Była zrozpaczona, gdy opuścił ją tak nagle. Pozostawiona sama sobie, bezbronna. Nowy mężczyzna miał jej pomóc zapomnieć o przeszłości i otworzyć nowy rozdział. Jedna dręcząca myśl o tym, kim był jej poprzedni mąż, nie dawała im jednak spokoju. To ona kładła się cieniem na całym ich wspólnym życiu. Schmitt z właściwą sobie wnikliwością i finezją opowiada o głęboko ukrytych uczuciach, „niewidocznych znakach wodnych” odciskających się na naszych relacjach z najbliższymi. "Małżeństwo we troje" to najnowsza książka Erica-Emmanuela Schmitta, najchętniej czytanego w Polsce francuskiego pisarza. Jego książki, przetłumaczone na 35 języków, zdobyły wiele nagród na całym świecie.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2013-11-06
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Eric-Emmanuel Schmitt jest jednym z moich ulubionych pisarzy. Uwielbiam jego subtelność, zmysł obserwacji, ale też intymny klimat jego tekstów. Jestem zdziwiona, że do tej pory jeszcze o żadnej z książek jego autorstwa nie napisałam, ale „co się odwlecze...” . Panie i Panowie przed wami „Małżeństwo we troje”.
Jest to zbiór opowiadań. I już na wstępnie mam pewien żal do wydawcy, że tego odpowiednio nie zaakcentował [Znak literanova, Kraków 2013]. Opis poświęcony jest wyłącznie tytułowemu opowiadaniu i czytając go można mieć wrażenie, że to powieść.
Dość narzekania, przejdźmy do treści, bo ta jest wspaniała. Publikację otwiera opowiadanie „Dwóch panów z Brukseli”, a w niej bliźniacze małżeństwa. Jedno, które przysięgło sobie miłość i wierność w kościele, legalnie. Drugie, które mu towarzyszyło, a swoje uczucia przypieczętowało symbolicznie. Nie znali się, ale pewna więź połączyła ich na zawsze.
Tytułowy „Pies” z tekstu numer dwa jest symbolem człowieczeństwa. Jego bohaterowi zawsze towarzyszy owczarek francuski. Kiedy jeden towarzysz umiera, szybko zastępowany jest kolejnym. Do czasu aż samochód potrąca „aktualnego” psa. Ta śmierć będzie pretekstem do otworzenia się przez bohatera i opowiedzenia swojej historii.
Wdowa, nowy partner i duch męża, który unosi się nad tym związkiem to „Małżeństwo we troje”. Brzmi banalnie, ale takie nie jest. Tekst ten mnie zaskoczył. Zarówno treścią, jak i inspiracją – chociaż tej mogłam się po autorze spodziewać.
„Serce w popiele” trąci kryminałem. To opowiadanie jest ciekawe zarówno pod kątem psychologicznym, jak i zwrotów akcji. Jednym z jego bohaterów jest Jonas czekający na przeszczep serca. Natomiast to nie z jego perspektywy przedstawione są wydarzenia, a rodziców domniemanych dawców. Rozpacz po stracie bliskiej osoby może doprowadzić do obsesji.
Zbiór zamyka opowiadanie o nieco demonicznym tytule, „Dziecko upiór”. Porusza ono temat aborcji. Tekst ten ma rewelacyjny finał, który co prawda może zostać wykorzystany przez jedną ze stron dyskusji o prawie do przerywania ciąży. Natomiast Eric-Emmanuel Schmitt zachował szacunek do tych, którzy myślą inaczej – przynajmniej ja mam takie wrażenie – i ujął złożoność problemu. To, że tu nie ma dobrych rozwiązań.
Piękne są opowiadania zawarte w zbiorze „Małżeństwo we troje”. Autor cudownie kreuje swoje postacie. Są one żywe, jakby inspirował się prawdziwymi historiami. Nie boi się trudnych tematów, jednak jego teksty emanują spokojem, co nie znaczy, że nie są porywające. Dla mnie to była prawdziwa przyjemność czytania.
"Małżeństwo we troje" to książka, której autorem Éric-Emmanuel Schmitt, kojarzony często z „Oskarem i panią Różą”. Przedstawione historie (jest ich pięć) zaskakują, a jednocześnie skłaniają do głębszej refleksji. Możemy próbować interpretować teksty na własną rękę, ale autor wychodzi nam naprzeciw dodając do całości swoje zapiski, które lepiej pozwalają wczuć się w sytuacje bohaterów (jak się dowiadujemy, mają częściowe odpowiedniki w rzeczywistości), poznać nie zawsze oczywiste intencje, a przede wszystkim powiązać ze sobą teksty, które faktycznie COŚ łączy.
"Małżeństwo we troje" przenosi czytelnika w świat złożonych relacji, tajemnic, ale także zaskakujących zwrotów akcji. Autor, znany ze zrozumienia ludzkiej psychiki, w te kilka historii wplata wątki filozoficzne, psychologiczne oraz społeczne, tworząc przy okazji opowieści o miłości i poszukiwaniu szczęścia. Posługuje się językiem bogatym w metafory i symbolikę, a jego zdolność do ukazywania emocji sprawia, że czytelnik poznając losy bohaterów, współczuje im, kibicuje, ale bywa również, że nie zgadza się z nimi, choć innym razem identyfikuje się z ich doświadczeniami. Autentyczność psychologicznych portretów sprawia, że książka jest dziełem skłaniającym do refleksji, które dotyka przede wszystkim związków i relacji. Schmitt wplata w fabułę liczne zwroty akcji, które trzymają czytelnika w napięciu do końca, a zaskakujące rozwiązania sprawiają, że książka nie traci swojej świeżości i oryginalności.
Éric-Emmanuel Schmitt błyskotliwie ukazuje zawiłości ludzkich uczuć, sprawiając przy okazji, że czytelnik często utożsamia się z postaciami oraz ich życiowymi dylematami, choć spojrzenie bohaterów na niektóre kwestie, może budzić sprzeciw czytelnika. We mnie przykładowo taki wewnętrzny sprzeciw wywołało podejście do wierności i zdrady w związku. Potwierdza to fakt, że te przejmujące historie mogą być pretekstem do głębszych rozważań nad naturą ludzką oraz spojrzeniem z perspektywy różnych osób, w zależności od środowiska, w którym się wychowywały, czy też ich orientacji seksualnej. Przedstawione historie poruszają również kwestie moralne i etyczne, prowokując czytelnika do refleksji nad własnymi przekonaniami. Autor nie unika trudnych tematów, ale podejście do nich jest bardzo dobrze przemyślane.
Trudno zdecydować, który rozdział wywarł na mnie największe wrażenie, ponieważ każdy był wyjątkowy i pomimo tego, że pojawiały się podobne motywy, to każda z historii opowiadała o czymś zupełnie innym, każda była niezwykła i na długo zapadła mi w pamięć ze względu na wyrazistość kontekstu oraz emocje, których miałam okazję doświadczyć podczas lektury. Każda wciągała od pierwszych stron i nie pozwalała się oderwać od książki aż do ostatniego zdania. Ta publikacja z pewnością zasługuje na uwagę czytelników poszukujących tekstów pełnych emocji, a do tego skłaniających do refleksji.
Éric-Emmanuel Schmitt to francuski dramaturg, eseista i powieściopisarz. Jego książki tłumaczone są na szereg języków obcych, a sztuki wystawiane w ponad czterdziestu krajach. Schmitt już od wielu lat zdobywa serca czytelników. Tym razem próbuje ich uwieść zbiorem opowiadań, zatytułowanym „Małżeństwo we troje”.
Moje pierwsze spotkanie z pisarzem należało do całkiem udanych, choć nie ukrywam, że do zachwytu brakowało jeszcze sporo. Dodatkowo nie należę do fanów krótkiej formy, jaką jest opowiadanie. Mimo to liczne pozytywne opinie na temat powyższego zbioru sprawiły, że postanowiłam dać mu szansę i już na wstępie mogę nadmienić, ze nie żałuję ani jednej chwili, jaką z nim spędziłam.
Na „Małżeństwo we troje” składa się pięć opowiadań, choć bardziej odpowiednie jest tu określenie mini-powieści. Każda z nich jest bardzo spójna i w pełni wyczerpuje temat. W moim odczuciu po prostu nie mogła być ani krótsza, ani dłuższa. Bardzo ciekawym dodatkiem jest Dziennik pisarza umieszczony na końcu książki, w którym pisarz ujawnia okoliczności powstawania kolejnych opowiadań, własne przemyślenia na ich temat, odkrywa również pewne powiązania pomiędzy historiami, które w przekonaniu czytelnika mogłyby być całkiem celowe, w rzeczywistości powstały jednak zupełnie spontanicznie.
Za wspólny mianownik wszystkich opowiadań można uznać miłość, choć równie dobrze może być to fakt istnienia w cieniu związku trzeciej postaci. Postaci, która może kochających się ludzi wzbogacić, może również sprawić, że ich uczucie całkowicie się wypali. Taką postacią może być zupełnie obcy chłopiec, który z pewnych powodów żywo interesuje parę homoseksualistów, pies pojawiający się w życiu człowieka w bardzo dramatycznym momencie, może być to zarówno zmarły małżonek, jak i dziecko, które nigdy się nie narodziło...
Aż trudno uwierzyć, jak wiele interesujących tematów pisarz zdołał zamknąć w obrębie jednego, małego zbioru. Mamy tutaj miłość w najróżniejszych odcieniach, począwszy od rodzicielskiej, poprzez miłość do czworonogów, do niezwykle utalentowanego artysty aż po uczucie między osobami tej samej płci. Bohaterowie ocierają się o tak skomplikowane problemy jak aborcja czy transplantologia, znalazło się nawet miejsce na dramat życia w obozie koncentracyjnym. Niektóre fragmenty książki robią naprawdę piorunujące wrażenie.
Tak duża różnorodność w podejmowanych zagadnieniach sprawia, że książkę trudno jednoznacznie ocenić jako całość. Zapewne każdy z czytelników będzie w stanie wskazać zarówno te opowiadania, które podobały mu się bardziej, jak i te, które uzna za mniej udane. Osobiście nie do końca przekonałam się do opowiadania dotyczącego chorego chłopca, które choć zapowiadało się bardzo interesująco, pod koniec stało się nieco wydumane i jakby straciło na autentyczności. Z kolei opowiadania rozpoczynające i kończące cały zbiór dostarczyły mi na tyle silnych emocji, abym nadal pozostawała pod dużym wrażeniem całości.
Pisarz w bardzo ciekawy sposób pokazuje nam, jak nasze przemyślenia i interpretacja rzeczywistości wpływa na nasze postępowanie i realne zdarzenia. W bardzo zajmujący sposób obrazuje złożoność ludzkich uczuć i ich przeobrażeń na przestrzeni wielu lat. Zmusza nas do ponownego rozważenia wielu kontrowersyjnych zagadnień. Wreszcie zabiera nas na pełną emocji, literacką ucztę, którą będziemy wspominać na długo po zakończeniu lektury. Z całą pewnością nie jest to ostatnia książka tego francuskiego pisarza, po jaką zdecydowałam się sięgnąć. Zachęcam do lektury.
Bardzo przyzwoicie wydana książka, twarda okładka, porządny papier, przyjazny dla oczu, chociaż nie za duży, druk. A w środku pięć opowiadań plus "od autora", w którym to miejscu pan Schmitt tłumaczy i opowiada, skąd wzięły mu się pomysły na konkretne opowiadania z tego zbioru. Zauważyłam, że coraz więcej pisarzy tak robi, zwłaszcza przy zbiorach opowiadań.
Opowiadania są o miłości, jednak nie tej najprostszej, w której kwiatki, czekoladki, pluszowe misie i motyle w brzuchu. Miłość, o której pisze Schmitt w swoich opowiadaniach, jest trudna, wymagająca, czasami nieakceptowana przez otoczenie, rozdarta między wyborami. I tak to mądra książka, opowiadania bardzo treściwe. Dużo do przemyślenia i rozważenia.
Tylko... ja jakoś nie jestem przekonana, ciągle czuję jakiś dziwny niedosyt i wciąż tłucze mi się po głowie myśl, że owszem to wszystko ważne i poważne, ale Nihil novi, to wszystko już gdzieś kiedyś było. Wszystkie te dylematy, problemy, trudne decyzje, już znam z innych książek, z filmów, z życia...
Nie czytuję tego pisarza często, ale parę lat temu przeczytałam "Kobietę w lustrze" i byłam zachwycona, po tym zbiorze opowiadań zachwytu brak. To dobra książka, ale tylko tyle.
"Małżeństwo we troje" to zaskakująca i skłaniająca do refleksji książka. Dodatkowo na samym końcu możemy znaleźć dziennik autora, dzięki któremu dowiemy się skąd wyszedł pomysł, by napisać dane opowiadanie. Autor opisuje miłość z różnych perspektyw. Czasami jest ona gdzieś ukryta - pod jakimiś gestami, wyrażeniami a czasami widać ją 'gołym okiem'. Ta książka to piękny zbiór opowiadań dla każdego.
Autor pięknie opisuje różne oblicza miłości, niektóre są ciężkie, traumatyczne inne lekkie i przyjemne. Co więcej każde z opowiadań wzięło się z życia... było inspiracją opowiadań przyjaciół czy przypadkowych osób, które napotkał na swojej drodze autor. Czytając książkę mamy okazję, by zastanowić się czym jest miłość i czy to o czujemy jest tym prawdziwym uczuciem, czy tylko naszym wymysłem.
Każde z opowiadań jest inne, ale łączy je jedno - MIŁOŚĆ. Bo to uczucie można wyrażać na wiele sposobów i nie tylko do ludzi, ale także i do zwierząt, co właśnie autor udowadnia w jednym z opowiadań.
Tytuł może mówić wam o tym, że książka jest naszpikowana erotyzmem, zdradami, lecz tak nie jest... to piękne opowiadania o uczuciu, na którym oparte jest wszystko inne.
Polecam!
Bezsprzecznie, nikt nie potrafi tak pięknie i sugestywnie pisać o miłości i jej skomplikowanych obliczach jak Éric-Emmanuel Schmitt. To zaskakujące, że można być tak grzecznym i finezyjnym w swych słowach, a zarazem tak wnikliwym, by wyłapywać to, co na pierwszy rzut oka jest nieuchwytne. Bez wątpienia, miłość jest uczuciem wykraczającym poza wszelkie ramy i zasady, może przyjmować rozmaite formy, i ta cudowna, ponadczasowa lektura oddaje to w sposób mistrzowski, a zarazem niebywale wyrafinowany.
Niezwykle ciężko dobrać właściwe słowa, by opisać ogromny ładunek emocjonalny, jaki niesie ta publikacja. Bez wątpienia, nikt nie będzie w stanie pozostać obojętnym na historie tu opowiedziane. Autor poruszył bowiem najistotniejsze fundamenty, począwszy od tajemnych zaślubin, spowodowanych zakazanym uczuciem, poprzez samotność w związku, życie w okresie brutalnej wojny, miłość do wiernego czworonoga, aż do prawdziwej pasji, poważnej choroby dziecka, a nawet jego śmierci. Każdy tytuł to nadzwyczaj głęboka, intymna opowieść, która skłania do refleksji, pozwala zajrzeć w głąb własnej duszy, dostrzec niezwykłość i potęgę, ale także niekiedy siłę destrukcyjną miłości...
Éric-Emmanuel Schmitt włada poetyckim, nadzwyczaj sugestywnym piórem, dlatego wszelkie opisy rozpalają zmysły, trafiają wprost do serca, czyniąc z czytającego niemal naocznego świadka nakreślonych wydarzeń. Tak, to jedna z tych przeszywających na wskroś, sensualnych lektur, jaką chłonie się całym sobą, każdą cząstką, a zapomnienie i zaduma, które funduje lektura, zaczynają wreszcie przypominać otumaniający trans, z jakiego niełatwo się wyrwać, nawet po zakończeniu czytania.
,,Małżeństwo we troje" to wspaniały, chwytający za serce, romantyczny zbiór wyjątkowo przejmujących, słodko-gorzkich opowiadań, który skradnie wiele czytelniczych serc. To nie tylko napisana sugestywnym, pięknym językiem książka, którą odbiera się wszystkimi zmysłami, ale także porażająca, rozbudzająca wrażliwość oraz skłaniająca do głębokich refleksji nad największymi wartościami ludzkiej egzystencji lektura, która pozostawi po sobie na duszy ślad już chyba na zawsze!
Miłość niejedno ma imię... - często słyszymy te słowa, ale czy zastanawiamy się nad ich istotą? Czy rozmyślamy nad wymiarami miłości, ich wagą i znaczeniem w naszym życiu?
Eric-Emmanuel Schmitt, doskonały obserwator życia potrafi dostrzec i docenić wszystkie jej oblicza. Miłość nie zawsze jest lekka, łatwa i urocza, często bywa trudna, ciężka, niezrozumiała czy ukryta. Nie zawsze wiążemy ją z przyjemnością i wszechogarniającym szczęściem.
Czy jednak ukryte uczucie jest mniej ważne od tego społecznie akceptowalnego, z którym "możemy" się obnosić? Czy miłość, oddanie i przywiązanie do psa może być mniej ważne od uczucia, którym obdarowujemy drugą osobę? Czy miłość do kogoś kto już nie żyje musi tracić na ważności?
Autor w swych opowiadaniach przedstawia nam różne historie, pisząc o nich z takim samym szacunkiem, zaangażowaniem i potrzebą przedstawienia pełnego obrazu uczuć, by uświadomić nam jak wielką siłę ma miłość. Lektura zmusza do przemyśleń, do zastanowienia się nad własnym życiem, być może nawet na porównaniu naszej sytuacji z losami bohaterów.
Trudno wskazać najciekawsze opowiadanie, bo każde traktuje o rzeczach ważnych. Tak jak nie można porównać na szali wagi miłości do ukochanego z miłością do dziecka, tak nie można wskazać, którzy bohaterowie przeżywali bardziej.
Ilu czytelników, tyle różnych przemyśleń, wniosków, lekcji. Jednak jestem przekonana, że na każdym z nas, książka wywarła mocne wrażenie i otworzyła oczy na wiele aspektów życia. Bardzo się cieszę, że ją przeczytałam i polecam Wam gorąco.
Recenzja wcześniej ukazała się na moim blogu.
Jeszua, młody Galilejczyk, spędza swoją ostatnią noc w gaju oliwnym. Wie, że sąd imperium rzymskiego wkrótce skaże go na śmierć. Przepełniony lękiem wspomina...
Literacka perełka autora Małych zbrodni małżeńskich. Błyskotliwa wiwisekcja ludzkich dusz. Richard i Diane są w sobie szaleńczo zakochani i wkrótce...