Gdy pierwsza gwiazdka oznacza nadzieję
Święta w czasie wojny na zawsze zapadają w pamięć. Cudem zdobyte jedzenie, tekturowa choinka w kącie celi i wspólnie odśpiewane ,,Bóg się rodzi" na tyłach baraku były szczytem odwagi. Ale tak spędzone Boże Narodzenie stawało się też namiastką domu, iskierką nadziei, że kiedyś jeszcze spędzi się je z bliskimi.
Sylwia Winnik sięga po nie znane dotąd świąteczne wspomnienia świadków historii. Inspiracją była dla niej opowieść rodzinna - wspomnienia prababci o Bożym Narodzeniu obchodzonym tuż po wojnie. W skromnych warunkach, ale w niepowtarzalnej rodzinnej atmosferze. Prababcia Emilia w czasie wojny ledwie uniknęła wywiezienia do Auschwitz. Te święta były więc dla niej prawdziwym cudem.
,,Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1939-1945" to zbiór wspomnień dotyczących świąt spędzonych w obozach koncentracyjnych, w kołchozach na Syberii albo w konspiracji. Te chwytające za serce historie udowadniają, że w skrajnych sytuacjach to poczucie wspólnoty z innymi ludźmi może dać nadzieję i siłę, by przetrwać.
Sylwia Winnik - autorka, która ocala ludzkie historie od zapomnienia. Do tej pory ukazały się trzy jej książki. Debiut ,,Dziewczęta z Auschwitz" szybko stał się bestsellerem.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2020-11-12
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 208
Język oryginału: polski
Kultywowanie radosnych tradycji może dawać poczucie szczęścia, ale zaniechanie ich w pewnych okolicznościach również może uczynić szczęśliwym.
Poczucie tęsknoty, które nie mija, jest jak to puste miejsce przy stole podczas kolacji wigilijnej. Symbol tych, którzy odeszli.
Ja szczerze się przyznam, że bronię się przed opowiadaniami. Ledwo zdążę się wgryźć w historię, a ta już się kończy. Jednak w przypadku książki Sylwii Winnik "Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1939 - 1945" postanowiłam zrobić wyjątek. Bo historie świąteczne mogą być nie tylko lekkie i radosne.
W środku znajdziemy 10 opowiadań z okresu drugiej wojny światowej dziejące się w różnych miejscach. Po Auschwitz zaczynając po kresy kończąc. Każda z nich jest bombą emocjonalną. Mimo, że ludzie nie mieli czasem nic, starali się, aby ten świąteczny czas w jakikolwiek sposób zaakcentować. By jednak cieszyć się nim i przede wszystkim wierzyć. Mieć nadzieję na lepsze jutro. Po każdym opowiadaniu pozwalałam sobie na chwilę przerwy, refleksji, na uwierzenie, że te historie działy się naprawdę. Jak człowiek nie docenia tego co ma teraz. W książce znajdziemy również fotografie oraz przepisy świąteczne z okresu wojny co sądzę, że dla tych którzy lubią gotować będzie skarbnicą wiedzy. Często powtarzam przy tego typu historiach, że są one potrzebne. Trzeba od czasu do czasu przypomnieć sobie, że takie wydarzenia również miały miejsce. Trzeba o nich pamiętać przede wszystkim dlatego, by nigdy więcej się to nie powtórzyło.
Święta kojarzą nam się z czasem spokojnym, poprzedzonym radosnym podekscytowaniem, spędzanym w gronie najbliższych przy suto zastawionym stole. I obyśmy nigdy nie musieli doświadczyć w tym czasie strachu, głodu, bólu, braku nadziei i tęsknoty za tymi, którzy nie wrócą.
„Moc truchleje” to zebrane przez autorkę wspomnienia osób, które przeżyły wojnę, obozy koncentracyjne, czy sybirskie kołchozy. Z nostalgią wspominają przedwojenne święta pełne radości, tradycji i rodzinnego ciepła. A potem lata wojny i święta podszyte strachem i biedą. Głodne i pozbawione nadziei. Odarte z wszelkiej radości i beztroski, a często pozbawione choćby kawałka chleba. Nawet tam, w piekle wojny starali się jednak odnaleźć choć odrobinę tej świątecznej magii. Choć zaśpiewać kolędę, przygotować tradycyjną potrawę, czy obdarzyć symbolicznym prezentem. I mimo, że te świąteczne symbole tak nie pasowały do tego piekła, piekła, które udało im się przeżyć, starali się czerpać z nich pocieszenie, wiarę i nadzieję na lepszy los.
Jednak święta po wojnie nigdy już nie były dla nich takie same. Mimo, że to okres niezmiernie ważny, uroczysty i niosący nadzieję, to wojna odcisnęła na nim swoje piętno, a pusty talerz budził tęsknotę za tymi, którzy odeszli na zawsze.
Te wstrząsające, tragiczne opowieści napełniają bólem, ale też zmuszają do refleksji, nad tym co w tym okresie i w życiu powinno być naprawdę ważne. Może tegoroczne święta nie będą dla wszystkich takie, jak każde inne, może nie uda się spotkać z najbliższymi, ale doceńmy to, co mamy i postarajmy się czerpać z tego radość.
Książka została wzbogacona o klimatyczne fotografie oraz staropolskie tradycyjne przepisy na potrawy wigilijne. Może warto wypróbować?
Bohaterowie książki snują wspomnienia dotyczące czasu Bożego Narodzenia, porównując ten okres zarówno przed wojną jak podczas wojny, a niektórzy także w kolejnych latach powojennych. Jak przystało na książkę o Świętach, zamieszczono tutaj także przepisy na wigilijne potrawy.
Czytamy w tej książce między innymi o wigilii obchodzonej w barakach obozów koncentracyjnych, gdzie opłatek zastępowały okruchy czarnego chleba, a choinkę kawałek zwykłej gałązki.
Muszę przyznać, że chociaż podczas czytania odczuwałam ciepło bijące z tradycji, którą za wszelką cenę próbowano podtrzymać, to te bolesne, pełne dramatyzmu wspomnienia z pewnością niejednej osobie wycisnęły z oczu łzy.
Czytamy tutaj również o świętach i wigilijnej nocy obchodzonych na dalekiej Syberii, w obozach pracy do których zesłano dziesiątki tysięcy osób. We wspomnieniach, w których na chwilę, główną rolę odgrywało człowieczeństwo, kiedy na chwilę łączyli się ludzie różnych narodowości i różnych wyznań często na co dzień będący zaciętymi wrogami.
Ta niewielka książeczka zawiera jednak taki ogrom emocji, że jestem pełna podziwu dla autorki, która potrafiła przekazać to wszystko mając świadomość otaczającej te wspomnienia tragedii, dramatów ludzkich, o których nie możemy zapomnieć.
Kiedy tak sobie pomyślę, jak bolesne musiały być dla wielu osób święta, to zastanawiam się jak Pan Bóg mógł na to wszystko spokojnie patrzeć. Wiem, że osoby wierzące znienawidzą mnie za to bluźnierstwo, ale i dzisiaj czasami zastanawiam się nad tym, jak można życzyć wszystkim wokół ,,wesołych świąt", kiedy ten jeden dzień w roku - wigilia, dla wielu jest jednym z najgorszych dni, kiedy spędzają go w samotności, wiedząc, że w domu ich krewnych inni radośnie przeżywają kolację wigilijną, odpakowywanie prezentów czy śpiewanie kolęd.
To jest książka, obok której absolutnie nikt nie powinien przejść obojętnie, a po jej przeczytaniu głęboko zastanowić się nad tym, czy nie ma wśród naszych krewnych, znajomych kogoś, kto w tym dniu spędza czas samotnie.
Przecież to tylko jeden taki dzień w roku, który powinien być...
***bardzo ciepły, choć grudniowy, dzień, zwykły dzień, w którym gasną wszelkie spory. To taki dzień, w którym radość wita wszystkich, dzień, który już każdy z nas zna od kołyski.***
Piękna książka o nadziei i smutku podczas II wojny światowej w czasie świąt Bożego Narodzenia. Sylwia Winnik ukazuje kilka historii osób, które przeżyły święta w obozie koncentracyjnym np. Auschwitz, na Syberii, na Kresach, w Warszawie itp. Wszystkie są wzruszające. Pokazują siłę jednoczenia się w tak trudnym okresie głodu, chłodu i cierpienia.
CYTATY:
"Marnowanie chleba, wyrzucanie go do śmieci spędza mi sen z powiek. Proszę, drodzy czytelnicy, nie róbcie tego. Zawsze zjadam chleb do ostatniej kromki. Wiem, co to znaczy go nie mieć. Pamiętam, co to znaczy umierać z głodu i pragnąć choćby okruchów. Dzisiaj mamy niemal wszystko. Za rzadko to doceniamy."
Poruszajaca, optyistyczna a jednoczesnie niezwykle smutna....
Wspomnienia wigilijne z okresow dziecinstwa, te sprzed wojny...cieple i pachnace...oraz z okresu wojny...smutne, naznaczone glodem i strachem, choc tak samo wyczekiwane.
Na pewno utknie mi w pamieci , tak jak inna ksiazka tej autorki "Dziewczeta z Auchwitz".
Pochlonelam ja na jednym oddechu.
Krótkie wspomnienia różnych osób, które pamiętają jak świętowały przed !! Wojną Światową , w trakcie jej trwania oraz po niej. Opowiadania o tym, z jakim nieszczęściem się zmagały ale też w jakich szczegółach dostrzegały to co świąteczne, w czym szukały nadziei i piękna w tych ważnych dla nas dniach.
Bardzo krótkie lecz niezwykle przejmujące historie, które sprawiają, że przeczytane przed swiętami z pewnością pomogą docenić to co mamy oraz zrozumieć, że umyte okna nie są najważniejsze...
Święta zbliżają się wielkimi krokami. Tylko gdzie jest śnieg? I gdzie podziewają się mama z tatą? Czyżby Wandę czekało pierwsze Boże Narodzenie z młodszym...
Do Zakopanego wojna przyszła z gór. Zwiastował ją pierwszy niemiecki samolot, który przeleciał nad dolinami i zniknął za monumentem Tatr. Była jesień 1939...