Powrót do świata tajemnic i głosów przeszłości. Kontynuacja "Florentyny od kwiatów" - historia naznaczona śmiercią, miłością i szaleństwem.
Jest rok 1968, w radiu rozbrzmiewa głos Niemena, a kraj wrze od niepokojów. Również w Sokołowie zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Coś złowieszczego budzi się w lasach, nad drzewami unosi się magiczna melodia cygańskich skrzypiec.
Obdarzona niezwykłymi zdolnościami Nadzieja właśnie rozpoczyna studia na wydziale weterynarii. Dziewczyna widzi i czuje więcej, rozumie mowę zwierząt, a jej życie to historia o tym, co ukryte i niezwykłe. Ścieżki życia rudowłosej Dziubówny prowadzą od rodzinnego Sokołowa, przez Poznań, aż do mrocznej Puszczy Białowieskiej. To tam, w szeleście liści i wśród drżenia ćmich skrzydeł, Nadzieja próbuje odnaleźć szczęście.
Nowa powieść Agnieszki Kuchmister to pełna empatii gawęda o upływającym czasie, przemijaniu i naszym miejscu w świecie, który dzielimy z innymi czującymi istotami.
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 2022-04-13
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 366
Tytuł oryginału: Nadzieja od zwierząt
Język oryginału: polski
Opowiem wam dziś o książce „Nadzieja od zwierząt” Agnieszki Kuchmister. Jest to chyba jeden z ładniejszych tytułów, jaki znam. Jak tylko go usłyszałam ogarnął mnie błogi spokój. Nie interesowało mnie czy to powieść, album, a może inny literacki twór. Nie interesowało mnie, jak ta książka wygląda. Poczułam za to ogromną potrzebę, żeby ten zwrot towarzyszył mi, żeby nie rozpłynął się w odmętach pamięci. Skoro już te trzy słowa na okładce mają taką moc, to co musi kryć ponad 330 stron zapisanych słowami przez Agnieszkę Kuchmister?
Powieść to kontynuacje historii rodziny Dziubów (pierwszy jej tom to „Florentyna od kwiatów”). Tym razem w centrum wydarzeń jest Nadzieja, córa Florentyny. Dziewczyna, która ma niesamowitą więź ze zwierzętami. Zawsze ciągnie się za nią korowód różnych istota, a ona rozmawia z nimi, leczy je itp. Co los przygotował dla rudowłosej Dziubówny? Przespacerujmy się w cieniu starych drzew, ogrzejmy przy cygańskim ognisku i wysłuchajmy tej smutnej, nostalgicznej opowieści.
Powieść „Nadzieja od zwierząt” robi wrażenie przede wszystkim warstwą językową. Agnieszka Kuchmister stworzyła niezwykle barwne opisy, na które składają się wyjątkowo dopracowane zdania. Obecnie mało kto tak pisze. Nie wiem, czy dlatego, że autorzy tego nie potrafią, czy po prostu się boją, bo akcja lepiej się sprzedaje. Jakikolwiek byłby to powód, należy odnotować fakt, że Agnieszka Kuchmister wypełnia pewną literacką niszę. Jej pisarstwo – a przynajmniej cykl o rodzinie Dziubów – trafi do osób, które lubią poetycko-oniryczną atmosferę, które chcą poprzez książkę poczuć więź z naturą. Być może to ostatnie stwierdzenie dziwnie brzmi, bo można po prostu ruszyć tyłek na spacer po parku, jednak należy podkreślić, ze „Nadzieja od zwierzą” to jedna z tych powieści, w której słychać szum drzew, bzyczenie owadów itp.
Wszystko piękne, tylko ja chyba jestem ten „prymityw”, który gustuje w akcji. Pomiędzy tymi wszystkimi kostropatymi drzewkami rozmywała mi się fabuła. Była tak nierzeczywista, tak ulotna, że po prostu wymknęła mi się i odleciała. I żebyśmy się dobrze zrozumieli. Doceniam warsztat pisarski autorki. Przyznaję, że jest to bardzo dobra powieść. Kocham ten błogi stan w jaki wprowadziło mnie jej czytanie. Jednak dla mnie jest zbyt mało wyrazista.
„Nadzieja od zwierząt” to prawdziwa perła wśród powieści obyczajowych. Czy każdemu perły pasują. Żeby je pięknie wyeksponować trzeba zadbać o odpowiednią stylizację. Podobnie jest z czytaniem tej książki. Przypuszczam, że ci wrażliwi odnajdą się w niej bez problemu. Ci nieco mniej uczuciowi mogą potrzebować odpowiednich przygotowań, warunków/nastawienie do czytania. Niewątpliwie warto zmierzyć się z tą publikacją. Gwarantuje ucieczkę od miejskiego zgiełku, a także wspaniałe literackie doznania. A to wszystko dzięki pięknemu stylowi, w jakim została napisana.
RECENZJA PATRONACKA
Najlepiej zaczynać od początku, więc zanim opowiem o Nadziei od zwierząt, nie mogę nie wspomnieć o Florentynie od kwiatów, w której ta historia ma swój początek i gdyby nie ona, Nadzieja z pewnością nie miałaby racji bytu. Florentyna dokładnie pokazała nam, czego możemy się spodziewać w Nadziei, zapowiedziała do jakiego świata dostaliśmy ponowne zaproszenie. Tutaj realizm magiczny przenika się z rzeczywistością, a świat natury jest na wyciągnięcie ręki, daje się chłonąć znajomymi smakami i zapachami.
Niby nic w świecie nie umiera, ale wszystko się kończy.
Tytułowa bohaterka – Nadzieja został obdarzona współodczuwaniem cierpienia ze zwierzętami, umiejętnością rozumienia ich mowy, czy widzenia i czucia wybiegającego poza ludzki rozum. Chcąc maksymalnie wykorzystać możliwości pomocy zwierzęcym stworzeniom, podejmuje studia na wydziale weterynarii, otwierające również drogę do spełniania marzeń. Przez niespotykaną zdolność rozumienia mowy i poznania ich potrzeb, Nadzieję otaczają zwierzęta wszędzie tam, gdzie przebywa, licząc i wierząc, że tylko ona jest w stanie ochronić je przed niebezpieczeństwem. To niezwykłe zaufanie do człowieka i oddawanie się w jego ręce wykracza poza znane sokołowskiej społeczności granice w egzystencji ludzi ze zwierzętami. Spotyka się ze skrajnymi reakcjami mieszkańców Sokołowa i zdarza się, że prowadzi do bolesnych konsekwencji.
Bo nie każdy wie, że miłość rodzi się w tym samym miejscu, co śmiech.
Agnieszka Kuchmister, zabierając nas na powrót do Sokołowa, odkryła nieznany dotąd świat czujących istnień. Snując gawędę dopełnioną roślinnymi, magicznymi zjawiskami, namalowała przesiąknięty miłością do zwierząt obraz, uświadamiając czytelnikowi, że przemijanie jest nieodłączną częścią istnienia wszelkich istot. Tylko od nas zależy, czy będzie nam dane je przejść w zgodzie z głosem serca i empatią do otaczającego świata.
W powieści Nadzieja od zwierząt, zostaje oddany także głos słowiańskim wierzeniom i przesądom, a intuicja zapowiada czarne scenariusze wydarzeń nadciągające z Lisiego Lasu. Tutaj melodia cygańskich skrzypiec, odgłos trzepotu skrzydeł motyli i przepełniający zapach kwiatów z ogrodu Florentyny daje wytchnienie uspokajając ciało i duszę. Ta czarująca opowieść o przemijaniu, miłości i niezmierzonych pokładach empatii przyniesie ukojenie w tych trudnych czasach.
Dziubowy dom stał otoczony niecodziennym niebieskim ogrodem, a zamieszkiwały go osoby niezwykłe. Siemił wiecznie wpatrzony był w gwiazdy, choć coraz częściej spuszczał wzrok na ziemię, gdzie we wszystkim widział liczby. Bliźniaczki przestały rozmawiać ze swoją nieżyjącą siostrą, ale Jaśmina w snach widywała przyszłość. Florentyna wciąż rozumiała kwiaty, które chętnie ją otaczały, a Nadzieja... Nadzieja wyrosła na silną kobietę, za którą krok w krok podążały okoliczne zwierzęta. Jedynie Hanula wciąż twardo trzymała się tego, co realne, choć żyła w niej pamięć o pradawnej magii. Mocy, która zdawała się po wojnie zanikać, by dopiero spadająca gwiazda znowu ją obudziła i zasiała niepokój w mieszkańcach okolic Lisiego Lasu.
,,Nadzieja od zwierząt" to kontynuacja ,,Florentyny od kwiatów" (choć z rodzaju tych, gdzie znajomość poprzedniego tomu nie jest konieczna, ale mile widziana). Obie powieści znajdują się na pograniczu tego, co realne z tym, co pradawne i nadprzyrodzone. Kwiat może stać się człowiekiem a człowiek kwiatem, Królowa Ciem zamieszkuje puszczę, a niepozorny odłamek z kosmosu może przynieść nieszczęścia. W lasach wciąż mieszka pamięć o mocy, która wolna jest od postępu, a ludzkie namiętności czy lęki jedynie niekiedy niesłusznie tłumaczone są nadprzyrodzonym, które już aż tak chętnie nie miesza się do ich życia. W małej wiosce teraźniejszość przeplata się z tym, co odeszło, a ludzie wciąż boją się tego, co kiedyś było codziennością. Pamiętają o brutalnych czy nadprzyrodzonych wydarzeniach, o których szeptają drzewa, choć nikt już nie rozumie ich mowy. Jest rok 1968 i niepokój, który panuje w kraju, sięga aż do niewielkiego Sokołowa oraz okolicznych terenów, które zdają się wrzeć.
A oprócz nadprzyrodzonego jest to, co codzienne. Są pierwsze miłości, walka o ideały czy smutne obserwacje tego, jak wszystko przemija. Ludzie odchodzą, a na ich miejsce pojawiają się nowi, ale ich obecność wiele zmienia. Nadzieja w tej gonitwie próbuje odnaleźć szczęście między rodzinnym Sokołowem, uczelnią w Poznaniu a mroczną Puszczą Białowieską. Są w tym chwile szczęścia i słodyczy, ale nad wszystkim wisi burzowa chmura, która w każdej chwili może przynieść deszcz i pioruny.
Agnieszka Kuchmister tworzy piękne światy, a robi to za pomocą pięknych zdań. Jest w stanie napisać coś pokroju: ,,Wychłodzone mury akademika z czerwonej cegły wchłaniały słowa i sny tych, którzy się w nich znaleźli. Słuchały westchnień, wypłakiwanych w poduszki smutków, radosnych chichotów i szeptanych zwierzeń" i jej powieść pełna jest właśnie tak urokliwych opisów. Język ten łatwo trafia do mojej wrażliwości, a całość jest tak zgrabnie poprowadzona, że mogę jedynie z zachwytem mówić o tej powieści. Co tytuł Agnieszka coraz bardziej rozkochuje mnie w swojej prozie i potrzebuję jej więcej i więcej, by odnaleźć w życiu równowagę. Bo podczas lektury czuję, jakbym znalazła swoje miejsce. Jakbym dostała to, czego najbardziej potrzebowałam.
Zróbcie mi tę przyjemność i czytajcie.
Swoją opinię o "Nadziei od zwierząt" mogłabym zacząć tak samo, jak o "Florentynie od kwiatów". Jestem absolutnie zauroczona swoim powrotem do Sokołowa, wsi pełnej niespodzianek, gdzie słowiańskie wierzenia panują niepodzielnie, pomimo upływu lat.
Nadzieja jest córką Florentyny i tak jak matka, dziewczyna jest obdarzona niezwykłymi zdolnościami. Jedna od kwiatów, druga od zwierząt. Brzmi niesamowicie, prawda? Oczami wyobraźni widzę ten cudaczny, a zarazem rozkoszny pochód rudowłosej piękności wraz ze zgrają kotów, lisów, psów i Marioli.
Otulona nastrojową melodią cygańskich skrzypiec, przerywaną cichym szelestem skrzydeł nocnych motyli, przemierzam wraz z Nadzieją całą Polskę w poszukiwaniu miłości i szczęścia.
Choć na całe te piękno świata i wsi osuwa się cień powtórnie przebudzonego zła z Lisiego Lasu, to upajający zapach kwiatów z ogrodu Florentyny dociera do czytelnika z każdą stroną, dzięki niemu jest nam łatwiej pogodzić się z przemijaniem i śmiercią, która nie odpuszcza nawet w tak sielskich miejscach jak Sokołów.
Agnieszka Kuchmister jak nikt potrafi oczarować słowami, a jej gawędy to majstersztyk literatury z pogranicza fantastyki i opowieści, jakich nie usłyszymy już nigdzie, poza bezpiecznymi i kochanymi kolanami babci. W tej wyjątkowej historii autorka za pośrednictwem Nadziei otwiera nam oczy na uczucia i krzywdę zwierząt, a także na to, że każdej, nawet najmniejszej drobnostce można znaleźć odrobinę magii.
Autorka w niezwykły sposób ubrała swoje myśli w słowa, które przekazała w nasze dłonie za pomocą książki, która tak jak jej poprzedniczka, jest na wskroś wzruszająca, wypełniona po brzegi emocjami, cudami i codziennością. Jak dla mnie, lepszej zachęty nie trzeba.
Polecam z całego serca ?
Współpraca @publicat_sa @aga.kuchmister
Powiadają, że w korzeniach wierzb ukryty jest skarb, a strzeże go sam diabeł. Tyle że ten diabeł miewa czasem ludzką twarz… Historia rodziny, która...
Sokołów wciąż nie jest sielskim miejscem. W tajemniczych okolicznościach znika córka sołtysa, do pałacu wprowadzają się dziwni lokatorzy. W okolicy aż...
Przeczytane:2024-01-12, Ocena: 6, Przeczytałam, czytam z Legimi 2024, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, 52 książki 2024, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
Niedługo premiera trzeciej części „Serii sokołowskiej”, a ja, nie wiedzieć czemu, nie czytałam jeszcze drugiej. Nadrobiłam zaległości i teraz mogę czekać na premierę.
Agnieszka Kuchmister jak nikt potrafi opowiadać o człowieku, przemijaniu, o miłości do przyrody. Jak nikt łączy rzeczywiste z magicznym – wzrusza, porusza i sprawia, że pragniesz natychmiast pójść do lasu, posiedzieć na łące, posłuchać śpiewu ptaków. Piękna to powieść, pięknie napisana o pięknej dziewczynie, która całe życie poświęca zwierzętom, kochając je bardziej niż ludzi.
Realizm magiczny w najlepszym wydaniu! Wspaniała powieść o miłości, odchodzeniu, o tym, co nieuchwytne i ulotne, o tym, co naprawdę ważne. Polecam gorąco!