Duchy istnieją. Mieszkają w budynkach takich jak ten. Są ,,prawdziwe. Dam Wam niejeden powód, byście w nie uwierzyli.
Nazywam się Edward, a moje ciało owiewa wiatr z wielu szczelin, które powstały na przestrzeni dekad. Wiatr ten uparcie dmucha w mury, odkąd tu dotarłem z Emilią. Pamiętam, że maszerowałem z nią w dokładnie tak samo nieprzyjemną noc jak ta. I ten sam halny wiał, próbując mnie powstrzymać, bym nie dobrnął choćby do furtki. I nawet teraz, gdy już jesteśmy wewnątrz, stara się zdmuchnąć ten dom. Mój dom”.
Powieść zabiera nas w głąb ludzkiego umysłu, pełnego tajemnic, czarnej magii i prób odnalezienia pytań, na które tak często nie ma dobrych odpowiedzi. To podróż przez mrok i lęk, które z każdą kolejną stroną gęstnieją i hipnotyzują czytelnika.
Jest to też historia pełna emocji i bólu, wzlotów i upadków - sentymentalna podróż człowieka, który nie może pogodzić się z własnym losem i który posunie się do wszystkiego, byle tylko ten los odwrócić.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2024-03-27
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 594
Długo zastanawiałam się, co napisać o najnowszej powieści Tomasza Sablika, mojej pierwszej z jego dość sporego już dorobku. Zastanawiałam się, bo chociaż na pierwszy rzut oka powieść wydaje się zwyczajna, wcale taka nie jest. Nie jest też lekka ani przyjemna, chociaż czyta się ją płynnie i naprawdę dobrze. To, z jak wielką liczbą kłębiących się myśli zostawia czytelnika i z jak dużym niepokojem, który nie chce opuścić jego serca, jest wprost oszałamiające. Miałam też problem z poprawnym skategoryzowaniem książki jako gatunku, bo tego się po prostu nie da zrobić. Nie dziwi mnie, że widnieje jako horror, bo coś z niego ma, chociaż nie tak, jak się spodziewałam, poznając wcześniej inne pozycje z tego gatunku. Ale ma też coś z literatury pięknej, a nawet obyczajowej i metafizycznej może też. I może coś jeszcze bym znalazła, jednak przejdę już do książki.
Co mogę o niej powiedzieć? To proza niezwykła. Bogata w treść, wielowarstwowa, hipnotyzująca. Pełna pytań i takich na nie odpowiedzi, które zmuszają do główkowania. Nostalgiczna dla każdego, kto pamięta lata dziewięćdziesiąte i przełom millenium. Będzie dla niego jak powrót do przeszłości, który pozwoli nie tylko powspominać, ale też zastanowić się nad tym, co się zmieniło. I nie chodzi o rozwój technologiczny czy równie oczywiste sprawy, a o pojmowanie świata jako takie. O panujące przekonania, zasady lub ich brak, wyobrażenia, normy społeczne i inne. Dla młodszych wiekiem czasy, w których przyszło żyć młodemu Edwardowi, będą pewną ciekawostką, czymś, co w obecnych czasach nie jest łatwo objąć rozumem, czymś na kształt magii, co ma zresztą również walor edukacyjny.
Nie wspomniałam jeszcze, że w książce mamy do czynienia z pamiętnikiem, który w chwilach wolnych od syzyfowej pracy (Edward kopie w piwnicy) spisuje młody mężczyzna, który wraca do rodzinnego domu w Bielsku-Białej. Nie wspomniałam też, a wspomina o tym w przedmowie sam autor, że pamiętnik ów miał być znaleziony w starym domu, co sugeruje, że nie jest to fikcja, a prawda. Nie nabrałam się na to, jednak wyczuwam, że więcej niż ziarenko prawdy w tej historii jest. Ile jest autora w Edwardzie, a ile Edwarda w autorze, tego się pewnie nie dowiem. Czuć jednak w tej snutej niespiesznie opowieści inspirację, jeśli nie bezpośrednio życiem autora, to na pewno otaczającą go rzeczywistością.
Pamiętnik Edwarda dzieli jego czas na chwile, które były kiedyś i te, które są obecnie. Jego historia rozpoczyna się jedenaście lat wcześniej, kiedy jako nieśmiały, jąkający się chłopiec wraz z rodzicami przeprowadza się do domu swoich dziadków. To właśnie ten dom, z jego tajemnicami i historią kształtuje życie Edwarda. Dom staje się niemalże jednym z bohaterów powieści, pełnym własnej duszy i ukrytych sekretów. Jak wiadomo każdy dom ma duszę, jednak ten ma ją bardziej i to on i związane z nim tajemnice są źródłem pojawiającego się i rosnącego z czasem niepokoju. I grozy, której od horroru się przecież oczekuje.
Charakterystyczny dla pamiętnika styl narracji podkreśla autentyczność przeżyć Edwarda. Podkreśla ją rzecz jasna również pierwszoosobowe przedstawienie wydarzeń, w czasie przeszłym w odniesieniu do kiedyś i w teraźniejszym obecnie. Duży nacisk położony jest w powieści na minione wydarzenia. Edward opisuje swoje dzieciństwo, pierwsze przyjaźnie, miłości, szczęśliwe chwile, ale również trudne momenty, takie jak przemoc w szkole czy problemy rodzinne. O bohaterach można napisać, że są dobrze wykreowani, przede wszystkim główny bohater. Ale, ponieważ narracja jest pierwszoosobowa i zostajemy zaproszeni do głowy Edwarda i w związku z tym grzebiemy sobie w niej do woli, dokładna kreacja głównego bohatera jest oczywista. Można więc powiedzieć, że poznajemy go wzdłuż i wszerz. Edward przechodzi znaczącą przemianę, którą obserwujemy poprzez jego wspomnienia i teraźniejsze zapiski, Edward też powoli popada w obłęd. Z innymi bohaterami aż tak dobrze nie ma, ale nie można narzekać na ich charakterystykę. Szczególnie ciekawą postacią jest dziadek chłopca i jego dziwne, tajemnicze i niepokojące zachowanie.
Klasycznego horroru jest może w tej książce niezbyt dużo, ot kilka faktycznie mocnych i przerażających scen, jednak szokujące zakończenie skutecznie wynagradza ten niedostatek. Do tej pory trwam w niedowierzaniu i nadal mam ciarki, a czytałam tę książkę już jakiś czas temu. Mimo, że powieść nie jest typowym horrorem, jej niepokojąca atmosfera i emocje dotykające serca sprawiają, że jest to lektura, która na długo zostaje w pamięci. Sprawdźcie, polecam!
Przeczytałam wszystkie książki Tomasza Sablika i każda z nich niepokoi elementem nadnaturalnym, zgłębia mroczne zakamarki ludzkiej psychiki i wręcz hipnotyzuje. Nie inaczej jest z najnowszą powieścią „Mój dom”, która, choć napisana w zupełnie innej formie przyciągała mnie niczym magnes i z każdą stroną coraz łapczywiej chciałam poznać nie tylko historię Edwarda, ale i tajemnicę skrywaną przez jego ekscentrycznego dziadka. I nie ukrywam, że obie namieszały mi w głowie!
Podążamy za Edwardem dwiema ścieżkami. Jedną usnutą z jego wspomnień od czasów dzieciństwa do dorosłości. Przez trudną sytuację rodzinną, odejście matki, przeprowadzkę do domu dziadków. Tego domu, w którym teraz spisuje dla nas swoją historię, szczerą spowiedź i który wydaje się stawać miejscem jego obłędu.
Kolejne kartki z pamiętnika przenoszą nas do wydarzeń z przeszłości, które wydają się być kluczem do zrozumienia obecnej sytuacji. Ale czy na pewno jesteśmy w stanie pojąć, co jest prawdą, a co iluzją? To, co Edward opisuje wydaje się tak zwyczajne i prawdziwe przywodząc na myśl nasze własne dzieciństwo – babcia Wanda zawsze dbająca o jego pełny brzuch, dziadek robiący magiczne sztuczki, tata biorący go zawsze na ręce po powrocie z pracy. Ale też trudne początki w szkole, koledzy, pierwsza miłość i pierwsze upokorzenie. To podróż do cudownych lat okraszonych wzlotami i upadkami, przez którą przepływamy czasem z uśmiechem, innym razem ze smutkiem czy żalem.
Natomiast to, co Edward robi budzi obawy o jego zdrowie psychiczne. Okna pozaklejane kartkami, przerażony wzrok jego żony, odgłosy dobiegające z piwnicy, która ma dla niego specjalne znaczenie i z każdym dniem przybliża go ku przerażającemu finałowi. Czy dowiemy się, co nim kieruje? Dlaczego zachowuje się jak szaleniec? Co jest jego celem?
Autor doskonale balansuje między budowaniem napięcia, wręcz grozy i rozwijaniem wielowymiarowych, niepokojących postaci co sprawia, że mimo niekiedy zbyt rozbudowanych opisów przyciąga nas ku finałowi chęć poznania przyczyn, uzyskania odpowiedzi, odkrycia tajemnic. Te Autor zdradza nam stopniowo pobudzając ciekawość, by na końcu solidnie wstrząsnąć podstawami naszego pojmowania rzeczywistości i wyryć uporczywie powracający obraz w naszej pamięci.
„Mój dom” to hipnotyzująca i niespieszna opowieść nie tylko o strachu przed utratą ukochanej osoby, czy demonach przeszłości kształtujących nasze jestestwo, ale też o ludzkich słabościach, moralności, manipulacji i dążeniu do celu bez względu na wszystko. To kolejna wyjątkowa powieść Autora, której sceny będą do mnie powracać, a myśli kłębić się w głowie długo po jej odłożeniu. I kolejna, którą oceniam bardzo wysoko za ogrom emocji, które we mnie wzbudziła.
"Kimże jesteśmy bez wspomnień? Pustymi naczyniami, drzewami bez gałęzi, korytem strumyka bez wody. Nie godzę się na utratę wspomnień, więc próbuję je jakoś utrwalić...".
"Zapamiętaj to, co ci teraz powiem na całe życie. Nie daj sobie odebrać prawa do wolności. Jeśli czegoś nie chcesz, nie musisz tego robić. Jeśli zaś chcesz, zrób to. Nie oglądaj się na nic. Masz być szczęśliwy i robić wszystko, by tak było. Miej odwagę przeciwstawiać. Rób nie to, czego chcą inni, a to, czego chcesz ty. I nie bój się".
Czy wasz ulubiony autor potrafi was jeszcze zaskoczyć?
Moja odpowiedź brzmi Tak!
I takim świetnym przykładem jest właśnie sam - Tomasz Sablik.
~Autor w swojej najnowszej powieści pt. "Mój dom" stworzył dla nas historię nieoczywistą, nieprzewidywalną, momentami kontrowersyjną która niejednokrotnie zjeży włos na głowie niejednemu z nas!
~Dlatego też będąc już jakiś czas po lekturze, mając doświadczenie z innymi tytułami autora, muszę stwierdzić że "Mój dom" to opowieść "intymna", która zbiera nas w najgłębiej skrywane, zakamarki, zagmatwanej ludzkiej psychiki.
~I tak dzięki zastosowaniu formy pamiętnika w akompaniamencie perfekcyjnie utkanej fabuły oraz bohaterów drugoplanowych w pełni wnikamy do świata Edwarda Municha.
Co pozwala nam mieć szczegółowy i stopniowy wgląd w całe jego całe życie, od momentu dzieciństwa (tego co go kształtowało) do teraz, czyli dorosłości w której właśnie przebywa.
Przeszłość miesza się z teraźniejszą, dawkując nam pełną paletę emocji, okraszoną bólem, smutkiem, brakiem zrozumienia, traumą, niesprawiedliwością i manipulacją...
~"Mój dom" to powieść pełna tajemnic, czarnej magii, rytuałów, iluzji i pytań, na które często nie ma dobrych odpowiedzi...
Fenomenalnie połączenie kilku gatunków z nieprzewidywalnym zakończeniem, które wraz z elementami grozy, fantastyki tworzy niezwykle klimatyczną powieść psychologiczną która zmusza nas do głębszych refleksji.
~Ten tytuł zapisuję w topce tego roku!
“Mój dom” to piąta powieść Tomasza Sablika, autora z Bielska-Białej. Książka to podróż w głąb ludzkiego umysłu, pełnego tajemnic, czarnej magii i prób odnalezienia pytań, na które tak często nie ma dobrych odpowiedzi. Także przez mrok i lęk, które z każdą kolejną stroną gęstnieją i hipnotyzują czytelnika.
Bardzo lubię gdy powieść jest prowadzona w dwóch osiach czasu i tutaj się nie zawiodłem.
Główny bohater, Edward, opowiada historię swojego domu, w którym mieszka razem z Emilią. Edward stara się przekonać czytelnika, że to, co widzi i czuje, nie jest wytworem wyobraźni i że duchy istnieją, a ich obecność jest prawdziwa. Wiatr dmuchający w mury, tajemnicze szczeliny, lęk i smutek – to wszystko tworzy atmosferę slow burn horroru.
Powieść jest pełna emocji, bólu, wzlotów i upadków. Edward desperacko poszukuje sposobu na odwrócenie swojego losu. Czy uda mu się ocalić swój dom? Czy duchy są prawdziwe, czy tylko wytworem jego umysłu?
To pytania, które czytelnik będzie zadawał sobie, przewracając kolejne strony tej intrygującej książki.
Tomasz Sablik jest jednym z moich ulubionych autorów, czekałam na tę książkę z niecierpliwością i wiedziałam, że będzie dobra.
Dwie płaszczyzny czasowe to jest to, co lubię bardzo i tutaj sprawdziło się znakomicie, przeplatanie wspomnień z dniem dzisiejszym i forma pamiętnika - to były świetne pomysły!
Sama historia dzieciństwa i młodości podobno pachnie Kingiem (tak piszą znawcy i poczytni blogerzy), ja Kinga nie poczułam i dobrze, to znaczy dla mnie dobrze, bo z panem Królem mamy skomplikowane relacje. Historia Edwarda wydaje się zwyczajna i podobna do tych, jakie znamy z własnego podwórka. Ale tutaj nic nie jest zwyczajne, od samego początku czuć, że coś czai się za rogiem (albo w komórce czy pod piwnicą), trzeba tylko poczekać kilkaset stron, aż zło wylezie na powierzchnię i narobi bałaganu ;)
Jestem bardzo na tak! Zakończenie mistrzowskie! W trakcie czytania kilka razy miałam wrażenie, że akcja jest zbyt wolna, ale teraz stwierdzam, że wszystko było jak trzeba, gdzie trzeba i ile trzeba. Doskonale się tę powieść czytało, zostaje w głowie na dłużej i zmusza do refleksji. Dla mnie bomba!
Rzadko sięgam po polskie horrory. Sparzyłam się na jednym, który był połączeniem erotyku i horroru. Sceny erotyczne pozostawiły po sobie taki niesmak, że unikałam polskich horrorów. A szkoda, gdyż być może ominęły mnie podobne książki do "Mojego domu".
"Mój dom" jest napisany w formie pamiętnika, co mi się spodobało. Narratorem jest Edward, który wrócił do domu, w którym szuka ratunku dla swojej ukochanej. A dom... niekoniecznie chce mu w tym pomóc.
Edward opowiada o tym, co teraz robi w domu, ale też powraca do swojego dzieciństwa, które przypominało mi moje własne. Bo Edward wychował się w latach 90. - w czasach, gdy dzieciaki jeździły na rowerach, pierwsze telefony były cegłami, a zabawy na podwórku trwały od rana do wieczora. Na dodatek wychowywał się na wsi, w tytułowym domu (od 12 roku życia, ale to na czasach w tym domu bohater się najbardziej skupia). I to wszystko, co go spotykało, ten klimat lat 90. - ja to pamiętam. Autor tak fajnie powrócił do tamtych lat, że nawet jeśli byłby to zwykły obyczaj, mi by się podobało. Chyba robię się sentymentalna...
Dziadek Edwarda to postać intrygująca, zaś babcia wydaje się taką typową babcią, która dla swojego wnuka jest w stanie wiele poświęcić. Dom też się nie wydaje straszny... przynajmniej na początku.
Autor świetnie budował napięcie. Powoli, delikatnie prowadził czytelnika ku dalszym losom Edwarda, któremu na początku współczułam. Ale też i spodobał mi się jego charakter, ta dobroć, dzięki której znalazł prawdziwych kumpli.
W dzieciństwie wydarzyło się kilka ciekawych rzeczy, które fajnie ukazały, że to nie jest zwykła historia zwykłego chłopaka. Choć strasznie nie było.
Im bliżej zakończenia, tym robi się straszniej. Aż przechodzimy do wielkiego finału, na którym się lekko zawiodłam. Nie wiem... myślałam, że to pójdzie w innym kierunku... później zaś, po skończeniu lektury, nie do końca wiedziałam, co mam o takim zakończeniu myśleć. Nawet teraz nie do końca wiem...
W finale niektóre elementy bym po prostu wywaliła, bo nie bardzo mi pasowały do historii (choć równocześnie dzięki nim też dowiedziałam się interesujących mnie rzeczy), a inne zaś bym bardziej opowiedziała. Niemniej jednak cała historia mi się podoba. Idealnie też wpasowuje się w klimat horroru. A myślę, że i serial mógłby być z tego niezły.
Nie żałuje czasu spędzonego przy lekturze. Trochę mi szkoda, że wcześniej nie słyszałam o autorze. Spodobało mi się jego pióro i na pewno jeszcze sięgnę po inne jego książki... oraz już częściej będę sięgać po polskie horrory, gdyż Tomasz Sablik sprawił, iż postanowiłam dać drugą szansę horrorom napisanym przez polskich pisarzy. :)
Z czym kojarzy Wam się dom? Z bliskimi, bezpieczeństwem, rodziną? Nie zawsze jednak dom jest tą bezpieczną przystanią.
Edward wraca do domu dziadków, w którym spędził większą część swojego dzieciństwa. Do domu przywiózł też chorą żonę. Jednak coś tu jest nie tak. Dlaczego Emilia, krzyczy czy wręcz wyje? Dlaczego Edward przywiązuje jej ręce i nogi do fotela?
Aby to zrozumieć, trzeba się zagłębić w historię Edwarda. W historię, którą on sam nam przedstawia w swoim pamiętniku. To z niego poznajemy dzieciństwo mężczyzny, jego pierwsze przyjaźnie i zauroczenia. Poznajemy też jego dom. Dom, który żyje. Który szepcze. Nie można też pominąć dziadka, który w młodym Edwardzie budzi fascynację, ale i strach. Który ma ogromny wpływ na życie chłopca.
"Mój dom" to fascynująca lektura. Pełna napięcia i emocji. Co prawda początkowo historia była spokojna, zwyczajna, to z każdą stroną pojawiało się coraz więcej niepokojących wydarzeń. Nutka grozy i napięcia rosła z rozdziału na rozdział. Aż do przerażającego końca.
"Mój dom" to historia pełna emocji. Edward od małego musiał mierzyć się z bólem i stratą. Czasami był na szczycie. Lubiany i podziwiany przez rówieśników. Innym razem spadał na dno w szkolnej hierarchii. Zawsze jednak się podnosił. Godził z losem. Z jednym tylko nie mógł się pogodzić. Ze śmiertelną chorobą żony. To ona przywiodła go z powrotem do domu.
Co skrywa ten dom? Nie mogę Wam za wiele zdradzić. Mogę tylko powiedzieć, że coś przerażającego. Coś, czego nawet Edward się nie spodziewał. Chociaż wiedział, że jego dziadek miał mroczne tajemnice i niewytłumaczalne magiczne moce. Czy Edward odziedziczył je po nim? Czy będzie w stanie uratować żonę?
Nie znałam wcześniej pióra Tomasza Sablika, nie często sięgam też po grozę. Po tej lekturze nabrałam jednak ochotę na więcej. Po którą książkę autora powinnam sięgnąć w następnej kolejności?
,,Mój dom" Tomasza Sablika to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, ale już wiem, że z całą pewnością nie ostatnie. Jego książka wywołała we mnie wiele emocji, i bynajmniej nie chodzi tutaj tylko o grozę.
Fabuła została bardzo ciekawie przedstawiona, ponieważ historia zapisana jest w formie pamiętnika głównego bohatera, Edwarda. Edward opowiada nam o czasach dzieciństwa i wszystkich wydarzeniach, które go spotkały do czasów obecnych. Jak na pamiętnik przystało, możemy poznać emocje mężczyzny, jego rozterki, osobiste przemyślenia i bolączki. Niektóre wydarzenia są rozkładane na czynniki pierwsze i zmuszają czytelnika do głębszego pochylenia się nad nimi.
Autor bardzo umiejętnie buduje napięcie i podkręca atmosferę niepewności oraz tajemniczości związaną z domem Edwarda i jego rodziny. Wydarzenia, których był świadkiem, bądź w których brał udział, mrożą krew w żyłach i powodują uczucie ogromnego niepokoju. Jest to powieść pełna emocji -- od bólu, przez miłość, po nienawiść. To historia pełna tajemnic, czarnej magii, ale przede wszystkim podróż w głąb ludzkiego umysłu i duszy.
,,Mój dom" to tak naprawdę książka, o której można pisać i pisać, jednak aby nie psuć frajdy z czytania, nie chcę zdradzać więcej szczegółów. Jest to prawdziwa uczta dla fanów grozy i thrillerów psychologicznych, gdzie rzeczywistość miesza się z fikcją, a zakończenie okazuje się być totalnym zaskoczeniem. Serdecznie POLECAM!
"Mój dom" Tomasz Sablik
Powieści w formie pamiętnika... Czytacie?
U mnie czasem się zdarzają, a gdy znajdę coś podszytego grozą to już w ogóle się nie waham.
Nazwisko autora już od dawna mnie przyciąga, a liczne pozytywne opinie o tej książce spowodowały, że z wielką ciekawością po nią sięgnęłam.
Jak to w pamiętniku bywa, główny bohater snuje opowieść prowadząc czytelnika przez zakamarki swojego życia. W tym przypadku była to jego swoista spowiedź.
Edward od dzieciństwa mieszka w "dziwnym" domu swoich dziadków (może nawet trochę "nawiedzonym"). Przeskakiwałam w czasie między szkołą a dorosłym już życiem Edwarda i coraz bardziej wciągałam się w tę opowieść. Wydaje się, że przeważa tu warstwa obyczajowa, a zapowiadany horror pojawia się tylko w małych fragmentach. Atmosfera grozy jednak dość subtelnie wkrada się w pozornie codzienne wydarzenia. Pojawia się znienacka, przesiąkając opowieść i wprowadzając nutkę niepokoju.
Była tu jakaś tajemnica, do której powoli się zbliżałam, bo autor w pewnym momencie połączył obie przestrzenie czasowe. Ale momentami było to dla mnie bardzo niezrozumiałe.
Cała historia jest dość rozbudowana, może nawet trochę rozwleczona. Być może niektóre fragmenty mogłyby zostać nieco skrócone, ale ogólnie nie przeszkadzało mi to w odbiorze.
Za to zakończenie powieści pozostawiło mnie w stanie niedowierzania. Końcówka była trochę niejasna, dziwna, pozostawiła wiele znaków zapytania i w sumie nie wiem co o niej myśleć.
Czy warto po nią sięgnąć? Z pewnością. Tym bardziej, że nie jest to taki typowy horror. Tego się nie obawiajcie.
Książkę przeczytałam błyskawicznie i nie odczułam tych prawie 600. stron. Ale... czytając książkę w miękkiej oprawie musiałam jednak uważać, żeby nie zagiąć grzbietu. Przy takich objętościach lepiej sprawdzają się u mnie książki w twardej oprawie.
Tomasz Sablik aktualnie ma swoim koncie ma pięć powieści, z czego cztery zaliczane są do horrorów, czy szerzej - literatury grozy. Sama ich nie czytałam, ale na pewno mogę powiedzieć, że piąta, ta najnowsza, "Mój dom" taka nie jest. To nie groza, choć gdzieś tam powoli i systematycznie poczucie niepokoju, dyskomfortu buduje. To nie jest typowa fantastyka choć zawiera elementy magiczne, bardzo niewielkie, a sama rozpatruję je raczej jako symboliczne. Najbliżej jej do literatury pięknej - to historia, pozornie zwyczajna, która wzburza morze refleksji, do tego pisana pięknym stylem, językiem, który hipnotyzuje... Jest to pamiętnik Edwarda, młodego mężczyzny, który właśnie wrócił do domu rodzinnego, jednak zajęty czymś mocno fizycznym, postanawia dać sobie chwilę wytchnienia i spisać swoją historię. Swoją i tego domu, do którego wrócił, a w którym spędził kluczowe lata swojego dzieciństwa. I tak cofamy się do roku 2000, kiedy to bohater wkraczał w wiek nastoletni, a my możemy doświadczyć teraz, tego co on doświadczał - obserwować jego pierwsze doświadczenia, towarzyszyć mu w dorastaniu. Jest to więc wycieczka sentymentalna, ale jednak zwracająca uwagę na problemy, na które sami kiedyś też może nie zwróciliśmy (dokładnie tak jak bohater) uwagi. To książka pewna dosadnych emocji, bólu, zdrady, poczucia wyobcowania, ale też miłości, przyjaźni, silnych więzów rodzinnych. To historia głęboka, zmuszająca do refleksji i zastanowienia nad pojmowaniem podstawowych wartości. Książka zaskakująca, wielowarstwowa, nawiązująca do motywów w literaturze wręcz klasycznych, a równocześnie zaskakująca dosadnością i wyczuciem, w jakim jest podana. Książka, która na długo po lekturze siedzi w głowie i nad którą czytelnik jeszcze długo się zastanawia. Coś dla tych, którzy lubią historie niebanalne, bliskie życiu, a równocześnie zmuszające do własnych refleksji.
W sennym do tej pory miasteczku Tensas zaczynają dziać się niepokojące rzeczy. Zbliża się Boże Narodzenie, ale atmosfera daleka jest od świątecznego nastroju...
W Księdze Rodzaju zapisano, że na początku była ciemność. Ale to nieprawda. Na początku i na końcu zawsze jest tylko lęk. Ludzkość spowił mroczny całun...
Przeczytane:2024-07-30, Ocena: 4, Przeczytałam,
Puk, puk. Kto tam? Edward ... i jego demony.
Myślę, że śmiało w taki sposób można rozpocząć pisanie o tej książce. Jest ona niczym pamiętnik, spisywany dzień po dniu przez wymienionego mężczyznę. To swego rodzaju spowiedź, ale również wytłumaczenie z dokonanych czynów.
"Mój dom" to fascynująca lektura. Niespieszna, wymagająca skupienia. Bardzo łatwo można pominąć to, co wydaje się być kluczowe do zrozumienia tej historii.
Edward krok po kroku wprowadza czytelnika do swojego życia. Zaznajamia go z okresem dzieciństwa, rodzicami. Następnie płynnie przechodzi do czasów szkolnych, pierwszych miłości i rozczarowań. W międzyczasie opowiada o domu, który żyje, szepcze, nawołuje. Wreszcie o kochanej babci i dziadku, który go fascynuje, jednocześnie przerażając.
To wszystko jest okraszone spokojem, nawet nostalgią, zupełnie nie pasującą do kryminału. Dlatego w mojej ocenie ta książka jest mieszanką. Przejmująca jej część to opowieść obyczajowa z domieszką dramatów. dopiero pod koniec czytania objawia się czytelnikowi bardziej demoniczna historia, ale w mojej ocenie to za mało. Nie czułam tu napięcia, brakło emocji. W zasadzie to 600 stron mnie troszkę znużyło. Oczekiwałam zupełnie czegoś innego. Czy było źle? Nie, ale porwać mnie nie porwała ta lektura.
Natomiast podobała mi się kreacja Edwarda. Sposób w jaki autor pokazywał jego silny charakter. Raz w szczycie sławy, innym razem zupełnie poza hierarchią. Jednego dnia wychwalany w piedestały, innego wytykany palcami i szykanowany. Istna sinusoida, z której bohater potrafił wyjść obronną ręką i porażki przekładał na zalety. Gdyby nie ten dom ... by wygrał życie.