Internet wchłania i organizuje coraz większą część naszego życia, a zarazem nie ma dzisiaj drugiej dziedziny, której obraz w tak dużym stopniu opierałby się na mitach i zdezaktualizowanych utopiach, a nie aktualnej, sprawdzonej wiedzy. „Internet. Czas się bać” Wojciecha Orlińskiego stanowi odtrutkę na tę romantyczną mitologię sieci, na której wychowały się całe pokolenia. O wielu z historii przytaczanych przez Orlińskiego na pewno słyszeliście, ale byliście zbyt leniwi, żeby doguglać sprawę do kości, zbyt przywiązani do tradycyjnej wizji internetu jako leku na wszelkie zło demokracji i wolnego rynku, by ułożyć sobie w głowie nowe spójne wnioski. Orliński straszy, żeby obudzić do myślenia.
Jacek Dukaj
Koniec niewinności! Koniec bezkrytycznego zapatrzenia w dobrodziejstwa sieci! Jeśli myślicie, że dla was internet nie jest groźny, mylicie się. Czas się bać!
Nawet mieszkańcy NRD nie byli inwigilowani przez Stasi tak skutecznie, jak my jesteśmy codziennie inwigilowani w sieci. Nigdy w historii ludzkości nie pojawiła się sytuacja, w której wolność słowa, tajemnica korespondencji czy przepływy pieniędzy zależały od kilku korporacji, których działalność nie podlegała regulacjom. Politycy bawią się Twitterem z gorliwością gimnazjalisty obdarowanego smartfonem na urodziny. Dziennikarze technologiczni ekscytują się kolejnymi wodotryskami w kolejnych wersjach gadżetów. Większość pieje z zachwytu, mało kto pyta o zagrożenia.
A ja uważam, że najwyższy czas zacząć pytać:
- Jak to się stało, że internet; obiecując nam wolność wyboru, tę wolność nam odebrał?
- A obiecując absolutną wolność słowa, zrealizował koszmar doskonałej cenzury?
- Dlaczego na własne życzenie zrezygnowaliśmy w sieci z naszej prywatności i czy było warto?
- Czy sieć tworzy nowe miejsca pracy, czy je zabiera? - Jaka jest prawda o rewolucjach, które wybuchają w serwisach społecznościowych, a zwyciężają na ulicach?
- Jak świat pogrążył się w tym szaleństwie i czy da się to jeszcze naprawić?
Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2013-12-12
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 288
Pamiętam, jak ci, co znali dokonania polskiej szkoły filmowej czy kina moralnego niepokoju, jeszcze dziesięć lat temu załamywali ręce z rozpaczy: w roku...
Które elektrony mogłyby korzystać z Tindera? Dlaczego nie myjemy się już piaskiem i popiołem? Po co chemia dawnym królom i współczesnym politykom? ...
Przeczytane:2014-06-17, Ocena: 4, Przeczytałam, Kultura/Popkultura i Media,