Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2004-04-15
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 608
Cztery lata - tyle trwała praca nad tą książką. Anna Bikont wykonała kawał dobrej roboty, setki razy odwiedzała Jedwabne, okoliczne wioski, rozmawiała z dziesiątkiem osób, choć też większość wcale nie chciała z nią rozmawiać. Przeczesała tysiące archiwów, teczek. Wyruszyła nawet do Ameryki, żeby porozmawiać z żyjącymi świadkami.
Ciężko cokolwiek napisać po lekturze tej książki, jeszcze trudniej ją czytać będąc Polakiem... do tej pory za Holokaust odpowiedzialni byli Niemcy, tylko Niemcy, a tutaj nasi rodacy dopuścili się tak strasznego mordu.
Dlaczego w ogóle doszło na tych terenach do pogromów i mordów? Czy był to:
1). Antysemityzm
2). Rabunek pożydowskiego mienia
3). Zemsta za rzekomą współpracę Żydów z sowietami
4). Niemiecka zachęta lub przyzwolenie do mordowania Żydów
Można by wyliczyć i inne punkty, ale czy cokolwiek z nich usprawiedliwia to co się wydarzyło w Jedwabnem, Radziłowie czy Wąsoszu?
Zbrodnie dokonane na polskich Żydach w Jedwabnem, Radziłowie, Wąsoszu i innych okolicznych miejscowościach.
KDoskonałe dziennikarskie śledztwo w formie dziennika przeplatanego wspomnieniami i rozmowami z niedoszłymi ofiarami, mordercami, świadkami zbrodni, nielicznymi Sprawiedliwymi oraz ich rodzinami jak również z innymi osobami zainteresowanymi wyjaśnieniem lub zatuszowaniem zbrodni z 1941 roku.
Najbardziej przerażające jest to , że ta zbrodnia nie jest dziełem wyłącznie degeneratów i społecznych wyrzutków, lecz jest konsekwencją długoletniej antysemickiej propagandy, prowadzonej również przy wsparciu Kościoła i publicznych instytucji. Masowe mordy Żydów w Jedwabnem i wielu innych miejsowościach w Polsce i na całym świecie to nie dokonany przez hitlerowskich kolaborantów akt represji, lecz sprawnie przeprowadzona akcja likwidacyjna, połączona z masowym rozkradaniem żydowskiego mienia. Upada więc częściowo mit o niemieckich naciskach na miejscową ludność - zbrodni dokonano z oddolnej inicjatywy, przy milczącym przyzwoleniu okupanta.
Powiedziałabym, że ta książka jest wspaniała, gdyby nie była taka straszna. Czytając dosłownie boli serce. Pod koniec czytelnik ma ochotę zmyć siebie zło, hipokryzje i bezbrzeżną głupotę - które "zbiera" się wraz z lekturą. Ta pozycja powinna być obowiązkowa w szkołach - nie dlatego żeby walczyć z polskością (jak to pewnie określiliby niektórzy bohaterowie tej książki), ale jako wielkie ostrzeżenie dla przyszłych pokoleń.
Gdy "wydała" się sprawa Jedwabnego miałam 11 lat i nie jest dziwne, że wówczas nie byłam zainteresowana tym tematem. Parę lat temu widziałam jednak dokument na Youtubie na ten temat oraz film "Pokłosie". W przeciwieństwie do niektórych - łatwo mi było uwierzyć, że za mordem stali Polacy. Wystarczy spojrzeć ile w dzisiejszej Polsce jest nienawiści, antysemityzmu i ksenofobii. Polak Polakowi wilkiem.
Prowadzenie książki przez Annę Bikont - od razu przypadło mi do gustu. Można powiedzieć, że dziennikarska prowadzi swoisty pamiętnik, w którym notuje postępy w zbieraniu informacji, rozmowy ze świadkami, reakcje ówczesnej sceny politycznej. W to wszystko są wplecione historie indywidualnych osób - prokuratora zajmującego się sprawą Jedwabnego, burmistrza miasta, mieszkańca miasta, który w przeciwieństwie do innych nie boi się mówić prawdy ( przez co wyjeżdżą do Ameryki, bo jest szykanowany) i historie niewielu, którzy ocaleli z pogromu.
Mnie w tej książce zszokowały dwie rzeczy. Po pierwsze - skala antysemityzmu przed wojną w Polsce (już wiem, skąd używany przez niektórych oszołomów zwrot "żydokomuna"!) oraz to, w jaki sposób wygląda współczesne Jedwabne. Wiedziałam o antysemityzmie związanym głównie z endecją, ale skala tego mnie poraziła. Zszokowały mnie artykuły w przedwojennych gazetach. Fakt, że żydowskie dzieci musiały się przesiąść do tylnych ławek w szkole, że zabroniono polskim uczniom rozmawiać z nimi. I to gdzie? W Polsce! Takie rzeczy czytałam o przedwojennych Niemczech! Jak boli dowiedzieć się tego typu faktów o własnej ojczyźnie.
A współczesne Jedwabne? Jest nadal przesiąknięte złem. Przyzwoici mieszkańcy boją się mówić prawdę, bo są zastraszani przez potomków morderców. Ci, którzy zdecydowali się mówić napotkał miasteczkowy ostracyzm i potępienie. W szkole Jedwabnym dzieci wygłaszają antysemickie zdania, a nauczycielki nie reagują. Tak jak przed prawie 80 laty, z ambony w kościele w Jedwabnym nadal sączy się jad.
Bardzo pozycja, którą każdy Polak powinien przeczytać. Autorka włożyło w nią mnóstwo pasji, czasu i zaangażowania - żeby dojść do prawdy i jak najobiektywniej przedstawić brutalny mord, który dokonali Polacy na Polakach z żydowskim pochodzeniem. Wstrząsająca, ale obowiązkowa.
,,Dokąd idzie, wiedziała. Ale skąd idzie - to musi dopiero wymyślić. Musi wymyślić całe swoje życie i tak, aby każdy uwierzył". Te zdania otwierające opowiadanie...
W 2001 roku przyjechała do Polski grupa amerykańskich uczennic, które napisały sztukę o Polce ratującej w czasie wojny żydowskie dzieci. Z dnia na dzień...
Ocena: 3, Przeczytałam,
Jedwabne.
Dziś omówię książkę Anny Bikont, My z Jedwabnego. Ze względu na ograniczenia dotyczące objętości, postaram się ściśle ująć kwestie, które wcześniej pominęłam.
Pogrom w Jedwabnem jest przedmiotem wielu sporów, polemik, dyskusji, także politycznych. Po jednej stronie prawicowi publicyści, politycy nieakceptujący zafałszowanej wersji wydarzeń. Z drugiej dziennikarze nurtu liberalnego. Od profesora Tomasza Strzembosza, przez doktora Piotra Gontarczyka do Jana T. Grossa, Barbary Engelking, Jana Grabowskiego. Od prawa do lewa. Wszyscy chcą udowodnić, że mają rację. Anna Bikont wpisuje się w tę drugą opcję.
Tytuł tych rozważań wskazuje, iż autorka próbuje solidaryzować się z mieszkańcami tej miejscowości. Lecz tak nie jest, o czym się wkrótce przekonamy. Dzieje Jedwabnego nie są łatwe.
Miasteczko położone jest w województwie podlaskim, naznaczone piętnem historii (podobnie jak wiele innych). Pierwszy raz nazwa tej miejscowości pojawia się w 1455 roku, jej powstanie było tożsame z polityką osadniczą księcia mazowieckiego Janusza I Starszego. Wcześniej, bo w 1417 roku z inicjatywy Jana Bylicy powstał pierwszy, drewniany kościół.
Wiek XVIII przyniósł zawirowania. W 1795 roku Jedwabne znajdowało się pod ''butem" pruskim, czyli zaborem. W 1807 roku już w granicach Księstwa Warszawskiego, a od 1815 roku Królestwa Polskiego. 1866 rok- utrata praw miejskich.
W 1939 roku w miejscowości nastały rządy niemieckie. Natomiast 27 września tego samego roku Armia Czerwona ujarzmiła i podporządkowała sobie mieszkańców (działalność polskich organizacji podziemnych, rozbito oddział partyzancki w Kobielne). 22 czerwca 1941 roku karta historii znów się odwróciła: Niemcy zajęli Jedwabne. Oddziały likwidacyjne, tzw. Einsatzgruppen dokonywały masowych mordów na obszarach przyłączonych do ZSRR po 17 września 1939 roku.
Machina propagandy ruszyła i nie sposób było ją zatrzymać. Wytaczano najcięższe działa, np. o współpracy Żydów z Sowietami.
Słynna deklaracja Reinharda Heydricha z 26 czerwca 1941 roku głosiła prowadzenie działań militarnych na terenach Związku Radzieckiego. Było jeszcze coś: zachęcała i podjudzała do szykan, pogromów.
W tym samym czasie niechęć do Żydów i tak już osiągnęła apogeum. W licznych i dostępnych syntezach przeczytać możemy, że np. w rejonie łomżyńskim występowała silna niniawiść Polaków do tej nacji. Tutaj czynnikami decydującymi były względy ekonomiczne.
Reżim sowiecki wpłynął na opisywane wydarzenia, także w innych miastach. Wprawdzie należy dodać, iż mieszkańcy tamtych obszarów nie angażowali się w dręczenie Żydów, to jednak na swoim koncie mieli pewne ''osiągnięcia" i zapędy w tych sprawach.
Nie będę streszczać całego przebiegu wydarzeń, można zapoznać się z mądrymi i rozważnymi opracowaniami. Dodam, że tuż po pogromie w Jedwabnem powstało getto dla tej ludności. Jesienią następnego roku zostało zlikwidowane. Żydów wywieziono do getta w Łomży.
Po wojnie obliczenia podawały liczbę 1600 ofiar. Umieszczono ją też na pomniku ofiar w Jedwabnem. Szybko interes zwietrzył Jan T. Gross, dyskusyjny badacz, socjolog. Liczbę tę przytoczył w swoich wynurzeniach pt. Sąsiedzi. Jego kłamstwa ujawnili historycy, np. dr Piotr Gontarczyk ( w internecie jest dostępny film). Zarzuty są poważne i merytoryczne.
Instytut Pamięci Narodowej przyjął inne stanowisko. W 2001 roku po ekshumacji oceniono liczbę ofiar na 340 .Skorygowano więc ''dane" socjologa, który upiera się, że zbrodni w Jedwabnem dokonali Polacy. I co gorsza, znajduje naśladowców i zwolenników (poniżając swój urząd i Polskę Aleksander Kwaśniewski przepraszający za Jedwabne. Szkoda, że nie wyraził skruchy wobec swoich ekscesów w Charkowie). Profesor Tomasz Strzembosz również metodycznie punktował wszystkie przeinaczenia, brednie autora Sąsiadów.
Mamy rok 2001, Lech Kaczyński jest wówczas ministrem sprawiedliwości. Kompromituje Jana T. Grossa, dowodząc, że ten konfabuluje i manipuluje.
Przyszły prezydent podsumował, nie negując jednocześnie pogromu:
Była tutaj zbrodnia, i co do tego nie ma żadnych wątpliwości, i tego nie ma co ukrywać. Natomiast nie była to zbrodnia tej skali, którą nam się tutaj zarzuca. Chociaż oczywiście zbrodnia pozostaje zbrodnią, a była to zbrodnia straszliwa.
Jak widać, nie wszyscy zrozumieli słowa Lecha Kaczyńskiego, nic do nich nie dotarło.
Prokurator IPN w swoim dochodzeniu obrał trzy założenia, które miały zostać zweryfikowane podczas śledztwa. Hipoteza numer 1: za pogrom odpowiedzialność karną i moralną ponoszą Niemcy. Polacy nie uczestniczyli w tych wydarzeniach, bądź zostali zmuszeni do udziału przez grupę cywilów. Przypuszczenie numer 2: była to zbrodnia, której sprawcami byli wyłącznie Polacy. Założenie numer 3: działania Polaków pobudzane przez Niemców. Mordercy czuli się bezkarni i rozzuchwaleni.
Przejdę już do książki dziennikarki ,,Gazety Wyborczej". Jest w tych dywagacjach dużo smutku, bólu, cierpienia, poczucia niesprawiedliwości i niezrozumienia.
Homo homini lupus est.
Anna Bikont rozmawia z tymi, którzy pamiętają tamte wydarzenia. Publicystka bywa nieprzychylna wobec rodaków, używa określeń pełnych pogardy: polscy sąsiedzi, chrześcijanie.Treść zawiera dużo półprawd, nonsensów, ksenofobicznych interpretacji.Tendencyjna, za wszelką cenę stara się udowodnić winę Polakom.