Kiedy Oliwia i Marcello wyjeżdżają na długo wyczekiwany urlop, nic nie zapowiada chaosu, w jakim już wkrótce pogrąży się cały świat. Zakochani wraz z kilkorgiem bliskich przyjaciół korzystają z uroków zimowej aury, spędzają dnie na zaśnieżonych górskich stokach, a wieczory z grzańcem przy kominku, tymczasem nad ojczyzną młodego lekarza powoli zbierają się ciemne chmury… Pewnego dnia włoskie media podają, że tajemniczy wirus z Wuhan pokonał granice kontynentów, a w szpitalu znalazł się „pacjent zero”. Od tej pory nic nie będzie już takie, jak przedtem…
„W piekle pandemii” to przejmująca, autentyczna opowieść o życiu w czasach śmiercionośnego wirusa. Bergamo, Drezno, Wenecja i Wrocław, a także azyl na Lawendowym Wzgórzu w Toskanii – w każdym z tych miejsc bohaterowie spróbują znaleźć najlepszy sposób na przetrwanie trudnych czasów i poukładanie swojej rzeczywistości na nowo. Czy im się uda?
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2020-08-07
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 376
"W piekle pandemii" to historia o heroicznej walce o przetrwanie i pokonanie wroga jakim jest koronawirus. Jest to powieść, która wstrząśnie wami. Pokaże ile jest człowiek w stanie zrobić by ratować innych, nawet za cenę własnego zdrowia. Jest to też powieść o niezwykłej sile wiary w Boga, szukania ukojenia w modlitwie, docenieniu tego co się posiada i nie są to dobra materialne. Najważniejsze jest zdrowie, miłość, rodzina i chęć niesienia pomocy innym. Ale jest to też ostrzeżenie jak niewiele trzeba by stracić wszystko. O paraliżującym strachu o najbliższych, którzy z różnych przyczyn zostali rozdzieleni. Jedni walczą o zdrowie obcych ludzi, inni walczą o swoje zdrowie. Zmierzycie się z depresją, stanami lękowymi, które towarzyszą ludziom narażonym na silny i długotrwały stres. Poznacie siłę miłość i przyjaźni, które potrafią zdziałać cuda.
Jeżeli jesteście gotowi na emocjonalny rollercoaster, to przeczytajcie "W piekle pandemii'. Wcześniej zaopatrzcie się w chusteczki, mogą być potrzebne. Do tej książki podchodzi się bardzo osobiście, ponieważ opisane w niej wydarzenia miały miejsce naprawdę. Jest to powieść, którą nie można odłożyć na później zanim nie pozna się zakończenia.
Pandemia pokazała nam, że warto się zatrzymać, docenić rodzinę i to co się posiada, cieszyć się z każdej nawet najmniejszej przyjemności, bo życie jest bardzo kruche. Jutro może nas nie być.
Przepięknie napisana powieść opowiadająca o trudnym dla wszystkich czasie, w którym rozpoczęła się pandemia. Młodzi ludzie zostają poddani wielkiej próbie czasu, odległości i choroby. Na szczęście los im sprzyja i wszystko dobrze się kończy.
Bardzo ciekawa książka. Patrząc na to co się dzieje wokół nas. Bardzo szybko czytało się książkę . Polecam .
Pandemia koronawirusa odbiła się piętnem na całym świecie. Zachorowała masa ludzi, część z nich zmarła. Pozamykano szkoły, sklepy i wszelkie miejsca użytku publicznego. Przeżyliśmy "lockdown", który miał pomóc w walce z wirusem. Niestety, pandemia nie przeszła całkowicie i najprawdopodobniej będziemy musieli nauczyć się żyć w innym świecie. Jolanta Kosowska zainspirowana tym tematem stworzyła książkę "W piekle pandemii", opowiadającą o tych czasach. Zachęcam do przeczytania mojej opinii oraz sięgnięcia po powieść.
"W piekle pandemii" to historia młodych ludzi, Oliwii i Marcella. Para miała spędzić wspólnie czas, z dala od zmartwień. Wszystko ulega zmianie w momencie, gdy mężczyzna otrzymuje informację o wybuchu pandemii. Bez zastanowienia wyjeżdża leczyć ludzi, pomóc w walce z wirusem. Nie spodziewa się jednak, że choroba dopadnie i jego..
Jolanta Kosowska stworzyła piękną historię o ogromnym uczuciu i odpowiedzialności dwojga ludzi. Oliwia i Marcello są osobami pozytywnymi, charyzmatycznymi, chętnie pomagają innym. Świat w którym muszą żyć, stał się w niedługim czasie zupełnie inny, co ściśle opisuje sama autorka. Podaje tutaj konkretne przykłady postępowania władz, ale i zachowania ludzi. Całość przedstawia w bardzo dokładny sposób. Historia jest przejmująca, wzbudza wiele skrajnych emocji. Lektura upływa niezmiernie szybko, a styl pisania autorki jest przyjemny w odbiorze. Książkę oceniam na 7,5/10. Polecam miłośnikom literatury obyczajowej, a także miłośnikom literatury wzorowanej na prawdziwym życiu, aktualnych wydarzeniach.
W piekle pandemii to książka którą trzeba przeczytać.
Rok 2020 już na zawsze pozostanie w naszej pamięci, to rok zmian, rok pandemii. Granice zostały zamknięte, miasta zrobiły się puste, każdy zaczął doceniać swą rodzinę i bliskich.
Nawet gdy sytuacja została w miarę ustabilizowana warto zajrzeć do książki Joanny Kossowskiej.
Oliwia jest młodą kobietą, pochodzi z Polski jej chłopak Marcello jest Włochem. On wykształcony lekarz, najpierw studiował mikrobiologię we Włoszech a potem medycynę w Polsce. Gdy z Chin zaczynają się niepokojące wieści o wirusie, który zabija ludzi Marcello postanawia wywieź swoją dziewczynę która spodziewa się jego dziecka do uroczej Toskanii. Nieświadoma Oliwia myśli, że jedzie opiekować się babcią Marcella.
Toskania jest piękna, babcia cudowna jednak Oliwii brakuje kontaktu ze światem. Dzień w którym zostaje podłączony Internet przerywa jej spokojne życie. To z Internetu Oli dowiaduje się, że na świecie dzieje się coraz gorzej. Dziewczyna jest przerażona, boi się o swojego chłopaka, o znajomych z Wenecji i Niemiec (większość jest związana z medycyną).
Telefony stają się trudne, łatwiej emocje ukazywać pisząc emaile.
Więc Oli pisze do swoich przyjaciół z Wenecji - Lucia i Antonio. Antonio zgłosił się jako lekarz do Bergamo. Lucia została w Wenecji, która robi się czysta a w wodzie pojawiły się ryby a nawet delfiny.
Adrianna Berndt i Sari. To para z Niemiec mająca chorą córeczkę. Berndt postanawia zamieszkać w Altanie - on również jest lekarzem. Miał myśli samobójcze.
Jest też Mateusz lekarz z polski. Jego żona popadła w obsesję walki z wirusem, niszczyła ubrania na których mógł być przeniesiony wirus, chciała zabić Mateusza, który wrócił z dyżuru.
Ich wszystkie emocje, uczucia poznajemy z maili pisanych do Oli.
W końcu Oliwia dowiaduje się tego czego najbardziej się boi, Marcello został zakażony i trafił pod respirator.
Czy ta sytuacja ma szansę na szczęśliwie zakończenia? Ta książka jest pełna emocji, wzruszeń, wiary w Boga która zostaje zachwiana.
Wielki ukłon dla autorki za tę książkę, za poruszające historię wielu rodzin, za pamiętnik osoby z Bergamo.
To powieść o miłości, walce z samym sobą, o poświęceniu , o lękach i wciąż powtarzającym się pytaniu kiedy w końcu będzie normalnie, kiedy skończy się strach. Szukajmy dobra i pozytywnych momentów z każdej drobnostki, która pojawia się w naszym życiu. Cudowna wiosna, która mogła się rozwijać bez naszej ingerencji. Przyroda, która w końcu odetchnęła. Czas spędzony z rodziną.
Teraz większość z nas ochłonęła po tym co działo się w marcu, ludzie mniej się boją, granice otwarte jednak warto zapamiętać tamten czas. Doceńmy to co mamy!
Ja książkę polecam
Wojna z niewidocznym wrogiem
Moi drodzy doceniajmy to, co mamy. Cieszmy się każdą chwilą i nie odkładajmy niczego na później. W ostatnim czasie walka z niewidocznym wrogiem, jakim jest pandemia Covid-19 uświadomiła nam, jak niewiele trzeba, by świat się zatrzymał, a w naszym życiu zagościł strach o zdrowie nasze i naszych najbliższych, ale także niepewność tego, co przyniesie przyszłość. Starania o to, aby spowolnić rozprzestrzenianie się wirusa, a w perspektywie czasowej wyeliminować go są nierówną walką z niewidocznym wrogiem. Wszyscy, mając świadomość śmiertelnego zagrożenia, uczymy się żyć z tą chorobą, choć nie jest to łatwe, ponieważ to ona dyktuje nam swoje warunki, a my pokornie za nią podążamy. Na szczęście są osoby, które będąc na pierwszej linii frontu tej wojny, strzegą naszego zdrowia i bezpieczeństwa. Pracownicy służby zdrowia są naszymi bohaterami. W myśl przyrzeczenia lekarskiego każdy z lekarzy składał uroczystą przysięgę, że będzie to dla niego jedną z najważniejszych powinności. Nie ulega jednak wątpliwości, iż w obliczu tego, co dzieje się na świecie zawód lekarza nabrał zupełnie innego wymiaru. W mediach nieprzerwanie płyną podziękowania dla nich wszystkich za to, co robią dla nas każdego dnia od wielu miesięcy, ale czy tak naprawdę mamy świadomość tego, jak wiele osoby te ryzykują, ratując życie nasze i tych, których kochamy?
Dziś przychodzę do Was z recenzją książki Jolanty Kosowskiej - „W piekle pandemii”, dzięki której mamy możliwość spojrzeć na tytułowe piekło, które wciąż trwa z perspektywy lekarza, bowiem autorka z wykształcenia jest właśnie lekarzem i czynnie wykonuje ten zawód.
Zanim jednak opowiem Wam, o samej książce, przyznam się szczerze, że się jej obawiałam. Nie ukrywam, że życie w ciągłym lęku i napięciu potęgowane nieustannie napływającymi informacjami o sytuacji epidemiologicznej na świecie nie pozostały bez wpływu na mnie samą.
Mówiąc wprost, czuję się bardzo mocno przytłoczona i niejako zmęczona tematem. Oczywiście nie bagatelizuję problemu, ale tak zwyczajnie po ludzku, mam już dość. Co za tym idzie, przystępując do lektury książki, byłam pełna obaw, że będę mocno przygnębiona i trudno będzie mi się po jej przeczytaniu pozbierać. O tym, czy moje obawy były słuszne, przekonacie się w dalszej części recenzji. Tymczasem przejdźmy do fabuły książki.
Bohaterami powieści są Oliwia i Marcello oraz ich przyjaciele Berndt, Adrianna, Sara, Lucia i Antonio. W momencie, kiedy my czytelnicy wkraczamy w ich życie, wszyscy wspólnie spędzają wakacje w górach. Jednak bardzo szybko beztroskę i radość ze spędzonych razem chwil zastępuje strach wywołany podawanymi przez telewizję o pierwszym zachorowaniu na wirusa, jak również o pierwej zarażonej osobie, która zmarła. Musicie wiedzieć, że Marcello, Berndt i Antonio są lekarzami i przed nimi stoi trudny wybór, co robić, zostać z najbliższymi czy ratować chorych, którzy ich teraz bardzo potrzebują. Wybór jest oczywisty, jako lekarze nie mogą postąpić inaczej. Wiedzą jednak, że w momencie, kiedy pomagają innym, są jednocześnie największym zagrożeniem dla swoich bliskich.
Mężczyźni zostawiają swoje kobiety po to, by spełnić swoje powołanie. Każda z postacie książki będzie próbowała nauczyć się żyć w nowej dla całego świata rzeczywistości. O tym, jak będą sobie radzić, musicie przekonać się sami.
Warto podkreślić, akcja powieści osadzona jest w kilku miejscach jednocześnie: Bergamo, Drezno, Wenecja i Wrocław to miejsca, w których przebywają oddaleni od siebie przyjaciele. W poczuciu odosobnienia i samotności będą musieli zbudować swoją rzeczywistość na nowo. Jest jednak jeszcze jedno wyjątkowe miejsce, w którym Marcello znalazł schronienie dla swojej ukochanej. To Lawendowe Wzgórze. Niezwykły azyl, w którym wspólnie z babcią swojego ukochanego mieszka Oliwia. To miejsce, pomimo że znajduje się we Włoszech, kraju mocno doświadczonego przez wirusa, w powieści zostało przedstawione niczym odcięty od bezwzględnej rzeczywistości azyl. To właśnie na tym miejscu najbardziej koncentruje się akcja przedstawionych na kartach książki wydarzeń. O tym, co dzieje się w pozostałych krajach zarówno Oliwia, jak i my czytelnicy dowiadujemy się z korespondencji mailowej, bądź ze SMS-ów, które piszą do niej przyjaciele.
Kochani „Piekło pandemii” czytałam z ogromnym przejęciem, ponieważ przez cały czas czytania książki mamy dojmującą świadomość autentyczności wszystkiego, o czym czytamy. Przeraża fakt, że to nie jest fikcja literacka, ani nawet przeszłość. Wirus jest nadal z nami i nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle nas opuści. Co więcej - uczucia, które towarzyszą bohaterom, są również naszymi. Przecież my również czujemy w naszych sercach przerażenie. Czujemy się zagubieni i zdezorientowani, nie wiedząc, co może się wydarzyć w każdej chwili. Wszyscy staramy się znaleźć coś, co pozwoli nam wzbudzić w sobie siłę i wiarę w to, że jeszcze będzie normalnie. Jeszcze będzie przepięknie. Dla naszych bohaterów i pewnie także dla wielu z nas są to piękne wspomnienia z czasów, zanim to wszystko się zaczęło.
Nie myślcie jednak, że wszystko - choroba, strach i cierpienie - to jedyne czemu Pani Jola poświęciła uwagę w swojej książce. Nic podobnego. To także poruszająca i chwytająca za serce książka o miłości i przyjaźni, a więc o największych wartościach w życiu każdego z nas.
Jeśli jeszcze zastanawiacie się, czy sięgnąć po ten tytuł, to gorąco Was do tego zachęcam. Nie bójcie się tego, co na Was czeka. Z pewnością pojawi się silne wzruszenie, a może nawet popłyną łzy, ale też zostanie w naszych sercach zasiane ziarenko nadziei, a przecież tego teraz potrzebujemy najbardziej.
Każda z postaci stała mi się bardzo bliska. Najbardziej jednak poruszyło mnie to, co przeżywała Oliwia, drżąc ze strachu i czarując rzeczywistość. Nic więcej jednak nie zdradzę. Musicie przeczytać książkę.
Na zakończenie na ręce Pani Jolanty Kosowskiej chciałabym złożyć serdeczne podziękowania dla wszystkich lekarzy za całe dobro, które czynią dla chorych osamotnionych w zmaganiach z bezwzględną chorobą. Nie wolno nam bowiem zapomnieć, że rola lekarza w momencie, kiedy chorzy są odizolowani od swoich rodzin, często wymaga dużo więcej, niż ma to miejsce zazwyczaj. Teraz, jak mówiła Pani Jola podczas jednego ze spotkań autorskich online, w którym miałam przyjemność uczestniczyć, w czasie pandemii jest jeszcze bardziej potrzebna swoim pacjentom, po to, by łagodzić ich lęki i obawy. Często też o wiele poważniejsze stany emocjonalne.
Pani Jolu, z całego serca wielkie dziękuję.
Recenzja powstała we współpracy z Autorką, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2020/09/wojna-z-niewidocznym-wrogiem.html
Miłość nie lubi pośpiechu, przychodzi w ciszy i zostaje na zawsze... Ewa to ambitna absolwentka architektury wnętrz, która z powodu konfliktu w pracy...
Rafał wraca po paru latach emigracji do Polski i próbuje na nowo odnaleźć się w obcej mu rzeczywistości. Wynajmuje mieszkanie, które miało być azylem,...
Przeczytane:2020-09-10, Ocena: 6, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku, 12 książek 2020, 26 książek 2020, 52 książki 2020,
Jolanta Kosowska na znakomite wyczucie czasu. Jej najnowsza powieść opowiadająca o zmaganiach z naszym niewidzialnym wrogiem doskonale trafia w czas, moment, kiedy obecny wśród nas wirus, ponownie zaczyna się panoszyć w naszym otoczeniu.
Bohaterowie najnowszej powieści Jolanty Kosowskiej walczą z wirusem COVID-19, czują się odpowiedzialni za innych ludzi, swoją pracę traktują jak życiową misję. Nie liczy się ich szczęście, realizacja własnych życiowych marzeń i priorytetów zostaje odłożona w czasie, to nie jest czas na bycie szczęśliwym. To czas na pokonanie wroga, który atakuje ludzi zarówno starszych, jak i młodych, zdrowych i chorych. On nie ma jednego obiektu zainteresowań, każdy z nas jest na jego celowniku. Każdy może być jego ofiarą, niezależnie od płci, wieku czy narodowości.
Bohaterami powieści są Oliwia i Marcello oraz ich przyjaciele Berndt, Adrianna, Sara, Lucia i Antonio. Mężczyźni – prawdziwi bohaterowie, są lekarzami. Marcello wraca do Wrocławia, gdzie chce pomagać ludziom walczyć z wirusem. Pozostawia swoją dziewczynę pod opieką babci, dokonuje trudnego wyboru, ale uważa, że inaczej nie może postąpić. Pozostali mężczyźni też czują potrzebę służyć swoją wiedzą i doświadczeniem, kochają bliskich, ale wewnętrzna potrzeba służenia drugiej osobie jest silniejsza. Przed nimi trudny wybór, ale wydawać się może, że oczywisty. Czy ich rodziny odnajdą się w nowej rzeczywistości i sobie poradzą? Czy będą mieli skuteczne oręże do walki z groźnym wrogiem? Przekonajcie się sami, na pewno przed nimi nie lada wyzwanie, ale wierzę, że sobie z nim poradzą …
Cała fabuła dzieje się w kilku miejscach, od Wrocławia, poprzez Drezno, Wenecję aż po Bergamo, czyli zalążek wirusa w Europie. Przyjaciele są oddaleni od siebie i swoich bliskich, muszą w nowej rzeczywistości i realiach spróbować znaleźć dla siebie miejsce. Samotni, bez najbliższych, muszą być twardzi i odporni na choroby, a zwłaszcza na grasującego wkoło wirusa. Pomimo, że są młodzi to jednak wirus nie wszystkich oszczędza, atakuje znienacka i niepostrzeżenie. Marcelo zarazi się i przed nim i Oliwią trudne i ciężkie chwile, wzruszające i pełne obaw. Ale są też pełni nadziei i miłości, i trzeba wierzyć, że one są lekarstwem na całe zło i pozwolą przezwyciężyć każdą chorobę.
W piekle pandemii to historia bardzo nam bliska i prawdziwa, gdyż jestem pewna i przekonana, że takie sytuacje, jak opisane w lekturze, miały często miejsce. Nie są one wytworem wyobraźni autorki, ale efektem obserwacji otoczenia, bliskich i znajomych. Lekarze – będąc w samym centrum tego piekła – nie poddają się, walczą z wirusem, codziennie ratują setki ludzkich istnień, ale też ponoszą porażki. Wiadomo, że nie każdego uda im się uratować. Wtedy czuje się ból i gorycz porażki, pacjent odszedł, pomimo, że z wszystkich sił starali się utrzymać go przy życiu. Wszyscy lekarze są bohaterami, należy im się wielki szacunek i pokłon. To oni są na pierwszej linii frontu, to na nich pacjenci się wyżywają za wszelkie porażki i niepowodzenia, to oni zbierają wszystkie obelgi i złości. Ale się nie poddają, pracują po kilkanaście godzin dziennie, dla nich każde uratowane życie to dar od Pana, to nagroda za ciężką pracę i bezgraniczne poświęcenie.
„Mam dla kogo żyć, mam parę pomysłów, które chcę jeszcze zrealizować, parę celów, które chcę osiągnąć, i parę marzeń, które nie stały się jeszcze celami”.
Wielki realizm bije z tej powieści. Ta lektura nie jest łatwa, chociaż opowiedziana historia miłości bohaterów jest przyjemna i dająca wielką nadzieję. Zderzamy się z trudnym przeciwnikiem, którego nie wiemy jak można pokonać. Czy jednak musimy się przyzwyczaić z nim żyć? Czy on nie da nam spokoju? Nie wiem, myślę, że niewielu jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Ta lektura skłania do głębokich refleksji i przemyśleń, do zastanowienia się nad naszym dotychczasowym sposobem życia, ciągła pogonią za czymś nowym i lepszym. Czy warto? Jak obrazują ostatnie miesiące przyzwyczajenia można zmienić, można się zatrzymać i mieć chwilę dla siebie i dla bliskich. Nie warto gonić, to czas nam dany, który trzeba obowiązkowo dobrze i mądrze wykorzystać. To nie jest łatwe, ale warto spróbować.
„Moja matka powtarza często, że najgorsze przeżycia podzielone na dwoje stają się mniej straszne, decyzje podejmowane we dwójkę łatwiejsze, a radości przeżywane wspólnie pomnażają się ...”
Po lekturze tej powieści każdy powinien zweryfikować swój system wartości, i szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest w życiu najważniejsze? Jestem pewna, że historia opowiedziana przez autorkę sprawi, że odpowiedź nie będzie sprawiać ci problemu.
Zachęcam do sięgnięcia po tę powieść. Dla niedowiarków otworzy oczy i uzmysłowi, że z tym wirusem to tak naprawdę nie ma żartów. Jest, sieje niepokój i spustoszenie, i nie ma sposobu na jego pozbycie się.
Mocna i refleksyjna, na długo zostaje z nami, jej emocjami żyje się jeszcze długo po jej skończeniu. Te historię czyta się z niesłabnącym zafascynowaniem, które z każdą minutą przeżytą z bohaterami wzrasta niespokojnie.