W tym świecie umierasz po to, by zyskać nieśmiertelność
Siedemnastoletnia Ten Lockwood wybrała po śmierci życie w świecie rządzonym przez Trojkę – samozwańczych strażników sprawiedliwości i równości. Jej ugrupowanie od lat toczy wojnę z Miriadą, mroczną krainą, w której emocje zawsze biorą górę nad logiką. Kiedy Ten poznaje Killiana, stronnika Miriady, powinna potraktować go jak wroga, odczuć pielęgnowaną od pokoleń nienawiść. Jednak miłość okazuje się silniejsza. Młodzi postanawiają połączyć siły, położyć kres wojnie i zjednoczyć obie krainy. Czeka ich droga pełna mroku i bólu, ale wiara, że odnajdą radość i światło, dodaje im sił.
Ostatnia część trylogii bestsellerowej autorki powieści dla młodzieży.
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2018-07-20
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 464
Tytuł oryginału: Everlife
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Zacznę może standardowo od okładki, która po raz kolejny jest rewelacyjna. Cała trylogia zwraca szczególną uwagę szatą graficzną, ponieważ w ciekawy sposób prezentuje nam dwa światy Trojkę i Miriadę. I ten sposób przedstawienia sam w sobie jest świetny. Już się cieszę na samą myśl, jak pięknie będzie się ta seria prezentować w mojej biblioteczce. Z tymi grzbietami - minimalistycznymi, a jednak czarującymi. Tak, potrafię się zachwycać zwykłą okładką, to co będzie z treścią? O tym już za moment.
Wspomnę jeszcze, że lektura nie posiada skrzydełek, jak wszystkie pozycje wydane od HarperCollins.
Czcionka jest duża, dzięki czemu szybko się czyta, ułatwia to również zachowany odstęp między wersami oraz marginesy. Brak literówek ani innych błędów w tekście. Jestem zadowolona. BARDZO!
Z kolei przechodząc do pióra autorki... Nie wiedziałam, że tak się za nim stęskniłam! I co gorsza pożerałam książkę w szaleńczo szybkim tempie, a z drugiej strony chciałam sobie ją powoli dawkować, by nie połknąć na raz. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jakie to było trudne... Pisarka posługuje się lekkim, przyjemnym piórem, które jest w stanie zaczarować czytelnika i pozwolić mu wejść do wymyślonego przez siebie świata. Zaskakuje nas nie raz i nie dwa, robiąc to z niebywałą lekkością, której nikt się nie spodziewał. Już na samym początku, po kilku pierwszych stronach dosłownie przepadłam. Wiem, że moje zdanie na początku czytania tej serii nie było aż tak dobre, teraz jednak wiem, że warto było czytać do samego końca. Już teraz chciałabym polecić Wam tę serię, ale i ostatni tom. Pozwoli Wam odetchnąć od rzeczywistości i przeniesie do świata walki dobra ze złem, światła z ciemnością, Miriady i Trojki...
Ten i Killian - dwójka głównych bohaterów, którzy niejednokrotnie przyprawiają nas o zawał serca. Tym razem trzymałam za nich kciuki bardzo mocno. Chciałam dla nich jak najlepiej. Chciałam, by spełniły się ich cele, ale los jak zwykle chciał inaczej. Sporo muszą przejść i nie zawsze będzie ładnie, kolorowo...
Gdyby nie elementy fantastyczne takie jak Sień, Więź, Światło i Cienie, można by rzec, że bohaterowie są bardzo realistyczni, podobni do nas. Borykają się z nieco innymi problemami, których my nie potrafilibyśmy rozwiązać, ale odczuwają te same emocje co my. I to nas łączy z Ten, Killiane, Archerem, Dior i tak dalej...
Tym razem przyznam, że zostałam zaskoczona, bo i ten element podobał mi się, bo zapałałam do tej dójki ogromną sympatią i już za nimi tęsknie, bo wiem, że to koniec.
Tak bardzo pragnę powiedzieć Wam o emocjach, które mi towarzyszyły podczas czytania Everlife. Dosłownie... czułam się jak tykająca bomba, którą się dotknie i eksploduje. Autorka obudziła we mnie wszystkie emocje, które odczuwałam wraz z bohaterami i to było cudowne! Przestało się liczyć tu i teraz, wszystkie problemu uciekły ode mnie i została sama z uczuciami jako czytelnik oraz z uczuciami Killiana i Ten. Uważam, że tym razem Gena spisała się na medal, bowiem pozwoliła mi, jako czytelnikowi czuć wszystkie uczucia, jakie odczuwali bohaterowie i to od samego początku! Pobudzała moją ciekawość na tyle, że ciężko było się oderwać (co zresztą wspominałam w tej recenzji, ale i na na fp bloga). Sięgając po Everlife emocje sięgają zenitu. Będziecie się czuć jak na rollercoasterze. Serio.
Z ręką na sercu przyznam się, że jestem zafascynowana tak, jak po pierwszym tomie Dworu p.Maas. Akcja gnała przed siebie, non stop zostawaliśmy zaskakiwani obrotem spraw, tajemnicami, które wychodzą na jaw, czy spiskami, których nie zauważaliśmy... Intryg tu nie mało, zresztą sarkazmu również nie brakuje. Nie raz ta lektura sprawi, że się uśmiechniecie, czy też zasmucicie. I to jest ważne.
Może nie mówi wprost o wartościach, jakimi w życiu kierować się powinniśmy, ale gdy zaczniemy czytać między wierszami uświadomimy sobie na przykładzie Ten, Killiana, ale i pozostałych postaci, że przyjaźń, zaufanie, szacunek czy miłość są ważne w życiu. I zawsze musimy dawać z siebie dwieście procent, ale zostawać sobą, nie być kimś innym. Tylko trzeba umieć to wszystko wyczytać między wierszami i wtedy lektura ta stanie się dla Was naprawdę rewelacyjną i taką, która na długo zagości w waszych głowach. Reasumując stwierdzam, że ta trylogia warta jest uwagi, waszego czasu. Może nie każdy tom jest doskonały, ale z pewnością odciągnie Was od rzeczywistości, jaka was otacza. Przeniesie was do świata, gdzie są inne zmartwienia i nie są to wasze, a bohaterów, o których czytacie. Styl, jakim posługuje się pisarka jest na tyle przyjemny i lekki, że nie mamy problemów z czytaniem, a wręcz płyniemy przez nią zdecydowanie zbyt szybko. Ja osobiście uważam, że jest to jedna z tych lektur, o których warto pamiętać. Mimo, iż jest to fantastyka. Ale posiada i wartości, o których nie mówi się wprost, ale jednak oraz odczuwamy wszystko to, co czują bohaterowie. Jak dla mnie są to dwie najważniejsze rzeczy, które w książce powinny być. Może nie ma totalnej fascynacji, ale ciekawość była na wysokim poziomie, naprawdę.
Polecam tę serię każdemu z osobna. Myślę, że gdy tylko sięgniecie to nie pożałujecie. Ja nie żałuję. Ja chciałabym więcej!
Ten postanawia stawić czoło obydwu krainom. Wierze, że potrafi zakończyć walkę, trwającą wiele wieków. Ma jej w tym pomóc Killian, które powinien być jej wrogiem, a okazuje się miłością jej życia. Tylko czy rzeczywiście jej przypuszczenia okażą się słuszne? Ile ludzi będzie musiało zginąć, by się o tym przekonać? Czy krainy mają szansę dojść wreszcie do porozumienia? Czy uczucia wygrają?
Długo, a nawet bardzo długo czekałam na ten tom. Wreszcie doczekałam się wielkiego finału. Tylko czy był taki dobry? Jeżeli czytaliście moje recenzje poprzednich tomów, to wiecie, że pierwszy mnie zachwycił, drugi już troszkę mniej, a ten raczej utrzymał poziom drugiego. Jednak wszystko po kolei, zaraz opowiem Wam więcej. Od razu wspomnę, jeżeli macie w planach tą trylogię, to czytajcie jeden tom po drugim, ponieważ mając przerwę między drugim, a trzecim tomem wiele rzeczy pozapominałam i na początku ciężko było mi się wgryźć w powieść.
Więc tak, wiele o fabule zdradzić nie mogę, bo to już ostatni tom, więc w skrócie Ten robi wszystko by dowieść swoim podejrzeniom, wierzy, że jej miłość do Killiana pomoże im połączyć te dwie krainy. Jednak nie wszystko idzie po myśli kochanków. Zaczyna się walka, ucieczki i czas trudnych decyzji.
Bohaterowie za wiele się nie zmienili od poprzedniej części, poza jednym bohaterem, ale nie będę zdradzać którym. Ten ma swój plan, który chce spełnić. Zrobi wszystko, by przyjaciele i rodzina byli bezpieczni. Nie zwala brudnej roboty na kogoś, tylko pierwsza rusza na rzeź. Killiana polubiłam od pierwszego tomu i to się nie zmieniło nadal go uwielbiam, choć w tym tomie zrobił kilka rzeczy, które średnio mi się spodobały, ale cóż, jakoś mu wybaczę. Pojawiają się też starzy bohaterowie, których znamy z poprzednich tomów, ale i też jej kilka nowych jak Krakers, którego uwielbiam! Najlepsza postać w tej książce!
Co jeszcze mogę o tej powieści powiedzieć... Szczerze mówiąc, to ten tom czytało mi się najciężej. Nie mogłam się w niego wgryźć, coś mi ciągle nie pasowało i niesamowicie mi się dłużyła. Nie wiem nawet dlaczego, ponieważ jest tu naprawdę dużo akcji, ciągle coś się dzieje, co chwile mamy jakieś zwroty akcji i zakończenie, które w pewnym momencie nie zapowiada się dobrze.
Dlatego podsumowując, jeżeli już zaczęliście tą historię to koniecznie sięgnijcie po finał. Może nie powali Was na kolana, ale z pewnością usatysfakcjonuje. Będziecie zadowoleni z tego jak autorka poprowadziła akcję.
Po osiągnięciu pełnoletności należy wybrać krainę, w której będzie się żyć po pierwszej śmierci. Tenley jest od urodzenia naznaczona i każda strona o nią walczy. Dziewczyna nawet jest zamknięta w specjalnym ośrodku , gdzie jest poddawana torturom. Trojka czy Miriada, ciemność czy światło? Dziewczyna wybiera, chociaż jej ukochany stoi po drugiej stronie barykady. Zaciekła walka, krwawe sceny bitwy. Tenley jest rozdarta między chłopakiem a swoją krainą. Razem postanawiają zawalczyć o pokój, o wolność i miłość. Historia o miłości, oddaniu, przywiązaniu i przyjaźni. Nawiązanie do odwiecznej walki dobra ze złem. Opowieść fantasy, która pozwala uciec od codziennych problemów. Polecam fanom gatunku.
„Everlife. Wieczne życie” jest długo wyczekiwaną przeze mnie, ostatnią częścią trylogii fantasy autorstwa Geny Showalter. Seria opisująca przygody siedemnastoletniej Ten Lockwood – buntowniczki, która nosi w sobie moc mogącą wpłynąć na losy toczącej się w świecie Drugiego Życia wojny między miłującą światło Trojką i pogrążoną w mroku Miriadą – zafascynowała mnie od pierwszego tomu. Amerykańska pisarka wykreowała interesujący świat przedstawiony, w którym śmierć na Ziemi nie wiąże się z poczuciem niepewności i strachem, stanowi natomiast moment przejścia do jednej z dwóch krain, w których dusza kontynuuje swe istnienie. Ciekawym rozwiązaniem fabularnym było to, że to nie czyny decydują o tym, dokąd trafi duch po śmierci, a zawarty za życia człowieka kontrakt z jednym z dwóch ugrupowań. O ile w pierwszym tomie czytelnik mógł mieć wątpliwości co do charakteru Trojki i Miriady, to drugi i trzeci dość jednoznacznie dzielą te światy na dobry i zły, choć w obrębie każdego znajdą się oczywiście jednostki, których zachowanie wybiega poza normy. W końcu nic nie jest od końca tylko białe lub czarne – a już zwłaszcza, jeśli bierzemy pod uwagę ludzki charakter.
Główny wątek serii koncentruje się na toczonym od stuleci konflikcie pomiędzy Trojką i Miriadą, w którym stawką są ludzkie dusze. Ważny jest również wątek romantyczny, który napędza całą akcję. Fabuła trzeciego tomu rozpoczyna się bezpośrednio po wydarzeniach, do których doszło w finale „Lifeblood. Krwi życia”. Trojka znajduje się w bardzo ciężkiej sytuacji po kolejnym z ataków Miriady. Dalsze losy krainy spoczywają w rękach głównej bohaterki, której Król Gołębi daje niezwykły przywilej wybrania do wskrzeszenia jednego z poległych duchów. Wszyscy liczą na to, że dziewczyna wskaże silnego Generała, który poprowadzi ich do boju, Ten ma jednak całkiem inny plan. Zakochana nastolatka daje porwać się emocjom i podejmuje decyzje, które mogą doprowadzić do upadku Trojki, a ją samą wpędzić w szpony szaleństwa. Czy Ten uda się doprowadzić do zawarcia trwałego pokoju między krainami nim ulegnie narastającym w jej duszy cieniom? By poznać odpowiedź na to pytanie, zachęcam do lektury finałowego tomu trylogii „Everlife”.
„Everlife. Wieczne życie” okazało się ciekawym zakończeniem serii, w którym bardzo wyraźnie widać biblijno-chrześcijańskie inspiracje autorki – mam wrażenie, że szczególnie w tej części zostały one wyeksponowane. Pojawia się w powieści wiele elementów inspirowanych biblijnymi historiami, da się wyłapać wiele odwołań zwłaszcza do postaci Jezusa i głoszonych przez niego nauk. Bardzo podoba mi się fakt, że Showalter bardzo subtelnie wplotła wątki biblijne w fabułę swego utworu, nie epatowała nimi, nie wykorzystywała ich do natrętnego moralizowania, co mogłoby odpychać czytelników. Naprawdę doceniam pomysłowość pisarki i sposób wykorzystania motywów religijnych w powieści fantastycznej skierowanej do nastolatków. „Everlife. Wieczne życie” okazało się nie tylko bardzo dobrym, młodzieżowym czytadłem, ale również wypełnioną symboliką opowieścią o sile miłości, poświęceniu, wybaczaniu i miłosierdziu.
Podsumowując, trzeci tom serii „Everlife” to powieść fantastyczna z dominującym wątkiem romantycznym, który napędza całą fabułę i ma ogromny wpływ na decyzje oraz zachowanie głównych bohaterów. Pod względem budowy to raczej typowy romans paranormalny skierowany przede wszystkim do starszych nastolatków, w którym pojawiają się charakterystyczne dla tego gatunku motywy. Pisarka tworząc serię – a zwłaszcza ostatni tom – mocno inspirowała się wątkami biblijnymi, które bardzo fajnie zostały wplecione w fabułę. Cała seria przypadła mi do gustu. Choć już dawno nie jestem nastolatką, lektura poszczególnych tomów dostarczyła mi niemałej przyjemności.
Zombi istnieją naprawdę. Pogódźcie się z tym. Jestem coraz silniejsza, coraz więcej umiem. Mogę samą myślą sprawić, że z każdego zombi zostanie garść...
Tenley żyje w świecie, w którym trzeba zdecydować, czy po śmierci przyłączyć się do stronnictwa Trojki, czy do Miriady. Wybiera Trojkę i od razu...
Przeczytane:2018-09-24,
A przede wszystkim najważniejszy jest dla mnie pokój na świecie. To hasło reklamowe stanowi chyba najpopularniejszą parodię wyborów miss świata. Czy gdzieś jeszcze jest równie popularne? Owszem... w młodzieżowej fantastyce!
Trwa wielka wojna. Troja i Miriada każdego dnia każą swoim ludziom walczyć na śmierć i życie. Tymczasem Ten, dziewczyna, która ma zadecydować o losach obu krain, postanawia przełamać ten schemat. I to nie tylko związkiem z przedstawicielem przeciwnej frakcji. Oni idą o krok (a nawet całe tysięcy kroków) dalej. Postanawiają zrobić wszystko by... wprowadzić pokój.
O tym tomie można powiedzieć mniej więcej to samo, co o poprzednich. I już w tym zdaniu widać pewien problem tej serii. Premiera pierwszego tomu miała miejsce lata temu. W tym roku ukazała się ostatnia, finalna część. I szczerze mówiąc... naprawdę niewiele pamiętałam. Owszem z czasem wszystko wróciło w mojej głowie na swojej miejsce, jednak autorka nie szczególnie mi w tym pomagała. Zamiast zrobić małe powtórzenie z wcześniejszych tomów, od razu wrzuca czytelnika w bezpośrednią kontynuację wcześniejszych przygód. I jakoś trzeba było sobie radzić.
Tak samo, jak i wcześniej, i tym razem książka zaczyna się od zbioru wiadomości „mailowych” między osobami, które ponownie chcą uchwycić główną bohaterkę. Najzabawniejszy jest ton tej komunikacji. Niezależnie od szczebla każdy pisze, jakby był dorastającym nastolatkiem.
Mam też pewien problem z opisanym światem. Sam pomysł był naprawdę ciekawy, jednak bardzo mocno oparty na schematach. W pierwszym tomie mnie zachwycił, w drugim przyzwyczaił do siebie, a w trzecim... nie zaoferował nic nowego. Nieustająco działa zasada dwójki, to jest, że każdy spór prowadzi ostatecznie do powstania dwóch obozów. W tym zakresie nic się nie zmienia. Mamy dwa stronnictwa, które zaciekle, ale też często siłą rozpędu, zacięcie się zwalczają.
Ciąg dalszy na: