Wkrocz do magicznego miasta, w którym przyszłość królestwa spoczywa w rękach sprytnej i buntowniczej oszustki!
Nahri nigdy nie wierzyła w magię. Jest oszustką o niezrównanym talencie, żyjącą na ulicach XVIII- wiecznego Kairu. Wie lepiej niż ktokolwiek inny, że jej profesja – odczyty z dłoni, czary, uzdrowienia – to wszystko sztuczki i sposób na zmanipulowanie osmańskiej szlachty.
Ale kiedy Nahri przypadkowo przywołuje równie przebiegłego, mrocznego i tajemniczego wojownika – dżina, jest zmuszona zaakceptować fakt, że magiczny świat, o którym myślała, że istnieje tylko w opowieściach z dzieciństwa, jest prawdziwy. Wojownik bowiem opowiada jej historię o legendarnym Daevabad, mieście z mosiądzu, z którym Nahri jest nieodwołalnie związana.
Kiedy Nahri decyduje się wkroczyć do nowego świata, dowiaduje się, że prawdziwa moc jest zaciekła i brutalna. Tam magia nie może jej uchronić przed niebezpieczną polityczną siecią, a nawet najsprytniejszy plan może mieć śmiertelne konsekwencje.
W końcu jest powód, dla którego mówi się: uważaj, czego sobie życzysz.
Wydawnictwo: We need YA
Data wydania: 2021-06-02
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 533
Tytuł oryginału: The City of Brass
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Maciej Studencki
Historia przywodzi na myśl przygody Aladyna oraz dżina z " Księgi tysiąca i jednej nocy" ? Od samego początku narracja toczy się dwutorowo - poznajemy perspektywę Nahri oraz Alego- syna władcy Dewabadu. Autorka konsekwentnie prowadzi nas wraz z bohaterami przez gorące i bezkresne piaski pustyni, pełne czyhających zagrożeń, aby otworzyć przed nami wrota Miasta mosiądzu. Miasta pełnego magii, ale i dworskich intryg. Chakraborty pełnymi garściami czerpie z kultury Bliskiego Wschodu i wplata ją w strony tej pięknie wydanej książki. Bohaterowie są wyraziści, pełni ukrytych motywacji, które mogą okazać się zagrożeniem nie tylko dla nich. Bowiem Dewabad to mieszanka ludów, na których piętno historii pozostawiło wyraźne znamię. Fabuła rozwija się raczej niespiesznie, a autorka jak w slow motion wydobywa kolejne asy z rękawa, by znowu nas czymś zaskoczyć. Książka bardzo mi się spodobała i z ogromną ciekawością sprawdzę, w którą stronę potoczą się losy bohaterów w kolejnych tomach ?
Bardzo ciekawa powieść łącząca ze sobą elementy fantastyki i wierzeń arabskich. Postacie, co zawsze sobie cenię, nie są tu idealizowane i nie prezentują się jako czarno-białe. Znalazłam kilka niedociągnięć logicznych, dotyczących pewnych zdarzeń fabularnych, ale nie odebrało mi to przyjemności z czytania.
Od razu zabrałam się za drugi tom.
Po "Miasto mosiądzu" sięgnęłam z dwóch powodów. Po pierwsze: opis wydał się niezwykle interesujący, wręcz elektryzujący; a po drugie: książki dla młodzieży z motywem magii pochłaniam jak dzika, więc nie mogłam zrobić wyjątku. A przepiękna okładka (jak i całe wydanie w twardej oprawie) przeważyła szalę przy podejmowaniu decyzji - słusznej decyzji - poznania historii. :)
"Miasto mosiądzu" otwiera trylogię Dewabad i opowiada o losach Nahri - nastoletniej złodziejki i oszustki działającej w Kairze. Dziewczyna nabiera arystokrację, łatwo się bogacąc, przekomiczną techniką, ponieważ oferuje usługi czytania z dłoni oraz szeroko pojętego czarowania. Sęk w tym, że w niewytłumaczalny sposób Nahri rzeczywiście potrafi uzdrawiać, ale przecież to chyba zupełnie normalne... Prawda?
W międzyczasie autorka poświęca prawie co drugi rozdział Aliemu, a właściwie Alizajdowi Al-Kahtaniemu, czyli księciu, drugiemu synowi władcy Dewabadu - magicznego miasta należącego niegdyś do Dewów (dżinnów, jeśli chcemy posłużyć się językiem ludzi). Ali dzieli swoje życie na mieszkanie w Cytadeli, gdzie szkoli się na kaida (najwyższego generała) swojego brata, Muntazira, który w przyszłości ma odziedziczyć tron; a także na charytatywne, tajemnicze i całkowicie nielegalne pomaganie zorganizowanej grupie Tanzim.
Jakim cudem Nahri spotka na swojej drodze najgroźniejszego, najbardziej znanego Dewa wszechczasów, Darajawahusza e-Afszina? A czy Aliemu uda się wyzwolić wciąż ciemiężonych przez Dewów szafitów - osoby pochodzące ze związku dżinów i ludzi? Czym zaowocuje spotkanie tej dwójki?
"Miasto mosiądzu" S. A. Chakraborty to wielowarstwowa, magiczna przeprawa po XVIII-wiecznych ziemiach północnoafrykańskich oraz południowo-zachodnioazjatyckich, przepełniona interesującymi wydarzeniami i barwnymi bohaterami. Autorka bardzo zmyślnie wykreowała świat dżinnów, dając im szansę na opowiedzenie własnej historii.
W książce połączono wiele wątków, dzięki czemu historia była znacznie ciekawsza. Opowieści wojenne przeplatały się z romantycznymi, pojawiły się rewolucje, próby obalenia aktualnego rządu i walka o prawa mniejszości (szafitów) - moim zdaniem ten wątek to kompletny strzał w dziesiątkę i mam nadzieję, że w kontynuacji zostanie lepiej poprowadzony.
Nie można też zapomnieć o dobrze stworzonych postaciach, w których każda wnosiła coś do głównej fabuły. Momentami Nahri i Ali ostro mnie irytowali, ale szybko zapominałam o złości, kiedy do akcji wkraczał Dara. W ogóle kreacja Darajawahusza wypadła doskonale, podobnie jak nakreślenie jego przeszłości.
Mimo wielu plusów, książka też miała kilka wad. Autorka wprowadziła parę nowatorskich pomysłów, np. miejsce akcji, ale nie brakowało też powtarzających się schematów znanych z innych fantasy. Miałam też problem, żeby wkręcić się w opowieść - początkowe rozdziały nie potrafiły mnie dostatecznie zaintrygować. Ciekawość narodziła się później. I to podwójna. :)
"Miasto mosiądzu" to książka skierowana głównie do młodzieży i fanów lekkich, pełnych magicznych przygód fantasy. Historia mocno zapada w pamięć, zwłaszcza zakończenie, po którym myśli się wyłącznie o kontynuacji. W ogóle kartki podczas czytania przekładały się tak naprawdę same, a za połową okrutnie ciężko było się oderwać od przygód bohaterów. "Miasto mosiądzu" polecam, bo to historia idealna do oderwania się od burej rzeczywistości.
Shannon Chakraborty, autorka bestsellerowej trylogii „Dewabad”, powraca z nową historią, pełną magii, zakazanych artefaktów i starożytnych...
Dewabad upadł.Po brutalnym podboju, który pozbawił miasto magii, przywódczyni Nahidów, Banu Maniże, i wskrzeszony dowódca, Dara, muszą spróbować naprawić...
Przeczytane:2021-11-12, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
"Miasto Mosiądzu" kusi nie tylko okładką, która dla okładkowych srok musi mieć powab złota i bursztynu. Książka już na wstępie tka miraże fatamorgan pośród gorących piasków pustyni i obiecuje przygodę przepełnioną orientalną magią i tajemnicą.
Nahri to złodziejka - złodziejka nawet zadowolona ze swojego życia. Nie pragnie przygód, niebezpieczeństw ani nieznajomych wkraczających w nie z butami. I ani trochę nie przypuszczała, że niewielkie oszustwo i przeprowadzenie trefnego rytuału może tak odmienić jej egzystencję, namieszać w niej i sprawić, że świat nabierze całkiem innych kolorów. Zagubiona na pustyni wraz z dewą, który najwyraźniej ma ją ochraniać, stawia czoła coraz to nowym niebezpieczeństwom, walczy z rzeką i ludźmi nieba. Póki nie stanie przed bramą Dewabadu...
"Miasto Mosiądzu" to opowieść o dżinnach, dewach, magii, ale także o dworskich intrygach, książętach i mitycznych stworzeniach, a wszystko w blasku słońca, okraszone przepięknym stylem autorki. Opisy miejsc są bardzo plastyczne i urzekają. Magia przenika tą powieść, jest jak złoty pył obejmujący nas iskrzącą się chmurą. Dla kogoś, kto uwielbia baje bliskiego wschodu, ta książka jest niczym lampa Aladyna, która wyczarowuje coraz to nowe dziwy.
Ciężar mojego zainteresowania autorka przeniosła głównie na Alego. Nie jest to postać, z którą ktoś chciałby się utożsamiać, jednak jego życie i ciągła walka z samym sobą jest bardzo sugestywna, a sam Ali jest dwuznaczny, odrobinę nieporadny, trochę nie na miejscu i pewnie dlatego zapałałam do niego natychmiastową sympatią. Mam słabość do postaci, które nie są oczywiste, a w "Mieście Mosiądzu" jest ich parę i każda ma jakiś sekret.
Książka wypełniona jest specyficzną atmosferą, czułam się, jakbym wraz z Nahri przemierzała niebezpieczne ulice i uliczki Dawabadu, wraz z Alim próbowała nie napytać sobie kłopotów i wraz z Darą walczyła z ifrytami. I właśnie co naprawdę mnie ujęło w tej powieści, to pojawienie się magicznych stworzeń, takich jak ifryty i inne żywiołaki i istoty ze wschodnich legend. Kiedy byłam dzieckiem, uwielbiałam bajki o dżinnach, zaczytywałam się we wschodnim folklorze, tak więc "Miasto Mosiądzu" zafundowało mi nostalgiczny powrót do młodzieńczych lat.
"Miasto Mosiądzu" jest na pewno oryginalne i nieszablonowe. Ma urok, który wciąż trzyma mnie w swoich objęciach. To malowana henną przygoda, która zabiera nas do świata, który istnieje jedynie w legendach i opowieściach tysiąca i jednej nocy.