Lipiec 1936 roku. Na Górze Wisielców w Liebau in Schlesien (Lubawce) zostają znalezione zwłoki Alfonsa Dermutha, miejscowego przedsiębiorcy należącego do śmietanki towarzyskiej.
Szef powiatowej żandarmerii Felix Walsleben nie wierzy w oficjalną wersję o samobójstwie forsowaną przez policję kryminalną. Nie mogąc tego udowodnić, ściąga do pomocy komisarza kryminalnego Gustava Dewarta.
Dewart ma w pamięci niedawny pobyt w pobliskim opactwie w Grüssau (Krzeszowie), mimo to chętnie wraca w te strony. Zdaje sobie przy tym sprawę, że zamiast tak potrzebnego odpoczynku, czeka go znów ciężka i niebezpieczna misja.
Zaraz na początku śledztwa okazuje się, że Dermuth nie zawsze miał szczęście do interesów, za to zdążył narobić sobie wrogów. Jednak ani Dewart, ani Walsleben nie przeczuwają wtedy jeszcze, jak potężną lawinę wydarzeń wywołają, gdy wkrótce potem wpadną na pewien trop.
Wydawnictwo: Manufaktura Tekstów
Data wydania: 2021-06-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 452
Język oryginału: polski
"Nie ma takiego śledztwa, które nie wymagałoby pobrudzenia sobie rąk".
Zbrodnie osadzone w przeszłości przyciągają nas nie tylko swoim kryminalnym wydźwiękiem, ale także klimatem czasów, w jakich zostały popełnione. Dobrze skrojony kryminał retro powinien w sobie łączyć te dwa elementy, dając czytelnikowi rozrywkę naznaczoną wyrafinowaną zagadką. Z pewnością taką serwuje drugi tom trylogii "Imię Pani".
Krzysztof Koziołek, rocznik 1978 to absolwent politologii na Uniwersytecie Zielonogórskim, który mieszka obecnie w Nowej Soli. Jest dziennikarzem i pisarzem, a także pasjonatem górskich wędrówek i kibicem żużla. Autor zadebiutował w 2007 r. powieścią sensacyjną pt. "Droga bez powrotu", jest częstym gościem bibliotek w całej Polsce.
Rok 1936. Na Górze Wisielców w Lubawce zostają odnalezione zwłoki przedsiębiorcy, doskonale znanego miejskiej społeczności. Wszystko wskazuje na to, że Alfons Dermuth popełnił samobójstwo, jednak w taką wersję nie wierzy szef powiatowej żandarmerii Felix Walsleben. Do sprawy zostaje zaangażowany przez niego komisarz kryminalny Gustav Dewart, który przebywa na urlopie zdrowotnym. Przed bohaterem kolejne śledztwo pełne niebezpieczeństw, które zaprowadzi go do zaskakującego finału.
Krzysztof Koziołek po raz kolejny zabrał mnie swoim literackim piórem w podróż w przeszłość, gdzie miałam sposobność towarzyszyć tak nietuzinkowej osobistości, jaką jest Gustav Dewart w odkrywaniu tajemnicy niespodziewanej śmierci. I znowu, coś co na pierwszy rzut oka wydawało się jednoznacznym końcem, okazało się skomplikowaną i nieco mroczną historią. Jak to w powieściach autora bywa, kryminalne śledztwo rozkręcało się strona po stronie, serwując mi coraz to nowsze informacje. Uwielbiam kryminalne intrygi skrojone piórem autora, których finału nigdy nie potrafię przewidzieć.
W drugiej odsłonie losów niepowatarzalnego komisarza kryminalnego nie mogło zabraknąć mistrzowsko skrojonej płaszczyzny retro, czyli precyzyjnie odwzorowanych realiów historycznych, topograficznych, a także społeczno-kulturowych. W fabule czytelnik znajdzie bowiem wiele ciekawostek budujących tak odczuwalny klimat epoki. Mowa chociażby o wspomnieniu ostatniego kata w Liebau (Lubawce), projekcie pierwszego na świecie wojskowego samolotu - jednopłatowca, czy też buncie tkaczy śląskich.
Już samo osadzenie śledztwa bohatera w latach 30. XX wieku, gdzie naziści coraz bardziej zawłaszczają różne sfery życia społecznego musiało okazać się nie lada wyzwaniem. Wyzwaniem, z którym Krzysztof Koziołek poradził sobie nadzwyczaj dobitnie, wplatając w śledztwo różnorakie elementy odnoszące się do tej właśnie płaszczyzny. Dobrze wszystko to puentuje pewne zdanie komisarza, jakie pada w książce, a mianowicie: "Obojętność - nic gorszego nie mogło się ludziom przytrafić". Jak się okazuje, ten stan to nie tylko domena przeszłości.
"Imię Pani. Misja" to książka, która w iście kryminalnym stylu zabierze was w podróż w przeszłość, do czasów tak podobnych do dzisiejszych, pełnych niepokoju i troski o dzień jutrzejszy. Mam w wrażenie, że w krwioobiegu Krzysztofa Koziołka już na dobre zadomowiły się cząsteczki retro, gdyż klimat jaki autor potrafi stworzyć w swoich kryminałach staje się niepowtarzalny. Ja już wiem kto zabił i dlaczego, a teraz staram sobie wyobrazić smak wspomnianych w powieści wypieków nazwanych "Bombami Dwunastu Apostołów".
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Kolejna świetna książka Koziołka. Nie jest to zwykły współczesny kryminał, gdzie prosta akcja prowadzi do zakończenia, lecz niesamowity kryminał retro, w którym historia tworzy niesamowite tło wydarzeń. Autor zna się na rysach historycznych regionu kammiennogórskiego, topografii miejscowości, architekturze, geografii, kulinarii. Zachęcił mnie do kolejnych wycieczek w te rejony. Koziołek posiada wiedzę, popartą bibliografią, widać jaki ogrom pracy wsadził w książkę. Nie mogę doczekać się kolejnej części!
Ksiądz Sambor wysłuchuje wyznań zabójcy ośmiolatka. Związany tajemnicą spowiedzi nie może o tym poinformować policji. Kiedy ginie kolejne dziecko...
Damian Kanclerz razem z rodziną robią zakupy w osiedlowym markecie. Już na parkingu zostają brutalnie zaatakowani przez dwóch mężczyzn. Jeden z...
Przeczytane:2021-04-14, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku - 110, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021,
Moje pierwsze spotkanie z kryminałami retro Krzysztofa Koziołka i twórczością autora w ogóle, miało miejsce w styczniu 2018 roku za sprawą książki "Imię Pani. To właśnie wtedy poznałam głównego bohatera Gustava Dewarta, który w 1934 roku udał się do benedyktyńskiego kościoła klasztornego w Krzeszowie, by odzyskać spokój po rodzinnym dramacie. Podczas tamtej lektury nie spodziewałam się, że jeszcze się spotkamy...
Jest lipiec 1936 roku. Komisarz kryminalny Gustav Dewart przebywa w Sławie na urlopie zdrowotnym. Jednak nie jest mu dane wypocząć, gdyż odnajduje go tam komendant żandarmerii powiatu Kamienna Góra - Felix Walsleben. Potrzebuje pomocy komisarza w rozwiązaniu sprawy śmierci przedsiębiorcy Alfonsa Dermutha. Komendant nie zgadza się bowiem z teorią policji, że było to samobójstwo. Intuicja podpowiada mu, że do śmierci na Górze Wisielców ktoś przyłożył rękę...
Komu zależało na śmierci czterdziestotrzyletniego mężczyzny? Gdzie szukać jego wrogów?
Dewart zdaje sobie sprawę, że to nie będzie to ani łatwe ani bezpieczne śledztwo, zwłaszcza że muszą działać nieoficjalnie i po cichu. A im bardziej rozpytują, tym bardziej dochodzą do wniosku, że ktoś bardzo nie chce, by prawda wyszła na jaw...
Co ukrywa wdowa? Do czego Dewart i Walsleben zostaną zmuszeni przez partyjniaków z NSDAP? Kogo wezwie Gustav jako wsparcie i w jaki sposób zmyli śledzących go?
Świetny kryminał retro w wykonaniu Koziołka! Autor zaprasza czytelników na Śląsk do... układania puzzli wraz z prowadzącymi śledztwo. W trakcie lektury przekonacie się, że Lubawka jest miastem tajemnic, knucia, kłamstw i ostatnie słowo należy do tych, którzy mają pieniądze. Wielokrotnie zostaniecie zaskoczeni wydarzeniami a czy uda Wam się dojść do prawdy, zanim zostanie ona wyjawiona? Mimo iż, Dewart często analizuje sytuację i znane fakty to mam co do tego wątpliwości...
Bardzo lubię postać Gustava, jest bowiem takim policjantem nieidealnym, popełnia błędy, nie każde starcie wygrywa, ale jest uważnym obserwatorem, sprytnym i przebiegłym z niewyparzoną gębą, często oskarżany o niesubordynację wobec przełożonych. Często czuje, że coś przeoczył, coś umknęło jego uwadze, jakaś myśl uleciała... Jednak jego niecodzienne sposoby działania, różnorodne hipotezy i błyskotliwe wypowiedzi prędzej czy później prowadzą do zaskakującego finału (gdyby nie słuchał intuicji, ująłby mordercę wcześniej), chociaż wielokrotnie musi zmierzyć się z rozbieżnymi informacjami.
Ile razy będzie musiał wracać z obranej drogi podejrzeń?
Tu coś oszukane, tam fałszywe, mylenie tropów i produkty zastępcze... Tak w skrócie przedstawia się druga część serii 'Imię Pani'.
Autor jak zawsze zrobił świetny research do książki, pojawiły się ciekawostki o władcach, śląskiej kolei, potrawach, rynku pracy, ówczesnej biedzie. Ogromnie podobały mi się miejsca odwiedzone wraz z bohaterami: góry, doliny, kapliczki, wapienniki, jaskinie, pomniki przyrody, wieże widokowe, ale najbardziej chaty Dwunastu Apostołów, Dolina Miłości czy Siedmiu Braci.
Podsumowując - "Imię Pani. Misja" jest wybornym kryminałem retro, w którym aż roi się od nieuchwytnych myśli i zdrad. Sprytny komisarz kryminalny Gustav Dewart tropi sprawę samobójstwa, które podobno nim nie jest – są za to ludzie, którym nie na rękę jest odkrywana przez niego prawda… Perspektywa śledztwa zmienia się wraz z pojawianiem się nowych informacji, przez co wielokrotnie zostajemy wyprowadzeni w przysłowiowe pole.
Powieść Krzysztofa Koziołka jest wciągająca, intrygująca i pełna niespodzianek, ze świetnie zarysowany tłem historycznym, dzięki któremu poznajemy ludzkie namiętności oraz słabości w czasach narodowego socjalizmu. Polecam!