Bianka nikogo i niczego nie kocha bardziej niż muzyki. Gdy pewnego dnia jej rodzina staje na krawędzi bankructwa, dziewczyna zgadza się przyjąć niecodzienne zlecenie.
Wyjeżdża do malowniczego Kazimierza, by zamieszkać z tajemniczą zleceniodawczynią i jej niewidomym synem. Zabiera ze sobą jedynie ukochane skrzypce – rodzinną pamiątkę po babce Walentynie. Mroczne, stare domostwo na skraju miasteczka skrywa sekrety, które dziewczyna wyczuwa już od progu.
Czy to możliwe, że jaworowe skrzypce łączą historie rodzin Bianki i niewidomego Sama?
Czy skrzypcowa muzyka rozwiąże kłębiące się wokół zagadki i otworzy zamknięte serca?
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2017-07-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 463
Język oryginału: polski
Ilustracje:brak
Swoją przygodę z twórczością Doroty Gąsiorowskiej rozpoczęłam w lutym 2015 roku lekturą powieści "Obietnica Łucji". Z każdą kolejną książką, warsztat autorki był coraz lepszy a tajemnice ciekawsze i bardziej zaskakujące. Zaś opisywane różnorodne historie wciągały mnie bardziej i bardziej... Dlatego nie mogłam odmówić sobie "Melodii zapomnianych miłości", które otwierają drzwi do świata muzyki i stosunków międzyludzkich.
Cztery lata temu świat trzydziestoletniej Bianki i jej ojca Zygmunta się zawalił... Pomimo rozlicznych prób walki o zdrowie Marianny, zaciągnięte kredyty nie uratowały najbliższej im osoby... Matki i żony. Z pensji pracownika filharmonii i nauczycielki nie są w stanie podnieść się z długów. Dlatego nie słuchając rad ojca, Bianka przyjmuje propozycję Klary i postanawia wyjechać do Kazimierza Dolnego, by pomóc jej niewidomemu synowi. Nigdy nie zależało jej na pieniądzach, ale tym razem nie zwraca uwagi na coś niepokojącego, co dostrzegła w oczach wyniosłej kobiety i pomimo złych przeczuć zamierza uratować domowy budżet. Umowa, którą podpisała musi jednak pozostać tajemnicą wobec domowników rezydencji w Kazimierzu... Czy młoda kobieta poradzi sobie z zadaniem które otrzymała? I czego tak naprawdę oczekuje od niej Klara? Nie jest to do końca oczywiste...
Tuż przed wyjazdem, ojciec podarował Biance skrzypce po babce Walentynie, które dotychczas spoczywały w szafie i od wielu lat nie były używane przez nikogo. Nawet przez samą właścicielkę... Jaka tajemnica się z tym wiąże? Dlaczego cudowny instrument w pięknym, wiśniowym futerale został zapomniany? Jaką zagadkę kryje? Co odnajdzie w nim Bianka?
Jako mała dziewczynka miałam okazję być w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą i do tej pory wciąż marzę, by pojawić się tam znowu, bowiem to bardzo urokliwe miasteczko. Niezwykle ucieszyła mnie ta literacka wycieczka, dzięki której wraz z Bianką 'odwiedziłam' ponownie śliczny ryneczek, zakole Wisły, ruiny zamku... Dzięki opowieści Gąsiorowskiej poznałam wielu ciekawych bohaterów a także winnicę na Fiołkowym Wzgórzu i liczne tajemnice, które skryły się w tym zakątku kraju.
Bianka to bohaterka bardzo pozytywna - lubiana, wrażliwa i oszczędna, choć chwilami ogromnie bojaźliwa i nie do końca wiedząca czego chce. Wrzucona na 'głęboką wodę', czyli do mrocznego i zimnego domu, w którym podaje się tylko cierpką herbatę, odprawia przesadne modły przed posiłkiem a zniszczone meble potęgują zapach strachu. Jedynym jasnym punktem pobytu okazuje się żywiołowa gospodyni Marta, która szybko staje się bratnią duszą Bianki.
Moją sympatię zdobyli Małgosia (ach, ta jej tajemnica!) oraz dobroduszny pan Rysio a jego babcia - Serafina stała się orędowniczką kręcącego się po obejściu licha i skarbnicą wiedzy o mrocznej przeszłości. W żadnym wypadku nie mogę zapomnieć o siejących zamęt w fabule Samuelu oraz Olafie czy 'cieniu' Klary - Vincencie. To bardzo specyficzne i doskonale scharakteryzowane postacie.
Rozpoczynając lekturę pamiętajcie, że każdy skrywa tajemnicę, ale nie wszyscy mają ochotę, by ujrzała światło dzienne. Z zapartym tchem śledziłam historię ludzi, którzy nie zawsze sięgają po to, o czym marzą najbardziej. Niektórzy zadręczają się przeszłością, obwiniają innych o własne niepowodzenia, nie potrafią cieszyć się przyjaciółmi czy prawdziwie kochać. Niszczą jedynie to, co mogłoby stać się odskocznią, radością i balsamem na udręczoną duszę.
Z każdą kolejną stroną powieści na jaw wychodzą nowe tajemnice, które Bianka próbuje rozwikłać, gdyż niespodziewanie okazuje się, że... los nieprzypadkowo wysłał ją do Kazimierza! Odkrywa bowiem, że to miejsce ma coś wspólnego z jej przodkami.
Dorota Gąsiorowska wpisała w fabułę również historię i legendy dotyczące Kazimierza Dolnego oraz miłość króla do Estery, w której pomagały tajne korytarze. Niewątpliwym plusem jest dbałość autorki o szczegóły, jak kolor nieba czy wzór na filiżance, które zupełnie nie nudzą a dodają magii i uroku kolejnym zdaniom powieści. Jedynym minusem jest dla mnie brak podziału na rozdziały, które ułatwiałyby odnalezienie się w wątkach po przerwie w lekturze.
Podsumowując - "Melodia zapomnianych miłości" to pełna tajemnic opowieść o cierpieniu, pasji oraz prawdziwej miłości, która potrafi przetrwać wiele będąc jednocześnie zdolną do wszystkiego. Przepełniona uczuciami i przeszłością historia, której główny wątek rozgrywa się w przepięknym Kazimierzu Dolnym, w domu mistrzyni intryg. Gąsiorowska stworzyła historię o relacjach braterskich, straconych szansach, wybaczeniu po latach, chowaniu głowy w piasek oraz wypalonym płomieniu miłości. Jednym z przesłań jest to, iż nie powinniśmy oglądać się za siebie, tylko walczyć o przyszłość i w tym kierunku patrzeć.
A wszystko to okraszone dźwiękami skrzypiec... Koniecznie musicie ją przeczytać!
Okres urlopowy trwa w najlepsze. Na drogach można spotkać samochody przeróżnej narodowości. Tworzą się korki, każdy chce dojechać do celu, by wypocząć, naładować akumulatory, przeżyć coś fascynującego co będzie można wspominać już zawsze. Na szlakach górskich, morskich deptakach, zatłoczonych ulicach większych bądź większych miast spotykają się ludzie. Każdy człowiek ma swoją niepowtarzalną historię, przeżywa swoje radości albo rozterki. Nie znamy ich i pewnie w zdecydowanej większości... nigdy nie poznamy. Jednak mimo tego, często łapiemy się na tym, że zupełnie odruchowo oceniamy, po wyglądzie. Przekreślamy już na starcie.
Bianka, główna bohaterka najnowszej powieści Doroty Gąsiorowskiej także opuszcza swoje miejsce zamieszkania, lecz niestety nie na rzecz beztroskich wakacyjnych dni. Młoda kobieta wyrusza do dobrze płatnej aczkolwiek owianej nutką tajemnicy, pracy. Kiedy jej matka straciła swoje życie, Bianka pozostała na ziemi tylko w towarzystwie zatroskanego o ich los ojca. Aby mogli bez większej trwogi spoglądać w przyszłość, dziewczyna zdecydowała się przyjąć propozycję, jaką otrzymała od Klary, kobiety mieszkającej w Kazimierzu Dolnym. Oficjalna wersja, jaką obie obejmują głosi, że młoda skrzypaczka, jaką jest główna bohaterka, ma pomóc pracodawczyni w okiełznaniu papierów. Brzmi strasznie zagadkowo, prawda?
W urokliwym miejscu na ziemi Bianka poznaje życzliwych ludzi, którzy chętnie wyciągną w jej stronę dłoń albo posłużą cenną i często celną radą. Na jej drodze stają między innymi: Marta - zatroskana przede wszystkim o los córki, kucharka w wilii Klary, Małgorzata - córka Marty prowadząca wraz z mężem winnicę, Ryszard - sympatyczny, szczery mężczyzna, który niejako powitał Biankę w Kazimierzu, Serafina - babkę Rysia. Z nią skrzypaczka spędzi kilka bardzo cennych, wyjątkowo wiele wnoszących do jej życia chwil, Anatol - to z kolei starszy pan piastujący swoje dorodne jabłka... wreszcie Sam - młody mężczyzna bardzo zraniony w przeszłości, którego łatwo prędko ocenić nie poznawszy jego całej życiowej historii.. i inni...nie mniej znaczący ludzie, bez których książka na pewno nie byłaby taka, jaka jest.
Historia namalowana przez zdolną pisarkę zapada w serce oraz w pamięć. Dlaczego "namalowana" a nie "napisana"? Ponieważ Dorota Gąsiorowska posiada tak lekki styl, niesamowite wyczucie smaku, że nie sposób użyć tutaj innego określenia niż właśnie, że "Melodia zapomnianych miłości" jest publikacją przepięknie namalowaną. Autorka użyła samych pastelowych barw. Często muskała moją duszę lekkim powiewem wiatru, który niósł ze sobą nadzieję a przede wszystkim miłość. Mamy sierpień, słońce prawie przez cały czas niestrudzenie nam towarzyszy, nie zwracając uwagi na nasze ociekające potem czoła. Właśnie na taki moment w roku polecam najnowszą pozycję Doroty Gąsiorowskiej. Polecam z całego serca i dopisuję na listę ulubionych!
Za książkę dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Znak.
Blanka to trzydziestoletnia nauczycielka muzyki. Kobieta mieszka wraz z ojcem. Z powodów finansowych ledwo wiążą koniec, z końcem. Dziewczyna przyjmuje niecodziennie zlecenie od tajemniczej kobiety, imieniem Klara. Chociaż jej nie ufa, postanawia wyjechać do malowniczego i pełnego zabytków Kazimierza Dolnego, gdzie ma zając si ę jej niewidomym synem - Samuelem.
Tuż przed wyjazdem otrzymuje od swojego ojca skrzypce - pamiątkę rodzinną po babci Walentynie. Przypadkowo w futerale odnajduje tajemniczy list i zdjęcie pięknej Wandy.
W Kazimierzu Bianka odkrywa coraz więcej tajemnic rodzinnych i sekretów babci Walentyny. Jednak, co mają one wspólnego z rodziną Klary? Co kryje w sobie przeszłość?
Dorota Gąsiorowska stworzyła ciepłą i swojską historię, przy okazji oprowadzając nas po klimatycznym Kazimierzu. Początek naprawdę zapowiadał się dobrze. Spokojna i nieśmiała Bianca, tajemnica sprzed kilku lat i niewidomy Sam. Do połowy czytało mi się dobrze, byłam zaintrygowana i ciekawa tego, co się wydarzy, ale z czasem coraz mniej zaczęło się dziać i druga połowa książki okazała się zwyczajnie nudna. Również wątek miłosny nie przypadł mi do gustu. Wydawał mi się niedopracowany, a przez to mało realny i sztuczny. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, w zauroczenie owszem, ale żeby w kimś się zakochać trzeba tę osobę lepiej poznać, spędzać z nią czas - tu tego zabrakło. Muzyki też tu było jak na lekarstwo, autorka bardziej skupiła się na tajemnicy z przeszłości i jej układankach, które Bianka starała się ułożyć w całość.
Pojawia się tu również wiele pobocznych postaci takich jak Pani Marta i jej córka Gosia oraz Pan Rysiek i jego babcia Florentyna, którą nie ukrywam - pokochałam! Bardzo urocza, zabawna i ciepła osóbka. Trzeba przyznać, że to właśnie nie Bianka, ale poboczne postacie zostały lepiej wykreowana i były bardziej wyraziste. Autorka również nadała im znaczenia w tej książce, ukazała ich życiowe rozterki i wybory.
Chociaż tajemnice powinny trzymać napięcie w tej książce to wcale tak nie było. Jednakże ta książka wcale nie jest taka zła.
"Melodia zapomnianych miłości" ma w sobie jakiś nieuchwytny klimat, jest napisana lekko i czyta się i czyta się ją w miarę szybko. Nie brak tu wyrazistych postaci, czy paru mądrości życiowych. Pokazuje jak nasze wyboru zaważają na życiu innych. Nie jest to idealna książka - dla mnie taka nie była, ale myślę, że dla wielbicieli takich klimatów będzie idealna.
Nie wiedzieć dlaczego, bardzo długo odkładałam lekturę tej książki w czasie, najzwyczajniej na świecie nie czułam tego impulsu, który mówi mi: „Mam ochotę właśnie na tę książkę”.
Gdy jednak już usiadłam do jej czytania, na samym początku pomyślałam, że niepotrzebnie z tym zwlekałam, niestety później pozostała ostateczna myśl, że po co ja w ogóle to czytam. Owszem, przeszłam przez kilka etapów zachwytów i nienawiści względem tej książki.
Bianka ma 30 lat, jest nauczycielką kochającą grę na skrzypcach i mieszka ze swoim ojcem Zygmuntem w Poznaniu pod jednym dachem. Kobieta ta jest kulturalną, ułożoną, skromną i delikatną osóbką. Gdy otrzymuje pewną nietypową propozycję pracy na czas wakacyjny w Kazimierzu od pani Klary – specyficznej kobiety – bez zastanowienia przyjmuje ją, by w ten sposób poprawić ciężką sytuację finansową rodziny. Przed wyjazdem ojciec Bianki podarowuje jej skrzypce niegdyś należące do jej babki Walentyny, a które wiele lat przeleżały nietknięte i owiane nutką tajemniczości w szafie.
Kiedy kobieta dociera do Kazimierza zaczyna powoli odkrywać tajemnice innych ludzi oraz skrzypiec babci, które z początku w ogóle się ze sobą nie łączą.
Czy Bianka sprosta zadaniu, które zleciła jej Klara? Czy kobieta odkryje rodzinną tajemnicę i sekret skrywany przez Walentynę?
Po pierwsze i najważniejsze – dlaczego w ogóle zdecydowałam się na lekturę tej książki?
Nazwisko autorki niejednokrotnie wpadało mi w oko i ucho, mam wrażenie, że to dość znana postać wśród czytelników i moli książkowych, ja jednak jeszcze nigdy nie miałam okazji czytać jej książek, mimo że tytuły są mi znane i już zasłyszane. Kolejnym powodem był opis tej historii, który muszę przyznać brzmiał dla mnie bardzo zachęcająco.
Właśnie ten opis wprowadził mnie w błąd i poniekąd przez niego miałam pewne oczekiwania względem tej pozycji, które nie zostały zaspokojone przez treść nawet w najmniejszym stopniu.
Owszem w książce znajdziemy skrzypce i odrobinę (ociupinę) muzyki, ale stanowi ona tylko tło fabuły. Znajdziemy też tajemnicę i rodzinne sekrety, owszem odgrywają one dużą rolę w tej historii, ale praktycznie tylko pod koniec lektury. Niby główna bohaterka natrafia na jakieś tropy, wskazówki, pamiątki, lecz do samego końca stanowią one całkowitą niewiadomą, która wcale nie buduje napięcia, a ich znaczenie odkrywamy zaledwie na kilku stronach.
Bohaterowie i ich relacje również pozostawiają dużo do życzenia. Bianka owszem z początku bardzo mi się spodobała – lubię takie delikatne, kobiece postacie, ale niestety późniejsze jej zachowanie zaczęło działać mi na nerwy, stała się nudna i wręcz mdła.
Sam, który niby powinien stanowić jedną z kluczowych postaci, zostaje w książce okrojony do całkowitego minimum – jest go tyle co na lekarstwo, a właśnie tej relacji, między tą dwójką, byłam najbardziej ciekawa.
W zamian otrzymujemy natomiast poboczne postacie, które stwierdzam ostatecznie, że były o wiele ciekawsze, może przez to, że autorka zamiast skupić się na głównym wątku, skupiła się na kilku innych – pobocznych, którym poświęciła (i myślę, że tu nie przesadzę) połowę książki.
Niestety, ale zawiodłam się na tej książce. Naprawdę gdy zaczęłam ją czytać, wszystko wskazywało na to, że będzie to miła, ładna i ciekawa lektura, lecz im dalej w głąb, tym było tylko gorzej i nudniej.
Czy znalazłam w „Melodii zapomnianych miłości” jakieś zalety?
Owszem. Z pewnością jest to książka napisana lekkim, lecz jednocześnie ładnym językiem, który idealnie pasuje do klimatu tej historii.
Na pewno do plusów muszę również zaliczyć sam początek tej lektury, mniej więcej do dwusetnej strony czytało się ją z przyjemnością. Na uwagę zasłużyła postać pana Rysia i jego babci, bardzo ich polubiłam i na pewno to o nich będę najdłużej pamiętać (może to moja słabość do starszych osób oraz wiara w to, że każdy zasługuje na drugą szansę oraz wiarę i pomoc).
Jestem przekonana, że pozycja ta znajdzie swoich odbiorców, którzy będą nią oczarowani, od początku do samego końca, jednak do mnie ona nie do końca przemawia. Myślę, że na jej temat każdy musi sam wyrobić sobie zdanie.
Przykro mi to pisać, ale ja zakończę swoją przygodę z twórczością pani Doroty Gąsiorowskiej właśnie na tej pozycji.
Doskonale napisany przez Panią Dorotę Gąsiorowską jest tutaj wstęp - prolog, który sprawia,że chce się poznać historię przedstawionych bohaterów, rodziny o muzycznych korzeniach,od początku, aż po sam jej końcowy finał.
Autorka dobrała w idealny sposób bohaterów stawiając przy nich wybory , odkrywając przy tym co to jest najważniejsze - relacje międzyludzkie, miłość, delikatność.
Język przekazu występujący w książce "Melodia zapomnianych miłości" jest zrozumiały, a dodatkowym elementem wzbogacającym tekst są dialogi.
Książkę tę polecam przeczytać każdemu Czytelnikowi ze względu na:
- idealnie dobrana tematyka książki
- wybory życiowe bohaterów są tutaj zaznaczone w bardzo wyrazisty sposób
- wyrazistość wrażliwości i serdeczność podczas codziennych rozmów bohaterów
Każdy z Czytelników odnajdzie swoją cząstkę siebie - ja ją osobiście odnalazłam w głównej bohaterce Biance, która jest moją rówieśnicą.
Jednym słowem warto przeczytać tą książkę, która odkryje wiele tajemnic, dających do myślenia i zastawienie się nad własnym życiem, a właściwie jakie ono jest?
Pięknie wydana książka została przez Wydawnictwo Znak - Między Słowami, twarda oprawka z bohaterką Bianką i skrzypcami w tle,zawiera 463 strony,Kraków, 2017.
Historia z rodzinną tajemnicą. Bianka aby podreperować nadszarpnięty rodzinny budżet podejmuje się niecodziennego zlecenia. Nie wie jeszcze jak wiele emocji będzie ją to kosztować. Nie wie również, że historia jej rodziny jest w pewien sposób połączona z historia zleceniodawczyni.
Piękne opisy Kazimierza, okolic, legend związanych z miastem.
Autorka poprzez wybory swoich bohaterów ukazała to co jest najważniejsze w życiu - czyli relacje międzyludzkie, miłość, delikatność.
Historia Bianki, nauczycielki gry na skrzypcach, która chcąc pomóc ojcu spłacić długi przyjmuje dziwną pracę w Kazimierzu. Pani Klara, jej pracodawczyni, życzy sobie tylko jednej rzeczy - aby Bianka przywróciła jej niewidomemu synowi chęć do życia. Dziewczyna ma na to dwa miesiące, lecz po krótkim czasie i poznaniu Samuela - swojego "pacjenta" - stwierdza, że misja jest niewykonalna. Poza tym atmosfera domu, jego mieszkańcy, nie nastrajają jej optymistycznie do pobytu w Kazimierzu. Są oczywiście plusy: gospodyni Marta i jej córka Małgorzata, szybko zaprzyjaźniają się z Bianką, Rysiek i jego babka Serafina również stają się Biance bliscy. Przepiękny Kazimierz oczarowuje swoją magią.... Poza "pracą" Bianka stara się rozwikłać tajemnicę znalezionego zdjęcia i poznać historię swojej babki Walentyny.... Momentami kiczowata historia, przerysowane niektóre postaci, oczywiście banalny happy end. Jednak przeczytałam do końca i daje czwóreczkę :)
Bianka nikogo i niczego nie kocha bardziej niż muzyki. Gdy pewnego dnia jej rodzina staje na krawędzi bankructwa, dziewczyna zgadza się przyjąć niecodzienne zlecenie.
Wyjeżdża do malowniczego Kazimierza, by zamieszkać z tajemniczą zleceniodawczynią i jej niewidomym synem. Zabiera ze sobą jedynie ukochane skrzypce – rodzinną pamiątkę po babce Walentynie. Mroczne, stare domostwo na skraju miasteczka skrywa sekrety, które dziewczyna wyczuwa już od progu.
Czy to możliwe, że jaworowe skrzypce łączą historie rodzin Bianki i niewidomego Sama?
Czy skrzypcowa muzyka rozwiąże kłębiące się wokół zagadki i otworzy zamknięte serca?
Ty decydujesz, jak wiele prawdy dasz radę odkryć. Zaufaj sobie. Ava, odnosząca sukcesy młoda pisarka, przeprowadza się do domu rodziców w samym sercu...
Kiedy Laura trafia do urokliwej cukierenki, której właścicielka od lat ręcznie wyrabia pachnące łakocie, nie może oprzeć się magii tego miejsca...
Przeczytane:2018-02-11, Ocena: 4, Przeczytałem, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2018 roku,
Ciepła,nieco nostalgiczna opowieść o odkrywaniu rodzinnych sekretów.Ciekawie nakreślone postaci,tak pierwszo jak i drugoplanowe.Polubiłam zwłaszcza panią Serafinę,która choc na pozór groźna w głebi serca skrywa sporo ciepłych uczuć.Polubiłam tez Ryśka,zaciekawiły mnie również problemy Gosi.W bardzo interesujący sposób opisała autorka drogę do odkrycia sekretów rodzinnych,historię pewnych skrzypiec i tajemniczej perły.
To ciekawa,wielowątkowa powieść obyczajowa z subtelnym wątkiem romansowym,umiejscowiona w Kazimierzu i jego okolicach.To moje pierwsze,ale na pewno nie ostatnie spotkanie z autorką.