Poppy Wyatt nigdy nie była szczęśliwsza, ma poślubić mężczyznę idealnego, Magnusa Tavisha. Pewnego wieczoru jednak jej wymarzony bajeczny plan zaczyna się psuć. Nie tylko traci zaręczynowy pierścionek, ale także komórkę. Rozpaczliwie przeczesuje hotelowe foyer i dostrzega w koszu jakiś telefon. Wyznając zasadę ,,znalezione, nie kradzione" postanawia go przywłaszczyć i tym sposobem pozostawić numer kontaktowy w hotelu na wypadek odzyskania zagubionych przedmiotów. Czyż to nie idealny plan? Właściciel telefonu, biznesman Sam Roxton, jest innego zdania. Chce go odzyskać i nie życzy sobie, by jakaś Poppy czytała jego prywatne smsy, bezpardonowo wchodząc w jego życie...
Co niewiarygodne, Poppy i Sam co raz bardziej przewracają swoje życie do góry nogami wysyłając do siebie maile i smsy. Gdy Poppy żongluje przygotowaniami do wesela, tajemniczy telefon dzwoni, a ona właśnie zdaje sobie sprawę, że szykuje jej się największa niespodzianka w życiu…
Co niewiarygodne, Poppy i Sam co raz bardziej przewracają swoje życie do góry nogami wysyłając do siebie maile i smsy. Gdy Poppy żongluje przygotowaniami do wesela, tajemniczy telefon dzwoni, a ona właśnie zdaje sobie sprawę, że szykuje jej się największa niespodzianka w życiu...
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2015-07-08
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: I've Got Your Number
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Joanna Grabarek, Jacek Mikołajczyk
Poppy Wyatt ma bardzo pechowy dzień. Nie dość, że zgubiła swój pierścionek zaręczynowy wart co najmniej 25 000 ₤ tydzień przed ślubem to dodatkowo ukradziono jej telefon komórkowy. Nic dziwnego, że dziewczyna wpada w panikę. Jednak to jeszcze nie koniec dziwnych wydarzeń. Nasza bohaterka przez przypadek znajduje w koszu na śmieci cudzy telefon komórkowy. Nie wie jeszcze jak bardzo ten dzień odmieni jej dotychczasowe życie...
Wszystkie te wyżej wspomnione, niezbyt przyjemne incydenty prowadzą jednak do bardzo zabawnych wydarzeń. Śmiałam się, gdy czytałam o tym, jak Poppy próbuje nie pogubić się w procesie przygotowań do wesela, w jaki sposób ukrywa przez narzeczonym fakt, że nie ma pierścionka zaręczynowego, gdy stara się naśladować głos poczty głosowej, jak reaguje na treść e-maili i smsów adresowanych do prawowitego właściciela znalezionego telefonu komórkowego, gdy wykonuje "pieśń" przed panem Yamasaki. Jednak irracjonalna decyzja naszej bohaterki o zatrzymaniu zawłaszczonego telefonu brzmi jak dla mnie nierealnie. Pomijając fakt, że każda nowoczesna komórka jest zablokowana hasłem to można przecież kupić nową dość łatwo i nie znam wypadku, aby jakakolwiek firma zezwoliła, aby postronna osoba czytała jej korespondencję biznesową.
Ucieszył mnie fakt, że bohaterka nie jest tu zbyt skoncentrowana na swoim wyglądzie. Na szczęście niezbyt często czytałam o jej kompleksach. Dziwi natomiast, że Poppy popełnia o wiele więcej błędów niż przeciętny człowiek i dodatkowo wydaje się nawet nie zdawać sobie sprawy z ich konsekwencji, prawie jakby była beztroską nastolatką. A nią nie jest. I to od dawna. Oczywiście zapomniałam wspomnieć, że pojawia się tutaj także przystojny biznesmen - Sam, ale niewiele znaleźć można tu elementów romansu. Jednak fragmenty, w których się przekomarzają są udane.
Między wierszami można tu się także doszukiwać przesłania: "nie osądzaj nikogo po pozorach". W książce natknęłam się również na trochę wyolbrzymiony i przejaskrawiony obraz obsesji na tle technologii. Ciekawym, trochę sarkastycznym, nawet momentami szyderczym elementem było dodanie tu bardzo wielu przypisów. Tak. To dość rzadkie w tego rodzaju literaturze, jednak w tym przypadku podejrzewam, że miało to służyć podkreśleniu niezbyt pozytywnemu stosunkowi głównej bohaterki do wszystkich członków rodziny jej narzeczonego, którzy w swych pracach naukowych zawsze używali mnóstwa przypisów.
Czytanie książki autorstwa Sophie Kinselli można nazwać przyjemnymi chwilami. Nie ma tu skomplikowanej fabuły czy wątków wieloznacznych. Mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że dobrze się bawiłam w trakcie czytania tej powieści mimo że jej fabuła jest dość daleka od realizmu. Poza tym autorka umiejętnie wplotła w tekst treść wiadomości e-mail czy sms. Ciekawie czytało się także o tajemnicach korporacyjnych. Jednak trzeba przyznać, że fabuła jest tu przewidywalna a zakończenie nie zadowala. Książka jest także pełna zbiegów okoliczności i nieporozumień. Momentami czułam nawet, że pewne sytuacje były lekko przesadzone...
Super lekka, ciekawa fabuła. Znalezione, nie kradzione?
Tytułowa zakupoholiczka to Rebeka Bloomwood, trzydziestoletnia dziennikarka o umiarkowanych dochodach, nałogowo robiąca zakupy, najchętniej w markowych...
Rebecca Bloomwood ma wymarzoną pracę. Jest osobistym doradcą zakupowym, więc zamiast wydawania własnych pieniędzy całymi dniami gospodaruje zawartością...
Przeczytane:2016-10-10, Ocena: 5, Przeczytałam, 2016, 52 książki 2016, ulubione, zrecenzowane,