Rosyjski gangster, zdradzający mąż, pożądanie oraz niebezpieczne intrygi!
Dwudziestodziewięcioletnia warszawianka, Marta Wilk, wiedzie szczęśliwe, spełnione życie. Ma wspaniałego męża i własną firmę, która przynosi spore zyski, więc wszystko wydaje się układać jak najlepiej. Jednak pewnego dnia małżonek oznajmia, że chce rozwodu.
Kobieta szybko otrząsa się z szoku, kiedy okazuje się, że świat, w jakim żyła, zdecydowanie nie był idealny. Ociera łzy i próbuje zrozumieć nową sytuację, w której się znalazła. Dowiaduje się, że mąż sypiał z jej przyjaciółką i od lat ją oszukiwał. Teraz jedyne, o czym marzy Marta, to zemsta.
Wychodząc od prawnika, kobieta zderza się z nieznajomym mężczyzną. Nie zdaje sobie sprawy, że ten przypadek zamieni jej codzienność w prawdziwy rollercoaster. W końcu wpadła na ulicy na gangstera, z którym łączy ją więcej, niż myśli.
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 2022-01-05
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 350
Język oryginału: polski
? Recenzja ?
Po książkę sięgnęłam w momencie gdy pojawiła się jako nowość na półkach @czytamzlegimi .
Uwaga recenzja może zawierać spojler. Nie jest to zamierzone działanie, ale jeśli chce opisać nużące mnie wątki muszę zarysować część fabuły.
Już od samego początku miałam nie mały mętlik w głowie i coraz bardziej książka zaczęła mnie męczyć. Nasza bohaterka zostaje zostawiona przez męża i już za chwilę odkrywa jego zdradę, a co najlepsze wie nawet z kim. Tak jakby magiczna siła podsunęła jej rozwiązanie, więc czytelnik nawet w tą akcję nie jest w stanie się wkręcić.
Następnie poznaje ona rosyjskiego mafiozo, który cały czas od początku powtarza że ją zdobędzie. Autorka zrobiła z niego ciepłe kluchy na słodko , zamiast niebezpiecznego gangstera.
To nie koniec przygód Marty, bo za chwilę zostaje ona porwana, za pieniądze, które pożyczyła od mafii i nie oddała. Cud nad Wisłą chciał, że zna ona owego szefa tego zgrupowania i nie dzieje jej się krzywda. Kiedy poznaje prawdę od razu wybacza mu wszystko. Taka różowo cukierkowa relacja.
Zlepek wątków, czasem miałam wrażenie, że były one wpisane tam na siłę, aby coś się działo. Jednak zamiast być to korzystne, było nużące. Bohaterka miała uchodzić za odważna i silna kobietę, a wyszło z tego bezczelne babsko. Zbyt przerysowana postać. Niestety, ale nie zdobyła mojej sympatii, takowym zachowaniem.
Jest to pierwszy tom serii, a ja już wiem, że po kolejne nie sięgnę. Mimo wszystko, życzę autorce powodzenia i podszlifowania warsztatu.
Aria Green, siedemnastoletnia marzycielka, zostaje porzucona przez rodziców, którzy prowadzą gorzką wojnę, wplątując ją w środek burzy. W obliczu tego...
Joanna May odcina się od rodziny i znajomych, by w samotności przeżywać utratę swojej miłości. Ucieka w tym celu w góry, by móc się wyciszyć i przemyśleć...
Przeczytane:2022-10-29, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam,
Czytaliście debiut Natalii Kulpińskiej “Niebezpieczny kochanek”? To książka, do której mam wrażenie, że mogłabym napisać dwie recenzje - pozytywną i negatywną. Ale postaram się to połączyć. Tzn przedstawić zarówno plusy jak i minusy , oczywiście z mojej perspektywy, każdy może mieć inne zdanie.
Po raz kolejny bohaterka jest moją imienniczką i nie wiem czemu ale za każdym razem takie mi na nerwy działają 😀 Książka od początku jest intensywna. Mąż Marty odchodzi, ona nie rozumie dlaczego i tu właśnie zaczyna się huśtawką z tą kobietą. Co prawda mawiają, że kobieta zmienną jest, ale żeby aż tak ? Ciężko mi było nadążyć za nią przez całą książkę. Jej nastroje i podejście do życia zmieniają się wyjątkowo często.
Tak więc na początku Marta jest przekonana, że jest idealną żoną idealnego męża. Nagle czar pryska i wybitnie traci na pewności siebie. Gdy wychodzą na jaw fakty z ich wspólnego życia i tym samym powody tego nagłego odejścia, wychodzi z niej na zmiany totalna sucz i krucha, załamana po porzuceniu kobieta.
Ale w tym dramatycznym momencie życia Marty, pojawia się Akim. Mężczyzna, który od pierwszej chwili dostaje obsesji na jej punkcie. I tu też Marta na początku się go boi, za chwilę jest nim zafascynowana, po kolejnym momencie już go kocha na zabój. Ach…
Fakt, akcja pędzi, dzieje się tu niesamowicie wiele, można wręcz mieć wrażenie, że za wiele. Miałam przez większość książki odczucie, że fajniej by było jakby autorka pojedynczym wątkom poświęciła więcej uwagi, bardziej je rozwinęła, zwolniła tempo i może by było fajniej. Choć też z drugiej strony jak na debiut nie było tak źle. Ale nie idealnie.
Są chwile, w których autorka sama naprowadza na to co za moment ma się wydarzyć, przez co jest to przewidywalne i oczywiste, traci książka tym samym na wartości, bo odebrany jest ten element zaskoczenia. Są też chwile gdy bohaterzy zachowują się absurdalnie. Szczególnie z Lilką, niby przyjaciółką Marty, która z biegiem akcji zyskuje różne negatywne role w tym spektaklu. Taka niby głupia, pazerna i nieudolna, cwana ale to jakie później akcje działy się z jej udziałem było takie nierealne. Nie pasowało mi to do niej, bo nagle była dosłownie wszędzie, udawało jej się uniknąć konsekwencji tego co robiła, uciec z każdej opresji i mącić dalej zyskując mocnych wspólników. Może to by było wiarygodniejsze gdyby nie działo się z dnia na dzień? Gdyby miała więcej czasu na uzyskanie tych efektów ?
Zdecydowanie pozytywem tu jest fakt, że nie da się nie zauważyć, że autorka ma wiele świetnych pomysłów. To co się działo, to jakie wydarzenia kolejno wprowadzała do życia bohaterów, świadczy o tym, że ma nietuzinkową wyobraźnię, lecz jak dla mnie wolniejsze tempo będzie kluczem do sukcesu. Jest potencjał, jest szansa na sukces. Ale oczywiście jak już zaznaczyłam, to moje zdanie.
“Niebezpieczny kochanek” to romans mafijny. Marta jest polką, Akim członkiem rosyjskiej mafii. Jej do końca w sumie nie dałam rady polubić. On ? Z pozoru taki twardziel, a przy niej robi się miękiszonkiem. Przez połowę książki najbliższe mu osoby zaznaczały wciąż, jaki z niego mężczyzna bez serca, a zakochał się tu w mig. Też mogło to zauroczenie ich nastąpić nieco później. Za mało tu napięcia, niepewności. Jednak przez tę mnogość wątków, niezaprzeczalnie nudzić się nie da.
Co dalej ? Zaraz biorę się za kolejny tom, choć o innych bohaterach i pewnie można by czytać niezależnie. Przekonam się i niedługo Wam dam znać jak tym razem przypadła mi do gustu twórczość Natalii. Swoją drogą - piękne imię, nie? Nie bez powodu nosi je też moja córka 🙂