Wspaniały romans z elementami powieści gotyckiej i mnóstwem dramatycznych tajemnic.
Teraz w eleganckim wydaniu w twardej oprawie z obwolutą i złoceniami.
ZAGUBIONY LIST
Wszystko zaczyna się od dostarczonego po pięćdziesięciu latach listu, który w pewne niedzielne popołudnie trafia w ręce Edith Burchill, młodej redaktorki, i jej matki. Adres zwrotny: Zamek Mildehurst, nadawca: Juniper Blythe. Edie wyrusza w podróż do hrabstwa Kent, do zamku, w którym jej matka, ewakuowana razem z innymi dziećmi w 1939 roku z Londynu, spędziła półtora roku.
TRZY SIOSTRY
Zamek Mildehurst należał niegdyś do słynnego Raymonda Blythe’a, autora baśniowej opowieści o Człowieku z Błota, ulubionej książki z dzieciństwa Edie. Teraz mieszkają w nim trzy córki Blythe’a: bliźniaczki Percy i Saffy oraz Juniper. Starsze siostry większą część dorosłego życia poświęciły opiece nad Juniper, która po tajemniczym zniknięciu narzeczonego w 1941 roku popadła w szaleństwo.
MILCZĄCY ZAMEK
Tymczasem Edith dostaje zaskakujące zlecenie napisania wstępu do „Prawdziwej historii Człowieka z Błota” i wyjaśnienia zagadkowej genezy utworu. W starych murach zamku stara się odszukać ślad dzieciństwa swojej matki i wkrótce odkrywa, że posiadłość kryje niejedną tajemnicę, która od dawna czeka, by ktoś wydobył ją z cienia…
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2021-07-14
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 560
„Milczący zamek” to opowieść o trzech siostrach? A może o zamku kryjącym sekrety swych mieszkańców w kamiennych murach? Albo o ogarniętym szaleństwem pisarzu, którego prześladują bohaterowie jego powieści?
Nie byłoby jednak tych opowieści, gdyby nie pewien zagubiony list, dostarczony po pięćdziesięciu latach do adresatki. Jaką wiadomość skrywał? Jakie konsekwencje przyniosło jego niedostarczenie przed pół wieku? I jaki łańcuch zdarzeń zapoczątkował?
W mrocznych murach zamku Mildhurst, czasy świetności mającym już dawno za sobą, podobnie zresztą jak jego osobliwe mieszkanki, kryją się tajemnice, które skrywane głęboko prowadzą do szaleństwa, osamotnienia i uwięzienia w okowach narzuconego życia.
Powieść urzeka magią nostalgii wyzierającej z każdej karty. Smutku niespełnionych marzeń, zawiedzionych oczekiwań i nieszczęśliwej miłości. Bo nawet siła miłości nie jest w stanie wyzwolić z jarzma powinności wobec przodków i rodzinnego dziedzictwa.
Czaruje pięknem języka odkrywającego przed czytelnikiem brudne sekrety swych bohaterów pogrążonych w koszmarze wojny i próbujących żyć z jej konsekwencjami. Podobnie jak przemija życie trzech sióstr, połączonych na zawsze przez zdradliwą przeszłość, przemija i świetność zamku pokrywając wszystko grubą warstwą kurzu.
Z pewnością jest to kolejna niesamowicie klimatyczna i pięknie wydana pozycja składająca się na "Serię butikową" wydawaną przez Wydawnictwo Albatros.
W jednej chwili może zmienić się wszystko. Jeden nieoczekiwany list wywołał takie poruszenie i zamieszanie w dotychczas spokojnym życiu rodziny Burchill. A przede wszystkim dał początek całej emocjonującej historii. Opowieści, jakie przeżywa się z uczuciem błogości i zaciekawienia, z wypiekami na twarzy ...
Edith Burchill młoda redaktorka postanawia wyruszyć śladami listu, jaki dostała jej matka. Nadawcą okazała się Juniper Blythe, współwłaścicielka Zamku Mildehurst. Ale co może ją łączyć z matką Edi? Nie daje to spokoju dziewczynie, która zamierza dotrzeć do nadawcy. Okazuje się, że jej matka w czasie wojny była ewakuowana i mieszkała właśnie w tym zamku. Tam znalazła schronienie. Przyjaźń. Zrozumienie. I tam rozpoczęła się jej historia …
W Zamku Mildehurst mieszkają obecnie trzy siostry, bliźniaczki Percy i Saffy oraz Juniper, córki słynnego pisarza Raymonda Blythe’a, autora baśniowej opowieści o Człowieku z Błota, tej, którą w dzieciństwie Edi się zachwycała i do której wracała w chwilach smutku i zwątpienia. Dziewczyna dostała propozycję napisania wstępu do nowego, wznowionego wydania „Prawdziwej historii Człowieka z Błota”. Przyjmuje zlecenie. I wyrusza śladami autora, do tytułowego Zamku. Przemierza jego tajemnicze pokoje i komnaty, dosięga wzrokiem tam, gdzie nikt nie miał wstępu. Poznaje bliżej siostry, a właściwie ich tajemnice. Jak się okazuje okazałe mury Zamku skrywają niecodzienne historie i smutki, intrygujące opowieści. Każda z jego mieszkanek ma swoje boleści i smutki, każda boryka się z trudną przeszłością. Żadna z nich nie ma pojęcia o utrapieniach drugiej, każda żyje swoim życiem i w swoim zamkniętym i tylko dla niej dostępnym świecie. Tak naprawdę odizolowana od innych, wijąca się w gąszczu własnych pragnień i marzeń. Nigdy nie zrealizowanych i nie wypowiedzianych. Takich, które były znane tylko jej. Czy Edith odkryje tajemnice sióstr? Czy będą one łącznikiem między siostrami i matką Edi? Czy tajemnice ujrzą światło dzienne i wydobędą się z gąszczu ciemnych zakamarków Mildehurst? Czy Zamek w końcu przemówi do nas? Przekonaj się sam, zapraszam na niecodzienną podróż do krainy ciemnych korytarzy, spowitych ciągnącą się nicią pajęczyn i budzącą grozę ciszą skostniałych i starych murów gotyckiej budowli … Te tajemnice proszą się o opuszczenie murów Zamku, czekają lata na odważnego, który będzie chciał je poznać … Może to jesteś właśnie ty?
Milczący Zamek to fascynujący i skrywający niejedną tajemnicę thriller, z nutką romantyzmu i oczekiwania na miłość, na spełnienie, na zadowolenie, na szczęście i radość. Autorka stworzyła znakomity i pełen napięcia i nieustannego oczekiwania klimat, przesiąknięty zagadkowością i niespełnieniem. Bohaterowie tak różnorodni i inni, że nie można się z nimi nudzić, każdy z nich ma swoją nieodkrytą kartę historii, która delikatnie i subtelnie jest odsłaniana na kolejnych kartach tej wspaniałej opowieści. Zafascynowana jestem tą aurą niepokoju i strachu, obawy, czy nikt nie usłyszy tego, co komnaty i zakamarki Zamku mają mi do przekazania. Nie chcę świadków, sama pragnę delektować się radością poznanych tajemnic, czuję się jedyna uprawniona do ich poznania. Być może każdy czytelnik uważa się za tego wyjątkowego i ma podobne odczucia. Takie mamy prawo. Być indywidualistami.
Tej lekturze nie można się oprzeć, nie warto się przed nią bronić. Tę historię trzeba przeżyć i poznać do końca, aby później opowiadać dzieciom. Elektryzująca i wrażliwa, o niespełnionej miłości, o zazdrości, o obronie najbliższych przed złem świata. O pragnieniu kochania i byciu kochanym. Po prostu piękna powieść o utraconym szczęściu.
Po raz kolejny Wydawnictwo Albatros zaskoczyło mnie eleganckim wydaniem. Piękna okładka, zdobiona złotymi tłoczonymi elementami, takiej piękności nie sposób się oprzeć, kusi od pierwszego spojrzenia na nią ...
Oto one! Edith i Meredith, Percy, Saffy i Juniper. Drogi ich wszystkich spotkały się w zamku. W tym zamku! Działo się w to w różnym czasie, ale los jakby uparł się, że droga każdej z nich prędzej czy później prowadziła do zamku. Jedne z nich były stałymi jego mieszkankami i dziedziczkami, a inne gośćmi. Jedne z nich spędziły w tym zamku całe swoje życie, inne tylko półtora roku, a inne tylko jedną noc. Ale wszystkie połączone były tajemnicą… i to niejedną tajemnicą. Bo mury tegoż przeklętego zamku były świadkami niejednego dramatu. Zdaje się, że rajem był tylko dla małej Meredith. Bo to tutaj znalazła uwagę. To tutaj dostrzeżono, że jest zdolna. To tutaj zachęcano ją do rozwijania swojej pasji. Był taki czas, że chciała tu zostać na zawsze…
A Saffy? A Saffy wręcz przeciwnie. Cały czas szukała sposobu, aby uwolnić się w końcu od tego zamku. Tak, była jego więźniem. To tu zaczął się jej koszmar, to tutaj miała napady paniki, to do tego zamku była nieustannie przywiązana. Mimo tego, że marzyła o tym, aby pojechać w świat. Jak najdalej stąd. Paradoks był taki, że Saffy nie była w stanie fizycznie przekroczyć bramy i znaleźć się poza posiadłością zamkową….
A Percy? Ta strażniczka moralności? Ta strażniczka dziedzictwa? Tylko siłą swojej niezachwianej woli potrafiła utrzymać zamek w jako takim stanie. Mimo tego, że czasy powojenne diametralnie się zmieniły. Mimo tego, że z każdym rokiem było im coraz ciężej, bo one coraz starsze, a zamek wymagający coraz większych nakładów pracy. Nie było już jak dawniej. W zamku nie było służby, a ogrodami nie zajmowali się zatrudnieni do ich pielęgnacji ogrodnicy. Najgorsze jest jednak to, że nie miały komu przekazać tego zamku…
Jest jeszcze Juniper! Biedna Juniper! Zawsze była ekscentryczką. Jej ojciec, słynny pisarz, straszył ją, że ona jest taka sama! A Juniper właśnie tego najbardziej się obawiała. I te przerażające zaniki pamięci. I te dziwne i ukradkowe spojrzenia innych. I te skandale, których rzekomo była główną sprawczynią… Juniper była szalona. Juniper była odważna. Jako jedyna z sióstr na kilka miesięcy opuściła zamek. Wróciła do niego, aby podzielić się z ukochanymi radosną nowiną. Wydarzyło się jednak coś, czego nikt nie przewidział. Juniper do zamku miała wrócić na chwilę. Już nigdy go nie opuściła…
I Edith. Urocza redaktorka, która nie cofnie się przed niczym, aby znaleźć odpowiedzi na dręczące ją pytania. Pytania, których czasem boi się wypowiedzieć głośno. Pytania, na które nikt nie chce jej udzielić odpowiedzi. Tak, Edith czasem ponosi fantazja, ale trudno jej się dziwić. Nie może być nawet obiektywna, bo jakimś cudem w historię zamku wplątana jest jej własna matka. Matka, która przez całe lata ukrywała przed nią, że w ogóle w tym zamku mieszkała. Matka, która praktycznie w ogóle z nią nie rozmawiała. Bo te grzecznościowe i utarte zwroty trudno nazwać prawdziwą rozmową. Od matki bił chłód, który mroził Edith odkąd tylko pamiętała. Edith była w pełni świadoma, że na pomoc matki w tej sprawie nie ma co liczyć. Musi znaleźć sobie innych sprzymierzeńców. Szczególnie, gdy pewnego dnia została do zamku wezwana… Absolutnie nie zdawała sobie sprawy, co z tego wyniknie i co ma zrobić z tą wiedzą, którą zdobędzie…
„Milczący zamek” to kapitalna wielowątkowa powieść. Jest tu wszystko! Rodzinne tajemnice, tragiczne wypadki, niespełniona miłość, silna siostrzana miłość, trudne relacje matki z córką, toksyczne relacje rodzinne i rozczarowania. Jest też o wojnie, a raczej o dwóch wojnach. Bo starsze siostry Blythe doskonale pamiętają, jak z frontów pierwszej wojny światowej wracali okaleczeni mężczyźni. Okaleczeni nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. A wielu z nich w ogóle nie wróciło. Tak, ta wojna zabrała wielu młodym kobietom potencjalnych mężów. A druga wojna światowa? A podczas drugiej wojny światowej działały i one. Każda w miarę swoich możliwości, ale praca każdej z nich była potrzebna i doceniana. A gdy trzeba było przyjąć pod swój dach ewakuantkę z Londynu, zrobiły to.
„Milczący zamek” to oczekiwanie. Wraz z Edith cały czas oczekiwałam na to, że coś się wydarzy. To było więcej, niż pewne. I ten stan oczekiwania napędzał mnie nieustannie do czytania, bo wraz z każdą kolejną stroną odkrywałam coraz więcej i więcej.
„Milczący zamek” to zaskoczenie. Tak, byłam zaskakiwana przez autorkę nader często. Nowe fakty wychodziły na jaw w momencie, gdy już byłam przekonana, że teraz mam pełen obraz sytuacji. Nic bardziej mylnego. Nowe fakty otwierały nowe możliwości. Zaskakujące możliwości.
Na zakończenie dodam tylko, bo naprawdę nie mogę tego pominąć, że powieść napisana jest pięknym literackim językiem. Plastyczność opisów jest powalająca. Dialogi skrojone na miarę. A cięty język Edith dodawał lekkości. Niuanse i niuansiki. To one sprawiają, że cała powieść jest smakowita. To powieść, od której ciężko się oderwać. Z pewnością będę do niej wracać co kilka lat z nadzieją, że za każdym razem zauważę coś nowego. Coś, co poprzednio przeoczyłam…
Trzy siostry i stary zamek. Kurz przykrywający dawne tajemnice. Ruiny, w które obraca się piękno posiadłości i czar jego mieszkańców. Sekrety próbujące po latach ujrzeć światło dzienne.
“Milczący zamek” to przykład literatury obyczajowej najwyższych lotów. W książce można znaleźć wszystkie elementy charakterystyczne dla powieści kobiecych, a każdy z nich reprezentuje wyczucie, klasę, doświadczenie i wyobraźnię. Uwielbiam spędzać długie wieczory przy tego typu historiach. Wraz z bohaterami cofać się w czasie, odkrywać tajemnice, poznawać rodzinne opowieści i odnajdować ofiary…
Z Morton poznałam się już wcześniej. Kolejne spotkanie budziło radość i wyczekiwanie, opierało się na obietnicy czytelniczej satysfakcji i wielkich nadziejach na następną poruszającą opowieść. Ale oprócz tych pozytywnych odczuć, w tle migał niepokój i niepewność. Czy rzeczywiście tym razem autorka znowu spisała się na medal? Czy nowa opowieść przyniesie ze sobą zawrót głowy, podziała na wyobraźnię i zagra na emocjach?
„Milczący zamek” czyta się dobrze od samego początku, choć nie od pierwszych stron wyczuwa się głębię tej opowieści i drzemiący w niej potencjał. Kolejne rozdziały czytają się dobrze, następne strony poznają się jakby same, ale dopiero z upływem czasu zdajemy sobie sprawę, że ta opowieść rzeczywiście nas zaangażowała i oczarowała. Zaczynamy inaczej patrzeć na bohaterów, zajmują oni miejsce w umyśle i sercu. Staramy się zrozumieć przeszłość i odnaleźć jej połączenie z bieżącymi wydarzeniami. Poznajemy sekrety rodzinne, trupy ukryte w szafie, zależność między poszczególnymi postaciami.
Nowa książka Morton jest wymagająca, ale w nieoczywisty sposób. Autorka wywiera na czytelniku bardzo silne emocje, zmusza do myślenia, skłania do snucia refleksji, nie pozwala na obojętność czy przerwanie lektury. Z kolejnymi rozdziałami stajemy się zakładnikami tej historii, słuchamy szeptów zamkowych murów, opowieści snutych przez drzewa. Usiłujemy dopasować do siebie poszczególne elementy, żeby zrozumieć przed jakim dylematem i wyzwaniem stoi główna bohaterka. I przejmujemy rolę małych detektywów, by rozwikłać mroczne zagadki zamku i jego mieszkańców.
Choć „Milczący zamek” to idealny przykład wspaniałej literatury kobiecej, to zawiłość tej opowieści, ukryty w niej mrok, dręczące konsekwencje trudnych wyborów i podłe demony skryte na książkowych stronicach, przywoływały mi na myśl intrygujące i subtelne thrillery. Z upływem czasu zaczynamy bowiem zdawać sobie sprawę, co tak naprawdę wydarzyło się na zamku wiele lat temu, ale potrzeba wielu stron, by zrozumieć, kto w tej historii zajmuje miejsce sprawcy, a kto jest jedynie ofiarą. Autorka pogłębia emocje, brnie w mrok, igra z nami, naraża swoje bohaterki. A my czekamy, z wielką, panosząca się niecierpliwością, by dotrzeć do zaskakującego finału.
Uwielbiam takie historie. Cenię takich bohaterów. Podziwiam takich autorów. Bardzo Wam polecam tę powieść. Znajdziecie w niej o wiele więcej, niż jesteście w stanie sobie w tym momencie wyobrazić.
Czy ta okładka nie wygląda pięknie? Jako okładkowa sroka zakochałam się w butikowej serii książek od Wydawnictwa Albatros od pierwszego wejrzenia ♡
„Milczący zamek” to książka wydana wiele lat temu, lecz teraz nabrała nowego wyglądu i trafiła w moje ręce. Uwierzcie, że żałuję że dopiero tak późno! Kate Morton ma niesamowite pióro. Już od pierwszych stron spowodowała, że przeniosłam się w zupełnie inne miejsce i zatraciłam w niebanalnej fabule. Autorka potrafi w niesamowity sposób pobudzić wyobraźnię czytelnika stosując przepiękne opisy, ale i retrospekcje. Używa barwnego, wręcz dopieszczonego języka. Dzięki niej przenosimy się do niezwykłego zamku, który kryje w sobie wiele tajemnic podobnie jak i jego mieszkańcy - Ci żyjący oraz umarli. Morton jest mistrzynią budowania napięcia i otoczki tajemniczości. Nie robi ona tego w nachalny sposób oraz szybki. Wszystko toczy się swoim tempem, jednak nie będziecie się nudzić. Osobiście miałam problem przewidzieć co wydarzy się na następnych stronach, ponieważ historia zamku i jego mieszkańców jest niejednoznaczna, a i momentami straszna. Sieć zdarzeń przybliża nas do rozwiązania zagadki nieszczęść, a koniec końcom powoduje ogromne zaskoczenie.
„Milczący zamek” to wspaniale napisana powieść, która polecam każdemu. Opowiada wspaniałą historię, która niesie za sobą nie tylko otoczkę tajemniczości, ale i ukryte przesłania. Opowiada o rodzinie oraz tragicznej miłości. Mówi o tym, jak wydarzenia z przeszłości mogą wpłynąć na teraźniejszość i sprawić, że potrafimy stać się zupełnie innym człowiekiem. Jestem pewna, że moje pierwsze spotkanie z twórczością Kate Morton nie okaże się być ostatnim.
Dla mnie to była dość trudna lektura.To książka,która przeleżała u mnie na półce niemal rok,zanim wreszcie zabrałam sie za jej czytanie.To opowieść o tym,w jaki sposób przeszłość wpływa na przyszłość i jak niszczący wpływ na niektórych maja sekrety,nieraz ukrywane z dobrego serca.To wreszcie opowieść o miłości w różnych jej wymiarach,ale rózwnież historia konfliktów tak nmiędzy rodzeństwem jam i między dzieckiem a rodzicami.Jest to również historia o książkach,nie tylko o Prawdziwej historii człowieka z błota,ale również innych ksiażek,tych nienapisanych i tych odłożonych gdzieś do szuflady.Wreszcie to powieść o talencie i jego cenie.O tym w jaki sposób książka powstaje i jakie będą konsewencje jej napisania.To historia,której narracja biegnie dwutorowo-jeden wątek ma miejsce w przeszłości,a drugi w teraźniejszości ,jednak ta przeszłośc mocno rzutuje na teraźniejszość.Końcówka powieści jak zwykle u autorki czytelnika zaskakuje.Ja przeczytałam książkę z duzym zainteresowaniem
Wynudziłam się strasznie czytając tę książkę. Wcześniej miałam do czynienia z "Córką Zegarmistrza" i była to zupełnie inna opowieść - intrygująca, z wartką akcją, ładnie skonstruowanymi postaciami.
W "Zamku" mocno się nairytowałam, ale kolejne tajemnice bardziej mnie denerwowały niż intrygowały. Szczególnie fochy pomiędzy główną bohaterką, a jej matką. Akcja dłużyła się niemiłosiernie, a niektóre rozwleczone opisy były kompletnie nieptorzebne.
Tajemnice starego zamczyska
Rodzinne tajemnice często bywają bardzo wdzięcznym tematem powieści. Jeśli doda się do tego stary zamek i fakt, że główna bohaterka jest molem książkowym i zaczytuje się w powieściach sióstr Brönte, otrzymujemy przepis na powieść, która z dużą dozą prawdopodobieństwa przypadnie mi do gustu.
Kate Morton stworzyła historię, w której przeplatają się różne płaszczyzny czasowe. Losy bohaterów, których początkowo zdaje się niewiele łączyć, stopniowo zaczynają się zacieśniać i tworzyć jedną, spójną całość. Dodatkowo wpleciony motyw powieści w powieści nadaje temu wszystkiemu dodatkowego smaczku. Taka konstrukcja sprawia, że pomimo niespiesznie rozwijającej się akcji, nie odczuwa się znużenia lekturą, a nawet przeciwnie - rozdział ucieka za rozdziałem.
Pogłębione kreacje bohaterów, wplecenie w wątków, które nie są bezpośrednio związane z główną fabułą sprawia, że całość wydaje się pełniejsza, bardziej dopracowana i wypada wiarygodniej, niż wypadłaby wersja ograniczona do głównego motywu. A ponieważ właściwie każda z występujących postaci skrywa jakąś tajemnicę, jest nad czym łamać sobie głowę.
"Milczący zamek" jest jedną z tych książek, która idealnej sprawdzi się jako lekka rozrywka na letnim urlopie jak i odprężająca lektura na długie zimowe wieczory. Lekki styl i wciągająca treść sprawiają, że czytanie jej jest odprężające, zwłaszcza dla tych, którzy lubią powieści gotyckie i ich współczesne odsłony.
Dobrze jest od czasu do czasu sięgać po książki, które po prostu przyjemnie się czyta, a które przy okazji nie wpędzają w wyrzuty sumienia i poczucie marnowania czasu, a "Milczący zamek" idealnie wpisuje się w te ramy. Zajmująca fabuła, udane kreacje bohaterów i mroczny, nieco baśniowy klimat udowadniają, że nawet literatura rozrywkowa może reprezentować wysoki poziom.
Twórczość Kate Morton kojarzyła mi się z powieściami Lucindy Riley. Baśniowe, magiczne opowieści o kobietach, silnych i zdeterminowanych, których los nie oszczędzał. I w sumie skojarzenie było dobre, jednak co do stylu - to już inny kaliber.
Milczący zamek to niezwykle klimatyczna, mroczna opowieść o trzech siostrach, z której to sekrety i tajemnice wyłaniają się z każdą stroną. Atmosfera jest ciężka, mroczna, a podczas czytania towarzyszy nam ciągły niepokój. Co do samej fabuły, to była mocno zaciekawiona, chociaż są tu momenty przegadane i wtedy ta powieść trochę mi się dłużyła. Jednak ten nieśpieszny styl, na pewno znajdzie swoich fanów.
Nie można też nie wspomnieć o wydaniu wizualnym tej powieści, bo Seria Butikowa to coś wyjątkowego na rynku wydawniczym. Twarda oprawa, obwoluta, złocenia - ta książka zostanie ozdobą naszej biblioteczki.
,,MILCZĄCY ZAMEK"
Kate Morton Wydawnictwo Albatros
,,Milczący zamek" to przepiękna i tragiczna historia trzech sióstr. Jedna tajemnica przykuła je do zamku na całe życie. Czy kiedykolwiek skrywana prawda ujrzy światło dzienne? Kate Morton niesamowicie buduje napięcie. Wprowadza nas w tajemniczy świat.
,,(...) Powiadają, że list pragnie odnaleźć swojego adresata, i prędzej czy później, czy się tego chce, czy nie, napisane słowa zawsze znajdą drogę, aby ujrzeć światło, aby ujawnić światu swoje sekrety...(...)"
Co się stanie, gdy po 50 latach list trafi do adresata? Czy dawne rany się otworzą? Czy ból ukrywany przez tyle lat da się załagodzić?
Odnaleziony list zapoczątkuje chęć poznania prawdy. Redaktorka Edith Burchill spróbuje poznać sekret jej mamy oraz przyjaciółki mamy z dawnych lat i jej rodziny.
Edith jedzie do zamku do hrabstwa Kent, żeby poznać skrywane tajemnice trzech sióstr: bliźniaczek Percy i Safty oraz ich młodszej siostry Juniper. Nie będzie łatwo, gdyż siostry nie są już młode, a jedna z nich w młodości zachorowała na głowę. Czytając ,,Milczący zamek" dowiecie się która z nich i dlaczego zachorowała.
Tajemnica, którą poznałam razem z główną bohaterką mnie jednocześnie zszokowała i zasmuciła. Ponad 50 lat ukrywana prawda potrafi zniszczyć niejednego człowieka.
Edith czuje, że zamek skrywa niejedną tajemnicę. Próbuje poznać prawdziwą historię ,,Człowieka z Błota". Kim był ten człowiek? Dostaje propozycję napisania wstępu do ,,Prawdziwej historii Człowieka z Błota". Czy się zgodzi? Czas pokaże.
Trzy siostry mieszkają w zamku swojego ojca - słynnego Raymonda Blythe'a. Był autorem ulubionej powieści z dzieciństwa Edith ,,Człowiek z błota". Czy to przypadek?
Bardzo dobra fabuła, która poruszy niejednego czytelnika. Łzy nieraz się zakręcą. Emocji nie brakuje. Poruszamy się w różnych czasach, żeby lepiej poznać opisaną historię. Pozostajemy w obecnych czasach jaki i 50 lat wcześniej. Poznajemy wstrząsającą historię zamku. Gwarantuje, że będziecie mieć gęsią skórkę. Postawa Edith moim zdaniem zasługuje na wielkie brawa. Dotarła tam, gdzie jeszcze nikt nie dotarł. Czy podzieliła się z kimś tym co odkryła?
Poznajcie najbardziej mroczne tajemnice zamku Mildehurst. Czytacie na własną odpowiedzialność. Wchodzicie w to?
Ja weszłam i nie żałuję. Po pierwsze powieść ,,Milczący zamek" jest pięknie wydana. Twarda, cudowna oprawa. Pięknie zrobione złocienia. 562 strony szczęścia. Mały grubasek. Oprócz tego, że pięknie prezentuje się na półce zawiera w sobie cudowną treść. Nie możecie jej przegapić. Historia przedstawiona przez Kate Morton porwie wasze serca. Coś pięknego. Gotycki romans przeplatany mnóstwem tajemniczych i mrocznych sekretów.
A co się stanie z zamkiem? Zachęcam do przeczytania tej bardzo mrocznej historii.
,,Mroczny zamek" doskonale nadaje się dla czytelników literatury pięknej, obyczajowej i thrillerów. Nie żałuję, ją przeczytałam. Było to moje pierwsze czytelnicze spotkanie z autorką Kate Morton.
Wielkie brawa dla Kate Morton za tą powieść.
#milczącyzamek #katemorton #wydawnictwoalbatros #mommy_and_books
Niesamowita historia! Prawie do końca trzymała mnie w napięciu (nie wszystko udało mi się przejrzeć wcześniej ;)). Autorka ma wyjątkowy dar ujmowania rzeczy nawet pospolitych i codziennych w sposób który przyciąga a nie nudzi- z przyjemnością sięgnę po kolejne jej książki.
Zapierająca dech w piersiach opowieść o miłości i tajemnicach, kłamstwach i zbrodni sprzed lat. Kiedy los wzywa cię do rodzinnego domu, sekrety niczym...
Zaginione dziecko... Czerwiec 1933 roku. Letnia posiadłość rodziny Edevane w Loeanneth, wypolerowana i lśniąca, jest gotowa na wieczorne przyjęcie z...