Citra i Rowan znajdują się po dwóch stronach barykady - nie mogą się porozumieć co do moralności Kosodomu.
Rowan na własną rękę poddaje go próbie ognia. Zaraz po Zimowym Konklawe porzuca organizację i zwraca się przeciw zepsutym kosiarzom - nie tylko w Midmeryce, ale na całym kontynencie. Staje się mrocznym bohaterem - Kosiarzem Lucyferem, karzącym ogniem okrutnych sędziów.
Citra, jako nowicjuszka znajdująca się pod bacznym okiem sędzi Curie, również dostrzega zepsucie, ale pragnie walczyć się z nim od środka. Jej próby są jednak udaremniane na każdym kroku, a kosiarze ,,nowego porządku" zagrażają jej.
Oboje uświadamiają sobie, że nie zwyciężą w pojedynkę, nawet z pomocą sędzi Curie i sędziego Faradaya. Rowan postanawia zaryzykować i ,,uśmiercić się", by porozmawiać z Thunderheadem - jedynym bytem na tyle mądrym, by rozwiązać dramatyczne problemy dręczące ten z pozoru perfekcyjny świat. Ale czy nawet tak potężne stworzenie jest w stanie pomóc? Czy też stanie się jedynie świadkiem upadku?
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2018-05-09
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 600
Tytuł oryginału: Thunderhead
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Zaczęłam Kosodom zaraz po skończeniu Kosiarzy, więc wszystko miałam na świeżo. Cieszę się z tego, ponieważ mam wrażenie, że gdyby przeczytała Kosiarzy zaraz po premierze i teraz przeczytała Kosodom to pamiętałabym ideę, ale umknęłyby mi ważne szczegóły.
Kosodom jest według mnie ciekawszy od Kosiarzy, ponieważ przede wszystkim nie ma tu już wprowadzenie do tego całego świata, owszem są takie pojedyncze nowe informacje, ale nie ma już takiego natłoku jak w pierwszym tomie.
Drugi tom mnie naprawdę zaskoczył, ponieważ miałam nadzieję na coś lepszego od Kosiarzy, ale obawiałam się ze dostanę coś na takim samym poziomie, czyli dobre, świetnie napisane, ze świetnym pomysłem, ale jeszcze nieporywające. Kosodom też nie porwał mnie tak totalnie jak to zrobił na przykład Z mgły zrodzony, ale zdecydowanie bardziej od Kosiarzy. Wciąż brakuje mi w tej historii pierwiastka magicznego, to jest chyba mój problem z science fiction. Te niezwykłe rzeczy, które się tam dzieją są tworem nauki, a nie magii.
Jednak nie mogę zaprzeczać, że Shusterman wykonał kawał dobrej roboty i nie mogę się doczekać trzeciego tomu, ponieważ trochę czuję, trochę mam nadzieję na wielkie BUM! TRACH! PACH!
Podoba mi się także jak rozwijają się główni bohaterowie. I Cytra i Rowan dojrzewają, ale widać ten postęp nie tylko u nich, ale także u ludzi, którzy teoretycznie już dawno powinni dorosnąć. To jest świetne, ponieważ Schusterman pozuje nam, że nie ma czegoś takiego, jak jestem stary, więc się nie uda, nie da rady, mówię o ludziach w pełni sil, na tyle na ile pozwalają przeżyte lata. Chcieć to móc, ale żeby móc trzeba ruszyć cztery litery.
Przyznam, że Schusterman nieco złamał mi serce zakończeniem Kosodomu, ponieważ dzieje się tam coś takiego, że OCH. Powiedziałabym, co, ale boje się ze, choć najmniejsza wspomnienie o tym już was nakieruje, a ja chce żebyście to poczuli, o ile oczywiście uderzy was to tak jak mnie.
Szczerze mówiąc myślałam ze to dylogia i byłam zaskoczona, że kurczę no faktycznie ten świat, ci bohaterowie, ta historia ma jeszcze tyle do zaoferowanie. Pokazuj mi co tam masz, my to sprzedamy!
Schusterman zaskakuje, ale za razem daje złudzenie, że mimo wszystkich zakrętów, supełków i węzełków rozwiązanie jest proste.
Jeśli szukacie serii oryginalnej, to powinniście sięgnąć po „Żniwa Śmierci”! Długo nosiłam się z zamiarem przeczytania „Kosiarzy” i dopiero premiera drugiego tomu, skłoniła mnie do lektury tych książek. Oj…. Nadal nie rozumiem, jak mogłam czekać tak długo? To prawdziwa petarda!
Neal Shusterman stworzył świat cudowny i nie chodzi mi o jego piękno, a o doskonałość wizji nowej ziemi. Przyszłość fascynuję i kusi, bo kto nie chciałaby żyć wiecznie? Tak, ludzie mogą żyć wiecznie i nieograniczoną ilość razy wracać z nad krawędzi, by w nowym i młodszym ciel żyć dalej. Nie ma bólu i chorób, a nanity wszczepione w ludzkie ciała, przyspieszają leczenie skaleczeń i hamują odczuwanie fizycznego cierpienia. Na tym świecie nie ma też wojen i walki o władze, bo takowa nie istnieje. Sztuczna inteligencja zwana Thunderheag jest wszechwiedząca i zbiera informację. Tak jak wspomniałam na początku, nowy obraz przyszłości kusi i to jeszcze jak! Lecz życie wieczne wiąże się również z przeludnieniem i aby temu zapobiec, powstali Kosiarze. Ludzie szkoleni do zabijania innych, by zachować równowagę. Kosiarze zbierają żniwo, czyli odbierają życie i nikt nie może odmówić zbiorów. Pan Shusterman szokuję i zachwyca, bo realizmem potrafi przyprawić o ciarki. Z jednej strony przyszłość jest kusząca, jednak ma też drugie oblicze, które jest przerażające!
Głównymi bohaterami są Citra i Rowan, którzy swoim postępowaniem zwrócili uwagę Kosiarza Faradaja, który postanowił wyszkolić ich na kosiarzy. Należy jednak pamiętać, że dobry Kosiarz, nie powinien czerpać przyjemności ze zbiorów. Powinien być współczujący, uczciwy i tacy są właśni ci młodzi ludzi. Dziewczyna jest skora do rywalizacji. Jest inteligentna i wytrwała. Rowan wydaje mi się bardziej uczuciowy i emocjonalnie podchodzi do wykonywana tego zawodu. Oboje dorastają na oczach czytelnika. Wiele kontrowersyjnych sytuacji i wstrząsających zbiorów, bezpowrotnie zmieniają ich charaktery. Kiedy zaczynają dostrzegać, że Kosodom jest skorumpowany, a niektórzy Kosiarze wręcz rwą się do mordowania ludzi, zaczynają zadawać pytania, które ściągają na nich kłopoty.
Autor na początku roztacza wizję nowego świata i przedstawia bohaterów, co nie od razu mnie zachwyciło. Akcja, szczególnie na początku, nie należy do zawrotnych, a ja lubię, kiedy coś się dzieję. Im dalej brnęłam w tę lekturę, tym bardziej się zatracałam, bo wydarzenia jednak przyspieszają, a liczne zwroty akcji nie pozwalają oderwać się od lektury. Na początku nie przypuszczałam, że tak potoczy się ta historia. Byłam pewna, że to młodzieżówka, jednak styl autora i jego ostre pióro udowodniły mi, że jest to książka, która spodoba się również starszym czytelnikom i to bez względu na płeć. Przeczytałam od razu dwa tomy i muszę przyznać, że drugi tom podobała mi się nawet bardziej, bo wiedziałam, czego mogę się spodziewać i obyło się bez ponownego wprowadzenia, dlatego „Kosodom” z pewnością dla tych, który przeczytali pierwszy tom. Nie chcę spoilerować, dlatego nie będę zagłębiać się w fabułę. W tej części poznajemy nowych bohaterów, jednak Citra i Rowan odgrywają pierwsze skrzypce. Oboje muszą zmierzyć się z nowymi zadaniami i obowiązkami, oraz ponieś konsekwencje swoich wyborów. Dzieję się bardzo dużo, a szybkość, z jaką pędzi akcja, przyprawia o zawroty głowy. Bohaterowie chcą coś zmienić i walczą z zakłamanym systemem.
Autor porusza ważne tematy i choć jest to fantastyka, to skłania czytelnika do zadumy i spojrzenia na życie z innej perspektywy. Jestem zachwycona nową wizją przyszłości, oryginalnością, którą przesiąknięte są te książki i z pewnością jest to coś nowego w literaturze! Jednak to bohaterów pokochałam najbardziej. Popełniali błędy, poddawali się emocją, a jednak nie zatracili się całkowicie. Co będzie dalej? Nie wiem, i właśnie dlatego nie mogę doczekać się kolejnego tomu! Dojrzała i zaskakująca seria, na którą wato zwrócić uwagę! 8/10!
Dalsze losy Citry i Rowana. Akcja nie zwalnia tempa, świetnie napisana i wciągająca książka.
W porównaniu z częścią pierwsza jestem trochę rozczarowana. Niby akcja jest i nie sposób narzekać na nudę, a jednocześnie czegoś mi zabrakło...
Po Zimowym Konklawe Citra i Rowan rozdzielają się. Obydwoje czują, że skostniałe struktury Kosodomu wymagają gruntownych zmian, ale każde z nich ma inny...
Niepokojąca podróż przez głębię ludzkiego umysłu. Wyjątkowo osobista książka jednego z najpoczytniejszych autorów powieści dla młodzieży Opowieść...
Przeczytane:2021-04-27, Przeczytałam,
Rowan znalazł sobie nowy cel w życiu - szuka sprawiedliwości wśród kosiarzy, którzy nadużywają swojego statusu i możliwości, wynikających z wykonywania swojego zawodu.
Citra, jako kosiarz Anastazja, uczy się swojego nowego fachu. Pomaga jej w tym poprzednia mentorka, jednak ktoś z jakiegoś powodu czycha na ich życie.
Czy uda im się dowiedzieć, kto stoi za próbami pozbycia się ich ze świata?
Są tutaj wątki, które podobały mi się bardziej oraz takie, które podobały mi się mniej, niż w pierwszym tomie.
Mamy tutaj nowego bohatera - Graysona. Bardzo interesował mnie początek jego wątku i niepisany spisek jego oraz Thunderhead'a. Chłopak nie miał pojęcia o nim pojęcia i nikt go o tym nie poinformował wprost, ale czuł, że dzięki temu przysłuży się inteligencji, która przez całe życie była dla niego najlepszym przyjacielem.
Niestety, z czasem ten wątek zaczął robić się nudny. Nie interesował mnie. Aż doszliśmy do takiego momentu, w którym stał się bardzo niefajny.
Jednak zakończenie tej książki? Ostatnie strony, w których to właśnie Grayson był głównym bohaterem?
Wow.
Bardzo zachęciło mnie do przeczytania kolejnej części i jego historia naprawiła się w jednym momencie.
Jeżeli chodzi o Rowana i Citrę, to w sumie byli mi obojętni. Fajni bohaterowie, ale bardziej lubiłam ich chyba w pierwszej części. A zakończenie te książki z nimi na pierwszym planie?
Tak troszkę nie rozumiem, czemu to poszło w taką stronę. Ja rozumiem, że niby coś tam było między nimi, ale tak w momencie i bez większych interakcji w tej książce?
No i antagonista z pierwszego tomu...
Nie lubiłam go już wtedy, a teraz nie lubię jeszcze bardziej.
Ocena: 6/10