Jakub Kania dostaje prywatne zlecenie od niemieckiej dziennikarki: ma rozwikłać zagadkę pożaru, który tuż przed wybuchem wojny strawił jedną z najwspanialszych rezydencji magnackich na Śląsku. Sprawa ta powiązana jest z makabrycznym odkryciem w tamtejszym kościele a wiedzie ku Freudenkreis, działającej do dziś elitarnej organizacji zrzeszającej zaufanych ludzi Heinricha Himmlera. Kania podejmuje trop, który prowadzi go ku tajemnicom niemieckich okultystów, działalności specjalnej jednostki dokumentującej sekrety czarownic oraz ku poszukiwaniom korzeni aryjskiej rasy. Ale stawka w śmiertelnie niebezpiecznej grze, w którą uwikłał się Jakub Kania, jest znacznie cenniejsza...
,,Kukły" to - jak zwykle u Macieja Siembiedy - mistrzowsko spleciony warkocz prawdy i fikcji trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Historia, wzbogacona o emocjonujący wątek romansu polskiego prokuratora i dziennikarki ,, Die Zeit", wciąga we wspaniałą, czytelniczą przygodę a jednocześnie dotyka jednej z naszych odwiecznych tęsknot.
Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2021-04-14
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 400
Język oryginału: polski
Oglądaliście serial Rojst'97? Jeśli Wam się podobał, to "Kukły" Macieja Siembiedy również mogą Wam przypaść do gustu, ponieważ powieść przypomina klimatem ten serialowy. Nie mam porównania z poprzednimi częściami perypetii głównego bohatera - Prokuratora Jakuba Kani. Po rewelacyjnym "Gambicie", a także opowieści autora o książce, jeszcze przed jej ukazaniem się w księgarniach z niecierpliwością czekałam najpierw na jej wydanie, później na przesyłkę, która się opóźniała. Sporo.
Kiedy w końcu dotarła, rzuciłam się na nią, jak sęp na padlinę.
Ale czy było warto?
Siembieda umiejętnie łączy w niej historię z literacką fikcją, sprawiając, że samemu ma się ochotę zabawić w detektywa. Właśnie dzięki temu poznałam wiele ciekawych informacji związanych z fabułą, których nieco więcej spodziewałam się w powieści, chociażby tych o działalności wspomnianego H-Sonderkommando Hainricha Himmlera. Znajdziemy tu za to ciekawą opowieść opartą na sprawie, którą Pan Maciej zajmował się, jako reporter, czyli przypadkowo odkrytej na śląsku rodzinnej krypty grobowej. Sprawy głośnej na początku lat 90 XX wieku i bardzo tajemniczej, która okazała się być idealną inspiracją do napisania "Kukieł". Trzeba przyznać, że autor ma niebywały dar do wynajdywania tematów służących za inspirację!
Sam Kania zrobił na mnie wrażenie inteligentnego, przenikliwego, sprytnego i przyzwoitego faceta, który dostał w życiu po dupie.
I jak każdy facet, spotykając piękną kobietę, tak i on, spotykając piękną, niemiecką dziennikarkę "Die Zeit" Ursulę Förster, traci głowę, dając się wplątać w prywatne śledztwo, będące niebezpieczną grą, a zagadka, jaką próbuje rozwikłać okaże się być powiązana z jego rodziną. Innych bohaterów można oceniać różnie, jednakże wypełniają rolę, jaką mają spełnić bardzo dobrze.
Akcja rozwija się ze strony na stronę przeplatając historię wojenną i powojenną, z osadzoną w 1997 roku współczesnością, kiedy to Jakub Kania jest na początku prokuratorskiej kariery. Poznajemy nowe wątki i postacie, a świetny styl oraz język pełen błyskotliwych, ironicznych wyrażeń sprawia, że choć cała historia przypomina książkę sci-fi z odrobiną magii (za którym nie przepadam), trudno się od niej oderwać.
Autor umiejętnie miesza wątek historyczny i kryminalny z politycznym, a nawet romantycznym.
Nieco zaskoczyło mnie zakończenie z nutą romantyzmu rodem ze świątecznego Harlequina.
W ogólnym rozrachunku książka jest dobra, ale nie jest rewelacyjna, dlatego cieszę się, iż mam do nadrobienia poprzednie części przygód Prokuratora Kani. Na pytanie, czy warto odpowiem krótko - warto mimo wszystkich ale.
Będę z niecierpliwością czekała na kolejną powieść Pana Macieja.
Wielbię powieści Pana Macieja i z niecierpliwością wyczekuję każdej kolejnej. Nie inaczej było tym razem, czekałam na „nowego Kanię” i wiedziałam, że będzie to znakomita powieść! I choć czasem zdarza mi się mylić, tym razem miałam rację! „Kukły” to naprawdę rewelacyjna książka!
Tym razem mamy okazję poznać młodego Jakuba Kanię, akcja powieści dzieje się bowiem w 1997 roku. Jest też oczywiście wątek sprzed lat, jak zawsze u tego Autora. Tym razem korzenie zagadki sięgają czasów II wojny światowej i wiążą się z postacią Himmlera.
Jest sensacja, jest sporo historii, faktów, jest szczypta romansu – słowem, mieszanina doskonała i trzymająca w napięciu do ostatnich stron. Pomysł z umiejscowieniem akcji w roku 97 był świetny – o ileż trudniejsze było wówczas rozwiązywanie takich zagadek, bez smartfonów i wszechobecnego internetu. Dobrze było poznać młodego Kanię 😉
Chciałabym, żeby Pan Maciej pisał więcej, częściej i szybciej 😉 Ale wiem, że to nie takie proste, dlatego uzbrajam się w cierpliwość i wypatruję kolejnej powieści mojego ulubionego pisarza!
Sięgnijcie po „Kukły”, jeśli lubicie sensację, zagadki historyczne i piękną polszczyznę! Bardzo polecam!
'' Kiedy zło pragnie być wieczne ''
Maciej Siembieda.
Wydawnictwo Ago ra.
Kryminał, sensacja, thriller.
Przedstawiam Wam kolejną część z cyklu z prokuratorem Jakubem Kanią, gdzie wielowątkowość zmiesza się z realnymi wydarzeniami które miały miejsce w latach 1939, na ziemiach polskich, wplatając fikcję literacką iż chwilami ma się wrażenie że książka płynnie prowadzi nas przez struktury z przeszłości - dodając teraźniejszość. Niebywały kawał historii, ukazujący Klub Przyjaciół Himmlera, który wierzył w istnienie mocy nadprzyrodzonej, chcąc udowodnić że rasa aryjska była tą pierwszą, nawet gdyby miała pochodzić z kosmosu. Doświadczenia, badania, wojna, spekulacje, pożary i zbrodnicza krew na dłoniach, ratowanie własnego tyłka, tak fantastycznie spleciona fabuła iż ciężko oderwać wzrok od książki. Po raz kolejny autor zaskoczył mnie, dając wiele rzeczy do zastanowienia, pozytywne jest to że w główną postać nie osadził jej w silnym, mocnym charakterze, zdegradowanego alkoholika, parającego się z problemami egzystencjonalnymi, za to mamy mądrość i kunszt prokuratorskiego rzemiosła, choć i tutaj wpleciony został wątek miłosny ukazując że i Kania serce posiada, emocje i pragnienia, schowane i ukrywane szczelnie.
Tym razem nasz bohater zmierzy się z zagadką pożaru, który przed wojną zniszczył rezydencję hrabiostwa na Śląsku. Tym czasem zostały przypadkowo odkryte krypty w piwnicy kościelnej które charakteryzowały dziwnie przybrane trumny i to co w nich ostatecznie znaleziono - kukły. Komenda wojewódzka w raz z generałem Grzelakiem otrzymała od Joachima Richtera, zbiór policyjnych odznak i emblematów. Okazało się że ten unikatowy zbiór wskaże trop którym to prokurator zacznie podążać śladem śledztwa w sprawie Poczty Polskiej. Na światło dzienne wyjdzie fakt iż Richter ma na dłoniach krew pocztowców zamordowanych na Zaspie w Gdańsku. Te dwie sprawy zaczyna łączyć się z Freundeskreis, organizacji łączących ludzi Heinricha Himmlera, który udzielał się w praktykach medycznych, okultystycznych, także mając na uwadze specjalną jednostkę zbierającej dokumenty na temat czarownic oraz wyszukiwaniu korzeni rasy aryjskiej. Z niemieckiej gazety ; Die Zeit ; przybywa Ursula Furster dziennikarka śledcza, która proponuje współprace z prokuratorem, by pogrążyć byłego SS działającego w organizacji na rzecz Trzeciej Rzeszy, Klausa Volkmana. Im bardziej w las, tym coraz więcej szczegółów, list pozostawiony przez hrabinę Trauwitz, poezje i dwóch byłych esesmanów którzy postanowili coś zrobić z Kanią i Furster. Jak zakończy się ta niebanalna powieść, gdzie leży prawda, czy zagadka zakończy się wielkim odkryciem i postawieniem przed sąd tego który ponosi winę za zbrodnie wojenne?
Ta zasnuta w tajemnicę, zagadkę opowieść, bardzo łatwo przenosi nas w świat o którym prawie się nie rozmawia, zaczyna pokrywać patyna kurzu, Siembieda jak zawsze z lekkością pióra, doprowadza do skrajnych emocji, dlatego takich książek pragnie ć się czytai polecać reszcie świata
Maciej Siembieda w czwartym tomie o Jakubie Kani „Kukły” zabiera czytelnika w niezwykłą podróż. Niesamowitą podróż w której tracimy orientację zastanawiając się czy to fikcja literacka czy też może autor drwi z mojej niewiedzy. Znając twórczość autora wiedziałem, że wykorzystuje fakty historyczne, zdarzenia czy ciekawostki w swoich powieściach przeplatając autorską fikcją. Kukła kojarzy mi się raczej z wojskowymi służbami specjalnymi byłego ZSRR i też tak myślałem, że teraz Kania będzie się uganiał a raczej uciekał przed specznazem. Jest oczywiście totalitaryzm, ten nazistowski. Trochę czytałem na temat nazistowskiego okultyzmu, jakiego to świra miał na tym punkcie Heinrich Himmler. Ba, w latach 60 ubiegłego wieku z nastaniem mody na okultyzm zaczęto się zastanawiać czy wręcz udowadniać fakty kontaktów nazistów z siłami nadprzyrodzonymi. Ukazały się publikacje, raczej mało merytoryczne i kilka filmów, czy to dokumentalnych czy kinowych traktujących wspomniany nurt kulturowy. To tak na marginesie. Pan Maciej Siembieda bardzo subtelnie nawiązuje do nazistowskiego okultyzmu, nie na „chama”, nie robiąc z tego sensacji. Po mistrzowsku prowadzi czytelnika po dwóch planach czasowych, nie gubiłem się. Swoim zwyczajem jak zawsze nie odwala „fuszery” i z drobiazgami odtwarza miniony czas. Fikcja literacka ale jakże wiarygodna, gdyby autor po zakończeniu powieści nie zabrał głosu to bym uwierzył i głosił, że … ale to już sami musicie przeczytać.
Większość z Was pewnie zna Autora. Ja miałam jedno spotkanie z Jego książką i nie doczytałam do końca 🙈 pomyślałam sobie to nie dla mnie. O ,,Kukłach" przeczytałam u @na_polce_z_ksiazkami ... Tak emocjonująco napisała, że pomyślałam ,,no spróbuje".
Jakub Kania podejmuje się rozwiązania pewnej zagadki. Współczesne wątki mają swoje podwaliny przed laty tym samym poruszamy się w dwóch strefach czasowych co dla mnie jest dodatkowym atutem. Mamy skrywane tajemnice i rewelacyjne sledztwo.
Mogę stwierdzić, że zostałam zauroczona i wpadłam po uszy. Autor w cudowny sposób łączy fikcje literacką i prawdę historyczną. Robi to tak mistrzowsko, że całość sprawia wrażenie prawdziwej historii.
Do tego zgrabne pióro Autora, które w sposób lekki i błyskotliwy przelewa słowa na papier. @maciejsiembieda dodatkowo okrasza to wszystko soczystymi dialogami i krwistymi bohaterami. Dzięki niemu są tacy namacalni, rzeczywiści...
Aż chce się krzyknąć WOW, gdzieś ty Gocha była jak te wszystkie wcześniejsze książki się ukazywały??? Jak tyś mogła oprzeć się temu urokowi??? Nie wiem... Zamierzam nadrobić!!! Ten falstart z pierwszą książką to jakieś totalne nieporozumienie🙈
Nie będę ściemniać, po tej książce wiem, że każdą kolejną będę łykać jak czapla. Jestem zakochana w sposobie prowadzenia historii jak i stylu pisania. Ten język... wszystkim znany od dziecka ale nie dla wszystkich prosty. @maciejsiembieda używa go z wielką łatwością dając tym samym ogromną przyjemność konsumpcji dzieła przez czytelnika. Poza tym lubię Jakuba Kanie 😊
Podobało mi się wszystko!!!!! WSZYSTKO!!!
Jeśli przypadkiem ktoś jeszcze nie zna Autora, to koniecznie powinien to nadrobić 💚
Nazwisko Macieja Siembiedy stało się już synonimem emocjonującej rozrywki na wysokim poziomie i coraz bardziej rozpoznawalną marką na rynku literackim, niezmiennie łączoną z pięknem języka, inteligentnym humorem i intrygującymi zagadkami osadzonymi w realiach historycznych. Klasa sama w sobie.
Z każdym kolejnym tomem coraz bardziej znane staje się również nazwisko protagonisty cyklu, Jakuba Kani. Ale tym razem autor robi krok w tył. Oczywiście nie pod względem poziomu i jakości, a czasu, w którym osadza akcję. Ten tom może powinien nosić numer ½, bo cofamy się do roku 1997 i początków kariery Kani w prokuraturze. Dociekliwy do bólu, a do tego uczciwy i nieustępliwy młody prokurator szybko staje się niewygodny dla zwierzchników. Czy jego kariera zakończy się szybciej, niż się zaczęła? Ci, którzy czytali wcześniejsze części (czyli późniejsze losy Kani) wiedzą jak się potoczy, choć odbiór lektury nic przez to nie traci.
Autor zaskakuje po raz kolejny niesamowitym powiązaniem ciekawych wątków historycznych, sięgających czasów drugiej wojny światowej, tajnych projektów, tajemniczych ugrupowań i bestialskich czynów. Nie zabraknie tu również pierwiastka mistycznego, a nawet nieoczywistej wycieczki w przyszłość. Zbyt dużo na raz? Nic bardziej mylnego. Autor tak precyzyjnie łączy poszczególne elementy układanki, że żaden z nich nie wydaje się zbyteczny, czy mniej istotny.
Kołem napędowym powieści, sprawiającym, że nie sposób się od niej oderwać, jest prowadzone przez Kanię na zlecenie niemieckiej dziennikarki śledztwo. A i relacja z piękną Ursulą przynosi wiele emocji, nie tylko czytelnikowi.
Jesteście ciekawi co mogą mieć wspólnego naziści z obarczoną klątwą kryptą i czarownicami? A może bardziej nurtuje Was jakie niebezpieczeństwa czyhają tym razem na nieustępliwego Jakuba? Gwarantuję, że odpowiedzi zaskoczą Was równie mocno jak i mnie, bo nie sposób ich odgadnąć, podobnie jak szokującego finału.
Parafrazując Gombrowicza „Koniec i bomba. A kto 'nie' czytał ten trąba!”
To pierwsze spotkanie z Jakubem Kanią, który przyjmuje prywatne zlecenie od niemieckiej dziennikarki Ursuli Forster. Ma rozwikłać zagadkę pożaru, który przed wybuchem II wojny światowej strawił jedną z najwspanialszych rezydencji magnackich na Śląsku. Sprawa ta związana jest z odkryciem w tamtejszym kościele tajemniczych krypt. Wszystko prowadzi do tajnej organizacji, która para się dziwnymi praktykami medycznymi. "Kukły" to kolejna świetna powieść Siembiedy, od której trudno się oderwać. Fabuła jak zwykle nawiązuje do ciekawostek, nie tylko historycznych. To prawdziwa przyjemność, dotrzeć do końca lektury i przeczytać kilka słów od autora, który wyjaśnia, jakie elementy fabuły są oparte na faktach. Zdecydowanie polecam!
Niezaprzeczalną atrakcją jest poznanie początków kariery Jakuba Kani. Sama zagadka, jak to u Siembiedy intrygująca i dodająca następny kamyczek do mojej wiedzy historycznej.
Po raz kolejny autor udowadnia, że umiejętnie łączy fikcję z prawdą historyczną. Okultystyczne eksperymenty propagowane przez nazistów i tajemnicze wydarzenia w przyszłości. Świetna od pierwszej strony.
Książki Macieja Siembiedy są dość specyficzne, niby zwykły kryminał z domieszką historii, a jednak nie taki znów zwyczajny, bo z historią wojenną w tle.
Po raz kolejny odnajdujemy w książce tego autora ślady nazistów, tym razem skierowane w stronę odnalezienia aryjskich korzeni w okultyzmie, a może w zapomnianych lądach, albo prastarych grobowcach?
Spotykamy Jakuba Kanię, który razem z niemiecką dziennikarką próbują rozwikłać kolejną zagadkę.
Akcja książki toczy się w dwóch ramach czasowych, wstecznie jest rok 1939 tuż przed wybuchem II wojny światowej, w momencie wielkiego pożaru pałacu rodziny Trauwitz, w czasie którego zginęła córka właścicieli oraz współcześnie, chociaż nie ,,tu i teraz" a w roku 1997, kiedy Polskę nawiedziła wielka powódź.
Fabuła książki wciąga od pierwszych stron, i to jest to, co uwielbiam w powieściach Siembiedy, że nie ma czasu na nudę.
Autor świetnie przeplata fikcję z faktami i tylko ktoś mający ogromną wiedzę jest w stanie rozróżnić co może być historyjką wymyśloną na potrzeby powieści, a co prawdą historyczną.
Osobom niepamiętającym wielkiej powodzi z tamtego roku, autor przytacza dość obrazowo pokazaną ówczesną rzeczywistość dolnego Śląska, gdzie woda sięgała czasami do pięter domów.
Ale żeby nie było zbyt poważnie, przyznam szczerze, że nieco rozbawił mnie przedstawiony w powieści opis terapii odmładzającej, a raczej zatrzymującej młodość. No cóż, ludzi bogatych i naiwnych nigdy nie brakowało.
Autor w swoich książkach skupia się na praktykach nazistów w świetle mało spopularyzowanym i tu między innymi mamy wątek okultystyczny.
Misternie przygotowana fabuła z barwną akcją to moim zdaniem atuty tej powieści i chociaż równie ciekawie wykreowane zostały postacie bohaterów, to ja jakoś nie potrafiłam przychylnym okiem spojrzeć ani na Jakuba Kanię, ani na niemiecką dziennikarkę. Może super z niego prokurator, przenikliwy, ze smykałką detektywistyczną, ale jako mężczyzna niekoniecznie w moim guście.
Polecam tę książkę zwłaszcza miłośnikom dobrych kryminałów z historią wojenną w tle. W tej powieści mamy namiastkę powieści obyczajowej, odrobinę romansu i dużą dawkę tajemnicy. Myślę, że nie tylko fani Macieja Siembiedy znajdą w niej coś dla siebie.
Prokurator Jakub Kania, przymusowo wysłany na urlop przyjmuje nietypowe zlecenie od niemieckiej dziennikarki. Ma rozwiązać zagadkę pożaru, który tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej strawił magnacki pałac na Śląsku. Ku swojemu zdumieniu odkrywa, że sprawa wiąże się z niedawnymi odkryciami w pewnym kościele a trop wiedzie do przedwojennej niemieckiej organizacji okultystów. Mężczyzna nie wie, że decydując się na rozwiązanie zagadki na szali stawia swoje życie.
Pełna tajemnic, intryg i zwrotów akcji... tak w kilku słowach można określić czwartą część cyklu Jakub Kania. Autor jak zwykle zapewnił czytelnikom rozrywkę na najwyższym poziomie. W środku odmalował obraz pierwszych lat III PR- niejasnych układów, otwarcie się na zachód i zachłyśnięcie się tym, co ten oferował. Z tymi problemami musiał zmierzyć się tym razem główny bohater, Jakub Kania. Jego walka o prawdę i sprawiedliwość sprawiła, że odkrył wiele niewygodnych faktów pewnych ludzi, wyjaśnił zagadki z przeszłości oraz przemierzył wiele kilometrów. To wszystko sprawiło, że przy tej lekturze na nudę nie można narzekać.
Jakub Kania, były prokurator IPN, otrzymuje od Instytutu Pamięci Jad Waszem w Jerozolimie zlecenie odnalezienia miejsca pochówku holenderskich Żydów zamordowanych...
Nowe śledztwo Jakuba Kani! Czy będzie jego ostatnim? Tam, gdzie sąsiedzi mogą się dzielić opłatkiem, ale nie sprawami z przeszłości... Czego szukał po...