W obliczu zbliżającej się nieuchronnie międzygalaktycznej wojny na planetę Hyperion przybywa siedmioro pielgrzymów: Kapłan, Żołnierz, Uczony, Poeta, Kapitan, Detektyw i Konsul. Mają za zadanie dotrzeć do mitycznych grobowców, by znaleźć w nich budzącą grozę istotę. Zna ona jednak, być może, metodę, która pozwoli zapobiec zagładzie całej ludzkości. Każdy z pielgrzymów będzie mógł przedstawić jej swoją prośbę, lecz wysłuchany zostanie tylko jeden. Pozostali będą musieli zginąć.
Nazwa powieści jak i pomysł został przez Simmonsa zaczerpnięty z twórczości wybitnego poety angielskiego romantyzmu, Johna Keatsa. Również w hołdzie dla poety Simmons umieścił w swojej opowieści postać na nowo odrodzonego poety.
Dan Simmons (ur. 4 kwietnia 1948 w Peoria w stanie Illinois) to amerykański pisarz science fiction. Laureat wielu nagród i wyróżnień (m.in. Nagrody Hugo i Nagrody Locusa w 1990 r. za powieść Hyperion). Stopnie naukowe zdobywał w Webash College - licencjat oraz na Uniwersytecie Waszyngtona w St. Louis - stopień magistra w dziedzinie pedagogiki. Od tego czasu, czyli roku 1971, przez kolejne 18 lat pracował jako nauczyciel w szkole podstawowej. Simmons należy do nielicznego grona pisarzy, którzy nie trzymają się jednego ściśle określonego nurtu literackiego, lecz z równą swobodą piszą zarówno książki science fiction, horrory, fantasy, kryminały, jak i powieści historyczne.
W przygotowaniu wkrótce pojawi się kinowa superprodukcja w reżyserii Martina Scorsese.
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2007-01-08
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 614
Tytuł oryginału: Hyperion
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Arkadiusz Nakoniecznik
Siedmioro pielgrzymów zmierza na Hyperion, na spotkanie z Dzierzbą, mitologiczną siłą, bóstwem, potężną mocą, która...spełni życzenie jednego z nich, zabijając pozostałych. Cel misji jednak jest bardziej ogólny: świat stoi w obliczu międzygalaktycznej wojny, a tylko Dzierzba, ów przerażający byt, zna metodę na powstrzymanie zagłady. Być może.
W sylwetkach Pielgrzymów i opowieściach o tym, co pchnęło ich do wyruszenia w samobójczą misję, tkwi epicki rozmach powieści. Każdy z nich: Ksiądz, Żołnierz, Poeta, Uczony, Detektyw i Konsul przedstawia swą dramatyczną historię, która łączy się z Hyperionem i Dzierzbą w tajemniczy i niezrozumiały sposób.
Opowieści te to cały przekrój gatunkowy: od horroru (opowieść Księdza) przez detektywistyczną powieść noir, romans i opowieść o ojcu zmagającym się z dziwną chorobą dziecka. Wszystko to oczywiście polane sosem SF, więc takie pojęcia jak czas, przestrzeń, człowieczeństwo zyskają w "Hyperionie" swój własny wymiar, swą własną definicję. Simmons, kreując swój świat z wielkim rozmachem, nie zapomina jednocześnie, ze w centrum jego historii stoi człowiek z jego lękami i w sumie pewną ...małością? Wszyscy pielgrzymi ze swoimi osobistymi przeżyciami (na mnie największe wrażenie zrobiła opowieść Uczonego) są bowiem elementem jakiejś ogromnej układanki, z rozrzuconymi tu i tam, a ogólny obraz tego, co przedstawiają jest zamazany i niejasny.
"Hyperion" to znakomita opowieść, ponadczasowa, jak każde dobre SF stawiająca mnóstwo pytań i zmuszająca czytelnika do głębszej refleksji. Pozostaje przy tym SF w pełnym znaczeniu tego gatunku, więc trzeba się przygotować na to, że przemyca również sporo teorii naukowych. Nie polecam więc "Hyperiona" jako pierwsze spotkanie z gatunkiem, a poza tym ,to wiadomo - trzeba zacząć od Lema, bo Lem powiedział już wszystko w temacie SF i to najlepiej jak było można.
Błyskawice. Statek kosmiczny o barwie hebanu unosi się nad pogrążoną w mroku planetą, po której powierzchni z rykiem przemykają ogromne gady. W tle Preludium cis-moll Rachmaninowa. Ale dla grającego ten utwór Konsula Hegemonii, prawdziwa podróż dopiero ma się zacząć.
Od początku przeczuwałam, że Hyperion Dana Simmonsa - dzieło w kręgach czytelników literatury SF bardzo znane i cenione (uznawane nawet za wybitne), będzie stanowiło dla mnie niemałe wyzwanie. Ja jednak wyzwań czytelniczych nie unikam, zwłaszcza jeżeli mam do czynienia ze science fiction lub fantasy różnego kalibru. Już sama koncepcja wydaje się (a co więcej jest) nietuzinkowa i daleka od powielania typowych gatunkowych wzorców. Ale to nadal jedynie koncepcja. Wykonanie natomiast przerasta wszelkie oczekiwania - uniwersum stworzone przez autora to idealnie dopracowana, wyrafinowana kompozycja (zawarta na ponad sześciuset stronach), której szczegółowość może przyprawić nieprzyzwyczajonego czytelnika o zawrót głowy (podobnie jak w Diunie, chociaż może nie aż w takim stopniu).
Niech Was to jednak nie zniechęca, bo powieść Simmonsa to nie tylko statki kosmiczne, międzygwiezdne podróże i atak obcej cywilizacji. To nawet nie pielgrzymka na tajemniczą planetę Hyperion, chociaż dla pisarza staje się ona swoistym punktem wyjścia. Siedmioro pielgrzymów: Kapłan, Żołnierz, Uczony, Poeta, Kapitan, Detektyw i Konsul (uczynienie bohaterami osoby reprezentujące tak różnorakie dziedziny nadaje historii wymiaru parabolicznego) zostało wybranych, aby spotkać mityczną i budzącą grozę istotę uważaną za bóstwo - Chyżwara.Każdy z nich będzie miał szansę przedłożenia swojej prośby, dzięki czemu może ocalić ludzkość, jednak tylko jeden zostanie wysłuchany. I tylko ten jeden przetrwa.
Podczas gdy zbliża się cel, coraz bliższe wydaje się również widmo śmierci. Sześciu z wybrańców połączonych wspólnym przeznaczeniem opowiada swoje historie.
Muszą je opowiedzieć - być może to ostatnia szansa w ich życiu... Wspólnie powracają do tego, co sprawiło, że znaleźli się na jednym statku, zmierzającym w stronę bezlitosnego Chyżwara. Niektóre ze wspomnień są bardziej wciągające, inne mniej, łączy je jedno - nadają całej książce wyższy wymiar literacki. Hyperion nie jest w końcu nastawiony jedynie na zapewnienie czytelnikowi rozrywki. Autor ustami pielgrzymów zadaje fundamentalne pytania natury etycznej i religijnej, ukazuje ich wątpliwości, straty i desperację. Powieść wywołuje równocześnie smutek, zachwyt nad nieograniczoną żadnymi ramami wyobraźnią Simmonsa, zazdrość (ech, jakie on ma pomysły...) ale też pewną frustrację (zakończenie).
Podsumowując - polecam. Dla czytelnika nie przyzwyczajonego do SF może być to wrzucenie na głęboką wodę, ale od czegoś trzeba zacząć - najlepiej od tego, co zafascynuje i zachęci do sięgnięcia po więcej.
Dobra, lecz na początku ciężko było mi ją czytać. Ponura tematyka, a jak dla mnie postać dzierzby przerażająca. Być może przez te nawiązania do wiary... Czytałam niejeden horror w życiu ale dopiero dzierzba śnił mi się w koszmarze.
Mimo, że dla mnie książka nielekka do czytania to sięgnę po kolejna część bo muszę jednak wiedzieć jak to się skończy a tu autor mnie rozdrażnił, bo nic nie zostaje wyjaśnione.
Postanowiłam sięgnąć do tej serii nawet nie ze względu na pochwały @Jatymyoni, która pisała mi, że to genialna seria, ale dlatego, że skoro książka po 20 latach wciąż jest bardzo czytana, a na platformach sprzedażowych ma swoją cenę, to pomyślałam, że zerknę.
Żeby genialna, to nie powiem, bo nie uważam fantastyki za genialny gatunek, a raczej bazujący na kliszach, ale na pewno świetnie napisany. Spodobała mi się świetnie poprowadzona konstrukcja szkatułkowa. Reszta chyba na bazie 'Władcy pierścieni', ale wszystko napisane po Simmonsowemu i z pomysłem.
Przeczytam całość, ale z przerwami na inne powieści.
Długo ją czytałem i nie chętnie po nią sięgałem. Nie wciągnęła jakoś za bardzo. Jednocześnie pomysł jest bardzo dobry, ale może to wykonanie mi nie podeszło...
Przed lekturą przeczytałem trochę opinii. Zwykle staram się tego nie robić, żeby nie mieć oczekiwań. Tu jednak spotkałem się z zachwytami, jak i niechęcią. Bardzo byłem ciekaw jak odbiorę to ja. Simmons to moje świeże odkrycie. Mam już w domu osiem jego książek, ale wcześniej czytałem tylko "Pieśń bogini Kali", która mnie nie powaliła, ale jej klimat był naprawdę niezły. Hyperion miał wszystko jednak na najwyższym poziomie. Klimat, historię, tempo akcji - wszystko idealnie wyważone i całkiem wciągające. Znakomite, ale dość ciężkie i po lekturze "Hyperiona" potrzebowałem kilku lżejszych opowieści.
Jednak jestem niesamowicie ciekaw innych powieści Simmonsa, w tym "Upadku Hyperiona".
Ach! Co to była za niesamowita podróż! Przyznaję, że mi, jako osobie raczkującej w sci-fi, z początku było ciężko się wgryźć w ten wszechświat. Niesamowita wizja przyszłości, zbudowana ze dbałością o szczegóły. Bogate słownictwo, sztuczna inteligencja, wymyślne technologie, ogrom charakternych postaci i multum odniesień do religii, filozofii, literatury czy sztuki. Mam wrażenie, że co bym nie napisała, nie jestem w stanie oddać bogactwa świata wykreowanego przez Simmonsa.
Tak pokrótce o czym jest ta książka?
Świat chyli się ku upadkowi, zbliża się międzygalaktyczna wojna. Siedmioro Wybrańców, wyrusza w podróż na dziwną planetę Hyperion, na spotkanie z przerażającym Dzierzbą. Ten mityczny stwór może zna sposób by zapobiec wyginięciu ludzkości.
Każdy z nich ma do tej istoty jakąś prośbę, ale tylko jeden z nich zostanie wysłuchany, a reszta zginie. To bohaterska pełna poświęceń misja w nieznane. Czy im się uda?
To jest powieść szkatułkowa, w trakcie tej podróży poznajemy historie każdego z Wybrańców. Każdy z nich musi rozliczyć się z przeszłością i ma jakiś cel. Te historie pozwalają poznać tych bohaterów, zrozumieć motywy ich działania. Różnorakość gatunkowa tych snutych opowieści udowadnia, że autor ma niesamowitą wyobraźnię. Gra na uczuciach wyzwalając rozmaite emocje. Czujemy strach, ból, tęsknotę, lęk o zdrowie dziecka. Niektóre mocne, zadziwiające, pełne symboliki i zmuszają do rozważań filozoficzno-religijnych. Kim jesteśmy? Jaki jest sens naszego istnienia? Największe wrażenie na mnie zrobiła opowieść Kapłana oraz Uczonego.
W całej powieści czuć ducha poezji Keatsa i te intertekstualne nawiązanie wzbudza zachwyt.
Wydaje się, że to jest prawdziwa mieszanka wybuchowa, ale wbrew pozorom to wszystko się ze sobą idealnie zazębia. Należy to traktować jako wprowadzenie do większej historii. Jestem pod jej ogromnym wrażeniem i tak łatwo jej nie zapomnę.
Darwin Minor jest byłym oficerem śledczym i doktorem fizyki, najlepszym w stanach zjednoczonych specjalistą od rekonstrukcji wypadków drogowych i nie tylko...
Wprowadzone w 1966 roku przez Nicolae Ceauşescu drakońskie przepisy kontroli urodzin spowodowały, że ponad sześćset tysięcy rumuńskich dzieci trafiło do...