Nie wiem, kim ona będzie, ale jestem gotów zabić. Natychmiast.
Jeden z najwybitniejszych profilerów w dziejach FBI i autor bestsellerowego MINDHUNTERA zabiera nas w podróż do serca ciemności: umysłu seryjnego mordercy.
Agent John Douglas przez lata słuchał zwierzeń sprawców najstraszniejszych przestępstw. Aby dali mu się poznać, musiał pozyskać ich sympatię – zaprzyjaźnić się z ludźmi takimi jak choćby Richard Speck, morderca ośmiu studentek z Chicago.
Robił to, by nauczyć się patrzeć na zbrodnię oczami sprawcy. Zrozumieć, dlaczego bierze na swój cel kobiety i dzieci. Douglas musiał poczuć satysfakcję mordercy i strach ofiary. Dotknąć ciemności, aby skutecznie ścigać seryjnych morderców i ochronić bliskich przed niewyobrażalnym złem.
Wiem, że w końcu jest martwa, a ja wreszcie czuję się żywy.
Na podstawie książek Johna Douglasa powstał serial NETFLIXA pod tytułem MINDHUNTER zrealizowany przez DAVIDA FINCHERA – twórcę SIEDEM, ZODIAKA i ZAGINIONEJ DZIEWCZYNY.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2018-10-03
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 464
“Nie ma czegoś takiego jak zbrodnia doskonała i zbrodniarz doskonały”
Kolejnej książce Douglasa bliżej niestety do beletrystyki. Dominuje gawędziarski styl z którego przebija się mentorski ton. Aspekt odczytywania skrzywionych umysłów przestępców staje się tematem pobocznym. Ewidentnie zabrakło osoby, która utemperować by dygresje, prywatne opinie autora i rozwlekłość niektórych historii.
Stany Zjednoczone jak żaden inny kraj może "pochwalić się" ilością swych seryjnych morderców. Liczba wymagająca skutecznego działania policji i najlepszej w swoim fachu FBI. Ta książka opowiada o dziesiątkach przypadków, które dzięki biohawiorystyce i poznaniu zbrodni od jej ciemnej strony, pozwala schwytać przestępcę zanim pobije kolejne rekordy w swojej chorej pasji zabijania.
Są książki dobre. Są książki złe. Są książki przeciętne. Większość książek można zaliczyć do którejś z tych kategorii. Jednak tym razem mam z tym spory problem. Książka, o której piszę jest wyjątkowo nierówna. Najnowsze dzieło duetu Douglas-Olshaker momentami jest lekturą bardzo ciekawą, a miejscami po prostu nudną.
„Mindhunter. Podróż w ciemność” to kontynuacja bestselerowego „Mindhuntera” pióra tego samego duetu. Część pierwsza opowiadała o początkach profilowania i o trudnościach, jakie przyszło przezwyciężać twórcom tej nowej dziedziny wiedzy. Część druga poświęcona została „profilowaniu w działaniu”. Tym razem John E. Douglas opowiada o sprawach, w których uczestniczył. Jest to logiczna kontynuacja. Z mojego, subiektywnego punktu widzenia, tematyka części drugiej jest znacznie ciekawsza, ale jak wiadomo, de gustibus…
W jednym z początkowych rozdziałów autor tłumaczy jakie cechy powinien mieć dobry profiler. Zaznacza, między innymi, że na stanowisku tym nie sprawdzają się umysły o zacięciu technicznym. Może w tym leży mój problem: mój ścisły umysł nie do końca jest zgodny z mocno chaotycznym stylem autora. Prawdę mówiąc, w ogóle nie jest zgodny. Liczne dygresje często zupełnie nie związane z tematem, odbieganie od głównego wątku, brak spójnego prowadzenia narracji, nierówne tempo opowieści, wszystko to sprawiało, że w warstwie literackiej oceniam książkę dość nisko.
Publikacja wypada znacznie lepiej, gdy spojrzy się na nią nie pod kątem formy, lecz pod kątem wartości informacyjnej. Ogromne fragmenty są naprawdę ciekawe, można się z nich sporo nowego dowiedzieć. Przykuwają uwagę, wciągają, wręcz trudno się od lektury oderwać. Szczególnie przypadły mi do gustu te części, gdzie po krótkim opisie zbrodni autor od razu przechodził do rzeczy, czyli do tłumaczenie jak krok po kroku powstawał profil przestępcy. W końcu takich właśnie informacji poszukuje czytelnik sięgający po „Mindhuntera”, nieprawdaż?
Gorzej, że te naprawdę wciągające kawałki są poprzeplatane nudnymi, przydługimi i często powtarzającymi się wywodami. Rozumiem, że John E. Douglas jest wybitym profilerem, że jego zasługi dla rozwoju kryminalistyki są doprawdy nieocenione, ale jego ego jest równie wielkie. Podkreślanie swoich zasług, opowieści o problemach rodzinnych, zdrowotnych i ogólnie o własnym poświęceniu dla sprawy jako-tako pasowały do części pierwszej, historycznej. Niestety, w części drugiej, poświęconej, przypominam, praktycznym zastosowaniom profilowania, są po prostu nieznośne. A już rozważania typu „znalazłbym tego mordercę, ale nikt mnie o zdanie nie zapytał” (to, oczywiście, moja trawestacja) są z lekka dziecinne. Ze wstydem muszę przyznać, że od czasu do czasu ulegałam pokusie, by ten czy ów, mniej udany fragment przebiec jedynie pobieżnie wzrokiem i przejść dalej, do ciekawszych rozważań
I jeszcze jedna uwaga. Tym razem neutralna. Zarówno na pierwszej, jak i na ostatniej stronie okładki autor obiecuje nam opowieść o seryjnych mordercach. Tymczasem znaczna część historii dotyczy osób, które dokonały tylko jednego morderstwa, co nijak ma się do definicji seryjnego mordercy. To akurat nie obniża wartości poznawczej publikacji, ale jednakowoż stanowi mały zgrzyt.
Podsumowując: „Mindhunter. Podróż w ciemność”, to pozycja, po którą warto sięgnąć, należy jednak przygotować się na liczne mankamenty.
John E. Douglas przez dwadzieścia pięć lat pracował jako agent specjalny FBI, profiler behawioralny i analityk śledczy. W tym czasie nauczył się bezbłędnie...
Mroczna książka Johna Douglasa – jednego z najwybitniejszych profilerów w dziejach FBI. Douglas badał miejsca zbrodni dokonywanych przez...
Przeczytane:2018-09-02, Ocena: 5, Przeczytałam, Zmieniły właściciela, 52 książki 2018,
Choć minął prawie rok, to do dziś bardzo dobrze pamiętam poprzednią książkę duetu Douglas/Olshaker. To właśnie ten typ literatury, otwierający przede mną wrota kryminalistyki będzie moim celem do końca życia. To po ten gatunek będę sięgać w pierwszej kolejności. I nie, nie planuję żadnych zbrodni. Uwielbiam odkrywać wszelkie motywy, sposoby tak popełniania przestępstw, jak i ich wykrywania. Każdy ma swojego konika. Ja mam właśnie takiego. Nie jest dziki, ale pozwalam mu czasami na popuszczenie cugli i wycieczkę w inny świat.
Nie wiem, kto z Was interesuje się tego typu tematyką, ale tak dla informacji: w samej tylko powojennej Polsce żyło około 30 seryjnych morderców. To nie jest mało, ale jak się okazuje dużo też nie. I to przeraża, bo powinniśmy wziąć poprawkę na to, że nigdy nie ujawni i nie złapie się wszystkich. A to oznacza, że jest gorzej, niż myślimy.
Ponieważ ja od dawna już szukam wszelkich dostępnych informacji na te i podobne tematy, to chyba nic nie jest mi obce. Ale z czasem widzę, że ilość zbrodni, jak i ich okrucieństwo rośnie. Człowiekowi już nie starcza zabicie dla zabicia. Woli tortury. Czy w tym wypadku taką istotę można nadal nazywać człowiekiem?
Obawiam się, że bez tego specyficznego zawodu, jakim jest profilowanie, zbyt duża część zbrodni byłaby nierozwiązana, a sprawcy nadal byliby wśród nas. Gdzieś kiedyś mignął mi tekst, że idiotów na świecie jest mało, ale są tak umiejętnie rozmieszczeni, że spotykamy ich na każdym kroku. Co, gdyby ich wymienić na morderców?
John i Mark tym razem skupiają się na trzech aspektach. Pierwszy, który jest też pewnego rodzaju wprowadzeniem, to kto nadaje się do zostania profilerem. Drugi to system karny Stanów Zjednoczonych. Trzecia to coś jak poradnik dla rodziców, których dziecko padnie ofiarą zwyrodnialca. Jest też coś, co przeplata się przez całą książkę. Jest to biografia Sue Blue. Można dowiedzieć się wiele o jej życiu, ale też śmierci. To ten wątek powoduje, że książka nie jest typową pozycją dotyczącą kryminalistyki i kryminologi.
W porównaniu do pierwszej części można by tu zarzucić trochę chaosu i powtórzeń. Nie powiem, że tego nie ma. Zauważycie, że wiele osób zwraca na to uwagę. Jednak wartość informacyjna tej pozycji jest tak ogromna, że osobiście te błędy mi nie przeszkadzają. Cieszę się, że dostałam to, na co czekałam. Jeśli panowie napiszą coś jeszcze, to ja sięgnę po to na pewno. Czy zrobisz to Ty, to już Twoja decyzja. Ja polecam