Niekiedy potrzebujemy wiele czasu, aby pokochać własną matkę. Dochodzi się do tej miłości mozolnie, scalając rozrzucone fragmenty wspólnego życia, które dopiero po dokładnym obejrzeniu okazują się rzeczywiście cenne. Drobiazgi i okruchy wspomnień po latach układają się w nowy wzór, a osoba, która wydawała się nam bliska, staje się naprawdę droga. Ale czasami, żeby to zrozumieć, trzeba spóźnić się z uczuciem. To piękna i mądra książka o trudnej i kruchej miłości do matki, o przemijaniu i dojrzewaniu, a także o tym, jak rodzina determinuje los poszczególnych jej członków. Człowiek jak kamyk zanurza się w niej coraz głębiej, kręgi rozchodzą się po tafli wody, ale po chwili odbijają się od brzegów, żeby powrócić. Nawet jeśli jest w tym procesie wiele cierpienia, jest też zazwyczaj i miłość. Trzeba tylko nauczyć się ją rozpoznać we właściwym momencie, a jeśli będzie już za późno, znaleźć chociaż pociechę w pamięci.
Wydawnictwo: Jacek Santorski
Data wydania: 2004 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 240
Język oryginału: polski
'' Nie miałam pojęcia ile zasadzek czyha na starą kobietę w domu który starałam się dla niej wymościć ''
Jakimś trafem zdarzyło się iż kolejna książka w mojej czytelniczej kolejce, znowu traktuje o rodzinnych koligacjach . W poprzedniej mieliśmy rozebrane na czynniki pierwsze więzi braterskie, tym razem więzi dotyczą matki i córki . A właściwie wypadałoby powiedzieć, matki, córki i wnuczki Julki . Ponieważ chcąc czy nie, ona też bierze udział w tej historii, chociaż znikomy . Matka ma 80 lat, jest coraz mniejszą (wraz z postępowaniem choroby) staruszką chorą na raka . Córka ma lat 47 , dobrze płatną pracę i nastoletnią córkę Julkę, którą wychowuje sama . Stan starszej pani w końcu jest już tak zły, iż nie może sama mieszkać , potrzebuje stałej opieki osób trzecich . Ta sytuacja sprawia że życie jej samej , oraz jej córki i wnuczki diametralnie się zmienia . Co niestety nie odpowiada żadnej z trzech kobiet, zmuszonych do zamieszkania razem . Sprawa jest trudna z różnych powodów, tym bardziej że Basia (córka staruszki) nie otrzymuje znikąd pomocy, jej brat, który nota bene zawsze był ukochanym synusiem mamusi, teraz zupełnie umywa ręce od zaistniałej sytuacji . W końcu zdarza się coś co pomoże Barbarze trochę inaczej spojrzeć na swoją matkę, swoje dzieciństwo (zimny wychów) oraz ich wzajemne stosunki . Książka jest niezła, ale tylko tyle, jakoś wielu emocjonalnych strun we mnie nie poruszyła . Być może dlatego że rozpraszały mnie i irytowały skróty nazw miejscowości, czy nazwisk do tylko pierwszych liter . Na przykład : Zakupy w A : Dojeżdża do D ; Edek z I ; Mama nie chciała mieszkać w P itd. Ciągnie się to przez całą książkę i jest wkurzające .
"Wybuchowa mieszanka prowokacji, groteski i humoru. Niezapomniany, brawurowy opis tego, o czym wielu z nas nawet nie ma odwagi pomyśleć." - Zyta...
Hanna Samson napisała, być może proroczy, dramat political-fiction o wyborach prezydenckich, w których jedyną kandydatką pośród wielu panów jest kobieta...
Przeczytane:2024-05-20, Ocena: 2, Przeczytałam, 26 książek 2024,
"Miłość reaktywacja" to książka o relacji matki z córką. Trudnej relacji, która ma za sobą ciężkie chwile, ale która nie jest pozbawiona uczuć. Główna bohaterka musi zaopiekować się swoją starszą już matką, co początkowo nie jest jej na rękę, ale mimo wszystko decyduje się na to. Sytuacja ta zmienia całkowicie jej codzienność oraz codzienność jej córki. W związku z tą zmianą pojawiają się liczne momenty, w których wraca myślami do lat dzieciństwa. W końcu, w wyniku jednej z rozmów, matka daje jej swój pamiętnik do czytania - tak poznajemy młodzieńcze lata starszej pani i jej przyszłego małżonka, gdyż razem piszą ten pamiętnik. Książka jest bardzo dziwnie skonstruowana, gdyż jest to niemal jedna ściana tekstu, gdzie dialogi, myśli bohaterów i narracja łączą się w jedno, co wyjątkowo dziwnie i ciężko się czyta (wizualnie, bo aż razi w oczy). Główny wątek relacji matka-córka sam w sobie może i niezły, ale chyba zabrakło pomysłu na to, jak to wszystko ciekawie ubrać w słowa, rozwinąć, pokazać. Książka męczy wieloma rzeczami. Głównie tym, że jest po prostu koszmarnie nudna. Lektura tej książki to jak czytanie jakiegoś sprawozdania - w tym i tym dniu zrobiliśmy to i to, a następnego to i to. To wszystko jest takie sztywne. Niby opisane mamy tutaj emocje, sytuacje, relacje, ale w ogóle tego nie czuć. Nie ma jak tego "złapać", "wejść" w historię, bo cała ona jest jakaś nijaka, bez życia, kartonowa, pusta. Nie ma komu kibicować, z kim się zżyć. Można się za to wynudzić za wsze czasy.