Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2017-04-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 536
W tych przypadkach Komisarz Anny można się zakochać i jednocześnie oszaleć! Czaderska książka! Z resztą tak jak cała seria:)
I proszę autorka mnie zaskoczyła, pozytywnie. Trzecią część cyklu o Annie Lindholm podobała mi się najbardziej. Akcja się rozkręca, zagadka zostaje rozwiązana. Lubię czytać o tym jak prowadzone są śledztwa, jak zbiera się dowody, stawia tezy i doprowadza do złapania przestępców. Ale Anna nie jest już komisarzem, nie pracuje w policji i udział w śledztwie bierze jedynie prywatnie. Brakuje zatem materiałów dowodowych, oględzin miejsc zbrodni, wyników znalezionych przez techników śladów. Bazujemy na domysłach. Ale w sumie nieźle się czytało. Zmniejszyłabym tylko część przemyśleń Anny, które trochę się powtarzały. Niewiele wnosiły do treści. Może jeszcze sięgnę po jakieś książki autorstwa Pani Magdaleny.
Odważna powieść o Annie Smoleńskiej, zapomnianej bohaterce i twórczyni Znaku Polski Walczącej Wojna ma wiele imion. Jednym z nich jest KOBIETA Anna nie...
W świecie, gdzie śmierć wydaje się nadzieją, ocalić może tylko przyjaźń W otoczonym drutem kolczastym obozie zagłady zawiązuje się kobieca więź. Trwalsza...
Przeczytane:2017-05-13, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2017,
Magdalena Knedler to autorka nieprzewidywalna. Zdumiewa w każdej książce, czytelnik nigdy nie wie, z jakim gatunkiem czy konwencją postanowi zmierzyć się wrocławska pisarka. Jedynym pewnym punktem w jej dorobku jest (jak dotąd) tylko kryminalny cykl o Annie Lindholm. Jednak i tu nie było zbyt wielu pewników – odbiorca wiedział jedynie, w obszarze jakiej stylistyki będzie się poruszał. Wierni fani zapewne spodziewali się w kolejnych tomach ciekawej, oryginalnej intrygi, napięcia i licznych zaskoczeń – elementów, za które pokochali twórczość autorki „Nic oprócz strachu”.
„Nic oprócz śmierci” zamyka tę niezwykłą trylogię. Zanim jednak Anna Lindholm pożegna czytelników, będzie musiała stanąć przed ostatnim wyzwaniem. Po powrocie z Wenecji, wraz z Antoniem i Lempi, odpoczywa w Helu. Coraz częściej myśli o stabilizacji i zbudowaniu własnego gniazda. Chce spokojnego życia, poukładania wszystkich spraw. Jednak gdy dostaje niepokojący telefon od babki austriackiego rzeźbiarza – wbrew zdrowemu rozsądkowi zgadza się pomóc podejrzanemu o morderstwo. Jej natura jest silniejsza od marzeń, a może – jak twierdzi Lajon – kobieta po prostu boi się odpowiedzialności i rutyny? Anna wyrusza do Wiednia, miasta o niezwykłych konotacjach, gdzie wyznaje się kult śmierci, a martwych mieszkańców jest więcej niż żywych (co wyjaśnia autorka w posłowiu). W stolicy Austrii dochodzi do niewyjaśnionych morderstw. Ktoś zabija modelki związane z dwoma pracowniami rzeźbiarskimi – nieco wypalonego Ernsta Bauera, utrzymującego się na rynku jedynie dzięki mecenasowi, oraz uznanego, odnoszącego sukcesy Michaela Niklausa. Zwłoki Marlene Sachs, kochanki obu artystów, znaleziono w atelier Ernsta. Upozowane ciało dziwnie przypominało jeden z obrazów Oskara Kokoschki. Dołączono do niego cytat z dzienników Almy Mahler. Jaki to ma związek z zabójstwem innych modelek, które łączy jedynie narzędzie zbrodni? I kto popełnia te zbrodnie, czy to morderca z ambicjami artystycznymi, czy może te kobiety same odebrały sobie życie? Pytań rodzi się coraz więcej, np.: co te wypadki mają wspólnego z dwugłowym orłem Habsburgów? W „Nic oprócz śmierci” wnikamy w świat sztuki. Przestrzeń to specyficzna, przede wszystkim za sprawą tworzących ją ekscentrycznych bohaterów – m.in. to neurotyczni artyści (…), którzy często mieli problem z właściwym odbieraniem otaczającej ich rzeczywistości. Knedler znów zaprezentowała nam galerię osobliwych postaci. Wystarczy wspomnieć, że na pewnym etapie można każdego z nich podejrzewać – wszyscy się znają (znali), mieli możliwość, odpowiednią wiedzę i motywy. Ludzie zaangażowani w sztukę z jakiegoś powodu odbierają sobie nawzajem życie. Pisarka ukazała fascynujący – choć niekiedy też przerażający – świat artystów i twórczych wizji oraz niepokojących teorii – np. tej, że ze śmierci można uczynić sztukę. Nikt nie wie tego lepiej niż wiedeńczycy, choć w książce Knedler nieco zmienia się sens tego stwierdzenia. Warto wspomnieć o niesamowitym klimacie. Kto czytał wcześniejsze tomy, ten wie, że autorka pieczołowicie buduje wszystkie elementy powieści. A scenografia gra w tym cyklu niebagatelną rolę, jeśli nie kluczową. Bo zawsze zaczyna się od miejsca. Jeśli byliśmy w Wenecji, to mieliśmy wszelkie charakterystyczne dla niej rekwizyty – maski, kostiumy (symbole), kanały, stare kamienice, wąskie uliczki itp. Tu także pisarka oprowadza nas po ciemnych zakamarkach, które nie tylko stanowią przestrzeń dla działań bohaterów, ale budują nastrój, są symbolami lub metaforami. Dlatego nikogo nie zdziwi, że najwięcej miejsca spędzamy na Cmentarzu Centralnym czy w Lesie Wiedeńskim. W tym tomie autorka postawiła głównie na rozwikłanie skomplikowanej zagadki. Czytelnik dostaje maksimum wiedzy na temat szczegółów sprawy – swoje prywatne śledztwa bowiem prowadzi kilka postaci. Dlatego to my jesteśmy w uprzywilejowanej sytuacji – wiemy więcej niż inni, mamy dostęp do każdego z tych „dochodzeń”. Knedler przeszła samą siebie w konstruowaniu intrygi tego tomu, sięgając do sztuki, historii, przeszłości i psychicznych wynaturzeń. Są tu kwestie, które czytelnik może odkryć przed finałem, ale prawdopodobnie taka właśnie była intencja autorki. Niektóre rzeczy ukryła zaraz pod powierzchnią, a inne schowała bardzo głęboko. I pozwoliła czytelnikowi domyślić się pewnych spraw, by zaskoczyć go potem w dwójnasób. Misterne powiązanie ze sobą mocno poplątanych nici to jedna z największych zalet tego cyklu – jak zawsze jestem pod ogromnym wrażeniem wyobraźni pisarki, nakładu pracy oraz umiejętności znalezienia interesujących (i kluczowych dla fabuły) ciekawostek dotyczących miejsca, w którym autorka umieszcza akcję. Knedler przyzwyczaiła czytelników do opowieści biegnącej swoim tempem. Pisarka stopniowo rozpędza wydarzenia. Od początku wzmaga zainteresowanie krótkimi zdaniami, sugestiami, pytaniami bez odpowiedzi. Wszelkie informacje cechuje konsekwentne niedopowiedzenie i nieokreślenie. Jakaś ona, jakiś on, coś się stało, co wiąże się z tym, co zdarzyło się kiedyś itd. Jedno jest pewne – ktoś nie żyje. Dopiero w toku lektury zyskujemy coraz więcej danych, krok po kroku dochodzimy do wiadomości, które zaczynają budować obraz prawdopodobnych zdarzeń, ale co rusz zostajemy zaskakiwani – odkrywamy tożsamość bohaterów, powiązania między postaciami, motywacje ich działań. Gdy już możemy wysnuć pewne wnioski, Knedler sprytnie nami manipuluje i dba o to, byśmy jeszcze raz wszystko przemyśleli, podrzucając nam nowe tropy, burząc dotychczasową teorię. W cyklu „Nic oprócz…” diabeł zawsze tkwi w szczegółach. Trzeba podkreślić, że poszczególne części trylogii to powieści bardzo dobrze skonstruowane, tworzące także spójną całość. Każda intryga jest doskonale przemyślana, niespieszny tok śledztwa pozwala czytelnikowi zaangażować się w poszukiwania i dobrze poznać bohaterów. U Knedler ważną rolę odgrywa również tło, a więc wszelkie zdarzenia spoza obszaru kryminalnego. Dzięki temu odbiorca dostaje sygnał, że autorce zależy nie tylko na pokazaniu, jak wielką wyobraźnią została obdarzona, do jakich informacji była w stanie dotrzeć, jak niewiarygodnie potrafi dopasować do siebie pozornie nic nieznaczące detale itp., ale również, że chce pokazać skomplikowane wnętrze człowieka. Dlatego też niektórym trudno będzie rozstać się z nieprzewidywalną Anną Lindholm oraz jej szalonymi podróżami, igraniem z niebezpieczeństwem i śmiercią.