Wyjątkowe wydanie wzbogacone rysunkami autorstwa Umberta Eco!
Listopad 1327 roku. Do znamienitego opactwa benedyktynów w północnych Włoszech przybywa uczony franciszkanin, Wilhelm z Baskerville, któremu towarzyszy uczeń i sekretarz, nowicjusz Adso z Melku. W klasztorze panuje ponury nastrój. Opat zwraca się do Wilhelma z prośbą o pomoc w rozwikłaniu zagadki tajemniczej śmierci jednego z mnichów. Sprawa jest nagląca, gdyż za kilka dni w opactwie ma się odbyć ważna debata teologiczna, w której wezmą udział dostojnicy kościelni, z wielkim inkwizytorem Bernardem Gui na czele. Tymczasem dochodzi do kolejnych morderstw. Przenikliwy Anglik orientuje się, że wyjaśnienia mrocznego sekretu należy szukać w klasztornej bibliotece. Bogaty księgozbiór, w którym nie brak dzieł uważanych za niebezpieczne, mieści się w salach tworzących labirynt. Intruz może tam łatwo zabłądzić, a nawet - jak krążą słuchy - postradać zmysły.
Powieść ukazała się po raz pierwszy w 1980 roku. Jej sukces czytelniczy był wielkim zaskoczeniem dla teoretyków i krytyków literatury. Dziś "Imię róży" zalicza się powszechnie do arcydzieł XX wieku.
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2022-07-06
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 784
Tytuł oryginału: Il nome della rosa
Tylko pogratulowac tak spektakularnego debiutu.Znakomita powiesc,chociaz nie dalbym jej maksymalnej oceny.Dodatkowe oczko przyznaje jej za interpretacje pana Krzysztofa Gosztyly.Sluchalem juz wiele ksiazek w wersji audio,ale to co robi pan Krzysztof,to prawdziwe mistrzostwo..
Franciszkanin Wilhelm razem ze swoim pomocnikiem, młodym Adso, próbuje odkryć kto morduje mnichów w opactwie. Okazuje się, że mnisi ginęli od trucizny, którą jeden z nich nasączył karty księgi. Podczas ślinienia palców, trucizna dostawała w się do organizmu czytającego.
Czytałam już kiedyś tę wspaniałą powieść i bardzo mnie w niej wtedy urzekła intryga, sceneria i akcja. Tym razem sięgnęłam do niej dla aksamitnego głosu pana Gosztyły i delektowałam się nią bardzo powoli, bo miesiąc. Akcja i błyskotliwy Wilhelm byli wspaniali, ale tym razem interpretowałam tę książkę inaczej, bo doszukałam się w niej opowieści o średniowieczu, a raczej dyskusji o średniowieczu. Klasztor z opowieści był minizwierciadłem średniowiecza z tymi wszystkimi sprzecznościami tej epoki. W takiej interpretacji akcja kryminalna stanowi jedynie tło dla tej wielkiej dyskusji o tamtej epoce. Tyle kontrastów, tyle sporów, tyle różnic i tyle pustki wśród bogactwa. Uznałam, że Wilhelm był postacią z innej epoki, bo jego poglądy wykraczały poza swój czas. Szukałam autora tego ostatniego cytatu Wilhelma w końcówce książki, z tej dyskusji z Adsem o filozofii. I znalazłam, że jest to filozof dziewiętnastowieczny. W ogóle, cała ta końcowa rozmowa Wilhelma z Adsem nad płonącym klasztorem jest jakby aluzją do Kanta. A na pewno wykracza poza kanony myślowe najmędrszych ludzi z tej epoki. Może Wilhelm jest symbolem autora w powieści?
W każdym razie są w tej powieści i alegorie epoki, i symbole, i ta cała otoczka znaczenia numerów itp, ale i wielkie dyskusje średniowiecza o prymacie papieża, o ubóstwie i inne. Wszystko to wplecione zgrabnie w fabułę. Losy wieśniaczki w kontekście tej sąsiadującej z nią dyskusji o ubóstwie Jezusa to jakby kwintesencja epoki. Wielosłowie, mnogość zdań i rozważań, a obok prawdziwe ubóstwo, na które wszyscy są obojętni. Finalna wielka dyskusja Hubertusa z Wilhelmem to jakby rozmowa średniowiecza z epoką rozumu, epoką późniejszą. Obaj uosabiają kompletnie odmienne punkty widzenia świata, Boga i człowieka. To też potwierdza moją interpretację utworu.
Na pewno jest to bardzo ciekawa książka, o wielu możliwościach interpretacyjnych. Na pewno Eco doskonale stylizuje książki na obraną epokę. Tutaj mamy średniowiecze. Epoka wielka i trudna, ale dzięki intrydze kryminalnej, która jest osią konstrukcyjną utworu i dzięki obrazowi klasztoru nabrała lekkości i - po prostu - zdobyła światową sławę. Ja jestem fanką średniowiecza i baroku, dwóch epok kontrastów, dlatego uwielbiam zagłębiać się w te niuanse znaczeniowe, tak jak i po prostu czekać na rozwiązanie zagadki morderstw w opactwie.
To był wspaniale spędzony miesiąc z audiobookiem i wspaniałe dzieło interpretacyjne Krzysztofa Gosztyły.
Książka była dla mnie wyzwaniem, które podjełam po obejrzeniu filmu i serialu. Napisana jest starodawnym językiem, do którego wtrącone jest wiele cytatów łacińskich (ale i nie tylko), z czego nie wszystkie są wytłumaczone. Jest też wiele dat i wydarzeń historycznych. Chociaż nie jest to rodzaj literatury, który czytam na codzień, uważam, że książka jest godna polecenia każdemu, kto lubi podejmować wyzwania i wysiłek intelektualny przy czytaniu.
Rzecz dzieje się współcześnie. Trójka młodych naukowców, posługując się zaawansowaną techniką komputerową, próbuje, właściwie dla zabawy, odkryć tajemnicę...
Książka Umberto Eco, włoskiego semiotyka i estetyka, profesora wielu uniwersytetów (m.in. we Florencji i Bolonii), została pomyślana jako poradnik dla...