Tytuł tej książki wziął się z ogrodu, w którym przed laty wyrósł krzew tamaryszku. Wyrósł piękny, o mocnych czterech gałęziach. Teraz, jesienią i zimą krzew dzielnie przyjmuje na siebie lodowate zawieruchy i ciężkie śniegi, lekko uginając gałęzie i wspierając jedne o drugie. Ale wiosną i latem, znów smukły i zielony, zakwita fioletowo, koronką drobnych kwiatów. Przyciąga motyle, mruczące trzmiele, osy, a mieszkające obok w budce sikorki składają mu przelotne wizyty.
Bohaterkami tej powieści są cztery przyjaciółki - takie od zawsze, od szkoły po ukończone różne studia. Dojrzałe, odważne, bliskie sobie i piękne. Podnoszą się wzajemnie, gdy życie da im popalić, lub gdy potykają się na nierównych ścieżkach losu, zawsze lojalne i niezawodne, zakwitają radością, spotykając szczęście lub dostrzegając je u innych. Są różne, jak różne jest ich miejsce w życiu i jak różne są ich zawody, ale zawsze wspierają się jak gałęzie krzewu tamaryszku i zawsze mogą wzajemnie na siebie liczyć...
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2015-04-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 560
Krzew tamaryszku - roślina ozdobna, dekoracyjna, odporna na skrajne warunki środowiskowe: wytrzymała na silne porywy wiatru, mroźne zawieruchy czy ciężkie śniegi, a na czas wiosenno-letniej aury, gotowa znów ozdabiać ogród fioletową barwą drobnych kwiatów, przyciągając przy tym okoliczne owady. To właśnie ten krzew stał się inspiracją do stworzenia historii o czterech różnych kobietach i łączącej ich niezwykłej przyjaźni, która niczym mocne gałęzie tamaryszku, przyjmuje dzielnie na siebie życiowe nawałnice i burze. Maria, zwana Myszką, niespełniona malarka, od lat żyjąca w cieniu wybitnego męża - profesora, która w trosce o własne małżeństwo, zmuszona jest porzucić artystyczną pasję. Barbara - pielęgniarka z powołania, dzielna i uśmiechnięta, stojąca na straży rodzinnego ogniska, zawsze gotowa zająć się nieokiełznanym wnukiem. Jaśka - zdystansowana pani inżynier, realizująca się zawodowo w dalekiej Szwecji. I w końcu Iwona - charyzmatyczna aktorka, dawna teatralna gwiazda, której blask zdążył już dawno przygasnąć. Cztery różne kobiety, cztery odmienne historie. Przyjaciółki od serca, z własnymi problemami i niespełnionymi marzeniami. Kobiety dojrzałe, często boleśnie doświadczane przez okrutny los, ale zawsze dzielne i uśmiechnięte, gotowe podnosić drugą przy bolesnym upadku. W końcu radosne, swojskie babki, które w obliczu życiowych niepowodzeń, z godną pozazdroszczenia pasją, potrafią cieszyć się życiem, ot tak, po prostu. ,,Kwitnący krzew tamaryszku" to klimatyczna powieść obyczajowa, w której autorka, na przykładzie czterech kobiet, podkreśla niezwykłą rolę przyjaźni w życiu każdego człowieka. To właśnie przyjaźń w tej historii stawiana jest na piedestale, to ona ma decydujący głos w całej opowieści, momentami przodując nawet nad niezwykłym przecież gorącym uczuciem miłości. Autorka przybliża nam sylwetki czterech kobiet, czterech odmiennych osobowości, które tak różne, idealnie się przecież uzupełniają. Na kartach powieści poznamy historię każdej z nich, choć główny głos autorka oddała Myszce i to jej losy czytelnik przede wszystkim będzie poznawał. Maria znajduje się na życiowym zakręcie. Zawsze w pełni oddana władzy męża, posłuszna jego apodyktycznym wyborom, w końcu zostaje porzucona. Bezdusznie zdradzona. Wymieniona na nowy, młodszy model. Kobieta decyduje się osiąść w majątku odziedziczonym po zmarłej ciotce, znajdującym się w małej urokliwej wiosce. To właśnie tu, w spokojnej Garbatce, w domu Myszki, stykają się losy wielu ludzi, którzy niczym pszczoły przyciągane przez tytułowy krzew tamaryszku, składają przelotne wizyty. Przy aromacie kawy i smacznym placku z wiśnią rozwiązywane są problemy, zawierane są nowe przyjaźnie, w końcu poruszane są zastygłe serca, oddające się ponownie miłosnym trelom. "Kwitnący krzew tamaryszku" to ciepła, podejmująca wiele ważnych społecznie tematów książka, w której przybliżona jest nie tylko sylwetka kobiety zdradzonej, gotowej do walki o własne szczęście, ale przedstawiony jest również rys psychologiczny osoby uzależnionej od alkoholu czy hazardu, a nawet podjęty jest temat sieroctwa i biedy. Książka utrzymana w rodzinnej, niemal sielankowej aurze, rozgrzewa serca, momentami zadziwiając czytelnika swoją bajkowością. Za dużo tu bowiem szczęśliwych zbiegów okoliczności czy przystojnych mężczyzn - kawalerów i wdowców, mężnie oczekujących na własne szczęście. Powieść, choć momentami nieco naiwna, czasem i trochę przesłodzona, dla mnie okazała się być dobrze napisaną, rozgrzewającą serca powieścią obyczajową, uprzyjemniającą leniwy weekend. I o to w literaturze tego typu przecież chodzi. Polecam!
Tą książkę czytało się mi trochę jak bajkę dla dzieci. Bajkę o czterech, a w sumie tak naprawdę o trzech kobietach, które dzielnie zmagają się z przeciwnościami by zaznać szczęścia. Bajka momentami naiwna, momentami zanadto rozwleczona a często wzruszająca. Nie jest to ambitna proza, za to bardzo ciepła, otulajaca jak ciepły kocyk. Główną bohaterka jest Maria. Myszka - jak nazywają ją przyjaciele. Kobieta po przejściach. Kiedyś zakochała się, później mąż podciął jej skrzydła, unieszczęśliwił aż w końcu odszedł do innej, by niedługo później uczynić Marię wdową. Ale to ostatnie o dziwo wzmocniło ją. Otoczona przyjaciółmi i życzliwymi ludźmi odnalazła się na nowo.
Książkę, mimo dużej objętości szybko się czyta. Polecam na zimowe wieczory.
Kwitnący krzew tamaryszku autorstwa Wandy Majer-Pietraszak to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej pisarki. Zauroczona okładką książki postanowiłam zapoznać się z jej wnętrzem. Tajemniczy opis fabuły również przyciągnął moją uwagę.
Przyjaźń między Barbarą, Iwoną, Jaśką i Marią zrodziła się gdy były pilnymi uczennicami. Mimo upływu lat nic w tej kwestii nie uległo zmianie. W dalszym ciągu utrzymują ze sobą kontakt i mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji.
Kobiecego wsparcia z pewnością będzie potrzebowała Maria vel Myszka, którą los niemiło zaskoczył.
Biorąc do ręki książkę, tak naprawdę nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Tym bardziej, że blurb nie zdradzał zbyt dużo z fabuły. Byłam pewna jedynie tego, że kobiecych bohaterek raczej w niej nie zabraknie. Wanda Majer-Pietraszak na kartach swojej powieści przedstawiła losy czterech przyjaciółek.
Jako pierwszą poznajemy Barbarę, kobietę, która mało brakowało, a zrezygnowałaby z udziału w spotkaniu klasowym. W dzisiejszych czasach instytucja babci jest cenniejsza niż złoto. Zrobią wszystko dla swoich wnuków i zawsze służą pomocą. Jednak przychodzą takie momenty, że babcia poczuje zmęczenie. Może mieć też swoje plany. Oczywiście druga strona powinna to zrozumieć, jednak syn Barbary miał z tym dość duży problem.
Iwona z zawodu jest aktorką grającą w spotach reklamowych. Jeśli chodzi o sprawy sercowe ma no koncie jeden rozwód. Po cichu marzy o prawdziwej miłości do grobowej deski. Gdy po raz drugi zakochuje się i to z wzajemnością jest pewna, że to marzenie właśnie zostało spełnione.
Jaśka na stałe mieszka i pracuje w Szwecji. Kilometry nie są dla niej żadną przeszkodą i gdy tylko obowiązki zawodowe jej na to pozwalają przylatuje do Polski żeby móc spotkać się ze swoimi przyjaciółkami.
Maria pieszczotliwie zwana Myszką posiada artystyczną duszę. Jej ogromną pasją jest malowanie obrazów. Mogła zostać słynną malarką, ale dla ukochanego mężczyzny, musiała z tego zrezygnować. Stała się za to panią domu i strażniczką rodzinnego ogniska. Czy była szczęśliwa? Można powiedzieć, że tak. Do momentu w którym mąż postanowił ją o czymś poinformować.
Na początku przeżyła szok. Na szczęście wsparcie przyjaciółek pomogło jej szybko się z niego otrząsnąć. Przeprowadzka na wieś też bardzo dobrze jej zrobiła.
Cztery zupełnie inne kobiety, cztery charaktery i inne osobowości. Potrafią się dogadać i przyjaźnić mimo tych wszystkich różnic. Strasznie szkoda, że autorka skupiła najwięcej uwagi tylko na jednej z nich. Mowa tutaj oczywiście o Marii. To ona stała się główną bohaterką, a pozostała trójka została zepchnięta na drugi plan. Ich historii byłam również ciekawa, a otrzymałam bardzo skąpe informacje. Autorka w ten sposób wprowadziła w błąd swoich czytelników.
Lubię gdy książka wciągnie mnie już od samego początku. Niestety w przypadku tej powieści trudno mi było się w nią wczuć. Momentami gubiłam się w jej treści co spowodowało, że czytałam ją znacznie dłużej niż inne tego typu historie. Nie było między nami wyjątkowej chemii, która nie pozwala oderwać się od lektury.
Chyba po raz pierwszy tak bardzo drażniły mnie dialogi. Sposób w jaki zostały napisane był według mnie sztuczny i wymuszony.
Oprócz kobiecej przyjaźni, w książce pojawiło się kilka innych wątków o których postanowiłam wspomnieć.
Pierwszym z nich jest adopcja małoletniej dziewczynki, która nie do końca została sama. Ma ojca, ale los córki zupełnie go nie interesuje. Internet podpowiedział mi, że procedury adopcyjne mogą trwać latami, a tu wszystko zostało załatwione nieprawdopodobnie szybko.
Wyobraź sobie, że gościsz w swoim domu mężczyznę, którego praktycznie nie znasz. Nie zważając na nic spokojnie chowasz sobie kopertę z dość pokaźną kwotą pieniędzy w dostępnym dla wszystkich miejscu. Nie bądź jak Maria i używaj rozsądku. Całe szczęście, że ktoś inny za nią myśli.
Wątek miłosny z udziałem Marii też został przedstawiony w sposób mocno zaskakujący. Jednego adoratora odrzuciła. Zakochał się w niej błyskawicznie, i widać było, że między nimi zaczęło iskrzyć, ale podjęła taką a nie inną decyzję. Potem ni z gruszki, ni z pietruszki pojawił się inny kandydat do jej serca. Trochę to wszystko było pogmatwane i śmieszne zarazem.
Gdzie w tym wszystkim podziała się chociaż odrobina realizmu? Jego brak to najpoważniejszy mankament.
Szkoda też, że w książce nie znalazłam chociażby krótkiej wzmianki o tytułowym krzewie tamaryszku.
Za to na plus oceniam przedstawiony przez autorkę obraz kobiecej przyjaźni. Cała czwórka zawsze mogła na siebie liczyć i to było w tym wszystkim najpiękniejsze.
Uroku całej tej historii z pewnością dodaje klimat wsi.
Podsumowując, między mną, a "Kwitnącym krzewem tamaryszku" wielkiej miłości nie będzie. Lubię literaturę obyczajową i właśnie po nią sięgam najczęściej, ale w przypadku tej książki jestem trochę rozczarowana. Nie polubiłyśmy się, a przyjemność z lektury ulatniała się z każdą kolejną stroną. Zero emocji, zwrotów akcji też zaważyło na mojej ocenie.
Mam nadzieję, że was nie zraziłam i jednak zdecydujecie się na lekturę tej powieści. W końcu możecie ją odczuć inaczej niż ja, i otrzyma od was znacznie pozytywniejszą opinię.
Gdy osiądziesz na życiowej mieliźnie, złap wiatr nadziei w żagle i wypłyń ponownie na szerokie wody szczęśliwościJoanna doświadczyła zdrady małżeńskiej...
Dojrzała, wzięta aktorka Helena Horn po śmierci ukochanego męża odchodzi z teatru i wraz z przyjaciółką, zdziwaczałą starą suflerką, przenosi się...
Przeczytane:2016-07-10, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016, Chcę mieć, Książki na długi wieczór,