Znany prawnik i jego żona trafiają do szpitala po poważnym wypadku samochodowym. Następnego dnia kobieta zaczyna się dziwnie zachowywać – jest przekonana, że kogoś potrąciła. Z kolei świadkowie zdarzenia są pewni, że Culberthowie uderzyli w zwierzę. Potwierdzają to oględziny samochodu, podczas których technicy nie znajdują śladów krwi należących do człowieka.
Szybko wychodzi na jaw, że Alice Culberth leczyła się psychiatrycznie w prywatnej klinice z powodu tragicznego wydarzenia sprzed trzech lat. Detektyw David Ross z wydziału zabójstw w Cleveland próbuje skontaktować się z jej terapeutą, jednak ten nie odbiera telefonów. Sprawa szybko nabiera rozpędu, gdy dwa dni później, w tym samym rejonie, w którym doszło do wypadku, przypadkowy chłopak natrafia na zwłoki młodej kobiety. Policja odkrywa związek pomiędzy Alice Culberth a ofiarą. Związek, który rzuca na śledztwo zupełnie nowe światło.
Wydawnictwo: Vectra
Data wydania: 2016-10-26
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 416
Pozytywnie zaskoczona rozrywką, jako dostarczyły mi jakiś czas temu "33 Dni Prawdy", sięgnęłam po kolejną odsłonę serii z detektywem Davidem Rossem (co prawda pomyliłam kolejność, ale nie zwracajmy uwagi na drobiazgi ). Nie zawiodłam się - akcja pędzi ze strony na stronę, tropy i zabójstwa mnożą się z każdą chwilą, czytelnik unosi brew w niedowierzaniu, że autor gładko wybrnie z tak zapętlonej i wielopoziomowej fabuły. Ta kręci się wokół lekarzy związanych z testowaniem pewnego leku, mogącym, w pewnych warunkach...no, ale nie będę zdradzać fabuły. Wątek to bardzo wiarygodny, autor sprawnie przekazuje w nim wiedzę o funkcjonowaniu rynku lekarstw, jaką z racji wykształcenia posiada. Nie oszczędza przy tym swoich bohaterów - ani wiodącego prym Rossa, ani towarzyszących mu postaci.
Przyznam jednak szczerze, że poczucie zagubienia wśród bohaterów, relacji między nimi i ich wewnętrznych demonów towarzyszyło mi do ostatniej strony. Autor oczywiście rozplątuje wszystkie supły fabularne, ale tym razem mam wrażenie, że z większym chaosem i bałaganem niż w "33 dniach". Fabułę tamtej książki, mimo kilku miesięcy jakie upłynęły od jej lektury, pamiętam dość dobrze, podobała mi się też dużo bardziej niż ta w "Horyzocie" właśnie dlatego, że mam wrażenie, że autor dużo lepiej na nią panował. Książce przydałaby się też lepsza redakcja, ale to już uwaga dla wydawnictwa, nie autora. "Horyzont.." jednak sprawdzi się jako rozrywka po ciężkim dniu w pracy, jako lektura na oderwanie od rzeczywistości a jednocześnie nie ogłupiająca. No i wciąż, moim zdaniem, jest lepiej niż u Bondy
"Mózg to coś pięknego, detektywie Ross, ale tylko wtedy, gdy działa jak powinien."
Znany w Cleveland prawnik i jego żona mieli poważny wypadek samochodowy. Trafiają do szpitala. Następnego dnia kobieta zaczyna się dziwnie zachowywać i jest przekonana, że kogoś potrąciła. Problem w tym, że jedyni świadkowie zdarzenia temu zaprzeczają, ponieważ są pewni, że było to zwierzę. Potwierdzają to policyjni technicy. Detektyw David Ross z wydziału zabójstw prowadzi śledztwo i szybko odkrywa, że Alice Culberth leczyła się w prywatnej klinice psychiatrycznej. Teraz jednak jej terapeuta unika kontaktu. Po kilku dniach, w okolicy miejsca wypadku Culberthów zostają znalezione zwłoki młodej kobiety. Co ją łączy z żoną prawnika? I o co chodzi w całej sprawie ?
"Pewne wydarzenia odciskają na nas znacznie większe piętno, niż byśmy mogli sobie wyobrazić."
Muszę Was uprzedzić, że książka już od pierwszych stron, a właściwie od prologu wbija w fotel. Wywołuje mocne zainteresowanie, strach i dreszcze. Jest to historia, która zaczyna się tajemniczo, niepokojąco i trzyma mocno w napięciu, aż do samego końca.
David Ross dostaje sprawę i nie ma zamiaru odpuścić, dopóki nie dobrnie do końca. Należy on do tego typu ludzi, którzy nie boją się niczego. Uparcie idzie do przodu, do rozwiązania zagadki, sprawdzają każdy najmniejszy trop. Polubiłam tego detektywa i mocno mu kibicowałam, bo nie raz miał pod górkę. Od czasu do czasu dopadają go zdarzenia z przeszłości, ale nie zostają nam one od razu wyjawione. Detektyw posiada też specyficzne poczucie humoru, przez co w niektórych momentach czytania możecie liczyć na uśmiech.
Jeśli chodzi i fabułę, to chylę czoła dla autora, który całkowicie mnie zaskoczył. Sprawa jest skomplikowana, a jak by tego mało, kolejne powolne odkrycia wcale nie przybliżają śledztwa do rozwiązania. W pewnym momencie ja sama się zgubiłam i nie byłam pewna, co jest prawdą, a co nie. Nie da się tego przewidzieć, bo gdy już jest się pewnym, że wyjaśnienie będzie tuż za rogiem, wychylamy się, a tam ślepa uliczka. Musicie uważać, aby nie dać się wyprowadzić w pole, ponieważ autor potrafi bawić się czytelnikiem i gdy wydaje się, że mamy rozwiązanie na wyciągnięcie ręki to dochodzi do nagłego zwrotu akcji. Książka oprócz tego, że jest thrillerem, który w 100% spełnia się w swoim gatunku, to pokazuje nam jakie szkody może za sobą nieść pogoń za pieniądzem. Nic więcej Wam nie zdradzę, bo nie chcę odebrać Wam przyjemności z poznania tej historii, ale zapewniam, że warto.
Wisienką na torcie jest wydanie danej pozycji, które całkowicie pasuje do klimatu i treści danej książki. Patrzy się na nią z niepokojem i zaintrygowaniem.
Podsumowując całość, książka przyciąga pierwszą uwagę okładką, później intrygującym opisem, mrocznym prologiem i dalej wciąga czytelnika swoją treścią. Uparty detektyw, dziwna sprawa, która musi mieć jakieś drugie dno i mroczny klimat to to, co zwraca naszą uwagę. Akcja poprowadzona jest wartko, nie raz spotykamy się z niespodziewanymi zwrotami, które mieszają w głowie. W pewnym momencie trzeba się zatrzymać i zastanowić, o co tak naprawdę chodzi. Bardzo podobała mi się ta książka, zajęła moją głowę i wciągnęła w mroczną zagadkę. Dlatego polecam ją każdemu, kto lubi ten gatunek. A ja na pewno sięgnę po inne książki autora.
Zakręcone, wstrząśnięte i zamieszane ?. Sporo nazwisk i przeróżnych postaci. W dodatku tak naprawdę do końca nie wiadomo co jest prawdą, co złudzeniem. Co się naprawdę wydarzyło, a co tylko wydawało się, że się zadziało. Na dokładkę, pierwsza połowa totalnie przegadana. Jednak mimo wszystko, ależ to było "smaczne" ?
Dobry thriller. Słuchałam audiobooka i troszeczkę się gubiłam. Spodziewałam się trochę innego zakończenia, po tym niestety trzeba się trochę pozbierać.
Nieopatrznie sięgnęłam po książkę nie wiedząc, iż jest trzecim tomem cyklu, ale już teraz wiem, że niebawem nadrobię pozostałe pozycje. Od razu daję znać, że znajomość poprzednich pozycji nie jest konieczna. W powieści pojawia się kilka nawiązań do przeszłości bohaterów i prowadzonych przez nich wcześniej spraw, jednak są to małe dodatki, które nie mają wpływu na fabułę powieści. A ta jest świetna i wciąga na długie godziny. Detektyw David Ross otrzymuje od szefa polecenie zbadania tajemniczego zdarzenia na drodze. O dziwo nikt nie zginął, zaś policjant należy do wydziału zabójstw, więc od samego początku wiadomo, że jest to część większej intrygi. Historię poznajemy z perspektywy wielu bohaterów, zarówno policjantów jak i osób zamieszanych w całą sprawę zadziwiającego wypadku oraz tajemniczego laboratorium badawczego tylko pozornie niepowiązanego z fabułą powieści. Trup ściele się gęsto, tajemnica staje się coraz bardziej pokręcona, by nagle rozjaśnić się pod sam koniec powieści. I do tego jeszcze niespodziewane i jednocześnie wyjątkowo satysfakconujące zakończenie... Jako ciekawostkę dodam, iż jest to powieść polskiego autora piszącego pod pseudonimem (ah, trzeba jednak czytać notki o autorze na obwolucie), zaś na trop tego doprowadziły mnie dopiero podziękowania, w których pojawiło się polsko brzmiące nazwisko.
Znakomity. Mroczny i zaskakujący thriller w którym nic nie da się przewidzieć.
Już początek książki elektryzuje, intryguje i wywołuje ciary. I tak do samego zakończenia. Autor rozbudza ciekawość czytelnika, zaskakuje nieoczekiwanymi zwrotami akcji, zbija z tropu, wprowadza nowe wątki i gdy już wydaje się, że wiesz, że znasz odpowiedź – okazuje się, że nie wiesz nic lub niewiele.
Intryga kryminalna jest nieszablonowa i mocno zawiła. Z pozoru banalna sprawa, okazuje się mieć drugie dno. Niebezpieczne i brutalne. Autor wprowadza nas w świat psychoterapii, tajnych eksperymentów medycznych, badań laboratoryjnych oraz bezwzględności i chciwości przemysłu farmaceutycznego. Jest mrocznie, ciekawie i przerażająco. A już ostatnie rozdziały powodują niemały zamęt w głowie – w pewnym momencie nie wiadomo co jest prawdą a co urojeniem, co rzeczywistością a co halucynacją.
„Horyzont umysłu” trzyma w napięciu do samego spektakularnego zakończenia. Jest mętny, tajemniczy i nieprzewidywalny. Bardzo dynamiczny i niepokojący. Nie ma tutaj prostych rozwiązań i nic nie jest takie jak się wydaje. Polecam:)
„Czasem wystarczy poklepać kogoś po ramieniu, żeby było dobrze, ale zdarza się, że zabraknie życia, aby postawić odpowiednią diagnozę.”
„Horyzont umysłu” Thomasa Arnolda to jedna z tych książek, po których zakończeniu bardzo trudno jest od razu zebrać myśli. Pisarz jest na tak wysokim światowym poziomie, tylko dlaczego jest wciąż tak mało rozpoznawalny w Polsce?
Umysł ludzki to jeden z najbardziej fascynujących narządów człowieka. Można go porównać do maszyny – komputera, która steruje całym naszym ciałem. Tak bardzo tajemniczy jest jednocześnie najważniejszy. We współczesnym świecie coraz częściej pojawia się temat badań nad różnymi substancjami. Jak na nie zareaguje nasz mózg, a co za tym idzie całe ciało? Detektyw David Rosse z wydziału zabójstw będzie miał bardzo trudne zadanie. Znając całą historię, po przeczytaniu słowa „Koniec” mogę jedynie powiedzieć „wiem, że nic nie wiem”.
Fabuła jest tak zręcznie prowadzona, szczegółowa z wieloma bohaterami pobocznymi, ale w żaden sposób nie wprowadza w czytelnika w chaos. Już sam prolog wprowadza w klimat grozy, bo akcja rozgrywa się w jakimś więzieniu i możemy na razie tylko zgadywać, że są tam prowadzone testy. Jakie i kim są ludzie, będącymi królikami doświadczalnymi? W prologu już się „dzieje”, ale z każdym kolejnym rozdziale autor wprowadza prawdziwe perełki. Sprawa do rozwiązania wydaje się prosta – znany prawnik i jego żona mają wypadek samochodowy. Kobieta, Alice Culberth, jest przekonana, że kogoś potrąciła. Świadkowie zdarzenia są zaś pewni, że nie był to człowiek. Technicy znajdują na samochodzie ślady krwi należącej do zwierzęcia. Sprawa byłaby szybko rozwiązana, gdyby nie wyszło na jaw, że kobieta leczyła się psychiatrycznie, a jej terapeuta nie odbiera telefonów. Na dodatek znajdują się jeszcze zwłoki młodej kobiety, która rzucą śledztwo na nowe tory.
Jestem pełna podziwu dla talentu pisarskiego Thomasa Arnolda. Tak perfekcyjnie stworzył przemyślaną historię i na dodatek wszystko logicznie do siebie pasuje. Zapanował nad słowem i wprowadził czytelnika w stan, w którym nie sposób odłożyć książkę bez poznania rozwiązania. "Horyzont umysłu" zdecydowanie powinno się przeczytać jeszcze raz, przede wszystkim dlatego, by spróbować ponownie nie dać się zmanipulować autorowi. Połączenie kryminału z thrillerem medycznym wciągnie czytelnika do ostatniej strony i wprowadzi po drodze tyle zwrotów akcji, że będzie to przyjemność dla miłośnika tego gatunku. Tu nie ma mowy o nudzie, cały czas się coś dzieje, wprowadzani są nowi bohaterowie, sprawa zatacza coraz większe kręgi i jedynie rodzi się pytanie „jak to się wszystko skończy’. Spójną z treścią jest także sama okładka książki. Mroczna i nieco przerażająca od razu przykuwa i jest tylko delikatną zapowiedzią tego, co dostaniemy w środku.
Nie warto się zastanawiać, czy przeczytać „Horyzont umysłu”. Zdecydowanie musicie zapoznać się z twórczością Thomasa Arnolda. Książka z tak wyrazistymi postaciami i wciągającą fabułą zasługuje także, by zobaczyć ją na dużym ekranie. To idealny materiał na film. Polecam, warto.
Po ucieczce pierwszych ludzi z Terenów Centralnych i opanowaniu tych ziem przez olbrzymów, gigantów i niszczycieli, Archeon pozostawał...
W krótkich odstępach czasu znikają cztery osoby. Niedługo po tym ich ciała zostają odnalezione w niezamieszkałym domu. Co dziwne, chwilę po wkroczeniu...
Przeczytane:2019-06-22, Ocena: 6, Przeczytałam, Książki XXI wieku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu,
MROCZNE UMYSŁY
W 2016 roku nakładem Wydawnictwa Vectra ukazała się powieść „Horyzont umysłu” Thomasa Arnolda. Nieoczywisty thriller , który może nieźle namieszać w głowach fanom gatunku.
Nic nie zwiastowało, że tego wieczoru w Rezerwacie Rocky River na obrzeżach Cleveland rozegra się dramat. Małżeństwo Alice i Frank Culberthowie potrącają zwierzę i ich samochód stacza się z nasypu. Jadący drugim autem Andrea i Bill Lougheedowie cudem uikają zderzenia z Culberthami. Ta noc zmienia życie wszystkich uczestników tragicznych wydarzeń. Alice Culberth twierdzi, że na drodze potrąciła kobietę. Detektyw David Ross, bezkompromisowy śledczy, rozpoczyna śledztwo, które przynosi więcej pytań niż odpowiedzi. Co naprawdę wydarzyło się na drodze w Rocky River? Czy prawda może wyłonić się z mroku pogmatwanych intryg i kłamstw?
Thriller to specyficzny gatunek, który im bardziej ewoluuje, tym bardziej staje się popularny. Całkowicie zdominował nasz rodzimy rynek wydawniczy wraz z pokrewnym mu kryminałem i czasami trudno jest w natłoku nazwisk i tytułów wyłowić prawdziwe perły. Jeśli jednak nam się to uda, to czujemy się jak odkrywcy. Wydawać się może, że wszystko zostało już napisane, a tworzenie kolejnych form i podgatunków jest jedynie marketingowym chwytem. Proza Thomasa Arnolda to właśnie taka perła wśród pospolitości. Książki, które zachowują wszystkie cechy, które czytelnicy lubią w kryminale, a jednocześnie są nowatorskie i oryginalne. Zawierają to, co osobiscie cenię i czego w swoich literackich podróżach poszukuję. Szybka, pełna napięcia i nieoczekiwanych zwrotów akcja, która nie zwalnia nawet na chwilę i nie pozwala ochłonąć. „Horyzont umysłu” to książka, która podstępnie chwyta nas w swe ręce i nie wypuszcza aż do ostaniej strony. Kolejne wątki i tajemnice mnożą się niczym grzyby po ulewnej, parnej nocy. Autor nie pozwala czytelnikowi nawet na chwilę oddechu. I to jest moc tej powieści. Jej tempo, natężenie akcji i rytm sprawiają, że jest pełna napięcia i mrocznego klimatu, który ogromnie lubię. Miłośnicy elektryzujących thrillerów poczują się w pełni usatysfakcjonowani.
Detektyw David Ross to ciekawa i niejednoznaczna persona. Ambitny, odważny, taki gliniarz z misją, ale jednocześnie facet z krwi i kości, który kieruje się własnym kodeksem moralnym i w poszukiwaniu sprawiedliwości nie cofnie się przed użyciem środków odbiegających od powszechnie akceptowalnych form. Dobrze skonstruowana i zdająca się być autentyczną w swoich działaniach postacią. Nie jest to przejaskrawiony superglina, ani nieudacznik kryjący się z flaszką za drzwiami toalety. To człowiek, który twardo stoi na ziemi, ale jednocześnie stara się po prostu dobrze wykonywać swoją robotę.
Motyw koncernu farmaceutycznego, który wszelkimi środkami, także tymi, którym daleko do wytycznych etyki, prowadzi swe działania skupiając się na pomnazaniu dochodów, zaprezentowany jest bardzo przekonująco. Stanowi kolejny solidny fundament tej powieści. Autor, który z wyksztełcenia jest farmaceutą, potrafi pisać o zagadnieniach medycznych i farmakologicznych w sposób przejrzysty i naturalny. Czyta się to bardzo dobrze i nawet przez chwilę nie czułam przytłoczenia trudną terminologią czy niezrozumiałymi wstawkami.
„Horyzont umysłu” pośród innych thrillerów wyróżnia to, że ta książka jest wielowarstwowa, złożona i łączy bardzo dużo elementów, które w trakcie lektury układają się stopniowo niczym puzzle.Tu nic nie jest oczywiste. Rozwiązanie jednej zagadki prowadzi do otwierania kolejnych wrót do tajemnicy. To jest po prostu fenomenalne w jaki sposób Thomas Arnold prowadzi narrację meandrując między jednym zaskoczeniem, a kolejnym i nie traci przy tym atmosfery napiętej akcji. Często zdarza się tak, że powieści, w których tempo zdarzeń jest tak szybkie pozostają płytkie. Umyka gdzieś urok tajmnicy i odkrywania kolejnych kart prowadzących do rozwiązania. Bywa również tak, że tego typu książki zakończone są pełnym fajerwerków, ale nieracjonalnym i przejaskrawionym finałem. Czytałam mnóstwo wciągającyh thrillerów, które opierały się na takiej kanwie i zakończenie psuło mi całą wcześniejszą przyjemność lektury. W przypadku „Horyzontu umysłu” nie ma mowy o tego typu osłabieniu książki w momencie finalnym. Przeciwnie. Sposób zakończenia dodaje całej powieści dodatkowego smaczku. Zwracam bardzo dużą uwagę na to, ponieważ nie znoszę spłycania wątków lub zabiegów dramatyzujących, które ocierają się o irracjonalność. Jestem pełna podziwu dla Thomasa Arnolda za tak odważne i pełne swoistego naturalizmu zwienczenie tej emocjonującej książki.
„Horyzont umysłu” to niewątpliwie jeden z najmocniejszych thrillerów, które miałam okazję przeczytać. Pełen dynamizmu, porywający i sprawiający, że poczułam się takim właśnie odkrywcą który w zalewie powieści jednostajnych i tuzinkowych wyłowił skarb. Nieprzeciętne postacie, ekspresyjność zdarzeń i element zagadkowości i czającego się za rogiem zła to kwintesencja tego, czego szukam w tego typu literaturze. Jest szybko, bezkompromisowo i szczerze. Diabelska ocena to 6. Diabeł gorąco poleca. Pamiętajcie tylko, że sięgając po tę książkę staniecie się jej zakładnikami do ostaniej strony. Najwyższa półka literackiego dreszczyku.