Szymon Solański i Róża Kwiatkowska biorą ślub! Uroczystość ma się odbyć w Płaskiej, w samym sercu Puszczy Augustowskiej. A jednak zamiast weselnych dzwonów zabrzmią tam policyjne syreny... W śluzie na Kanale Augustowskim zostaje znalezione ciało mężczyzny. Detektyw Solański, z pomocą nieodłącznego kundelka Gucia, musi prędko wykryć zabójcę, by móc w spokoju stanąć na ślubnym kobiercu.
Tymczasem Róża wspomina swoje pechowe wakacje sprzed lat. Spędziła je właśnie tutaj. Na jaw wychodzi mroczna przeszłość dziennikarki. Czy budzące grozę wydarzenia z lat dziewięćdziesiątych łączą się ze współczesną tragedią? I co mają z tym wspólnego tajemniczy dom nad jeziorem oraz przydrożny krzyż w lesie?
Wydawnictwo: Publicat
Data wydania: 2020-07-01
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Róża wszystkich sumiennie filmowała i co rusz wydawała ostrzeżenia, że jeśli ktoś spróbuje ją pozbawić oręża, to "Polska się o tym dowie". Na hasło "Polska" w dzisiejszych czasach większość reaguje nerwowo, bo nigdy nie wiadomo, z kim ma się do czynienia. Lepiej więc nie ryzykować.
"Las i ciemność" to już ósma część serii "Kryminał pod psem" a przede mną jeszcze dwie części, które czekają na swoją kolejkę. Nie wiem tylko, czy gdy do nich dotrę, Marta Matyszczak nie napisze kolejnych tomów...
Mimo tego, że te książki nie są obszerne objętościowo, to jednak jakoś długo mi zeszło z lekturą. Wiem, że chwytam kilka książek naraz za rogi, ale już tak mam i tego nie zmienię, po prostu ta, która mnie bardziej wciąga, to ją kończę wcześniej.
"Las i ciemność" moim zdaniem nieco jest słabsza od poprzednich części, albo to tylko moje subiektywne odczucie.
Wreszcie nadeszła ta chwila, w której Róża Kwiatkowska i Szymon Solański wezmą wreszcie ślub! Detektyw zorganizował uroczystość w Płaskiej, w Puszczy Augustowskiej, gdzie Róża spędziła z kilkoma osobami z klasy niezbyt udane wakacje, gdyż przede wszystkim nie pojechał tam wtedy Szymon...
Jednak gdy docierają na miejsce, okazuje się, że nie wszystko jest tak jak miało być zaplanowane, gdyż Róża w poprzedniej części zrezygnowała z organizatorki zaślubin, no a Szymon, to tylko dość specyficzny facet, więc nie wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Wystąpił nawet problem z noclegiem dla nowożeńców. Na domiar złego, w śluzie Kanału Augustowskiego zostało znalezione ciało...
"Rodzice z dziećmi chcieli się przeprawić przez śluzę z rana i znaleźli ciało. Pływało tu sobie i było zupełnie nieżywe."
"Szymon osłupiał. Nie dość, że jego wielomiesięczne weselne przygotowania szlag trafił, to jeszcze to morderstwo... Znowu!"
Tak właściwie to zawsze, gdziekolwiek się ruszy Solański, to zawsze trafia na nieboszczyka, więc niby powinien się przyzwyczaić.
Śledztwo się zaczyna a do tej małej miejscowości zaczynają zjeżdżać goście weselni. Róża widząc kto przyjeżdża, jest kompletnie zaskoczona, zupełnie nie miała pojęcia kogo na ich ślub zaprosił Szymon. Już oczami wyobraźni widzi co się może wydarzyć...
Poznajemy jeszcze Różę jako nastolatkę, gdy była właśnie tutaj na wakacjach. To był dosyć pechowy wypad, Szymon się rozchorował, towarzystwo bardzo dokuczało Róży a na domiar złego, w niewyjaśnionych okolicznościach zginął jeden z miejscowych nastolatków. W dodatku Róża znalazła z nim wspólny język i on jako jedyny jej nie dokuczał z powodu wyglądu.
"Czułam się na tych wakacjach jak jakaś paryska modelka. Ciągle głodna i wkurzona. Tyle, że wyglądałam jak cztery paryskie modelki w jednym ciele."
Czy śledztwo zostanie wyjaśnione przed ślubem? Czy pech opuści wreszcie Różę i czy ślub się odbędzie?
Tego już nie powiem, sami przeczytajcie, jeśli macie na to ochotę. Ja w każdym razie będę miała zamiar czytać część następną, bo zakończenie tej części jest takie, że trzeba zacząć czytać co dalej, po prostu mus.
W tej części, jak dla mnie, trochę za mało było Gucia i jego przemyśleń.
Postanowiłem dopilnować formalności. Człowieki człowiekami, ale psie oko konia tuczy.
Czy jakoś tak.
To jest opowieść niby wakacyjna, ale nadaje się również na jesienne wieczory.
Podoba mi się to, że pani Marta zabiera nas w podróże, w których możemy poznać nie tylko nasze rodzime tereny. Część z nich znam, bo byłam, ale w niektóre rejony chętnie się wybiorę, zabierając ze sobą mapki sytuacyjne i porównać rzeczywistość z literaturą.
Po książki Marty Matyszczak sięgam zawsze, gdy potrzebuję porządnej dawki śmiechoterapii i muszę przyznać, że żadna z jej książek jeszcze nie zawiodła moich oczekiwań czytelniczych, ale bardzo podreperowała mój stan psychiczny, często mylony z melancholią. Komedia kryminalna to jeden z moich ulubionych gatunków, sięgam po tego typu książki zawsze, kiedy czuję, że zbliża się do mnie jakiś kryzys emocjonalny. A książki tej autorki są cudowną terapią i antidotum na wszelkie rodzaje stresu czy stanów przed depresyjnych.
Fabuła książki napisana jest w dwóch przedziałach czasowych. Rok 1999 to wspomnienie Róży Kwiatkowskiej, która wówczas była nastolatką, a drugi przedział czasowy to współczesność i pobyt Róży i Szymona (już narzeczonego) w pewnym urokliwym miejscu nad jeziorem.
Mamy tutaj zatem rozdziały odnoszące się do przeszłości Róży, mamy rozdziały, w których jest teraźniejszość, ale mamy również rozdziały, w których narratorem jest pies Gucio i świat widziany właśnie oczami kundelka będącego własnością detektywa Szymona Solańskiego.
W kryminałach pod psem jednym z głównych bohaterów jest właśnie pies Gucio. Jego przemyślenia na temat ludzi i jedzenia są tak zabawne, że nie sposób się podczas czytania nie uśmiechnąć. Oczywiście jest w nich zawarta spora dawka ironii, ale któż to wie, co siedzi w głowie takiego kundelka?
W tej części Róża i Szymon postanawiają zawrzeć związek małżeński, czy dojdzie do realizacji tego postanowienia przekona się oczywiście ten, kto sięgnie po książkę, ja póki co tego nie zdradzę ?
Chorzów to moje miasto rodzinne, w którym się urodziłam i wychowałam, dlatego wspomniana w fabule Cwajka jest mi bliska. (Cwajka, czyli Chorzów II) A kiedy w dialogi wpleciona jest gwara śląska, to ja już czuję się jak w domu ?
Autorka okazjonalnie zabrała swoich bohaterów w malownicze rejony lasów i jezior, ale pozwoliła sobie również na wspomnienie Chorzowa, w którym mieszkają główni bohaterowie.
Marta Matyszczak nie pozwala na nudę, swoimi intrygami kryminalnymi dosłownie wodzi czytelników za nos i pozwala wspólnie z bohaterami rozwiązywać zagadkę kryminalną, która nie zawsze jest prosta do rozwiązania.
To z całą pewnością jest lektura lekka, łatwa i przyjemna, chociaż same morderstwa do przyjemnych sytuacji nie należą.
Zabawne zachowania bohaterów często przedstawione w dość ironiczny, a nawet infantylny sposób, są uzupełnieniem poważnego wątku kryminalnego.
Świetnie wykreowane postacie być może nie są wzorcowymi, ale mają w sobie sporo uroku i nie można ich nie polubić.
Oczywiście prym wśród bohaterów wiedzie wiecznie głodny, biedny kundelek, którego z pewnością pokochają nawet ci, którzy nie przepadają za psami.
Ta książka jest chyba jedną z ostatnich z serii Kryminału pod psem i muszę przyznać, że zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. Mam jednak nadzieję, że autorka nie pożegnała się z Różą, Szymonem i Guciem.
Na szczęście na mojej półce książek ,,do przeczytania" mam jeszcze kilka z tej serii, więc ja się z tymi bohaterami jeszcze nie żegnam.
Jeżeli ktoś ma ochotę na dobrą zabawę i nutkę tajemnicy, to z pewnością ta książka mu tego dostarczy.
Róża i Szymon Solańscy jadą w podróż poślubną do Sopotu. Jednak zamiast cieszyć się urokami kurortu, trafiają w sam środek afery kryminalnej. Ktoś zamordował...
Wczasów w Barlinku Róża Kwiatkowska nie będzie dobrze wspominać. Dziennikarka została tam oskarżona o popełnienie morderstwa! Ofiarą jest...
Postanowiłem dopilnować formalności. Człowieki człowiekami, ale psie oko konia tuczy. Czy jakoś tak.
Więcej