Charyzmatyczny, obdarzony nieprzeciętną intuicją dziennikarz śledczy Emil Żądło znów trafia na trop sensacji!
We współczesnym Gdańsku giną ludzie, a zabójstwa mają ścisły związek ze środowiskiem handlarzy oraz kolekcjonerów starych książek. Jaką rolę w tym krwawym teatrze odgrywa tajemniczy starodruk, zawierający dawno zaginioną treść jeszcze starszej księgi? Z jakiego powodu staje się zarzewiem pasma okrutnych zbrodni? Gdzie dotarła i co odkryła załoga pewnej legendarnej antycznej wyprawy morskiej na daleką Północ? Na te pytania musi znaleźć odpowiedź dziennikarz śledczy Emil Żądło wraz ze swoją partnerką, muzealniczą Martą Zabłocką. Bo nawet policja jest bezradna. My zadajmy sobie tymczasem inne pytanie: czy naszej parze detektywów uda się rozwikłać tę zagmatwaną intrygę? I... przeżyć?
To więcej niż kryminalna lektura! Tym razem książka u Anny Klejzerowicz staje się przedmiotem śledztwa, narzędziem zbrodni, a nawet czymś więcej. Jesteś pewien, że pokonasz strach i nie ulegniesz literackiej zagadce? Serdecznie polecam!
Leszek Koźmiński
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2017-11-21
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 296
Kolejne moje spotkanie z Emilem Żądło i jego żoną Martą. Książka przeciętna. Za dużo faktów historycznych. Jeżeli chciałabym wiedzy historycznej o dziejach sprzed naszej ery i historii drukarstwa to sięgnęłabym do innych książek. Od kryminału oczekuję wciągającej dynamicznej akcji, tu tego mi zbrakło.
Czytało się bardzo przyjemnie, bo to jak Pan Samochodzik, tylko że z trupami ;-) Historyczna zagadka, stara cenna księga i współczesne śledztwo dziennikarskie. Dziennikarz Emil Żądło wraz z przyjaciółką muzealniczką próbują rozwiązać zagadkę morderstwa znanego bibliofila. Ona dysponuje odpowiednią wiedza, a on niezwykłą intuicją. Tylko chyba rozpoczęłam serię od środka :-)
Czytanie książek to jedno, ale gdy się czyta o księdze sprzed kilkuset wieków, o dziele, wokół którego osnuta jest fabuła, to robi się jeszcze bardziej intrygująco. Wpierw czytelnika zauroczy okładka, a potem treść kolejnego tomu serii Emil Żądło, czyli Księga wysp ostatnich Anny Klejzerowicz.
Z OSTATNIEJ CHWILI! ZAGADKOWA ZBRODNIA W WILLI ZNANEGO GDAŃSKIEGO BIBLIOFILA. (s. 31)
Na portalu z lokalnymi wiadomościami Emil Żądło, rasowy i znany w gdańskim środowisku dziennikarz śledczy, od razu wyłowił sensacyjny nagłówek. Ktoś zamordował znanego kolekcjonera starych książek, bibliofila Maksymiliana Witeckiego. I jeszcze jedną osobę… Sprawą zajmuje się policja na czele z Markiem Zebrą, kolegą Emila. On sam prowadzi własne dziennikarskie śledztwo, a pomaga mu w tym muzealniczka Marta Zabłocka, jego partnerka. Oczywiście, oboje są w stałym kontakcie z policją.
Chyba jeszcze żadne śledztwo nie zaczynało się tak beznadziejnie. (s. 82)
Emil i policja utknęli w martwym punkcie. Niewiele dało przesłuchanie świadków, oględziny miejsca zbrodni, przewertowanie bogatego księgozbioru ofiary czy też jego wpisów na forach internetowych, w których dawał do zrozumienia, że coś wie, ze jest w coś wtajemniczony. Ofiara jako Maksym Racki udzielała się głównie w internetowych dyskusjach dotyczących starożytnej geografii i żeglugi. Giną kolejne osoby, w tym dobra znajoma Emila, która współpracowała z „Rozgwiazdą”. Dziennikarz za wszelką cenę chce odnaleźć sprawcę; skrupulatnie wszystko notuje – notatki się rozrastały, a pytania mnożyły…
„A więc ta diabelska księga istnieje” – taka była reakcja Zebry na entuzjastyczną wiadomość otrzymaną od dziennikarza. (s. 147)
Tak zareagował Zebra na wiadomość od dziennikarza. Od tego momentu śledztwo oficjalnie zmienia kierunek. Otwiera to nowe pole do popisu przed Martą i Emilem. Tajemniczy starodruk ponoć zawiera treść jeszcze starszej księgi, i to z czasów starożytnych! Być może współcześni dowiedzą się, gdzie dotarła i co odkryła załoga pewnej antycznej wyprawy morskiej na daleką Północ. Legendarnej wyprawy. Marta ma co robić, pomaga bratu Rackiego w poszukiwaniu owej tajemniczej księgi.
Sam zawsze twierdziłeś, że ludzie wolą gadać z dziennikarzem niż z policją. (s. 112)
Księga wysp ostatnich to kolejny kryminał Anny Klejzerowicz ze sztuką w tle, tym razem ze starą księgą, a nawet dwiema. To przez starodruk giną ludzie, dochodzi do różnych przestępstw, a w środowisku handlarzy, antykwariuszy i bibliofilów aż huczy. Autorka umiejętnie połączyła sprawy typowo kryminalne z historią księgi, drukarstwa, żeglarstwa antycznego. I przyznam szczerze, że mnie bardziej wciągnęło owe historyczne śledztwo niż poszukiwanie przestępców. Autorka w gawędziarski sposób opowiada o faktach historycznych, językiem zrozumiałym dla przeciętnego człowieka. Razem z nią i autorem domniemanego dzieła antycznego pływamy po akwenach na Północy Europy, staramy się odgadnąć krainy, do których dotarł starożytny żeglarz – może pomóc w tym mapka zamieszczona na końcu książki. Poznajemy historię Biblioteki Aleksandryjskiej. A i dla niewtajemniczonych w historię drukarstwa znajdzie się kilka smaczków, choćby ten, że to druk był nazywany „diabelskim wynalazkiem”.
Jestem dziennikarzem śledczym. Prowadzę własne dziennikarskie dochodzenie. Jak panu być może wiadomo, od lat specjalizuję się w sprawach kryminalnych dotyczących kultury i sztuki. (s. 190)
W trakcie czytania trzeba pamiętać, że w tym kryminale fikcja miesza się z faktami historycznymi. Kilka wydarzeń czytelnik łatwo przewidzi, ale kilkoma zwrotami akcji zostanie zaskoczony. Zakończeniem bardziej chyba niż epilogiem. Przy bardzo uważnym czytaniu niuanse mogą zdradzić czytelnikowi to i owo, by sam rozwikłał sprawę kryminalną. Nie ma tu zawrotnej akcji, a dochodzenie nieco się ciągnie, ale to wcale nie jest minusem. Na wszystko trzeba czasu. Bohaterowie są bardzo wyraziści i warto im się bliżej przyjrzeć od strony charakterologicznej. Kot Bolero ponownie musi zaznaczyć swoją obecność – ma on swoje humory i wydaje się, że wszystko rozumie. To kot z osobowością. Jedyne, co mi przeszkadzało, to dym papierosów, które notorycznie palił Emil, czasami z Martą. Czułam ten „zapach”!
Księga wysp ostatnich wrzuci Was w środowisko kolekcjonerów starych książek, zaprowadzi w głąb historii antycznej – żeglarstwa i bibliotekarstwa, historii drukarstwa i drukarzy, otoczy Was starymi księgami i wstrząśnie kilkoma morderstwami. Co powstanie z tej mieszanki? O tym przekonajcie się sami.
Kolejna po „Czarownicy” i „Córce czarownicy” powieść, traktująca o poszukiwaniu siebie, własnych korzeni czy może źródeł, z których...
Złamana osobistym dramatem Felicja Stefańska, reporterka śledcza i rzeczniczka prasowa gminy Kryszewo, rzuca wszystko i ucieka od swego obecnego życia...
Przeczytane:2017-12-03, Ocena: 6, Przeczytałam, Wyzwanie czytelnicze 2017,
Księga wysp ostatnich to kryminał łączący w sobie historię ze śledztwem dziennikarskim, które prowadzi gdański dziennikarz Emil Żądło.
W jednej z gdańskich willi zostają odnalezione zwłoki dwóch mężczyzn. Jednym jest znany naukowiec i bibliofil, a drugim zwykły włamywacz. Policja, mimo najszczerszych chęci nie potrafi rozwiązać zagadki tych śmierci, ale w śledztwo angażuje się były policjant a obecnie bardzo dociekliwy dziennikarz. Emil Żądło wraz ze swoją partnerką Martą odkrywają, że zamordowany bibliofil, prywatnie brat znajomego Marty, był w posiadaniu bardzo cennego starodruku, który zniknął z domu naukowca. Kolejne ślady odkryte przez dziennikarza brną w ślepy zaułek, ale Żądło się nie poddaje. Determinacji w odkryciu prawdy dodają mu kolejne śmierci osób, być może wiedzących coś na temat zaginionej księgi. Czy policji i dziennikarzowi uda się odnaleźć księgę i odnaleźć winnych dokonanych morderstw? Czy angażując się w śledztwo, Emil i Marta nie ryzykują swojego życia?
Przyznam szczerze, że czekałam na kolejną książkę tej autorki z zapartym tchem. Stęskniłam się już za Emilem Żądło, którego poznałam we wcześniejszych powieściach z tej serii i nie mogłam się już doczekać kolejnej historyczno-kryminalnej zagadki.
Autorka od samego początku aż do końca potrafi trzymać czytelnika w napięciu graniczącym z uczuciem grozy.
Cytat, strona 25
(…) Nagle zabytkowe drewniane schody naprzeciwko wielkiej jadalni zaskrzypiały pod jego miękkim przecież, zamszowym obuwiem, specjalnie w tym celu zakupionym. Widocznie obluzowała się jakaś stara deska. Zastygł w bezruchu z bijącym sercem… I może właśnie dlatego nie od razu usłyszał szelest, a następnie inne odgłosy – stłumione, niewyraźne. Jakby sapnięcie i zaraz po nim głuchy dźwięk (…)
Cytat, strona 256
(…) Powiew od morza szarpał gałęziami, coś postukiwało, pogwizdywało w koronach lip i kasztanowców, coś szeptało, skrzypiało w zaroślach. (…) Na tym tle panująca wokół cisza była niemal namacalna. (…) Obaj czuli, ze panuje tu zła energia, coś nie było w porządku. Coś się tu wydarzyło. (…)
Emil Żądło jest dziennikarzem śledczym, byłym policjantem, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych do zrobienia. Odważny a zarazem wyjątkowo dociekliwy, potrafi wejść wszędzie, i zachowując się często bardzo irracjonalnie, zwłaszcza jeżeli zagrożone jest bezpieczeństwo kogoś z jego najbliższych. O swoją partnerkę jest wręcz chorobliwie zazdrosny, co powoduje nierzadkie spięcia między nimi. Ale widać, że oboje są do siebie stworzeni.
Autorka ma niesamowitą umiejętność tworzenia postaci. W tej książce, jak i w poprzednich również, postacie są bardzo wyraziste, każda jest pewnego rodzaju indywidualnością i kiedy czytelnik poznaje daną osobę, z łatwością potrafi ją sobie wyobrazić nie tylko wizualnie, ale również osobowościowo. A kiedy jeszcze bohaterowie powieści prowadzą ciekawe rozmowy, i dialogi wciągają niemal tak jak sama fabuła, to czegóż chcieć więcej?
Akcja dziennikarskiego śledztwa przeplatana jest w tej powieści różnymi opowieściami historycznymi. Dla jednych może to być dodatkowym atutem powieści, urozmaiceniem, odskocznią od współcześnie prowadzonego śledztwa a dla drugich cenną wiedzą (prawie) encyklopedyczną. We mnie autorka potrafi za każdym razem wzbudzić głód dalszej wiedzy. Anna Klejzerowicz, niby angażuje czytelnika w śledztwo, a przy okazji (a może całkiem świadomie) uruchamia w nim ciekawość historyczną. Tak jest i tym razem. Ze współczesnego Gdańska przenosi nas/czytelników do Biblioteki Aleksandryjskiej czy tajemniczej wyspy Thule, przy okazji przedstawiając Pyteasza z Massilii.
Myślę, że kto nie miał jeszcze okazji poznać powieści, których głównym bohaterem jest dziennikarz śledczy Emil Żądło, to jest ku temu czas najwyższy. Przy okazji poznawania pięknego Gdańska, jego dzielnic i okolic, można zafundować sobie wycieczkę w przeszłość, tak daleką, że niewielu z nas potrafi ją sobie wyobrazić. A gdy ta daleka historia ociera się o nasze ziemie, o nasz Bałtyk i być może o nasze Wybrzeże to… chyba nikt nie oprze się poznaniu jej bliżej.
Muszę jeszcze dodać, że chociaż rzadko kiedy sięgam po książkę sugerując się okładką, to seria z Emilem Żądło mnie po prostu zachwyciła. Już z samej okładki bije w czytelnika jakaś tajemnica.
Jeżeli ktoś lubi połączenie historii i sztuki z intrygą kryminalną a także odrobiną romansu to z pewnością jest to książka dla niego. Czegóż chcieć więcej do miłego spędzenia czasu. Uprzedzam jednak aby nie sięgać po książkę w środku tygodnia, kiedy na drugi dzień czeka nas dzień pracy, najlepiej zacząć czytać w przededniu weekendu lub innego wolnego dnia ponieważ od tej książki trudno jest się oderwać.