Czy miłość może być zła? Czy może niektórzy ludzie spotykają się za wcześnie, a inni za późno? Czy możliwe jest prawdziwe uczucie, wbrew wszystkiemu? Takie, które wybacza każde potknięcie?
Kochać można mimo szpetoty ciała, mimo zdrady, mimo minionych lat. Kochać można na wiele sposobów: głupio, namiętnie, bezinteresownie, naiwnie, do końca życia. A mimo to miłość nie zawsze zwycięża.
„Jutra może nie być” to historia kobiety, która pogubiła się w życiu. Na jednym z portali internetowych Kinga odnajduje po latach swoją „wielką miłość”.
On jest żonaty, ona za kilka miesięcy wypowie sakramentalne „tak”. Nawiązują romans. Dla Kingi ta miłość jest wyjątkowa. Rzuca dla niej dotychczasowe życie i czeka, aż on zrobi to samo. Zostaje kochanką. Sytuacja komplikuje się, kiedy zachodzi w ciążę…
„Jutra może nie być” to opowieść nie tylko o miłości, ale także o stracie, cierpieniu, przyjaźni, poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi i sile, jaka tkwi w kobietach. Kobietach, które mimo przeciwności losu odnajdują w sobie odwagę, by iść do przodu i nie spoglądać wstecz. Kobietach, które spełniają swoje marzenia.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2011-10-01
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 450
Język oryginału: polski
Bardzo się cieszę, że na pierwsze spotkanie z Panią Gabrielą Gargaś wybrałam jej debiutancką powieść.
„Jutra może nie być” to książka opowiadająca o miłości, różnych jej aspektach, barwach i odcieniach, ale także o bólu i cierpieniu oraz odnajdywaniu samej siebie po trudnych momentach życia. Kinga jest trzydziestoletnią kobietą, która przez lata tkwi w nieudanym związku. Zapytacie dlaczego?… Z przyzwyczajenia, z wygody, z nudy. Jej nieformalny związek z Darkiem ma się niedługo zakończyć ślubem przy ołtarzu bo tak wypada, bo tak trzeba po siedmiu latach znajomości. Ale pewnego dnia w wirtualnym świecie internetu pojawia się M. – przystojny znajomy mężczyzna, do którego serce Kingi wyrywało się przed laty. Wtedy skończyło się tylko na westchnieniach, podziwie i platonicznym uczuciu, a teraz… Kobieta postanawia wysłać do M. pierwszego niezobowiązującego maila, na którego dość szybko otrzymuje odpowiedź. Tak rozpoczyna się piękna korespondencja pomiędzy mężczyzną i kobietą, grzecznościowe wiadomości zamieniają się w nastrojowe, natchnione wręcz listy z głębokimi zwierzeniami. Bo… nikt tak pięknie nie potrafi pisać jak M. Na listach się jednak nie kończy, dochodzi do pierwszego spotkania, a potem do następnych. Kinga zdaje sobie sprawę ze swojej sytuacji, kończy swój związek z Darkiem i godzi się na rolę tej trzeciej. M. pięknie mówi, mami ją swymi obietnicami, a tak naprawdę nigdy nie ma zamiaru odejść od żony, z którą ponoć łączy go tylko przyjaźń i przysięga złożona przed ołtarzem. Kinga wikła się w trudną i bardzo niekomfortową sytuację, a rola kochanki z czasem przestaje jej odpowiadać. Z jednej strony myśli o rozstaniu, z drugiej jednak nie potrafi oprzeć się urokowi mężczyzny, jego pięknym słówkom i pustym zapewnieniom. Do czego doprowadzi bohaterkę ta chora sytuacja? Jakie wreszcie podejmie decyzje? Jak potoczy się dalej życie Kingi? „Jutra może nie być” to mądra i wartościowa powieść. Z pozoru prosta, mało ambitna i oklepana fabuła rodem z taniego romansu może wprowadzić czytelnika w błąd. Bo to nie romans jest najważniejszym wątkiem tej historii. Tutaj chodzi o uczucia i emocje, całe mechanizmy ludzkiego postępowania oraz skutki podejmowanych decyzji. Ta powieść może stać się poradnikiem dla niejednej i niejednego z Was. Bo to jest historia, z której również mężczyźni mogą wynieść wiele dla siebie, jeśli tylko będą tego chcieli. Każdy związek dwóch osób przeżywa swoje wzloty i upadki, są dobre i złe chwile, ale zawsze lepiej uczyć się na czyichś błędach. Dla mnie to bardzo wartościowa powieść, choć na początku nie byłam przekonana i podobała mi się tylko nastrojowa, natchniona korespondencja bohaterów. Jednak w miarę rozwoju wydarzeń historia Kingi i M. nabierała dla mnie zupełnie nowego znaczenia. Obok romantycznych wzlotów i uniesień znalazłam tu bezgraniczny ból i cierpienie, walkę z rozpaczą po doznanej stracie, bezmiar miłości matczynej do nienarodzonego dziecka, szukanie nowego sensu i celu istnienia, próbę zaakceptowania samej siebie oraz gotowość do otwarcia się na świat i ludzi. Z każdej strony bije tęsknota, wiara i nadzieja na lepsze jutro, ale także świadomość, że jutra może po prostu nie być. W powieści tej znajdziecie wiele bardzo mądrych, ponadczasowych myśli i sentencji. Tak naprawdę nad każdą z nich wypadałoby się chwilę zatrzymać i zastanowić. Żałuję, że nie pospisywałam ich sobie, choć wtedy zapewne moja lektura znacznie by się wydłużyła.
Jeśli każda następna powieść autorki jest napisana podobnym stylem to z radością przeczytam je wszystkie bez wyjątku.
Polecam.
Opowieść o radościach i trudnych chwilach życia. Głowna bohaterka próbuje układać sobie życie z kolejnymi partnerami, kiedy znajduje tego "jedynego" okazuje się że ona nie jest jego "jedyną". W tym wszystkim jeszcze utrata dziecka i mozolne wracanie do normalności.
"Cycki do przodu" - takimi książkami kończy się ta książka.... Także mówi to o niej wszystko.. Takiej książki jeszcze nigdy nie czytałąm, męczyłam się okropnie, cytat na cytacie a napisane tak jakbym czytała posty na fejsie jakiejś koleżanki... masakra... Ocena 2 tylko dlatego, iż był w tej książce fragment, który mnie wzruszył. No i to by było na tyle. Jak zawsze polecam książki, choćby mnie nie interesowały itd to tej naprawdę nie polecam... szkoda czasu. Nuda. Nuda. Nuda. Myślę, że sama potrafiłąbym napisać takie "coś". Sorry Grabrysia .
Tę historię napisało samo życie. Za dużo tego wszystkiego jak na jedną osobę... Może ktoś dopisze za mnie szczęśliwe zakończenie? - tak napisała zwyciężczyni...
Wydawałoby się, że nie ma nic nudniejszego niż życie prawniczki. Czy aby na pewno? Na drodze pięknej pani adwokat staje przystojny Włoch. Jest łudząco...