Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2015-08-06
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 292
Każdy z nas zastanawia się czasami jaki jest sens życia, dlaczego cierpimy, chorujemy, umieramy? Mamy chwile zwątpienia w Boga, ale także takie, w których ta wiara jest nam potrzebna. Dzięki książce Nie ma nieba możemy poznać bliżej emocje targające lekarzami w chwilach gdy ich pacjent jest na pograniczu życia i śmierci. A w to wszystko wpleciona jest historia miłości, pełna prób i błędów, porównywalna do historii Romea i Julii.
Maciej pracuje w podrzędnym biurze podróży, jednak jego przeszłość skrywa wiele tajemnic. Pojawienie się byłego szefa przywraca bolesne wspomnienia o których były lekarz próbował zapomnieć. Czy
Maciek uniesie się ponad swoje urażone ego i będzie walczył o młodzieńczą, może trochę naiwną, miłość? Dlaczego przestał praktykować medycynę? Czy w jego życiu jest jeszcze miejsce dla Małgorzaty?
Przyznam szczerzę, że zaczynając czytać tę książkę miałam pewne obawy. Dość rzadko sięgam po pozycje w których zmieszane jest wiele różnych gatunków literackich, a po lekturze Niemoralnej gry byłam pewna, że panią Jolantę stać na wszystko. Teraz, gdy skończyłam Nie ma nieba cieszę się jednak, że nie zrezygnowałam z możliwości przeczytania książki. Zapytacie się czego można spodziewać się po powieści, a ja wam odpowiem: WSZYSTKIEGO. Jest to historia obyczajowa z domieszką powieści psychologicznej i thrillera, a także nutką romansu. Po prostu istne misz-masz gatunkowe.
"Tylko od nas zależy czy prawdę przyjmiemy za iluzję, czy iluzję za prawdę."
Jeżeli ktoś już wcześniej zapoznał się z twórczością pani Jolanty Kosowskiej to może być pewny, że Nie ma nieba trzyma poziom poprzednich książek. Autorka w cudowny sposób opisuje życie i problemy lekarzy, pełne bólu i wyrzeczeń. W książce Nie ma nieba zdradza nam pewien sekret; pokazuje jak wygląda jej życie jako lekarki, a także prowadzi do miejsc, które sama pokochała. Barwne opisy pobudzają naszą wyobraźnie. Czytając, czujemy jakbyśmy wkradli się w życie głównego bohatera, towarzyszyli mu jako niewidzialny obserwator, śmiejemy się i płaczemy razem z nim.
Interesującą rzeczą jest to, że o ile się orientuję poprzednie książki autorki jedynie zahaczały o medycynę, a wątek pracy lekarzy był tłem dla całej akcji. Tutaj pani Jolanta wstawia czytelnika w sam środek ich życia. Możemy się przekonać jakie emocje targają nimi podczas spotkań z pacjentami, jak bardzo jest to niszczący zawód, jak jeden błąd może zaważyć na przyszłości ich pacjenta. Ludzie często są wściekli na lekarzy, za przekazanie im złej diagnozy, jednak rzadko kiedy myślą jak musi czuć się osoba po drugiej stronie biurka, która mówi, że kolejne ludzkie życie przedwcześnie dobiega końca. Były chwile, gdy łzy same napływały mi do oczu. Wszystkie historie pacjentów opowiedziane w książce były po prostu niesprawiedliwe. Mieli oni przed sobą całą przyszłość. Mieli plany, marzenia. A musieli się poddać chorobie.
Oczywiście nie choroba była głównym wątkiem książki, a miłość Maćka i Małgorzaty, miłość która miała być wieczna, a przez serię pomyłek i niedopowiedzeń skończyła się tak szybko, chociaż może da się coś jeszcze uratować? Może jest jeszcze szansa na happy end?
Sama książka jest podzielona na kilka części, choć nie mogę zdradzić jakie, bo byłby to dość duży spoiler. Jakiś czas przed końcem zdawało mi się, że już nic więcej nie będzie, a kilkanaście ostatnich stron będzie takim jakby podsumowaniem, jednak, jak sama nie raz się przekonałam, pozory mogą mylić.
Akcja płynie tu umiarkowanym tempem; raz przyspiesza, raz zwalnia. Są chwile grozy i uniesień, smutku i żalu, ale w tej historii znajdziemy także radość, miłość i, tak istotną w trudnych chwilach, nadzieję. Wszystkie emocje są wyważone i nie przytłaczają czytelnika, jednocześnie wywierając na nim ogromne wrażenie.
Jeżeli jest ktoś ciekawy kim tak naprawdę są osoby codziennie walczące o ludzie życie, jeśli chcecie wiedzieć jak naprawdę wyglądają relacje lekarz - pacjent, jak zastanawiacie się co może sprawić nadmiar empatii, a także jej brak, to powinniście przeczytać Nie ma nieba - książkę dzięki której sama zaczęłam zastanawiać się kim tak naprawdę jest mój lekarz.
Jolantę Kosowską jako autorkę poznałem w 2013 roku, kiedy do moich rąk, całkiem przypadkowo, trafiła jej debiutancka powieść zatytułowana ,,Niepamięć". Doskonale pamiętam, że byłem tą książką oczarowany i od tamtej pory zawsze z ogromnym zaciekawienie oczekiwałem na kolejne powieści, które okazywały się nie mniej porywające, dostarczając mi maksimum pozytywnych emocji i powodując, że w okolicy mojego serca pojawiało się magiczne ciepło, którym chciałem obdarowywać bliskie mi osoby. Czytelnicy, którzy zdążyli poznać wszystkie wydane do tej pory powieści Jolanty Kosowskiej, doskonale wiedzą, czego mogą spodziewać się po jej twórczości. Książki, które wychodzą spod pióra autorki przepełnione są miłością (choć nie zawsze szczęśliwą) oraz bajecznie kolorowymi i przemawiającymi do wyobraźni krajobrazami. Ich akcja rozgrywa się w środowisku lekarskim, z którego pisarka się wywodzi i w którym z powodzeniem praktykuje. Nie są to jednak zwykłe romanse, Jolanta Kosowska wyspecjalizowała się w pisaniu powieści, które są mieszanką stylów literackich. Opowiadają o wielu problemach natury psychologicznej i moralnej, podejmowanych przez ludzi decyzjach oraz wynikających z ich wyborów konsekwencji. Autorkę cechuje lekki, przejrzysty i plastyczny język, posiada ona zarazem bardzo charakterystyczny styl, który sprawia, że jej książki czyta się nadzwyczaj łatwo, przyjemnie, a co najważniejsze dają one czytelnikowi tak wiele radości, której w dzisiejszych czasach bardzo nam brakuje.
Czekając na kolejną powieść Jolanty Kosowskiej, wiedziałem, że będzie to książka szczególna. Ze słów wypowiadanych przez samą autorkę wynikało, że będzie ona bardzo osobista i stanie się swoistym rozliczeniem z jej trudną lekarską praktyką. Kiedy ,,Nie ma nieba" trafiła w moje ręce, na okładce spostrzegłem pewne sformułowanie:
,,Przeczytaj! Być może nagle w swoim lekarzu zobaczysz zupełnie innego człowieka".
Początkowo pomyślałem, że Jolanta Kosowska mieszka, pracuje w zupełnie innej dla Polaków rzeczywistości i przeraziłem się, że to, co zostało w tej książce zawarte, dla normalnego, statystycznego polskiego pacjenta, będzie nie do przyjęcia, nawet być może całkowicie niezrozumiałe. Pomyślałem też, że źle zacząłem dzień - od narzekania - a miałem rozpocząć go od lektury nowej książki. Dla mnie była ona przecież także szczególna, wiedziałem bowiem, że jestem jednym z pierwszych czytelników, którzy mają możliwość zetknięcia się z najnowszą, jeszcze nie wydaną powieścią. Cieszyłem się z takiego wyróżnienia i ogromnie byłem z niego dumny.
Bardzo szybko wniknąłem w barwny świat stworzony na potrzeby tej powieści. Wyobraziłem sobie, że spotkałem się z Jolantą Kosowską w stylowej i niesamowicie klimatycznej restauracji Sophienkeller, znajdującej się w zabytkowej części przepięknego Drezna. W tych urokliwych wnętrzach Ona rozpoczęła swoją opowieść, roztaczając przede mną wizję kochającej się pary młodych lekarzy, Macieja i Małgorzaty. Bohaterowie nie potrafiąc poradzić sobie z ogromną odpowiedzialnością, wyniszczającą ich empatią, oraz błędnie pojmowanymi relacjami lekarz - pacjent, zrezygnowali z wykonywania wymarzonego i ukochanego zawodu. Duże obciążenie obowiązkami w pracy, ciągły stres, dręczące wyrzuty sumienia, nadmierna wrażliwość doprowadziły ich do sytuacji, w której oddalili się od siebie. Kiedy oboje zorientowali się, że podjęte przez nich w ostatnim czasie osobiste decyzje doprowadziły do tragicznych w skutkach konsekwencji, nie umiejąc poradzić sobie ze stworzoną sytuacją, rozstali się. Zasłaniając się urażoną dumą, honorem, popychani ignorancją, przekreślili ogromne uczucie, którym się tak pięknie obdarowywali. Ciąg zainicjowanych zdarzeń doprowadził do kolejnych sytuacji, składających się na dalszą część tej nieprzewidywalnej historii, która ukazała mi, czym tak naprawdę jest powieść zatytułowana ,,Nie ma nieba". W stworzonych na potrzeby tej porywającej fabuły bohaterach dostrzegłem odbicia samej autorki, która posługując się nimi, opowiedziała o sobie, swym życiu, jego trudach, rozterkach i kłopotach, z którymi codziennie musi sobie radzić. Bowiem każdy człowiek, w którego charakter pracy wpisana jest śmierć, czy choćby cierpienie, powinien umieć wyznaczyć sobie widoczną granicę empatii, posiąść umiejętność przeobrażania się w profesjonalistę, trzymającego swoje uczucia zarezerwowane jedynie dla bliskich mu osób. W tej książce znajduje się tak wiele pytań, na które każdy z czytelników będzie zapewne poszukiwał jednoznacznych odpowiedzi, a następnie starał się bronić swoich racji. Pytania w niej zawarte ciągle rodzą kolejne. Czy każdy z nas jest w stanie podjąć stosowną w danej chwili decyzję i zmierzyć się z jej konsekwencjami - stać się wyrachowanym, zimnym draniem? Czy w życiu zawodowym kierować się współczuciem - współczuć człowiekowi czy razem z nim cierpieć? W jaki sposób zrozumieć człowieka, który dowiedział się, że niedługo umrze? Jak postępować z taką osobą, która niczym bluszcz oplata każdą zbliżającą się do niego osobę i usiłuje skupić na sobie całą uwagę? Jeden dylemat goni kolejny, tworząc błędne koło i doprowadzając umęczonego do granic możliwości człowieka do zagubienia się w jego wierze i błędnej interpretacji zaistniałych faktów, których nie jest właściwie w stanie objąć swoim rozumem.Otrząsnąłem się z otrzymanej dawki ogromnych emocji i wrażeń a potem znowu zapragnąłem poczuć się jako osoba, towarzysząca Jolancie Kosowskiej w podziemiach Sophiekeller. Patrzę na Nią a Ona swym uśmiechem magicznie sprawia, że mogę na chwilę zapomnieć o tamtych problemach. Następnie roztacza przede mną wizje podróży, które, jak zawsze, w powieści pełnią ogromną rolę. Plastyczne i barwne opisy przepięknych krajobrazów Karkonoszy i włoskich Dolomitów zachwycają i powodują nieodpartą chęć natychmiastowego odwiedzenia miejsc, o których właśnie przeczytałem. Czuję się, jakby pisarka podarowała mi swoją umiejętność obdarzania wielką miłością miejsc, które sama odwiedziła. Nic, tylko spojrzeć, zakochać się i na zawsze zatrzymać te krajobrazy pod swoimi powiekami, aby mieć się w czym rozpamiętywać.
Jolanta Kosowska, pisząc swe poprzednie powieści, darowała w nich każdemu czytelnikowi cząstkę siebie. Oddając w ręce czytelnika swoją najnowszą książkę, dała każdemu z nas szansę na spojrzenie w głąb jej duszy i sięgnięcie bezpośrednio do jej gorącego i pełnego wielkiej miłości serca. Nich każdy skorzysta z tej szansy i weźmie dla siebie jak najwięcej, aby naładować swoje akumulatory i iść w dalsze życie z radością i świadomością istnienia tak wielkich i ogromnych uczuć, którymi można obdarować kolejne osoby. Ja dziękuję Jolancie Kosowskiej za to, że pisze. Jestem szczęśliwy, że poznałem Jej twórczość, bo dzięki niej mogę stać się lepszym człowiekiem i wiem, że literatura ta sprawia, że spełniają się ludzkie marzenia.
Dziękuję Jolancie Kosowskiej oraz Wydawnictwu Novae Res za udostępnienie egzemplarza tej wyjątkowej powieści.
Jolanta Kosowska jest dla mnie autorką, która pisze sercem, jej książki są przepełnione emocjami i często czytanie ich nie obejdzie się bez paczki chusteczek.
Ta książka jest dość specyficzna, z jednej strony odebrałam ją jako dramat psychologiczny a z drugiej jako piękne romans z odrobiną kryminału.
Mamy tu dwie fabuły, jedną odnoszącą się do nietypowej relacji lekarki z pacjentem terminalnie chorym, a drugą dotyczącą lekarza, który z powodu wypalenia zawodowego postanowił zmienić pracę, i który po latach rozłąki postanawia odszukać swoją dawną miłość.
Jako osoba z nienajlepszym zdrowiem często mam okazję przebywać w towarzystwie lekarzy różnych dziedzin medycznych i przyznam szczerze, że moje wrażenia są różne. Są lekarze, którzy podchodzą do wykonywanego zawodu czysto finansowo, nieważne czy pomogą, ważne, aby pacjent zapłacił i wrócił ponownie. Są lekarze traktujący pacjenta z dużą obojętnością jako kolejny numerek z przychodni i są lekarze, którzy podchodzą do pacjenta z sercem. Tych ostatnich jest chyba najmniej.
Kiedyś praktykowałam w hospicjum, pamiętam, jak oburzałam się na panującą tam pewnego rodzaju znieczulicę. Moje koleżanki pielęgniarki czy opiekunki często nie potrafiły być nawet miłe w stosunku do pacjentów. Ciągle słyszałam, że za dużo czasu poświęcam, temu czy innemu pacjentowi i że zbyt emocjonalnie podchodzę do niektórych przypadków. A ja po prostu nie potrafiłam pogodzić się z obojętnością.
Autorka w swojej książce pokazuje właśnie stronę emocjonalną lekarza, który oprócz dobrania odpowiednich leków jest przede wszystkim człowiekiem, który chociaż w małym stopniu potrafi wczuć się w cierpienie pacjenta.
Czy to tak trudno potraktować szarego obywatela jak człowieka? Wiem, że niektórzy pacjenci być może nadużywają empatii lekarza, ale czasami wystarczy usłyszeć dobre słowo, poczuć, że jest się kimś ważniejszym od bezosobowego tworu, niby niewiele a pomaga przetrwać ból czy inne niedogodności chorobowe.
W tej książce mamy również miłość, która mimo upływu lat i wielu okoliczności nie przeminęła. Przyznam szczerze, że momentami irytowała mnie Małgorzata, nie potrafiłam zrozumieć jej dumy jaką otoczyła się będąc w ciąży z człowiekiem, którego kochała. Nie poinformowała go o tym, że wbrew temu czy tego chce czy nie zostanie ojcem. Czy postąpiła uczciwie wobec Maćka?
Zbyt empatyczna postawa wobec jednego z pacjentów też być może nie była dobra, swoją postawą dla niego, Małgorzata z lekarki zmieniła się w przyjaciółkę, do której on z czasem poczuł coś więcej niż tylko przyjaźń. Czy taką postawą dała mu nadzieję i pozwolenie na to, aby zaczął ją traktować inaczej niż zwykłą lekarkę czy wolontariuszkę?
Autorka pisze o cierpieniu fizycznym i psychicznym osób terminalnie chorych i cieszę się, że są jeszcze na świecie lekarze, którym los pacjenta nie jest obojętny. Taki kontakt nie musi mieć żadnych osobistych przesłanek, wystarczy, że obije się o ściany wrażliwości etycznej.
Zdaję sobie sprawę z tego, że w pierwszej kolejności lekarz powinien ,,nie szkodzić", ale mówienie pacjentowi, który cierpi z bólu, że ma się z tym bólem zaprzyjaźnić nie jest szkodzeniem jego psychice? Jak można się zaprzyjaźnić z czymś co nie pozwala na normalne funkcjonowanie człowieka?
Lekarze przedstawieni w tej książce są przede wszystkim ludźmi, osobami, którym zależy na drugim człowieku, osobami współczującymi, u których wiedza medyczna idzie w parze z empatią.
Wierzę, że takich lekarzy jest więcej, czy to u nas w kraju, czy poza granicami. Bo lekarz jest po to, aby leczyć, ale również po to aby podtrzymywać na duchu, kiedy cały świat wpada w ruinę gdy nie potrafisz normalnie funkcjonować.
Czy lekarz to zawód, czy powołanie?
Ta książka opowiada nam historię młodych lekarzy, którzy kiedyś byli parą, ale zaangażowanie zawodowe i inne okoliczności sprawiły, że się rozstali. To również opowieść o młodym mężczyźnie umierającym na raka, dla którego kilka chwil normalnego kontaktu z drugą osobą jest oddechem między kolejnymi atakami bólu.
Zaangażowanie w pracę być może zniszczyło relacje Małgorzaty i Maćka, w pewnym momencie nie potrafili ze sobą rozmawiać o swoich emocjach, a przecież to jest ważne, aby nie tylko być ze sobą, żyć obok siebie, ale żyć ze sobą. Ci młodzi ludzie w pewnym momencie nie potrafili oddzielić życia zawodowego od życia prywatnego i to ich zgubiło.
Książka jest nieco nostalgiczna, jest świetnie napisana i pełna emocji, a fabuła porusza bardzo ważne zagadnienia zarówno ze strony medycznej jak i egzystencjonalnej.
I chociaż nie jest to powieść lekka, łatwa i przyjemna, bo zawiera sporo dramatu, to czyta się ją jednym tchem.
Polecam całym sercem.
Cudowna podróż w świat bohaterów. Autorka cudownie opisuje ich świat, problemy rozterki . Bardzo lekko i szybko się czytało . Napewno sięgnę po inne książki autorki ?
"Nie ma nieba" to historia o dwójce młodych lekarzy.Młodzi,piękni - -Małgorzata i Maciej planowali wspólne życie ale w skutek splotów zdarzeń wszystko legło w gruzach.Dlaczego się rozstali i czy wrócą do siebie to już odpowie nam książka.W tą opowieść tych dwojga młodych autorka doskonale wplotła historie lekarzy i pacjentów,walki ze swoimi słabościami i walki ze sobą jako człowiekiem.
„Nie można być przyjacielem każdego pacjenta. Nie można być kimś bliskim dla paruset ludzi. Nie można po każdym, który musiał odejść, nosić żałoby. To ich życie”.
Książkę pochłania się w zastraszającym tempie.Jest napisana bardzo bogatym językiem,opisy może przewyższają nad dialogami ale w tym przypadku nie wpływa to źle na rozwój akcji i budowie napięcia.Ta książka sprawiła,że innym okiem spojrzałam na prace lekarzy.Przeważnie patrzy się na nich jak na ludzi,którzy bez mrugnięcia okiem są w stanie przekazać nawet najgorszą diagnozę. Wydaje się, że swoją pracę wykonują machinalnie i nie wkładają w nią głębszych uczuć.Jednak bardzo można się pomylić.Polecam powieść jak najbardziej.
https://czytamdlaprzyjemnosci.blogspot.com/2018/11/86-nie-ma-nieba.html
(...)Autorka porusza bardzo trudny temat akceptacji choroby przez chorego i jego rodzinę. Nie zawsze bliscy są w stanie udźwignąć ogrom poświęcenia wobec chorego, o czym przekonał się Robert. Niestety nie mógł liczyć na rodziców. Ojciec udawał, że syn już umarł, natomiast matka ciężar odpowiedzialności za chorego syna przerzuciła na lekarkę. Choroba czyni wielkie spustoszenie w rodzinie i wywraca jej życie do góry nogami. Nie każdy jest w stanie udźwignąć ten ciężar, wiedząc że nie zawsze można pomóc choremu. Ludzie mają różne progi odporności psychicznej i radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych. Dlatego nie możemy ich oceniać, bo sami nie wiemy jakbyśmy postąpili w takiej sytuacji.
Warto zwrócić uwagę na problem, który dotyczy lekarzy, którzy za bardzo angażują się w relacje z pacjentem. Empatia w tym zawodzie jest bardzo potrzebna, ale aby móc trafnie stawiać diagnozy, a tym samym leczyć, lekarz nie może przekroczyć granicy, gdzie z relacji lekarz - pacjent, powstaje relacja przyjaciel - pacjent. Lekarz nie może przeżywać choroby każdego pacjenta, gdyż to wyniszcza go emocjonalnie i psychicznie. W pewnym momencie następuje wypalenie zawodowe, które uniemożliwia prawidłowe wykonywanie pracy. Wtedy zostaje tylko jedno, zmienić pracę aby samemu nie zwariować.
W książce jest też wątek trudnej miłości Małgorzaty i Macieja, którzy nie potrafili ze sobą szczerze rozmawiać. Trudne tematy często przemilczali, aby nie zranić drugiej osoby. Niestety niedopowiedzenia i brak zaufania wobec siebie zemścił się na nich. Każde uniosło się honorem, uważając że druga strona powinna wyciągnąć rękę na zgodę.
W obliczu choroby, często nieuleczalnej pojawia się problem z wiarą. Czy istnieje Bóg? Jeżeli tak, to dlaczego pozwala człowiekowi doświadczać tyle cierpienia? Zwątpienie, złość, niedowierzanie w istnienie Boga towarzyszy wielu chorym. Niestety nie znam odpowiedzi na te pytania.
"Nie ma nieba" jest książką, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Niejednokrotnie zakręciła mi się łza, gdy czytałam o nieustającej walce o życie drugiego człowieka. Jest to sinusoida, która niesie ze sobą wzloty i upadki. Są lepsze i gorsze dni w życiu chorego. Jest to huśtawka emocji, z którą trudno sobie poradzić, gdy wiadomo, że życie pacjenta dobiega końca i jedyne co możemy zrobić, to tylko ulżyć mu w cierpieniu (...)
Za książkę dziękuję Pani Jolancie Kosowskiej.
Konrad, nauczyciel etyki zawodowej na jednej z medycznych uczelni, dyżuruje za kolegę w studenckim telefonie zaufania. Jedna przerwana w pół słowa rozmowa...
Poruszająca historia o miłości, która leczy najgłębsze rany. Życie Hani przypomina najpiękniejszą romantyczną opowieść. Młoda kobieta właśnie kończy...
Przeczytane:2016-03-23, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016,