Nie ulega wątpliwości, że powieści o Diunie stanowią jedno z największych osiągnięć amerykańskiej i światowej SF i na zawsze pozostaną w historii tej literatury. - Lech Jęczmyk
Minęło kilkanaście lat, odkąd Fremeni pod dowództwem Paula Muad'Diba pokonali połączone siły Harkonnenów i imperialnych sardaukarów. Paul poślubił księżniczkę Irulanę i zasiadł na tronie Imperium. Pustynna Arrakis, zwana Diuną, jest stolicą wszechświata, a Imperator Paul Atryda wydaje z niej poprzedzone proroczymi wizjami rozkazy. Tymczasem stare ośrodki władzy - Bene Gesserit, Gildia Kosmiczna i Bene Tleilax - zawiązują spisek przeciw nowemu Imperatorowi.
Czczony niczym bóg, Paul Muad'Dib wpada w pułapkę, jaką zastawiła na niego prorocza moc: zna dokładnie każdą chwilę swojej przyszłości, każdy swój ruch, każdą decyzję i -- przede wszystkim -- swój straszliwy finał...
- Zamierzacie wykraść sekret przyprawy - syknęła Mohiam. - Z planety Imperatora strzeżonej przez jego szalonych Fremenów!
- Fremeni są dobrze wychowani, wyszkoleni i ciemni - odparł maskaradnik. - Nie są natomiast szaleni. Uczy się ich wierzyć, nie polegać na wiedzy. Wiarą można manipulować. Jedynie wiedza jest groźna.
- A czy dla mnie zostanie coś na założenie królewskiej dynastii? - spytała Irulana.
Wszyscy usłyszeli zgodę w jej głosie, ale jeden Edryk przyjął to z uśmiechem.
- Coś - odparł Scytale. - Coś.
- To oznacza kres panowania tego Atrydy - powiedział Edryk.
- Mam wrażenie, że już ludzie o mniejszym darze jasnowidzenia to przepowiedzieli. Dla nich mektub al mellah, jak mawiają Fremeni.
- ,,Rzecz była wypisana solą" - przetłumaczyła Irulana.
Słuchając jej, Scytale zrozumiał, co przygotowały dlań Bene Gesserit: piękną i inteligentną kobietę, która nigdy nie będzie jego. ,,No cóż - pomyślał, może zreprodukuję ją w innej".
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2015-04-21
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Czas trwania:10 h min.
Czyta: Miłogost Reczek
Po świetnej części pierwszej nadeszło rozczarowanie kontynuacji... Wielokrotnie było tak, że następne tomy nie były nawet cieniem pierwszych części. Tu jest dokładnie taka sytuacja. To takie połączenie ,,Gry o tron" i ,,House of cards" tyle, że z wyciętą w 90% akcją. Ja rozumiem, może się to podobać. Jednak to nie moja bajka. Ciągłe knowania, zdrady, podstępy i całe morze wyniosłych rozmów... Do tego to wszystko okraszone religijną wzniosłością i cholera wie czym jeszcze... Jak kogoś to rajcuje to pozycja dla niego, jeśli nie to odradzam. Lepiej pozostawić bardzo dobre wrażenie po części pierwszej.
Dużo rozmyślań i rozważań glównego bohatera. Paul dostaje w prezencie dawnego przyjaciela, ożywionego i napełnionego nowym ja. Egzystencja Duncana jest pełna rozterek, kim jestem, kim byłem, jakie mam zadanie do spełnienia.
KOLEJNY SPISEK
,,Diuna" to dzieło, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Chyba każdy o nim słyszał i nawet jeśli nie czytał książki, pewnie miał do czynienia z jej ekranizacją albo komiksowymi adaptacjami, które trafiły także na polski rynek. Nic jednak nie zastąpi znajomości oryginału, a ten co i rusz wraca na księgarskie półki.
Kilkanaście lat po zwycięstwie Fremenów nad Harkonenami, Paul Atryda zasiada na imperialnym tronie. Ale dawne ośrodki władzy zaczynają spiskować przeciwko Imperatorowi. I, o dziwo, moc Paula, pozwalająca mu widzieć przyszłość, staje się teraz jego przekleństwem. Czy przetrwa to, co szykują dla niego wrogowie i los?
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2022/02/mesjasz-diuny-frank-herbert.html
Zaskakująca, niesamowita, wciągająca.
Kontynuacja ,,Diuny" w moim odczuciu nie sięgnęła poziomu swojej poprzedniczki i przez pryzmat tego, a cięźko się od niego oderwać, jej ocena będzie niższa.
W znacznej części treści tego tomu brakuje mistycyzmu i nuty niepewności, którą czarowała prekursorka. Owszem, motyw wizji proroczych jest wszechobecny, ale jego zastosowanie wydaje się znacznie mniej wyszukane i toporne. Zdolność widzenia świata poprzez nie, przypomina bardziej parametr karabinu snajperskiego niż narkotyczne widziadło znad pustyni.
Choć całość czyta się szybko i przyjemnie, wątki w dużej mierze trącają niedopracowaniem. Samo zakończenie nadrabia romantyzmem i tchnie w historię ducha ,,Diuny".
Reasumując: ,,Mesjasz Diuny" to pozycja godna uwagi, ale nie sądzę, by była ona zdolna wywrócić czyjeś emocje do góry nogami, tak jak potrafiła to zrobić część pierwsza. Po trzeci tom sięgnę, a dalej - czas pokaże.
Piąty tom sześciotomowego cyklu "Kroniki Diuny" FRANK HERBERT (1920-1986) to jeden z najwybitniejszych twórców literatury SF, zdobywca prestiżowych...
Bardzo oczekiwany ostatni tom graficznej adaptacji Diuny Franka Herberta! Paul Atryda został przywódcą Fremenów, lecz świadom jest niebezpieczeństwa...
Przeczytane:2020-08-02,
"Wiarą można manipulować. Jedynie wiedza jest groźna."
Pierwszy tom „Diuna” zrobił na mnie kolosalne wrażenie, mocno się w niego zaangażowałam, rewelacyjnie pobudził wyobraźnię, zatem nic dziwnego, że otrzymał ode mnie maksymalną notę. Druga kronika nie ma już tak ogromnego rozmachu, zarówno od strony merytorycznej, jak i pięknych szczegółowych opisów, lecz wciąż wciąga jej świat, przyjemnie się w nim przebywa i poznaje przygody bohaterów.
W tej odsłonie serii Frank Herbert koncentruje się nie na zdobywaniu władzy, jak to miało miejsce poprzednio, a na jej utrzymaniu, co dla kluczowych postaci okazuje się znacznie trudniejszym i wymagającym wyzwaniem. Równolegle śledzimy dwie uzupełniające się połówki mesjańskiej przepowiedni, ze strony brata i siostry. Podążają oni tropem niepokojących i niejednoznacznych wizji, nowego ładu i posłannictwa. Jesteśmy dwanaście lat od spektakularnego pokonania przez Fremenów Harkonnenów, imperialnych sardaukarów, połączone siły wysokich rodów. Ogłoszony mesjaszem Paul wciąż jest sercem związany z Chani, zaś węzłem małżeńskim z księżniczką Irulaną. Dwór królewski wypełniają liczne animozje, intrygi i spiski, włączają się mistyczne siły, nieobca jest zdrada i manipulacja. Zarówno Paul, jak i jego siostra Alia, która zasiada na tronie religijnym, doświadczają nieuniknionej konfrontacji i bolesnej straty. A w dalekim tle następuje ekologiczna transformacja Diuny, planety jednej uprawy, świętej przyprawy, pożądanej waluty.
Autor płynnie prowadzi po stronach powieści, umiejętnie stopniuje napięcie, zgrabnie wplata wiele niepewności, mistrzowsko odmalowuje portrety bohaterów, barwnie oddaje rządzące nimi skrajne emocje. Dość żwawe rytmy akcji sprzyjają niecierpliwemu śledzeniu losów ulubionych postaci, poznawaniu strategii wrogów, obserwacji niepokojących następstw wylewającego się w kosmos dżihabu. W tej odsłonie serii Herbert nie uwzględnia pustynnych krajobrazów w scenerii przygód bohaterów, szkoda, bo bardzo uwiodły mnie w pierwszym tomie. Zmiana otoczenia z jednej strony dobrze zrobiła dla urozmaicenia klimatu serii, z drugiej zawęziła przestrzeń, co mnie akurat mniej odpowiadało. Podsumowując, książkę pochłania się z zainteresowaniem, pozwala przeniknąć do nietuzinkowego świata, doświadczyć intrygującej transformacji mało przyjaznej do życia planety, cieszy również tematyczna rozpiętość zajmujących refleksji sprawnie przemyconych do fabuły.
bookendorfina.pl