Tenley żyje w świecie, w którym trzeba zdecydować, czy po śmierci przyłączyć się do stronnictwa Trojki, czy do Miriady. Wybiera Trojkę i od razu wyrusza na pierwszą misję. Tym trudniejszą, że właśnie trwa wojna, na której nie bierze się jeńców. Każde ze stronnictw chce niepodzielnie panować nad światem, nie ma mowy o kompromisie. Obdarzona niezwykłymi umiejętnościami Tenley jest cennym nabytkiem dla Trojki, ale śmiertelnym zagrożeniem dla Miriady. Gdy wydaje się, że jej misja zakończy się powodzeniem, Tenley staje przed najtrudniejszym wyborem – jeżeli wykona zadanie, zniszczy człowieka, który może dać jej szczęście.
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2017-09-06
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 432
Tytuł oryginału: Lifeblood
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Gena Showalter to autorka która momentalnie kojarzy mi się z książką "Firstlife" będącą pierwszym tomem tej serii. Nie pamiętam czy miałam do tej pory styczność z innymi książkami tej kobiety. Zatem z chęcią poszerzyłam swoją znajomość.
Książka podobnie jak jej poprzedniczka równie mocno budzi napięcie i wciąga czytelnika w głąb wir wydarzeń. Co więcej, nie brakuje tu zagadek i masy tajemniczych sytuacji. Przez to nie do końca wiadomo kto ma czyste i jasne zamiary. Kto udaje, kto chce działać na rzecz czarnych charakterów, a kto jest całkowicie neutralny? Wprowadza to tak niejasną sytuację, iż czasem miałam dość owego zabiegu. A czasem mocno to potęgowało moje zainteresowanie książką, a zwłaszcza jej zakończeniem.
Cały świat wykreowany przez autorkę, jest bardzo niebezpieczny i niepewny. Tenley w pewien sposób się w nim odnajduje, choć część z jej decyzji powoduje drastyczne i nieodwracalne w skutki. Da się jednak zauważyć progres jaki w niej nastąpił od pierwszego tomu. Jest znacznie bardziej rozważna i ostrożna w tym co robi, choć często widać, że nie uczy się na własnych błędach. Co więcej akcja pędzi tak szybko, że już na samym początku, jesteśmy wrzuceni w wir wydarzeń. Dlatego też, nie jestem w stanie długo i wylewnie opisywać swoich odczuć co do konkretnych elementów fabuły, gdyż zraziłabym za wiele.
Powiem jednak, że książkę czyta się dobrze i sprawnie. Większość jest dość jasna i klarowna, choć do tej pory jest kilka kwestii, którym nie jestem pewna. Jednak mimo to, uważam książkę za wartą uwagi, zwłaszcza dla osób, które miały już kontakt z poprzednią częścią.
Po wydarzeniach z końcówki pierwszej części Ten wybrała z kim się sprzymierzyła. Jej życie od tej chwili diametralnie się zmienia. Musi nauczyć się jak wykonać dobrze swoje zadanie i pomóc wygrać jednej ze stron. Ten i Killian są w potrzasku. Nie wiadomo jak wyjść z sytuacji tak, by nikt nie ucierpiał. Wojna jest coraz bliżej, a nikt nie wie po której stronie stanąć.
"Przeprosiny, za którymi nie idzie zmiana zachowania, są nic nie warte."
Celowo nie powiedziałam, kogo Ten wybrała by nikomu nie spojlerować, jakby co :D Ale ogólnie muszę powiedzieć, że bardzo długo i z niecierpliwością czekałam na ten tom. Niestety, trochę się na nim zawiodłam.
Po pierwsze, jak wspominałam w recenzji pierwszego tomu, nie podobał mi się wybór głównej bohaterki. I to bardzo się nie podobał. Jednak rozumiem, dlaczego autorka tak postąpiła i choć serduszko krwawi to cieszę się, że tak wyszło, bo dzięki temu jest więcej akcji.
Bohaterowie niewiele się zmienili. Ten może stała się trochę irytująca, ale jeszcze na granicy znośności. Killiam jak zwykle jest cudowny <3 Za to bardzo polubiłam Leviego. Męscy bohaterowie byli naprawdę ciekawi, za to żeńskie, prócz babci Ten, działały mi na nerwy.
Akcji jest tu stosunkowo mniej, niż w poprzedniej części. Tutaj bardziej skupiamy uwagę na poznanie krain, ich sposobie funkcjonowania i szkoleniach. Jasne nie obyło się od misji, zdradach i walach, ale w porównaniu z pierwszym tomem to nic.
Książkę czyta się naprawdę szybko i mimo zwolnionego tempa, chcemy i tak wiedzieć co będzie dalej. Styl jest przyjemny i ma dużo dialogów, co przyspiesza czytanie.
"Do zwycięstwa dąży się dzień po dniu."
Także jeżeli przeczytaliście Firstlife. Pierwsze życie to koniecznie musicie przeczytać kolejny tom. Tutaj kilka rzeczy się wyjaśnia, a zakończenie sprawia, że najchętniej od razu sięgnęlibyśmy po kolejny tom. Naprawdę bardzo dobra kontynuacja, jednak ciut gorsza od pierwszego tomu.
Tenley mnie w tej części pozytywnie zaskoczyła. Oczywiście mogliśmy poznać jej odwagę i charakter w poprzedniej części, jednak wydaję mi się, że w miarę upływu czasu dojrzała, a jej decyzje nie są podejmowane pod wpływem chwili. Nie można się dziwić, że momentami przeżywa chwilę załamania, postawiono na niej wszystkie karty i wszyscy oczekują od niej czegoś co pomoże Trójce. Dziewczynie nie było łatwo podjąć decyzje wybrania pomiędzy Trójką a Miriadą, a teraz musi się mierzyć z konsekwencjami swojego wyboru. Nie może być z Killianem, przez co nie tylko cierpi jej serce, ale również jest osądzona przez to, że próbuje pomagać jednemu z wrogów. Bardzo podobał mi się wątek z Killianem, gdyż tak naprawdę nie wiemy czy jest on po stronie Tanley czy Miriady, fabuła jest tak przemyślana, że nie możemy się zbytnio domyśleć co autorka ma jeszcze w zanadrzu. Książka jest bardzo ciekawa, a momentami wręcz zapiera dech w piersiach, nigdy bym nie pomyślała, że będę ją czytała z takim zaciekawieniem i na jednym wdechu. Autorka mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła bo nie sądziłam, że kolejny tom będzie aż tak dobry. Fabuła powieści jest przemyślana i przebiega w takim tempie jak powinna. Dzięki narracji pierwszoosobowej poznajemy świat Trójki oczami Tanley, razem z nią przeżywamy rozterki i to nie tylko te miłosne. Mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać na kolejny tom, gdyż drugi zostawił mi lekki niedosyt i już nie mogę się doczekać zakończenia tej serii i poznania wielkiego finału.
https://in-my-different-world.blogspot.com/2017/10/lifeblood-krew-zycia-gena-showalter.html
''Moje Pierwsze Życie dobiegło końca, ale Wieczne - dopiero się rozpoczyna.
Moje światło zaświeci...
Rozgoni cienie... każde życie będzie istotne...
Pora zrobić to, po co się urodziłam. Pora wstać i zalśnić.''
W świecie siedemnastoletniej Ten, przed osiągnięciem pełnoletności musisz zdecydować do jakiej frakcji chcesz należeć. Są dwie - Trójka i Miriada. Obie zaciekle walczą o duszę Niezwerbowanych. Na ich celownik trafia dziewczyna. Musiała przejść długą drogę, aby podjąć właściwą decyzję.
Dziewczyna zakończyła swoje Pierwsze Życie i rozpoczęła Wieczne. Wstępuje do Trójki. Jednak ten wybór skazuje jej związek z Killanem na niepowodzenie.
''Jeśli będę walczył u twego boku, doprowadzę do przegranej mojego królestwa. Jeśli będę walczył przeciwko tobie, stracę Cię.
Nie ma kompromisu.
Muszę dokonać wyboru.''
Ten pomimo wszystko ma nadzieję, że znajdą złoty środek na to, aby móc być razem. Jednak to nie jedyny problem młodej dziewczyny. Ten ma zostać Przewodnikiem, który ocali krainę Trójki przed Miriadą. Musi położyć kres walce jaka wystąpi pomiędzy obiema frakcjami, zmierzyć się z niechęcią trójkanów oraz rozpoznać, kto jest jej wrogiem, a kto przyjacielem.
Autorka w drugiej części wprowadza nas w kontynuacje wydarzeń, które zakończyły pierwszy tom. Przyznam, że po tak długiej przerwie, bo Fistlife czytałam w kwietniu () nie potrafiłam się odnaleźć w wydarzeniach. Jak dla mnie kilkumiesięczna przerwa, była dość długa. Autorka od pierwszej strony wrzuca nas w wir zdarzeń, by za chwilę przystopować. Opisuje nam krainę Trójkan, wprowadza w ich zasady. Powoli odkrywa wszystkie karty, by za chwilę narzucić akcji dynamikę. W fabułę wplotła tajemnicę i intrygi. Nie wiadomo komu ufać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Autorka momentami tak motała poszczególnymi postaciami, że trudno mi było rozpoznać ich intencje.
Główna bohaterka musi się zmierzyć z kolejnym niebezpieczeństwem, kolejny raz odczuje smak straty. Bardzo podobało mi się w Ten to, że pomimo wszystko ma swoje zdanie i wierzy w to, co robi. Nie pozwala nikomu narzucić swojej woli.
''Lifeblood. Krew życia'' to udana kontynuacja, bardzo ciekawa, wciągająca nas w swój świat. Autorka idealnie wykreowała krainę trójkan, a dzięki lekkiemu stylowi sprawiła, że książkę czytało się z przyjemnością. Zabrakło mi jednak postaci Archera i czegoś, co bardzo by mnie zaskoczyło. Pomimo tego, że ta historia mogłaby być ciut lepsza to nie żałuję, że sięgnęłam po nią. Będę oczekiwać na kontynuację.
Lifeblood. Krew życia to drugi tom fascynującej serii paranormal romance autorstwa amerykańskiej pisarki Geny Showalter. Autorka ponownie przenosi czytelników do intrygującego uniwersum, w którym ziemski żywot stanowi zaledwie próbę przed życiem wiecznym w jednym z dwóch światów walczących ze sobą o ludzkie dusze - mrocznej Miriadzie rządzonej przez Księcia Kruków lub słonecznej Trojce władanej przez Księcia Gołębi.
Trwająca od wieków wojna pomiędzy Miriadą i Trojką zbliża się do decydującej fazy. Tenley „Ten” Lockwood – wyjątkowa nastolatka, której ukryta moc może przesądzić o wynikach starcia między dwoma krainami – doświadcza Pierwszej Śmierci i decyduje się na sprzymierzenie z Trojką. Bohaterka rozpoczyna intensywne szkolenie, by stać się Przewodnikiem – potężną istotą absorbującą i przekazującą życiodajne światło obywatelom sfery. Na barki nastolatki spada ogromna odpowiedzialność, jeśli zawiedzie Trojkę czeka upadek. Walki między sferami przybierają na intensywności i stają się coraz brutalniejsze, krew życia próbujących zniszczyć dziewczynę Miriadczyków i chroniących ją Trojkan zaczyna płynąć wartkim strumieniem…
Czy młodziutka bohaterka udźwignie presję i odnajdzie w sobie siłę, by pokonać wszystkie przeciwności stojące na jej drodze? Czy da radę ochronić najbliższe jej osoby oraz chłopca, który na każdym kroku ryzykuje dla niej życie?
Lifeblood. Krew życia to tytuł, który powinien przypaść do gustu miłośnikom dobrze napisanych, intrygujących romansów paranormalnych. Wartka, przepełniona intrygami i zwrotami akcji fabuła, dobrze wykreowani bohaterowie, ciekawa kreacja świata przedstawionego są niepodważalnymi atutami tej książki. Polubiłam stworzone przez Showalter postacie i z zaangażowaniem śledziłam ich przygody w pogrążonym w wojnie świecie Wiecznego Życia, o którym dowiadujemy się w tym tomie naprawdę dużo. Światy, które pisarka w pierwszym tomie próbowała ukazać w sposób neutralny nabierają w tej części charakterystycznych rysów i zostają jednoznacznie sklasyfikowane jako krainy, w których królują opozycyjne wartości dobra i zła.
Jeżeli ulegliście urokowi Pierwszego życia to kontynuacja bez wątpienia powinna stać się dla Was lekturą obowiązkową. Książki z serii Everlife polecam również miłośnikom romansów paranormalnych, a także wszystkim fanom prozy Geny Showalter (ta pisarka doskonale wie, jak tworzyć niesamowite, wciągające fabuły). Ja podczas lektury obu powieści wspaniale spędziłam czas.
Po osiągnięciu pełnoletności należy wybrać krainę, w której będzie się żyć po pierwszej śmierci. Tenley jest od urodzenia naznaczona i każda strona o nią walczy. Dziewczyna nawet jest zamknięta w specjalnym ośrodku , gdzie jest poddawana torturom. Trojka czy Miriada, ciemność czy światło? Dziewczyna wybiera, chociaż jej ukochany stoi po drugiej stronie barykady. Zaciekła walka, krwawe sceny bitwy. Tenley jest rozdarta między chłopakiem a swoją krainą. Razem postanawiają zawalczyć o pokój, o wolność i miłość. Historia o miłości, oddaniu, przywiązaniu i przyjaźni. Nawiązanie do odwiecznej walki dobra ze złem. Opowieść fantasy, która pozwala uciec od codziennych problemów. Polecam fanom gatunku.
Druga część serii Everlife stanowczo lepsza niż pierwsza ! Akcja nabiera tempa a bohaterka nie jest już tak denerwująco niezdecydowana i skupiona na sobie. Czytało się przyjemnie i tak jak po części pierwszej czułam niesmak tak po drugiej czuję niedosyt. Czekam na część trzecią.
Pierwsze Życie Ten Lockwood skończyło się dość gwałtownie. Na szczęście zdążyła sprzymierzyć się z Trojką, więc zamiast trafić do Wielu Końców zaczyna szkolenie w swojej krainie. Nie wszystko jednak układa się tak, jak to sobie wymarzyła. Niechęć ze strony Trojkan, podejrzenia i nienawistne spojrzenia to teraz jej codzienność. Do tego dochodzi wielka odpowiedzialność i presja ze strony środowiska. A wśród tego wszystkiego kryje się młoda, zakochana dziewczyna. Cierpiąca z powodu tego, że nie może być ze swoim chłopakiem, mimo iż bardzo tego pragnie. Wszystko to razem sprawia, że Ten jest coraz ciężej. Poradzi sobie z tym, czy załamie się pod wpływem tego wszystkiego co na nią niespodziewanie spadło?
Całość recenzji dostępna pod adresem: http://zapach-ksiazek.pl/lifeblood-krew-zycia/
Jeśli myślisz, że najciekawsza część Twojego istnienia to ten moment od narodzin do śmierci, mylisz się. Najciekawsze dzieje się dopiero później! Oczywiście, jeśli mądrze wybierzesz dalszą drogę. Przynajmniej takie założenie niesie Lifeblood.
Tak jak poprzednia część mi się spodobała, zaciekawiła i czekałam na drugą, by poznać dalsze losy bohaterki, tak kontynuacja powaliła mnie zupełnie.
Trzeba przyznać, że porównywanie do serii Niezgodnej (którego nie mogłam wyprzeć wcześniej) teraz zupełnie uleciało mi z głowy. Doceniam świat przedstawiony, bo autorka poświęciła mu naprawdę sporo uwagi. Szczegóły, które gdzieś w porywach pojawiły się w Firstlife, zostały rozwinięte i wyczerpane (choć oczywiście nie wszystkie). Pojawia się też wiele elementów, których nie dane nam było poznać w pierwszej części, a wyobraźnia autorki daje niezły popis, wpasowując coraz to nowe, ciekawsze niuanse do społeczności Trojki i Miriady. Bardzo podoba mi się zamiana, choć nie przypadły mi do gustu procesy.
Poznajemy też nowych bohaterów. Nie jest ich absurdalnie dużo, wprowadzeni są naturalnie i w taki sposób, że ani przez chwilę nie czułam się pogubiona w zrozumieniu kto kim jest.
I jeszcze jedno, na co akurat ja zwróciłam uwagę: tu, w Lifeblood, na szczęście nie ma aż tyle krwi i flaków, co wcześniej, jednak gdyby to był film, znalazłoby się i tak wiele momentów, w których zamykałabym oczy ?
Autorka nie zapomniała nadać życiowego charakteru tej całej fikcji, bo główna bohaterka często dostaje po łapach. Tenley wierzy, że pokona wszystkie przeszkody i wszystko naprawi, dokona cudów, ale życie szybko prostuje jej naiwne zapędy. To mi się bardzo podobało, bo czułam się bliżej tego świata o którym czytam. Jak coś się może zagmatwać, to się gmatwa. I całe szczęście, bo w życiu nic nie jest piękne i idealne. A do tego takie zakrętasy dodają historii smaczku i pikanterii. Co oczywiście trzyma czytelnika w napięciu aż do ostatniej strony i nigdy nie wiadomo, co jeszcze się przydarzy.
Chyba specjalnie dla mnie jest też wreszcie wątek romantyczny, który przywołuje gęsią skórkę na rękach. Z zapartym tchem śledziłam sercowe rozterki bohaterów. Nie tylko Tenley, bo jak się okazuje, miłość potrafi wleźć z butami wszędzie i nagmatwać tam, gdzie niekoniecznie jest to mile widziane.
Killian jest typowym czarnym charakterem. Oszukuje, kłamie, dba o własny interes. Ale… o rety, uwielbiam tę postać! W pierwszej części moim faworytem zdecydowanie był Archer. Dobry, mądry, troskliwy chłopak. Killiana nie znosiłam. Ale to się zmieniło. Jest świetny, a cokolwiek robi (czy to złego, czy dobrego), jest dla mnie równie wielką zagadką co dla Ten. Tak samo jako ona nie rozumiem jego zagrywek i to jest piękne, bo z ciekawości nie jestem w stanie odłożyć tej książki dłużej niż na chwilę.
Zdecydowanie polecam!
Wybory towarzyszą nam każdego dnia. Niektóre są nieistotne i błahe, inne wystawiają nas na ciężką próbę. A czasem… możemy wybrać tylko mniejsze zło. Jedno jest pewne, niezależnie od podjętych decyzji, wszystko będzie miało swoje konsekwencje.
Lifeblood. Krew Życia to bezpośrednia kontynuacja pierwszego tomu Firstlife. Porzućcie nadzieję wszyscy, którzy nie chcecie trzymać się porządku narzuconego przez autorkę. Tak się nie da. Pierwszy tom kończy się dokładnie w kulminacyjnym momencie, kiedy Ten, główna bohaterka, podejmuje kluczową decyzję o przynależności do jednej ze zwalczających się frakcji. Tuż potem rozpoczyna się fabuła Lifeblood. Ten, oszołomiona skutkami własnego wyboru, od razu zostaje rzucona w wir walki. Ale to nie koniec trudnych decyzji. Teraz od jej postępowania zależeć będzie los dwóch światów. Czy podąży za głosem rozumu, a może… posłucha serca?
Pierwsza część tego cyklu zaskoczyłam mnie oryginalnym pomysłem. Tym razem niestety nie było tego efektu. Szczegółowe opisy świata, nowe funkcje społeczne i pozycje, zamiast intrygować… nudziły mnie. Tych wszystkich dziwnych pojęć było za dużo i w pewnym momencie przestałam zwracać na nie uwagę. Ciekawe były za to wszystkie sprawy związane z wchodzeniem „w skorupę” i nowy poziom komunikacji, które osiągnęła bohaterka.
Sama historia rozwijała się w nierównym tempie, sceny akcji i przygody przeplatały opisy jedzenia, czy przebierania się. Ten zabieg pozwala nam lepiej poznać ten dziwny świat, ale z drugiej strony sprawia, że historia rozwija się „zrywami”.
Na początku miałam również negatywne nastawienie do wątku miłosnego. Nie porywał mnie, wydawał się sztuczny, trochę zbyt wydumany… Ostatecznie jednak okazał się ciekawym zwrotem akcji, a jego rozwinięcie poszło w innym, niż oczekiwałam, kierunku.
Tak samo, jak w poprzedniej części, również w tej pojawiają się też „raporty” wysyłane między bohaterami. W pewnych aspektach sprawiają, że zaczynamy wątpić w pobudki, które kierują postaciami. Warto zaznaczyć, że jest to jedyny moment, kiedy możemy spojrzeć na historię „z drugiej strony”, ponieważ nie ma typowego podziału na dwóch narratorów, a opowieść w pozostałym zakresie prezentowana jest wyłącznie z perspektywy Ten.
Ostatecznie mam mieszane uczucia względem Lifeblood. Chyba jednym z podstawowych problemów osób czytających kontynuację jest spory czas między wydaniem pierwszej, a drugiej części. Przez to książka na samym początku wydaje się zagmatwana i niejasna. Wyraźnie widać też pewne braki emocjonalne. Akcja, akcją, ale same pobudki bohaterów nie przemawiają do czytelnika. Dodatkowo cała masa nowych postaci sprawia, że nie tak łatwo wczuć się w ich sytuacje i przejąć losem. Z drugiej strony nie można narzekać na kreacje świata. Wariacja rzeczywistości zaproponowana przez autorkę jest nowatorska i pomysłowa. Do tego bardzo dużo akcji oraz scen walki to coś, co przypadnie do gustu miłośnikom przygody. W porównaniu z poprzednią częścią, tym razem dużym plusem jest nieurwanie fabuły w połowie. Wiemy, że będzie trzecia część, to da się wyczuć, ale scena nie urywa się w środku walki. I właśnie dlatego Lifeblood to dla mnie nie koniec tej opowieści. Chętnie dowiem się, dokąd następnym razem zaprowadzi nas ta szalona przygoda!
Żyje się tylko raz? Nie w tym świecie, tutaj prawdziwe życie zaczyna się dopiero po śmierci. Jesteś pełnoletni? A więc pora zdecydować, czy będziesz wyznawać...
Władcy Podziemi jeszcze nie odeszli w zaświaty. Nadal tułają się wśród zwykłych śmiertelników, szukając szczęścia. Ich szansą na wybawienie może być tylko...
Przeczytane:2019-03-10,
kochajacaksiazki.blogspot.com
Po rewelacyjnej pierwszej części, nadszedł czas na kontynuację (z którymi to różnie bywa). Nowy świat wykreowany przez Genę Showalter zaintrygował mnie do tego stopnia, że musiałam sięgnąć po kolejny tom. Co prawda, miałam pewne obawy, czy autorka zachwyci mnie po raz drugi, nie mniej jednak muszę przyznać, że „Lifeblood. Krew życia” jest bardzo dobrą kontynuacją.
Tenley żyje w świecie, w którym trzeba zdecydować, czy po śmierci przyłączyć się do stronnictwa Trojki, czy do Miriady. Wybiera Trojkę i od razu wyrusza na pierwszą misję. Tym trudniejszą, że właśnie trwa wojna, na której nie bierze się jeńców. Każde ze stronnictw chce niepodzielnie panować nad światem, nie ma mowy o kompromisie. Obdarzona niezwykłymi umiejętnościami Tenley jest cennym nabytkiem dla Trojki, ale śmiertelnym zagrożeniem dla Miriady. Gdy wydaje się, że jej misja zakończy się powodzeniem, Tenley staje przed najtrudniejszym wyborem – jeżeli wykona zadanie, zniszczy człowieka, który może dać jej szczęście.
Po raz kolejny autorka przedstawia nam ciekawą fabułę, której akcja toczy się w dość mozolnym tempie. Pomimo tego, że pani Showalter potrafiła mnie momentami zaskoczyć, to jednak to wszystko działo się zbyt wolno jak dla mnie.
Autorka utrzymała w drugiej części ten niesamowity klimat, jaki wyczuwalny był w poprzedniej części. Wojna to wojna. Brak tu jakiejkolwiek wyidealizowanej i przerysowanej wizji konfliktu. Gena Showalter po raz kolejny szokuje, ale jednocześnie zachwyca mnie brutalnością. Pomimo tego, że pojawia się w tej części wątek romantyczny, to jednak autorka nie wpycha go na pierwszy plan. Wręcz przeciwnie – traktuje go jako zwykły dodatek.
Główna bohaterka jak to często bywa, przechodzi wewnętrzną przemianę. Staje się bardziej dojrzała w swym zachowaniu, przez co nie irytowała mnie w aż tak dużym stopniu, co w poprzedniej części. Brakowało mi w tym tomie trochę Archera, choć Killian był jak dla mnie całkiem niezłym pocieszeniem. Autorka wprowadza do fabuły nowych, ciekawych bohaterów, ale też … żegna się z niektórymi.
Znowu biję pokłony przed grafikiem, który zrealizował tą okładkę, która zachwyca (przynajmniej mnie).
Pomimo dużej niepewności, z ulgą mogę stwierdzić, że „Lifeblood” jest naprawdę świetną kontynuacją. Ma nieco bardziej dynamiczną akcję, choć wciąż zbyt wolną. Ale kto wie? Może w trzeciej autorka mnie jeszcze zaskoczy?
Tym wszystkim, którym spodobało się „Firstlife” mogę ze spokojnym sumieniem polecić kolejny tom. A jeśli jeszcze nie mieliście do czynienia z tą serią, to nie zwlekajcie ani chwili! Naprawdę warto!
Moja ocena: 8/10