, że jest on ojcem jej dziecka, chłopaka, który nie dawno zginął i prosi go o pomoc w znalezieniu sprawcy. Trzy sprawy, w której każda jest warta uwagi profilera.
Kochani w tej książce się dzieje, dużo bohaterów, trzy sprawy i jeden profiler. Powiemy wam szczerze, że nie czytałyśmy poprzednich książek z serii o Hubercie, ale z pewnością to nadrobimy, gdyż chcemy sobie porównać tą napisaną podczas pandemii, jak i te wcześniejsze. Czytałyśmy wcześniej książki pani Bondy i stwierdzamy, że ta jest trochę inna, dlatego musimy nadrobić zaległości. No i wydaje nam się, że na spokojnie można ją czytać jako odrębną część, gdyż wszystko jest wyjaśnione.
Według nas książka przedstawia trzy odrębne światy, nie śmiejcie się, ale tak to odczułyśmy, ciężko nam się bardzo czytało początek, gdyż opowiadała o sprawie przyjaciela Meyera, sprawa w Zamku była kompletnie inna, ciekawsza i uważamy, że nawet inaczej napisana, tak jakby autorka specjalnie przedstawiła trzy różne style językowe kryminałów, jeżeli czytaliście to dajcie znać czy to zauważyliście? My tylko czekałyśmy az pojawi się fragment z Mosznej. A może to tylko nasze odczucie🙉 Z tą powieścią na pewno trzeba się zespolić, żeby ją zrozumieć, poukładać sobie wszystko w głowie i dać jej szansę.
Fabuła bardzo nas wciągnęła, dałyśmy się ponieść śledztwu, które było prowadzone, a dodatkowo zamek znajduje się tylko sto kilometrów od nas, więc zawsze się lepiej czyta coś co się zna. Prosta trwająca w swoim czasie akcja, również była bardzo przyjemna w odbiorze, nie było dużo zwrotów akcji, co w tej historii bardzo nam się podobało, chociaż nie powiemy czasem zaskakiwała.
Co do języka książki to jak już wspominałyśmy wielowatkowość dała nam nieźle popalić, to co takiego, że się go lubi, ale ma jednak jakieś wady. Gdy się już przebiłyśmy przez ten mur językowy książka poszła nam szybciutko i dosyć przyjemnie.
Bohaterowie, a szczególnie ci znajdujący się wokół głównego bohatera to osoby charakterne, ale również czasem wylewne i potrzebujące pomocy, odniosłyśmy wrażenie, że nawet sam Meyer, chociaż udaje twardziela również jest dosyć uczuciowym człowiekiem, ale nie dajcie się zwieść, czasem opadały nam kopary na przykład przy rozmowie, przesłuchaniu.
Klimat powieści jak na kryminał przystało mroczny, mafijny, tajemniczy z sekretami, ogólnie dobry materiał, dlatego wszystkich fanów autorki i fanów kryminałów zachęcamy do przeczytania tej części. To książka, w którą się wkręcie i będziecie chcieli więcej. Miłego wieczorku :)
I kolejny raz kiedy sięgam po powieści Katarzyny Bondy. Do tej pory uważałam niestety, że autorka nie pisze w stylu, który by mi jakoś przypasował, ale postanowiłam dać szansę czemuś nowemu z jej dorobku. Czy tym razem udało się jakoś zaskoczyć? Jak myślicie?
Czterdzieści trzy ciosy nożem. Tak właśnie pożegnała się z życiem Róża Englot. Obok otwartych ran na jej ciele sprawca pozostawił coś jeszcze - klucz. Gdy mąż kobiety, skazany za to brutalne morderstwo, kończy odsiadywać wyrok, w warszawskiej kamienicy rozgrywa się kolejna tragedia. Z balkonu na siódmym piętrze wypada teściowa Englota. Kobieta ginie na miejscu. Szybko okazuje się, że do zdarzenia doszło podczas przepustki skazanego. Brakuje jednak niezbitych dowodów, które umożliwiłyby postawienie mu zarzutów.
Hubert Meyer na prośbę prokurator Weroniki Rudy przyjeżdża do Warszawy aby jej pomóc w tej trudnej sprawie. Rudy uważa, że to zabójstwo na tle finansowym . Wiele jednak wskazuje na to, że rzecz jest bardziej skomplikowana i ma swój początek aż siedemnaście lat temu. Wiąże się ona dodatkowo z zaginionymi wtedy kobietami.
Hubert jak zwykle działa po swojemu- szybko, niekonwencjonalnie ale też i profesjonalnie. Ale tym razem sam ledwie wyjdzie z życiem, co sprawi też, że i on stanie się jednym z głównych podejrzanych.
Czy uda mu się z tego wyplątać? Czy dotarł on za daleko prawdy? I kto tu tak naprawdę jest mordercą?!
I standardowo jak to z powieściami Pani Bondy mam - początek wcale mnie nie wciąga tylko z lekka się przy nim męczę. Na szczęście z każdym następnym rozdziałem ta historia ta robi się coraz ciekawsze i wciąga.
I choć co prawda z fabułą w powieści było trochę zamieszania, trochę to pogmatwane było to nie powiem tym razem, że mi się nie podobało. Interesująca fabuła tym razem sprawiła, że powieść czytało się mi szybko i lekko. A to duża odmiana dla mnie przy tej autorce!
W powieści naprawdę dużo się dzieje, akcja wciąż brnie do przodu. Pełno jest tu wszelakich intryg i różnych zawiłości, które sprawiają, że czytelnik wciąga się w powierzoną mu tutaj historię całkowicie.
Autorka stawia tu też na wiele przekazanych nam szczegółów, co w pewnym momencie może trochę zagmatwać nam tę historię ( ale nieznacznie tylko, nie pogubicie się w niej).
Fabuła podzielona jest na trzy historie umieszczone o różnym czasie, którego łącznikiem jest właśnie Hubert, więc lekką uwagę trzeba skupić na tym co się czyta.
I choć to już czwarty tom powieści z Hubertem Meyerem, a ja wcześniej nie sięgałam po poprzednie serie z nim, to nie przeszkadzało mi to w czytaniu tej powieści.
Ogólnie polecam Wam sięgnąć po tę książkę ( jak i całą serię, którą ja osobiście muszę nadrobić). Pani Bonda odwaliła tu kawał dobrej roboty i tym razem nawet mnie zaskoczyła!
Katarzyna Bonda czwartym tomem (jakby nie było), dla niektórych trzecim „Nikt nie musi wiedzieć”, serii o profilerze funduje udany powrót po blisko dziesięciu latach Huberta Meyera. Meyer planuje urlop przed telewizorem ze szklaneczką w ręku. Sms, puk, puk, niechciani lokatorzy na jego kwadracie z gliniarzem na czele, który pół roku wcześniej odpalił zbója a teraz ziemia pali się mu pod stopami. Na dodatek profiler dowiaduje się, że miał syna, który właśnie zginął a jego matka prosi o wyjaśnienie sprawy. Ciekawy początek, ale zaręczam, niemniej ciekawy oraz emocjonujący jest koniec powieści. Powieść (chyba jak wszystkie Bondy) wymaga od czytelnika uważności a to za sprawą wielowątkowości i licznych zwrotów. Ciekawi mnie skąd autorka „zapożyczyła” oficera Żandarmerii Wojskowej i dlaczego nie rozwinęła bardziej tematu. I wydaje mi się, że Policjanci nie tyle nie darzą sympatią Żandarmów co zazdroszczą mundurów i uposażeń, ale to tak żartem.
Okładka jest dosyć minimalistyczna. Białe tło, ciemne napisy, ale i ciemne kolory dominują. Szary, czarny, granatowy. Widzimy również węża, który ma tutaj znaczenie... Okładka w dotyku jest satynowa, a napisy zostały wytłuszczone. Posiada skrzydełka, które stanowią ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Literówek brak. Stronice są kremowe, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Książka podzielona jest na kilka części i rozdziały. Czcionka jest stosunkowo mniejsza niż zazwyczaj ta, która występuję w lekturach wydawanych przez wydawnictwo.
Moje pierwsze spotkanie z autorką. Byłam ogromnie ciekawa tego, co tak wszyscy wychwalają. Nie miałam pojęcia na czym ten fenomen polega. Naprawdę się cieszyłam, gdy miałam okazję sięgnąć po tę lekturę. I gdy zaczęłam, nie wiedziałam, czy to kwestia tego, że mam dużo pracy i mało czasu czy po prostu lektura jest nijaka, a może to mi nie chce się czytać? Niemniej jednak, gdy dotrwałam do samego końca, do ostatniej kropki, doszłam do wniosku, że... nie było szału, nie zrobiła na mnie wrażenia i nie zaciekawiła mnie, więc dlatego szło mi opornie... Rozmawiałam z jedną z dziewczyn, która czytała poprzednie książki autorki i też przyznała, że ta część była nudna. Najwidoczniej miałam pecha. I niestety, zraziłam się i nie czuję pociągu do pozostałych lektur pisarki... Zresztą jest ich sporo, są one grubaskami, a ja mam tak wiele innych lektur, które chciałabym przeczytać, że sobie daruję. :)
Bohaterowie wydali mi się tacy bezosobowi, wszyscy na jedno kopyto, identyczni. Bez charakteru, bez wyrazu. Płascy i nijacy. W ogóle nie przywiązałam się do nich ani nie czułam się zainteresowana ich losami. Wszystko zresztą tak było przeciągane, te opisy, przyznam szczerze, nudziły mnie i irytowały. Nie miałam w tej książce powodu, by być zaintrygowaną i żeby doczytać ją do samego końca. Ale obiecałam sobie, że doczytam i ocenię. Więc się wymęczyłam.
Tak, męczyłam i tylko tęsknym spojrzeniem zerkałam w stronę stosu, który przez tą książkę, niebezpiecznie się powiększył. Dość długo zajęło mi przeczytanie jej, a za każdym razem potrafiłam znaleźć wymówkę i coś innego zrobić, niż ją czytać, niestety. Żadnej akcji, niespodziewanych zwrotów akcji - nic totalnie.
Nie wiem, co jeszcze mogłabym Wam napisać o tej książce. Nie podobała mi się, męczyłam się z nią okropnie i teraz już wiem, że jakoś nie będę zerkać w stronę książek autorki, ze względu na tę nudę, której będę się bać. Poza tym, jest całe szczęście całe grono innych autorów, których książki są świetne. Czy zdecydujecie się na lekturę, to już Wasza decyzja. Ja niestety nie polecam.
Hubert Meyer od zawsze pracował jak szalony- zdawał sobie sprawę z podejścia policji do profilerów. Z drugiej strony chciał "wyrobić sobie nazwisko" i zupełnie prozaicznie- zarobić na życie. Dlatego z westchnieniem ulgi po tak intensywnym okresie postanawia pójść na dwutygodniowy urlop (w końcu sam jest sobie szefem) i nieco zmniejszyć zapas alkoholu, jaki uzbierał się w jego barku. W końcu to jego czas wolny, więc kto mógłby mu zabronić tej rzadkiej przyjemności?
Cóż, świat ma jednak wobec niego inne plany.
Najpierw nieznajoma kobieta, która wysyła mu bardzo emocjonalne smsy.
Później do jego drzwi pukają zaprzyjaźnieni policjanci na czele z prokurator Weroniką Rudy. Jeden z nich wpakował się w niezłe bagno i to właśnie Meyer może mu pomóc wydostać się z niego.
Z broni jego kumpla został zastrzelony gangster Japa. Teraz chcą, aby Meyer sporządził fałszywą ekspertyzę, mającą ocalić go przed ogromnymi kłopotami. Potrzebują jednak przykrywki- innej sprawy, nad którą oficjalnie będą pracować. A taka trafia się niemalże od razu i w dodatku powiązana jest z przeszłością Huberta...
Z twórczością naszej polskiej pisarki jakoś zazwyczaj mi nie po drodze. A może inaczej- część jej książek mi się podoba, druga niekoniecznie. Dlatego też nie śledzę wydawanych nowości spod jej pióra zbyt intensywnie. Cykl z Meyerem jednak dobrze znam; to jeden z tych, które przypadły mi do gustu. A że Nikt nie musi wiedzieć to kontynuacja, jakżebym mogła po nią nie sięgnąć? Szczególnie, że z owym profilerem nie widzieliśmy się baaardzo długo.
To, co z założenia miało być przykrywką, okazało się kolejną sprawą do rozwiązania. W Mosznej, na drodze do zamku ktoś porzucił zmasakrowane ciało młodego mężczyzny licząc zapewne, iż przejeżdżająca tamtędy osoba dokończy makabrycznego dzieła. Hubert Meyer ma teraz nie tylko postarać się wyciągnąć kumpla z bagna, ale też rozwiązać ową sprawę. Szczególnie, że zmarły chłopak to syn jego dawnej partnerki, a może i nie tylko to skłania go do odnalezienia sprawcy.
Autorka ani na moment nie daje nam odetchnąć, jedna sprawa goni drugą. Szczerze mówiąc bez odpowiedniego skupienia się na książce bardzo łatwo można się pogubić. Wielowątkowość to oczywiście bardzo dobra rzecz, bo czytelnik nie ma możliwości przy takiej lekturze się nudzić. Z drugiej jednak strony czasem wywołuje to pewne problemy, szczególnie, gdy pozycja nie może zostać przeczytana "na raz". Teraz, po dłuższym czasie od zakończenia mojej przygody z Meyerem i paczką, mam nie lada problem, żeby przypomnieć sobie sprawców i powód, dla którego dokonali morderstwa. Niemniej jednak w tej recenzji to nie rozwiązanie jest ważne- do tego musicie dojść bowiem sami.
Hubert Meyer pracuje w świecie, w którym profiler według większości stróżów prawa to nawet nie jest zawód. Niektórzy pukają się w głowę słysząc o jego usługach, inni uważają to za swoistą szarlatanerię, jeszcze inni z podziwem przyglądają się może nie tyle jego pracy, co efektom. Znaczna część woli jednak tradycyjne metody rozwiązywania spraw, bez wsparcia z zewnątrz. W jakiejś części właśnie za to polubiłam głównego bohatera- mimo rzucanych mu pod nogi kłód, on dalej odważnie prze przed siebie, nie przejmując się negatywnym zdaniem o jego zawodzie. Kocha to, co robi i co najważniejsze- wykonuje swoją pracę bardzo dobrze. Po prostu polska policja nie jest jeszcze gotowa na coś takiego. To dodaje realności, bowiem w thrillerach zagranicznych profiler to niemalże członek policyjnej załogi. U nas -niestety- nie jest to jeszcze aż tak rozwinięte. Ponadto Meyer jest bardzo inteligentnym człowiekiem, zauważającym wszelkie niuanse i potrafiący dojść "po nitce do kłębka". Bardzo łatwo można go polubić.
Co do fabuły jako takiej- nie było aż tak wciągająco, jak w poprzednich częściach. Wielowątkowość to dobra sprawa, aczkolwiek tutaj sprawy łączyły się ze sobą, sprowadzając na nas rzesze bohaterów, co chwilami utrudniało dopasowanie ich do odpowiednich okoliczności. Teraz, po około miesiącu od zakończenia lektury, pamiętam już niewiele. Książka nie wywołała tym razem we mnie głębszych emocji, nie czułam się totalnie rozwalona po jej zakończeniu. Ot, spotkanie z dawno "nieczytanym" bohaterem i nic ponadto.
Myślę, że czytelnicy znający Huberta Meyera sięgną po tę pozycję tak czy tak; pozostałych raczej kierowałabym do pierwszego tomu, żeby mogli lepiej wczuć się w jego postać.
Hubert Meyer powraca!
Profiler chce wykorzystać swój urlop, jednak nie jest mu to dane. Najpierw zaczynają się dziwne telefony od jakiejś Bożeny, która prosi o pomoc w rozwiązaniu sprawy zabójstwa jej syna. A następnie zjawiają się dawni znajomi Huberta, którzy również mają sprawę. Jeden z policjantów jakiś czas temu zastrzelił przestępcę i trzeba to zatuszować.
W tym samym czasie na zamku w Mosznej zostaje potrącony młody chłopak. Wydawać by się mogło, że to tylko przypadek. Jednak nic nie dzieje się przez przypadek.
Czy Hubert zgodzi się nagiąć przepisy? Czy pomoże Bożenie i przyjaciołom? I kto jest odpowiedzialny za zabójstwa w Mosznej? Przeczytajcie tę historie by się dowiedzieć.
Z ogromną przyjemnością sięgnęłam po tę książkę, bo to właśnie od trzech pierwszych tomów o Hubercie Meyerze, zaczęła się moja przygoda z bookstagramem. Byłam strasznie ciekawa dalszych spraw profilera.
Na pewno przy czytaniu tej historii trzeba się porządnie skupić, bo tajemnic jest bez liku. Spraw, które ma na głowie Huber również mało nie jest.
Fabuła była naprawdę ciekawa. Zdecydowanie na plus tej historii jest to, że nie jest to szablonowy kryminał. Autorka potrafi zaskoczyć czytelnika. Ja osobiście takiego zakończenia się nie spodziewałam, ba nawet moje myśli nie wędrowały w tamtą stronę 😅.
"Człowiek nie chce widzieć tego, co ma przed oczyma, dopóki to coś go nie roztrzaska."
Podczas czytania książki można zauważyć, że autorka bardzo się napracowała przy pisaniu tej książki. Nie chodzi o to, że pracy innych autorów nie doceniam. Tylko o to, że tu autorka musiała zrobić naprawdę spore rozeznanie. Pomysł by akcja książki działa się na zamku w Mosznej to był strzał w dziesiątkę.
Jedyne, co mi się nie podobało to to, że tych
spraw było (jak dla mnie) za dużo. Trzeba było być naprawdę bardzo skupionym przy czytaniu by nic nam nie umknęło i się nie pomieszało.
Bardzo się cieszę z powrotu profilera. Trochę bałam się, że książka będzie dosyć gruba, bo poprzednie książki z innych serii należą do tych obszerniejszych. Jednak zupełnie nie potrzebnie zawracałam sobie tym głowę, bo książka ma niecałe 400 stron.
Jeśli jesteście ciekawi pracy profilera to koniecznie sięgnijcie po tę serie. A z tego, co widziałam to autorka nie poprzestanie na czterech tomach.
Dziś przychodzę do Was z recenzją książki Katarzyny Bondy "Nikt nie musi wiedzieć".
Pierwsze sto stron to dla mnie ogromny chaos. Musiałam na spokojnie analizować sytuację i rozeznać się w wielowątkowości. Hubert Meyer zdecydowanie miał co robić. Wiele spraw do rozwiązania, emocji i zagadek, które bezpośrednio wpływały na życie psychologa śledczego. Będą to jedne z najtrudniejszych śledztw w jego karierze. Rozbudowana fabuła i bohaterowie tak różnorodni, że nie sposób było się tutaj nudzić. Jak książka wypadła na tle innych książek z cyklu? Niestety nie wiem.
Było to moje pierwsze spotkanie z tym cyklem Katarzyny Bondy i ogólnie było bardzo udane, choć czytanie szło mi dość wolno. Dlatego też nie mam porównania i z przyjemnością sięgnę po poprzednie tomy autorki, aby dowiedzieć się więcej o osobowości Huberta.
Trzeba przyznać, że wielokrotnie czytelnik może pogubić się w swoich przemyśleniach i typowaniu sprawców. Gdy już wydaje ci się, że wiesz, kto jest tym złym charakterem, to okazuje się, że wiesz mniej niż kilka stron wcześniej.
Bardzo sensowne dialogi, które chcąc nie chcąc skłaniają do wytężenia umysłu i zaangażowania się w historię. Nie da się czytać tej książki bez świadomości, że autorka włożyła naprawdę dużo w pracy w to, aby uwierzyć, że cała kreacja wydarzeń mogła mieć miejsce naprawdę.
Profesjonalizm i merytoryczne przygotowanie to coś, na co zwróciłam szczególną uwagę. Nie czytam tej tematyki zbyt wiele, dlatego też łatwiej jest mi dostrzec wyjątkowość pióra danej pozycji. Mam wrażenie, że podejście do tematu zaspokoi najbardziej zaawansowanych czytelników sensacji i kryminałów.
Jeśli tylko lubisz psychologię, profilowanie i głębsze myślenie na temat zbrodni to książka będzie idealna dla ciebie. Spędzisz z nią kilka wieczorów i będziesz zastanawiać się - co jeszcze może się wydarzyć? Czas pandemii idealnie wpleciony w świat książki. Czytając, można odczuć, że dzieje się to tu i teraz. Historia ze szklanego ekranu, wiadomości i niewyjaśnionych serii niefortunnych zdarzeń.
,,Nikt nie musi wiedzieć,, to czwarta część powieści kryminalnych Katarzyny Bondy z psychologiem śledczym Hubertem Meyerem. Dziś prawie po 10 latach Hubert choć przebywa na emeryturze będzie musiał się zmierzyć z trzema sprawami jednocześnie: sprawa zabicia gangstera przez policjanta, zagadkowa śmierć młodego mężczyzny oraz morderstwo młodego chłopaka w okolicach zamku w Mosznej. Sprawy te nie związane są ze sobą, a dwie pierwsze to bardziej osobiste dla Meyera, bo chodzi o byłego znajomego z policji oraz podobno syna profilera. Osobiście przeczytałam poprzednie części z Hubertem i ten obecny jakoś nie trafia do mnie, kiedyś trudno było oderwać się od spraw prowadzonych przez niego, a teraz wydały mi się bardziej pogmatwane i nie wzbudzające ciekawości. Trudno było mi się ,, wgryść,, w fabułę,może gdyby autorka wszystkie te sprawy jakoś połączyła, może byłoby ciekawiej. Nie wiem,ale dla obecne spotkanie z Hubertem nie trafiło, może ja się zestarzałam, albo profiler,a może oboje i dlatego nie trafiliśmy na siebie ze zrozumieniem. Książka nie jest zła, ale dla mnie czegoś brakowało, być może inni lepiej zrozumieją obecnego psychologa.
Recenzja „Nikt nie musi wiedzieć”
„-Zrobisz to, Hubert – oświadczyła z powagą, lecz łagodnie, jakby go zaklinała. – A jeśli nie, srodze się na tobie zawiodę. Z tego, co wiem, nie masz zbyt wielu przyjaciół. Za to wrogów – cały szwadron.”
„Nikt nie musi wiedzieć” została wydana w 2021r. Pisarką jest Katarzyna Bonda. Kobieta zadebiutowała w 2007r powieścią kryminalną, która została nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru. W 2008r wydała „Polskie morderczynie” oraz „Zbrodnię niedoskonałą” napisana wspólnie z komisarzem Bogdanem Lachem. Przez kolejne lata wydawała wiele kolejne książki, najnowsza z nich to czwarta część z cyklu o Hubercie Mayerze, „Nikt nie musi wiedzieć”.
Psycholog Hubert Mayer od lat zajmujący się profilowaniem kryminalistycznym w końcu wybiera się na urlop. Ma proste plany telewizor i tequila. Mężczyzna nie potrzebuje nic więcej. Jego odpoczynek jednak zostaje przerwany dziwnymi telefonami. Mogło by się wydawać że to nic wielkiego wystarczy nie odbierać, ale to nie wszystkie problemy psychologa. Chwile później do domu wpadają mu koledzy policjanci wraz z Panią prokurator. Mają do niego dość nietypową sprawę, jeden z nich pół roku wcześniej zastrzelił groźnego kryminalistę, Japę. Niestety nie zrobił tego zgodnie z przepisami, więc teraz aby go ochronić potrzebuje on Mayera, aby sporządził ekspertyzę, która pokieruje sprawę na inne tory. Aby plan się powiódł potrzebują oni sprawy „przykrywki”, aby móc oficjalnie nad czymś pracować. Wybierają morderstwo w Mosznej. To tam zwłoki młodego człowieka zostają porzucone na drodze prowadzącej do zamku, ale to nie wszystko, przez mgłę ciało zostaje zmasakrowane przez nadjeżdżającego montera wind. Gdy psycholog wraz z panią prokurator pracują nad sprawą, która z pozoru wydaje się łatwa, zaczynają ginąć kolejne osoby. Czy ofiary coś ukrywały? Kto chciał je zabić? Czy uda się nie zgubić tropu?
„Nikt nie musi wiedzieć” to książka z ciekawymi postaciami i dobrą fabułą, akcja niestety trochę mi się dłużyła. Nie jestem jednak w stanie stwierdzić czy to wada. Mam wrażenie że te odczucie jest indywidualne i po prostu mi ta książka nie podeszła. Jestem sobie w stanie wyobrazić że ktoś naprawdę nie może się od niej odciągnąć, bo faktycznie fabuła była ciekawa.
Macie tak czasami, że baaaaardzo na coś czekacie? Jednak, gdy już to dostajecie to okazuje się, że nie jest to tym, czego oczekiwaliście? Czujecie wtedy zawód?
Niestety dokładnie tak było w przypadku nowej książki Katarzyny Bondy „Nikt nie musi wiedzieć”. Autorka dość długo kazała nam czekać na kontynuację przygód Huberta Meyera. Jednak to co nam zaprezentowała było czymś zupełnie innym, niż bym się spodziewała. Początkowo książka bardzo mnie wciągnęła. Chciałam dać jej szansę i przebrnąć przez dość nudny początek. Jednak strona za stroną, rozdział za rozdziałem nie było poprawy i tak do końca książki. Owszem, autorce udało się stworzyć tajemniczą otoczkę wokół wydarzeń, lecz czegoś mi w tym wszystkim brakowało. Dostajemy tak naprawdę trzy różne sprawy, trzynaście dni i niesamowitego Huberta Meyera, który musi się z nimi zmierzyć. Książka posiada wiele wątków oraz bohaterów, których losy zostają ze sobą sprawnie połączone. Niestety część z tych wszystkich wątków, a raczej ich opisy według mojej oceny była zbędna. W związku z tym, że mamy kilka wątków i momentami dość zagmatwane sytuacje książka wymaga od czytelnika skupienia i wysuwania wniosków oraz dedukcji. Bohaterowie za to są nijacy. Nie potrafiłam ani się z nimi utożsamić, ani ich polubić… No może pani prokurator troszeczkę mi się spodobała za umiejętność dedukcji i kojarzenia faktów. Autorka akcję książki rozgrała w czasach pandemicznych, przez co wiele sytuacji zostało dopasowanych do panujących w danym czasie obostrzeń. W jednym z wywiadów Bonda powiedziała, że miała na to troszeczkę inny pomysł, ale musiała dostosować się do panujących realiów. Szczerze mówiąc, zastanawia mnie, czy gdyby wykorzystała pierwotny pomysł to wszystko wyglądałoby lepiej, a czytanie książki okazało się być dużo przyjemniejsze.
Zapewne miłośnicy twórczość autorki będą zachwyceni. Osobiście pomimo, że uwielbiam jedne z pierwszych książek Bondy, w tym przypadku dość mocno się zawiodłam. Być może jest to spowodowane faktem, że na rynku pojawia się coraz więcej książek, których autorzy wyciągają wnioski po krytycznych recenzjach i widać, że próbują się rozwijać. W mojej ocenie Katarzyna Bonda utknęła w miejscu i albo nie chce ruszyć do przodu, bądź nie do końca ma pomysł jak to zrobić.
Hi, hey, hello...
Czy są tutaj fani @katarzynabonda?? Rączki do góry.
Ja jeszcze do nich nie należę, ale idzie to w dobrym kierunku. To jest moje 3 spotkanie z autorką i jak do tej pory najlepsze.
"Nikt nie musi wiedzieć" to czwarty tom serii z psychologiem śledczym - Hubertem Meyerem. A mój pierwszy. Jednak mi to w niczym nie przeszkadzało.
Tę historię czytałam z dużą przyjemnością. Bardzo spodobał mi się sposób i styl pisania autorki. Fabuła wciągnęła mnie od samego początku. Tajemniczy zamek, morderstwo młodego chłopaka i prywatne życie Meyera, wszystko się ze sobą łączy. Świetnie przeprowadzone śledztwo. Tylko wielowątkowość może trochę zdezorientować, można trochę się pogubić.
Kreacja bohaterów jest ok. Huberta polubiłam od samego początku. Jego czarny humor wymiata. A jak pozytywnie oceniam bohaterów to już połowa sukcesu i wiem, że będzie dobrze. I tak było. Jedynie minusa daję za koronawirusa.
Od bardzo dawna nie miałam w ręce kryminału i się nieco obawiałam , że się zrażę , zniechęcę jeśli trafię od razu na jakiś marny. Nie czytałam wcześniej Bondy choć Hubert Meyer...coś mi to mówiło . Wzięłam się za tę książkę i przyznam, że zaciekawiła mnie od pierwszych stron , szybko zaangażowałam się w sprawy i przywiązałam do bohaterów.
Otóż nasz główny bohater, Hubert Meyer, jak pięknie opis książki wskazuje, zaplanował sobie urlop. Nie przewidział jednak, że zanim na dobre się rozleniwi, zaliczyli kolejno dziwne wiadomości oraz wizytę znajomych , którzy rozplanowali mu już urlop zupełnie inaczej niż sam to zrobił.
Akcja książki rozgrywa się w kilka dni, czy kilkanaście , właśnie podczas tego urlopu kiedy to nasz psycholog śledczy absolutnie nie ma czasu odpocząć. Najpierw pojawia się sprawa kolegów po fachu, których wspiera była Huberta - prokurator Weronika Rudy. Następnie kolejna była prosi , lub w sumie żąda rozwikłania zagadki śmierci... Kogo to nie wydam, bo to zbyt istotne. Dochodzi sprawa, która miała być niewiele znaczącą przykrywką dla tej pierwszej ale Hubert wraz z Werą dość mocno się w nią angażują i nam , czytelnikom też nie da się tego uniknąć.
Sprawa morderstwa przy zamku w Mosznie intryguje. Jest zagadkowa, zamotana, autorka wodzi nas nieco za nos . Ciężko się czegokolwiek domyśleć i sam Hubert ma nie lada zagadkę ,a ciał przybywa. Kto , co i po co to robi , dowiadujemy się na samym końcu i przyznam , że ta książka , przynajmniej dla mnie , jest absolutnie nieprzewidywalna.
Mimo , że kryminał ten czytałam dość długo z braku czasu, to często głowiłam się cóż tam wypłynie jeszcze, co mnie zaskoczy i jak to może się skończyć.
Muszę pochwalić autorkę, książka jest wg mnie świetna. Nie pędziła akcja może zatrważająco ale nie dawała się nudzić . Bohaterowie ciekawi, świetnie wykreowani. Bonda stworzyła świetną historię kryminalną i jak sądzę będzie tego więcej , a ja z przyjemnością sięgnę po kolejny tom.
Polecam.
Jak dla mnie średnie, za dużo wątków się ze sobą splatało i dokończenie nie takie, jak bym oczekiwała
Spotkanie po latach
Z Hubertem Meyerem, psychologiem śledczym, bohaterem serii pani Katarzyny Bondy po raz pierwszy spotkałam się kilka lat temu przy lekturze "Sprawy Niny Frank". A teraz powracam do tej serii po latach wraz z nowym, czwartym tomem przygód Meyera.
"Nikt nie musi wiedzieć" jest kryminałem w stylu pani Kasi, wielowątkowym, poplątanym, ale przy tym ciekawym i zaskakującym. Hubert Meyer wreszcie ma przed sobą trzynaście dni urlopu, chce go spędzić z tequillą i telewizorem. Z jego planów niestety nic nie wychodzi, bowiem nieznana kobieta zaczyna go bombardować dziwnymi, a nawet wręcz obraźliwymi wiadomościami, a z niezapowiedzianą wizytą wpadają jego przyjaciele z policji, Doman z Szerszeniem wraz z prokurator Weroniką Rudy. Proszą oni Meyera o pomoc, jeden z nich pół roku wcześniej zastrzelił Japę, gangstera. Chcąc ochronić przyjaciela przed konsekwencjami tego czynu, Hubert musi sporządzić ekspertyzę, która odsunie podejrzenia od policji. Potrzebna jest jednak sprawa zastępcza, nad którą Meyer będzie pracował a w międzyczasie sporządzi potrzebną ekspertyzę dla przyjaciół. Wybór pada na morderstwo w Mosznej, gdzie na drodze prowadzącej do zamku zostaje odnalezione zmasakrowane ciało młodego chłopca. Meyer i Weronika nawet nie podejrzewają, że to śledztwo zamieni się w wyścig z czasem i zabójczą grę z zabójcą, który w wyniku ich śledztwa zaczyna zabijać kolejne osoby. Czy uda im się odkryć tożsamość sprawcy? Czy psycholog złamie prawo i uratuje skórę przyjaciela? Jak rozwiążą się trzy główne wątki tego tomu? Jeśli jesteście ciekawi, sięgnijcie po powieść.
Książkę czytało mi się dobrze, mimo że jest tu sporo postaci jak i więcej niż jeden główny wątek, stąd łatwo można pogubić się w fabule. Sprawa mordercy z zamku w Mosznej zostaje rozwiązana i owo rozwiązanie jest sporym zaskoczeniem dla czytelnika, przynajmniej było dla mnie. Jestem trochę rozczarowana brakiem jasnego zakończenia wątku osobistego Meyera, może w kolejnym tomie zostanie to pociągnięte przez autorkę, a i rozwiązanie sprawy przyjaciół psychologa było takie trochę zagmatwane i niezbyt dobrze wyjaśnione. Ale i tak jest postęp bo w przypadku Sprawy Niny Frank, zakończenia nie zrozumiałam, a w tym tomie jest ono bardziej jasne, choć i tak jakieś niejasności i nieścisłości w nim występują. Myślę, że to taki znak rozpoznawczy powieści pani Bondy. ;)
Podsumowując, bawiłam się dobrze czytając ten kryminał, dobrze było po latach spotkać Huberta Meyera i jego przyjaciół, móc snuć domysły i kolejne warianty rozwiązania zagadki zabójstw w zamku wraz z nimi, a także ta część budzi apetyt na więcej, więc mam nadzieję, że Klatka dla niewinnych mnie nie zawiedzie. Dla fanów gatunku, a także dla fanów pióra pani Bondy ta powieść będzie miłym powrotem i mile spędzonym czasem z ulubionymi bohaterami. Polecam !
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Muza, Muza Shadows.
Przepadłam w tej historii od pierwszych rozdziałów. Bardzo intrygowała mnie sprawa, którą rozwiązać miał Hubert Meyer. Choć można powiedzieć, iż były to sprawy ... wątków było nawet sporo, ale wszystko było spójne i dobrze mi się czytało.
Najbardziej spodobały mi się opisy miejsc. Co prawda mieszkam praktycznie rzut beretem od Zamku to jako dorosła osoba jeszcze tam nie byłam ? ale zamierzam to zmienić.
Bohaterowie różni, przez co nie mogłam narzekać na brak nudy. Serię zaczęłam od tej części, dlatego też nie wiem jak byli wykreowani w poprzednich i czy bohaterowie się już przewijali. Ta książka spowodowała moją zmianę spojrzenia na twórczość autorki. Wciągający kryminał od pierwszych zdań, który trzymał w napięciu do zakończenia.
Na brak nudy podczas lektury narzekać nie będziesz, rozwiązania spraw poznasz na końcu, bo ciężko zgadnąć kto naprawdę zawinił. A wszystko to napisane językiem, który sprawia, iż ciężko oderwać się od lektury. Baaaa ciężko nawet przestać myśleć o bohaterach i ich przygodach. Dlatego też jednym słowem polecam.
Pora nadrobić pozostałe części, tym bardziej, że kolejna część przed nami ...
Jedynie ten kto nic nie robi nie popełnia błędów. Trudno się z tym nie zgodzić. Problem zaczyna się wtedy, kiedy ów błąd jest związany z czyjąś śmiercią. W tym przypadku śmiercią niebezpiecznego gangstera, Japy. Nie jedna osoba powie, że sprawiedliwości stało się zadość. Niestety, kres życia odstrzelonego gangstera jest równoznaczny z pogrzebaniem kariery policjanta, który pociągnął za spust. Stróż prawa za zamordowanie Japy może trafić do więzienia, ale od czego ma się przyjaciół. I cóż, jak trwoga to do Meyera, profilera i psychologa śledczego, którego zadaniem ma być napisanie opinii, która odsunie podejrzenia od policjanta i skieruje je na zupełnie inne tory. Tylko czy Hubert Meyer odważy się zaryzykować i poświęcić swoją karierę dla tak śliskiej sprawy? Przypadek Japy nie jest jedynym śledztwem w które musiałby się zaangażować profiler. Jego była żona właśnie poinformowała go, że jest, a raczej był ojcem, dorosłego już syna, który leży w lodówce, w prosektorium i którego śmierć nosi znamiona morderstwa. W które śledztwo zaangażuje się Huberta Meyer i co wspólnego z z tymi sprawami ma morderstwo w Mosznej, gdzie samochód potrąca zmasakrowane zwłoki młodego mężczyzny będziecie mogli dowiedzieć się z najnowszej książki Katarzyny Bondy „Nikt nie musi wiedzieć”.
***
Po dziesięciu latach przerwy Katarzyna Bonda powraca do serii poświęconej profilerowi śledczemu, Hubertowi Meyerowi. „Nikt nie musi wiedzieć” to wielowątkowy kryminał podczas czytania którego czytelnik musi zmierzyć się nie z jednym, a aż z trzema równolegle prowadzonymi dochodzeniami. Ilość toczących się spraw pociąga za sobą również sporą ilość występujących postaci i przeróżnych zależności występujących między nimi. Sugerowałabym Wam nie robić sobie dłuższych przerw podczas czytania tego kryminału, bo może się zdarzyć, że się zagubicie (i nie należy tej uwagi traktować jako minus, jest to po prostu dobra rada:)). Myślę, że osoby, które są po lekturze serii z Saszą Załuską i wcześniejszych książek o Hubercie Meyerze są przyzwyczajone do tego, że u Katarzyny Bondy dużo się dzieje i jej książki wymagają jednak skupienia się na fabule. Mnie się tę książkę czytało się dobrze, ale nie ukrywam, że lubię styl pisania autorki i tę charakterystyczną dla niej plątaninę wątków. W porównaniu do wcześniejszych książek Pani Katarzyny nie poczułam tu dreszczyku emocji, niepokoju,który towarzyszył mi w trakcie lektury jej wcześniejszych książek, co można potraktować jako drobny minus tegoż kryminału. Czy czytać książkę „Nikt nie musi wiedzieć”? Jeśli lubicie powieści, gdzie na pierwszy plan wysuwają się tajemnice, wieloletnie zatargi, spory i niedomówienia, no i oczywiście morderstwa, a trupów jest tu sporo, to zdecydowanie tak.
Upłynęło trochę czasu od mojego poznania się z Hubertem Meyerem. Była to dobra znajomość, z uważnością śledziłam jego losy w trzech pierwszych częściach serii. A teraz w moje ręce trafia kontynuacja, a w dodatku jej akcja toczy się w pięknym zamku w Mosznej.
I jak w wielkim oczekiwaniem zabierałam się za czytanie, tak z każdą stroną mój entuzjazm gasł. Wszystko było poprawne, zagadka, prowadzenie trzech spraw równocześnie, klimat i dedukcja Meyera. Ale tylko poprawnie. Nie czułam tego dreszczu emocji jak przy wcześniejszych częściach. Hubert z rękawa wyciaga rozwiązania, trochę bez wyjaśnienia, babrze się w przeszłości i mam wrażenie, że blisko mu do wypalenia. Takie moje odczucie. Fakt, przeczytałam tą powieść szybko i sprawnie, bo jest dobrze napisana, jednak ma momenty dłużące się, a nawet nic nie wnoszące do sprawy. Nie mogę ocenić jej źle, choćby z sentymentu, jednak gdyby to było moje pierwsze spotkanie, zapewne bym się zraziła.
Profiler policyjny musi rozwikłać zagadkę śmierci śmieciowego barona, którego ciało znaleziono w jednej z katowickich kamienic. Wszystkie poszlaki wskazują...
Co sprawiło, że w chorym umyśle zrodził się plan zemsty? Dlaczego znany biznesmen musiał zginąć? Katarzyna Bonda wciąga czytelnika w wyrafinowaną grę...
Przeczytane:2022-03-15, Ocena: 2, Przeczytałam, 52 książki 2022, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022,
'' Z lękiem jak z ciemnością. Wystarczy zapalić światło i demony znikają. ''
; Nikt nie musi wiedzieć ;
Katarzyna Bonda.
Wydawnictwo: Muza.
Literatura: Kryminał.
Czwarta część serii z psychologiem śledczym Hubertem Meyerem, to kontynuacja nowych spraw w które zaangażowano naszego bohatera. Po pierwsze, Hubert otrzymuje dziwne esemesy, od Bożenki która dawno temu grała pierwsze skrzypce w życiu profilera. Żeby nie było tak łatwo do jego domu wpadają prokurator Weronika Rudy w raz z policjantami, gdzie wychodzi na jaw sprawa w której brał udział jeden z funkcjonariuszy policji, strzelając do niebezpiecznego gangstera. Aby odwrócić uwagę, Meyer postanawia sporządzić nową ekspertyzę która rzuci światło na inny tor, potrzeba było sprytu pod postacią ; zagwozdki ; nad którą miał pracować psycholog śledczy. Tak trafia do Mosznej, gdzie dokonano morderstwa młodego chłopaka. Kiedy w śledztwo angażuje się Meyer w raz z prokurator Rudy, gdzie tym samym próbują odkryć tożsamość sprawcy, ten dokonuje kolejnych zbrodni. Przesłuchania świadków, ujawniają wiele tajemniczych sekretów mieszkańców zamku, jednak każdy trop staje się ślepą uliczką. Czy uda się rozwiązać zagadkę tajemniczych zbrodni, kim jest kobieta od esemesów, i czy trzy na pierwszy rzut oka sprawy łączą się ze sobą?
Autorka w prosty sposób poprowadziła mnie na manowce, bawiąc się nie tyle emocjami, co przedstawiając sprawę zabójstwa gangstera w ciut przesadzony sposób, przerysowane sceny, wątki, dają tyle co podejście do niej z dystansem, ale z drugiej strony, czy w życiu nie spotyka nas wiele zaskakujących i niemożliwych rzeczy które znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości? Trzy sprawy które się łączą, są jak rozsypane puzzle które pozwalają czytelnikowi ( mnie także ), na samoistne wskazanie zabójcy, sprawcy który bawił się z Meyerem w kotka i myszkę, już jesteś o krok od rozwiązania zagadki i uwaga! psikus, bo wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują ostatecznie na zupełnie inną tożsamość. Ciekawa powieść którą budują podstawowe stygmaty kryminału, lecz chwilami nudna, prosta w treści, nie wprawiająca w zachwyt swoją fabułą, zabrakło mi szczypty tego czegoś, napięcia, mroku? tajemnicy która wprowadziłaby w lekkie kołatanie serca, jak groza, lecz zamysł autorki był dobry, lecz chwilami miałam wrażenie że za wszelką cenę pragnie wszystko przekoloryzować, przecukrzyć? Jednak jeśli lubicie książki z tego typu gatunku literackiego, przeczytacie ją szybko i bez większych ceregieli. Jaka będzie piąta część? Dowiecie się niebawem.