Pewnej grudniowej nocy w hotelu Kattowitz zostaje zamordowana DJ Dzidzia – rodzima gwiazdka pop, która na skutek zaskakującego zbiegu okoliczności była zmuszona zakwaterować się w podrzędnym hotelu tuż przed swoim niedoszłym koncertem. Rusza dochodzenie, które zaprowadzi detektywa Szymona Solańskiego, dziennikarkę Różę Kwiatkowską oraz psa Gucia w świat szołbiznesu, celebrytów i internetowych hejterów. Przemierzając katowickie ulice, natrafią na ślad mordercy, ale po drodze będą musieli uporać się też z problemami w życiu osobistym.
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2019-01-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Język oryginału: polski
"Morderstwo w Hotelu Kattowitz" to piata część serii Marty Matyszczak "Kryminał pod psem".
Podoba mi się sposób pisania tych książek, mam jeszcze przed sobą cztery części do przeczytania i myślę, że nie zawiodą mnie również po ich wchłonięciu.
Może dlatego, że lubię komedie kryminalne, bo można się bardziej przy nich zrelaksować niż przy tradycyjnym, mocnym, ociekającym krwią i brutalnością ciężkim kryminałem. Po krótkiej przerwie na inne pozycje, bez wahania sięgnęłam więc po kolejny tomik tej serii.
Tym razem akcja dzieje się w Katowicach. Po nieudanej ceremonii zaślubin dziennikarki Róży (uniemożliwił to Szymon), Kwiatkowska i detektyw Solański zmierzają (każde osobno) do hotelu Katowittz, gdzie została zamordowana celebrytka, lokalna "gwiazdka" DJ Dzidzia. Jako szef ochrony, w hotelu pracuje matka Róży, która jest lekarzem kardiochirurgiem, lecz postanowiła zmienić coś w swoim życiu i zrezygnowała z kariery medycznej i to właśnie ona ściągnęła Różę i Szymona, aby szybko i po cichu rozwikłali tę tajemniczą śmierć. Oczywiście w pracy detektywistycznej bardzo im pomaga kundelek Gucio, który jest jednocześnie wiernym przyjacielem Szymona i Róży. Gucio jest jednym z głównych bohaterów, jest nie tylko moim ulubieńcem, bez niego nie byłoby pewnie tej serii. Wrzuca w książce najlepsze i bardzo trafne komentarze a gdyby ludzie rozumieli jego mowę, to niemal każdą sprawę rozwiązałby o wiele szybciej niż ludzie. Mimo bariery językowej i tak jest bardzo pomocny w jednoosobowej firmie Solan, której szefuje detektyw Szymon Solański.
Jak zwykle to co wydawałoby się prostą sprawą, to oczywiście takie nie jest, więc prowadzone przez Szymona śledztwo nie idzie w dobrym kierunku, tym bardziej, że wciąż tropy mieszają się z prowadzonym dochodzeniem policyjnym oraz aresztowaniami coraz to nowych kandydatów na mordercę. Jakby tego było mało, to również zawirowania wokół dziwnego zachowania matki Róży nie ułatwiają pracy. Nieoczekiwanie pojawia się również narzeczony dziennikarki a Solański jest wręcz wściekły z zazdrości. Perypetie miłosne Szymona i Róży są tak komiczne, że czasem trudno w to uwierzyć, by były realne, na dodatek ciągną się już tak długo, że nawet Gucio w tym temacie ma swoje przemyślenia.
W tej części jest więcej śląskiej gadki, gdyż nowi bohaterowie mówią gwarą, autorka bardzo sprawnie pokazuje nam Katowice i Śląsk w pigułce, że chociaż tylko przejazdem byłam w tamtym regionie, to widziałam opisane miejsca jakbym tam była. Z pewnością zachęca do odwiedzin i może kiedyś się wybiorę.
Czy Róża w końcu zwiąże się z Szymonem? Czy wróci do byłego narzeczonego? Czy znajdzie wspólny język ze swoją matką? Czy uda się znaleźć mordercę DJ Dzidzi? Jak to się wszystko zakończy? Na te i inne pytania odpowiedzcie już sami po przeczytaniu książki, do której Was zachęcam.
Przed bystrym psem, Guciem i nierozgarniętym człowiekiem, Szymonem kolejna kryminalna zagadka do rozwiązania.
Tym razem nietypowy duet detektywów udaje się do hotelu Kattowitz, w którym zostają znalezione zwłoki znanej gwiazdy pop, DJ Dzidzi. W poszukiwaniu mordercy pomaga dziennikarka Róża Kwiatkowska, która prócz prowadzenia śledztwa, musi uporać się ze swoim zagmatwanym życiem osobistym. Najnowsza książka Marty Matyszczak to piąta odsłona Kryminału pod psem.
Na rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej komedii kryminalnych. Wiedziona wrodzoną ciekawością i pragnieniem zetknięcia się z tą hybrydą gatunkową, sięgnęłam po książkę Tajemnicza śmierć Marianny Biel. I powiem Wam, że jak już zaczęłam ją czytać tak przepadłam przy niej i na kolejnych tomach serii. Figlarny styl pisania autorki całkowicie mnie do siebie przekonał. Nie pamiętam kiedy ostatnim razem płakałam ze śmiechu podczas czytania. A tutaj taką dawkę pozytywnej energii przeżywałam za każdym razem. Tak dobrnęłam, ze łzami radości w oczach, do Morderstwa w hotelu Kattowitz. Zastanawiałam się czy i tam razem będę się tak świetnie bawić. Czytanie nawet najlepszej serii hurtem ma swoje plusy i minusy. Bałam się, że spowszednieją mi bohaterowie i ich perypetie. Na szczęście, było dobrze!
Szymon przestał mnie już irytować, co zdarzało mu się nader często w poprzednich częściach. Zaczęłam patrzeć na jego postać z zupełnie innej perspektywy, poznając nowe fakty dotyczące jego przeszłości. Autorka w każdym kolejnym tomie podrzuca czytelnikowi kolejne elementy z życiorysu bohaterów, które wyjaśniają ich zachowania i niektóre podejmowane decyzje. Także, z Szymonem się już lubimy. Gucio i tym razem widzi więcej niż inni, jednak ludzie nie opanowali sztuki posługiwania się psim językiem. Chociaż w tym przypadku może to i dobrze, bo zagadki byłyby rozwiązywane zbyt szybko, a tak to można delektować się czytaniem przez długi czas.
Jedyne, co zaczyna mnie nużyć to chaotyczne relacje damsko - męskie na kartach tej powieści. Ja rozumiem, że budowanie napięcia musi być, że nieoczekiwane zwroty akcji są wskazane, a nawet wymagane, jednak pewien wątek ciągnie się dla mnie zdecydowanie za długo. Na swoją obronę dodam, że w tym temacie zgadza się ze mną również Gucio.
Lekka i przyjemna komedia kryminalna z serii "Kryminał pod psem". Tym razem główni bohaterowie spróbują rozwiązać zagadkę mordestwa znanej gwiazdki pop w hotelu w samym centrum Katowic. Szymon i Róża, czyli główni bohaterowie ( nie zapominajmy o Guciu), będą też próbować rozplątać dosyć skomplikowaną sytuację uczuciową, która jest między nimi (jedno jest pewnie - międzi nimi i Guciem to na pewno wielka sympatia). Co z tego wszystkiego wyniknie? No właśnie to dopiero zagadka.
Piąta już część zabawnych przygód detektywa ponuraka Solańskiego, roztrzepanej dziennikarki Róży i psa Gucia :-) Tym razem próbują rozwikłać zagadkę śmieci pop-gwiazdeczki, która padła trupem w zamkniętej części dwugwiazdkowego hotelu. Do tego prywatne sprawy Szymona i Róży gwałtownie się komplikują, co nie wpływa dobrze na komfort psychiczny Gucia :-)
Do opowieści o Solańskim, Róży i ich wiernym, psim przyjacielu powracam zawsze z nieukrywaną przyjemnością. Przede wszystkim bardzo lubię rezolutnego czworonoga, bez którego Szymon błądziłby we mgle i nie rozwiązałby żadnej zagadki. Poza tym grono starych, dobrych znajomych powiększyło się o kota! No dobrze, na chwilę, ale jednak. Moja słabość do kotów jest tak wielka, że z wielką przyjemnością kibicowałam nowemu zwierzakowi Róży.
Tym razem akcja przenosi się do Katowic, gdzie zostaje zamordowana piosenkarka DJ Dzidzia. Kto miał motyw? Nie wiadomo! Jednak w sprawę wplątanych jest sporo osób, a te niewplątane zachowują się niezwykle podejrzanie. Ot np. mama Róży we własnej osobie... zamyka swojego męża w komórce i plądruje swój własny dom. Cuda i dziwy wyprawiają się na Śląsku, Solański stara się prowadzić śledztwo, a jednocześnie uwieść swoją przyjaciółkę. Nie ulega wątpliwości, że bije mu mocniej serce, a i jej serce nie pozostaje obojętne. I ta cała skomplikowana relacja niestety komplikuje rozwiązanie zagadki, bo młodzi, zamiast współpracować, załatwić sprawę raz-dwa, to kombinują. Kombinują aż zanadto, a kwiaty w toalecie przelewają czarę goryczy. Nie inaczej jest z łańcuszkiem z odciskiem psiej łapy. Niejasne pretensje, rozmowy nie wprost, zabawa w kotka i myszkę... to dominuje w relacji Solańskiego i Róży. A w tle kręci się jeszcze Potomek-Chojarska i Ból. I jak tu prowadzić śledztwo i łapać mordercę?
Nie jestem do końca przekonana czy podoba mi się relacja tej dwójki. Osobiście nie lubię w literaturze przegadanych i przekombinowanych związków. Nie znoszę obrażających się bohaterów - obce mi takie zachowania i nie trawię ich w książkach. Dorośli ludzie! Życie byłoby dużo łatwiejsze, gdyby potrafili rozmawiać o swoich uczuciach i potrafili się z nimi zmierzyć. Nie tylko na zasadzie - nie pasuje mi, nie spełniłeś/spełniłaś moich wydumanych oczekiwań, to odwrócę się na pięcie i sobie pójdę. Ewentualnie zamknę się w sobie i pójdę z kimś innym na kawę. Nie. To zupełnie tak nie powinno wyglądać i chociaż on jest ciapowaty, a ona niezdecydowana, to jednak kwestię swojej relacji powinni rozwiązać. Pilnie! Zanim całość zmieni się w telenowelę z kundelkiem w tle.
W tej części "Kryminału pod psem" pojawił się język śląski - w scenach Alojza i Pejtera. Niezmiennie stanowi on dla mnie spore wyzwanie, bo na Śląsku jestem przejazdem. I po prostu nie mówię, nie rozumiem... dobrze, że mam niezawodną kobiecą intuicję i jestem w stanie domyślić się większości. Całe szczęście Autorka zadbała o tłumaczenie dla takiego gorola jak ja. Uważam jednak, że to świetny zabieg, wprowadzenie do tekstu języka, który powinien być pielęgnowany na wszelkie możliwe sposoby. Zwłaszcza dla osób, które nie mają z nim do czynienia. Marta Matyszczak w sposób bardzo sympatyczny pokazuje Katowice, które ostatnimi czasy pięknieją. Mam przyjemność pracować w okolicy miejsca zbrodni (w zasadzie tylko Superjednostka zasłania mi widok na hotel), często wędrować po rynku czy okolicznych galeriach, pijać kawę w kawiarni, w której bywają bohaterowie. To takie miłe uczucie, kiedy akcja książki dzieje się w tak dobrze znanej okolicy. Nadmienię jeszcze, że do mieszkania Szymona też nie mam daleko, rzekłabym, że 5 minut spacerkiem, więc tym bardziej czuję, że jestem w centrum tych wydarzeń - i tych katowickich, i tych chorzowskich. Moje drogi bardzo dokładnie przecinają się z drogami Solańskiego. Nawet schronisko na Opolskiej i ulubiony weterynarz Gucia są w zasięgu mojego spaceru.
Cieszę się, że rozwiązała się (póki co) kwestia bogactwa Szymona. Jego zgubny nałóg wypadł bardzo wiarygodnie, a powrót do dawnego życia uwiarygodnił też jego postać. Wcześniej było nienaturalnie, teraz odzyskaliśmy dawnego Szymona - w wytartych spodniach, z pustym kontem. Dla akcji dobrze, dla niego gorzej - wiadomo. Chciałabym jeszcze, żeby w kolejnych częściach Szymon zmądrzał. Zresztą Róża też. Nie potrafię pogodzić się z ich skomplikowaną relacją - chociaż relacja jak relacja, ale te dziecinne, rodem z podstawówki zachowania? A brrr!
Jednak sporo prawdy jest w tym, że bohaterowie mają wzbudzać emocje - i pozytywne, i negatywne, a Róża z Szymonem na pewno wzbudzają (na zmianę i takie, i takie). Dlatego z taką przyjemnością wracam do nich, dlatego taką sympatią darzę tych niezdecydowanych, zbuntowanych, nierozgarniętych bohaterów. Czekam na kontynuację, mam nadzieję, że dla odmiany poobserwuję bohaterów w poważnym związku, w całkiem nowej relacji, w całkiem nowej odsłonie. Tego sobie najbardziej życzę.
Im dalej w serie, tym gorzej. Perypetie milosne Róży i Szymona zaczynają denerwować a zagadka kryminalna bez ładu i składu.
W świnoujskim sanatorium zostaje popełnione morderstwo. Traf chce, że w uzdrowisku zjawia się Szymon Solański, prywatny detektyw. Wraz z dziennikarką Różą...
Rozalia Ginter prowadzi gabinet weterynaryjny w Mikołajkach. Wiedzie w miarę szczęśliwe życie rodzinne. Aż do pewnego wieczora, który zmienia wszystko...