Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2013-05-14
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 303
Kolejna pozycja Casey Watson po którą sięgnęłam i jestem wstrząśnięta... Rodzeństwo, których życie już od narodzin... A nawet i przed... zostało naznaczone krzywą, ogromną traumą, odebraniem dzieciństwa a nawet zezwierzęcenia... Cała historia rozdziera serce i wzbudzał we mnie złość, że nikt tak długo nie reagował...
Poruszająca historia małej dziewczynki, która zupełnie sama opiekowała się nieuleczalnie chorą matką Casey Watson jak Cathy Glass opisuje najtragiczniejsze...
Najnowszy bestseller autorki wzruszającej biografii Chłopiec, którego nikt nie kochał Historia prawdziwa: Dwaj porzuceni chłopcy, bez szans na miłość...
Przeczytane:2016-03-13, Przeczytałam, Z biblioteki- Szczecin,
Casey bierze pod swój dach dwójkę rodzeństwa, dziewięcioletniego Ashtona i sześcioletnią Olivię. Zostali zabrani od rodziców, ponieważ w szkole zaczęto zauważać przejaw zaniedbania ze strony rodziny. Trafiają do niej nie dzieci, lecz zwierzęta. Zawszone, brudne, bez manier i niedostosowane do życia w społeczeństwie, w dwudziestym pierwszym wieku. Jak się później okazuje, uczłowieczenie ich zajmie dużo więcej czasu i nerwów, gdyż są tak głęboko w lesie od normy społecznej czy jakiejkolwiek normy, że ciężko jest z niego wyjść. Podczas pobytu w rodzinie zastępczej wychodzą na jaw tajemnice rodziny, molestowania i gwałty dziadka i ojca, którzy powinni być dla tych dzieciaków bohaterami, a nie potworami.
Opowieści Casey Watson, jak i również Cathy Glass bardzo sobie cenię. Podziwiam ludzi, którzy są gotowi stanowić rodzinę zastępczą dla dzieci potrzebujących i konsekwentnie w tej roli się sprawdzają, dając miłość i bezpieczeństwo, które tak często jest im potrzebne. Według mnie są to ludzie, którzy powinni zajmować zaszczytne miejsce w hierarchii ważności. Coraz częściej zadaję sobie pytanie w którą stronę ten świat zmierza. Nadal ciężko mi zrozumieć zachowanie niektórych ludzi i z ręką na serce mogłabym przysiąc, że człowieczeństwo gdzieś się zatraciło, a na jej miejsce wpadło bestialstwo, niszczące wszystko co jest po drodze. Jakim potworem trzeba być, by krzywdzić niewinne istnienia? "Mali więźniowie" jest książką, która poruszyła mnie niesamowicie. Były momenty, gdy wpadałam w złość, kiedy potrafiłam powiedzieć "te dzieci powinny zostać umieszczone w zakładzie, który by im pomógł z dzikusów stać się ludźmi", ale częściej jednak było mi ich niemiłosiernie szkoda i gdy jedną ręką przewracałam kartki, drugą ocierałam łzy. I wtedy dziękowałam, że stanęła na ich drodze właśnie Casey, która przywracała wiarę w człowieka, jego możliwości i wielkie serce. Dziadzio, który w taki sposób postępuje z członkami swojej rodziny, powinien zostać według mnie skazany na śmierć. W takich momentach żałuję, że w większości państwach ta kara została wzniesiona. Bardzo widoczna luka w prawie. Ktoś, kto bez winy wyrabia takie rzeczy, powinien zostać stracony po uprzednim wycięciu narządów płciowych. Nie potrafię zrozumieć, po prostu nie umiem dopuścić do siebie myśli, że takie coś w ogóle może mieć miejsce. Spustoszenia, jakie zostawił on w psychice tych wszystkich dzieci, to jest nie do wyobrażenia. Na samą myśl o tym trzęsą mi się ręce. Myślę, że każdy powinien tą książkę przeczytać. By nie rozszerzała się ta znieczulica, jaką w tej sprawie pokazała na przykład szkoła. Tak samo trudno jest uwierzyć mi, że przez tak długi czas żaden z sąsiadów nie zwrócił na to uwagi. Myślę, że nigdy nie zapomnę tej historii.