Gdy młodzi farmaceuci, Marylka i Sławek, w dość osobliwych okolicznościach weszli w posiadanie apteki, marzyło im się spokojne, bezstresowe życie. Niestety ich szczęście szybko zakłócił wędrujący trup… A taki trup to nie lada kłopot dla policji, nie mówiąc już o właścicielach posesji odwiedzanych przez ciało. Co gorsza, w cały ten pasztet wmieszał się wielki czarny kocur obronny o imieniu Belzebub… Oj, chyba nie obejdzie się bez tabletek z krzyżykiem! Pełna czarnego humoru powieść o dziwnym nieboszczyku i jeszcze dziwniejszym mordercy.
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2016-07-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Małgorzata J. Kursa wraz z mężem oraz kocicą Kropką, a wcześniej jeszcze z córką, obecnie studentką, mieszka w Kraśniku. Pisze artykuły do lokalnej gazetki i uwielbia gotować.
Marylka i Sławek to urocza para farmaceutów. Mają marzenia, jednak brak środków na ich spełnienie spędza im sen z powiek. Niespodziewanie otrzymują w spadku własny dom i aptekę. Choć z początku doszukują się podstępu, to później postanawiają cieszyć się ze szczęśliwego zbiegu okoliczności. Przeprowadzają się więc do wymarzonego, spokojnego miejsca wraz z Belzebubem, czarnym kocurem, który swoją drogą jest prawdziwym diabłem. I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie wędrujący trup. Jak daleko zawędruje i jakie problemy przysporzy mieszkańcom Kraśnika?
Zapraszam na komedię, która w zamiarze miała być kobiecym kryminałem okraszonym czarnym humorem, a wyszedł taki dziwny misz-masz, który ciężko dopasować do konkretnego gatunku.
Książka ma charakter czysto rozrywkowy, na co wskazuje zarys fabuły i kreacja bohaterów. Niestety wątki kryminalne są na niskim poziomie, więc nie będę ich w żaden sposób rozwijać.
Na pierwszy plan wysuwa się postać kota, który jest Panem swojego terytorium. Wytresował swoich właścicieli tak, by byli na każde jego zawołanie. Kiedy więc dochodzi do tragedii, to właśnie z troski o niego małżeństwo nie wzywa policji. Tak naprawdę to on jest przyczyną całej akcji, jaka jest napędzana w powieści. Jego logika, przemyślenia i urok osobisty dodają smaku.
Całość jest tak absurdalna, że powinnam ocenić tylko charaktery, nie fabułę. Rozrywkę zapewniają nam przede wszystkim dwie przebojowe siostrzyczki, starsze Panie, które mimo swojego wieku nie lękają się niczego oraz sam biedny nieboszczyk, który więcej przeżyje po śmierci niż za życia.
Niekiedy pojawiają się zagadki, które otwierają się przed czytelnikiem stopniowo, jednak nawet one gasną pod osłonką groteskowego humoru.
Jest to rewelacyjna lektura na lekki, zimowy wieczór. Osłodzi go, rozchmurzy, a przede wszystkim rozbawi. To zdecydowanie jej największy atut.
Opinia znajduje się również na www.zksiazkadolozka.blogspot.com
Małgorzata J. Kursa napisała już sporo powieści obyczajowych, które cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem czytelników. Charakter autorki widać w książkach – są nasycone optymizmem i otwartością na innych ludzi. Często powieści obyczajowe poruszają bardzo ważkie wątki i nie można w nich znaleźć równowagi między treścią, a jej przekazem. W takich sytuacjach pojawia się zgrzyt na linii autor-odbiorca, bo pisarz chce dużo przekazać, a czytelnik niekoniecznie chce dużo przyjąć. W „Nieboszczyku wędrownym” nie ma tego zjawiska. Poważne tematy przeplatane są czarnym poczuciem humoru Belzebuba i niesfornością poszczególnych bohaterów. Wszystko okraszone lekkim stylem, który najwyraźniej przychodzi autorce z łatwością.
Całość na zukoteka.blox.pl
To, że raczej nikt nie czuje się przy nieboszczyku komfortowo, to jak najbardziej normalne. Dlaczego jednak każdy, nawet nie wplątany w jego śmierć, chce się jak najszybciej pozbyć trupa ze swojego terenu? Młody Zawilski ginie śmiercią nagłą i można by stwierdzić, nietypową. Również jego morderca nie posiada żadnych charakterystycznych cech takowemu przypisywanych. Wręcz można przypuszczać, że jest jego przeciwieństwem, no chyba, że uznamy go winnym z powodu imienia i wrednego czasem charakteru. Zawilski mało, że umiera, to na dodatek nikt nie chce wezwać policji , i każdy mający styczność z jego ciałem stara się go jak najszybciej pozbyć. Cóż to więc za gangrena była za życia? Marylka, spadkobierczyni domu i apteki, od dziecka go nie znosiła, twierdząc, że już wtedy było to wredne i złośliwe bydlę. Czyżby i takim okazał się w dorosłym życiu?
Małgorzata Kursa proponuje czytelnikom kryminał, którego najlepszym określeniem byłoby „inteligentny”. Nie spotkamy tutaj psychopatycznych morderców i traumatycznych, psychologicznych wynurzeń, lecz wspaniale skonstruowaną zagadkę i interesującą galerią postaci w tle. Najciekawsze jest to, że mordercę mamy podanego na talerzu, nie znamy jednak motywu działań nieboszczyka i to jest właściwie największe niedomówienie autorki. Tylko po co pytam? Czy po to, abyśmy nie mogli oderwać się od książki ani na moment? Dumali, parskali śmiechem i przypalając obiad wyobrażali sobie topografię Kraśnika?? I jak można doprowadzać do tego, żeby starsze panie, nadwyrężały swoje kręgosłupy i w nocy zapuszczały się do parku? A co będzie jak jak się natkną na jakiegoś chuligana?
Muszę przyznać, że autorka niesamowicie urzekła mnie swoim ogromnie lekkim, pełnym humoru (czasami konkretnie czarnego) stylem oraz nietuzinkowym podejściem do gatunku. Jestem pełna podziwu z jak wielką precyzją przedstawiła przesympatycznych bohaterów powieści, sięgając nawet do ich genealogicznych korzeni. Tutaj wszystko jest ważne i nawet to, co z pozoru błahe ma sens. Autorka jest fantastyczną obserwatorką i umiejętnie w ten sposób uzyskaną wiedzę wykorzystuje w fabule. Można się pokusić o stwierdzenie, że powieść ta pełna jest psychologiczno- socjologicznych wniosków, przedstawionych w formie ironiczno- prześmiewczej.
Jeżeli ktoś szuka odprężającej lektury na koniec dnia to „Nieboszczyk wędrowny” będzie idealny. Rozbawi, zrelaksuje i mimo wątków sensacyjnych nastawi optymistycznie do otaczającego nas świata. Zdecydowanie polecam.
Bardzo przyjemna komedia kryminalna, podobała mi się pomimo tego że nie ma tu zagadki. Plusem fajna postać kota Belzebuba. Minus za lektora, trochę maniera drażniła mi nerwy ale tylko tak do połowy,potem przywykłam. Krótkie, tak na jedno podejście. Polecam
Kim jest Belzebub: mordercą, kotem obronnym, psem czy stęsknionym pieszczot pupilem? Zapewne każdy z mających z nim do czynienia bohaterów powieści Pani Małgorzaty Kursy inaczej go oceni. Dla mnie jest inteligentnym, kreatywnym członkiem rodu Lipskich.
Dlaczego nieboszczyk wędruje i kto mu w tym pomaga? Nie zdradzę, aby nie odbierać Wam przyjemności spotkania z sympatycznymi: spadkobiercami, starszymi paniami - sąsiadkami i reprezentantami organów prawa.
Dotychczasowa twórczość Pani Kursy nie zrobiła na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia. Do czasu! Czytając "Nieboszczyka wędrownego" zaśmiewałam się do łez (chociaż nie do tego stopnia co przy Chmielewskiej). Cieszyłam się też, że sąsiadów nie mam bezpośrednio za płotem. Dzięki temu zmniejsza się ryzyko, by któregoś pięknego poranka znaleźć w tujkach lub w innych jałowcach nieboszczyka. J
ednak postacią number one jest kot Belzebub! Mruczek rządzi! Powieść jest idealnym antidotum na ponury nastrój. Polecam
Jeśli ktoś lubi lekkie zabawne kryminały plus jeszcze koty ta książka jest dla niego.
Przezabawna, lekka książka z trupem w tle. ,
I kot Belzebub którego pokochałam od pierwszej strony książki.
Wędrówka nieboszczyka, no bo jak najlepiej pozbyć się trupa? przerzucając przez płot, gorzej, ze każdy sąsiad u którego wylądował pomyślał to samo.
Polecam z całego serca! czytałam ja, czytała moja mama i babcia i każda z nas chichotała.
Kot wygrał wygrał w tej książce (tak jak i w drugiej części, którą przeczytałam)
Świetna, lekka książka na wieczór. Szybko i przyjemnie się czyta
Weronika – pokiereszowana przez życie młodziutka dziewczyna z dwójką dzieci, nieufna i ostrożna, nastawiona na egzystencję bez drugiej połówki...
Aleksandra Dort – świetna lekarka, która zatraceniem się w pracy ukrywa pustkę w życiu osobistym, a zadziornością – strach przed odrzuceniem...