Gdy Dona Jonson – mieszkanka spokojnego osiedla w Cleveland – wraca do domu i otwiera drzwi, strach paraliżuje jej ciało. Nie jest w stanie zrobić kroku. To, co widzi, budzi w niej demony przeszłości. Rozpoznając za oknem sylwetkę mężczyzny, barykaduje się i próbuje wezwać pomoc. Dwa dni później policja znajduje jej ciało w wannie. Jedynym śladem mogącym rzucić światło na okoliczności jej śmierci staje się dwudziestoletnia fotografia, na której ta sama kobieta stoi w zakonnym habicie pośrodku grupki małych dzieci. Trop prowadzi do sierocińca, w którym pracowała przed wieloma laty. W czasie trwania śledztwa, zaczynają ginąć kolejne osoby. Początkowo prosta sprawa z czasem komplikuje się i na światło dzienne wychodzą przerażające fakty. Dwaj detektywi z wydziału zabójstw – James Adams i David Ross - szybko uświadamiają sobie, że ostateczna prawda została przed nimi ukryta znacznie głębiej, niż na początku sądzili.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2015-03-09
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 416
Język oryginału: angielski
Donna Jonson spokojna kobieta, której ciało zostaje znalezione we wannie. Jedynym śladem mogącym rzucić światło na okoliczności jej śmierci staje się dwudziestoletnia fotografia, na której ta sama kobieta stoi w zakonnym habicie pośrodku grupki małych dzieci. Trop prowadzi do sierocińca, w którym pracowała przed wieloma laty. W czasie trwania śledztwa zaczynają ginąć kolejne osoby. Początkowo prosta sprawa z czasem komplikuje się i na światło dzienne wychodzą przerażające fakty. Dwaj detektywi z wydziału zabójstw – James Adams i David Ross — szybko uświadamiają sobie, że ostateczna prawda została przed nimi ukryta znacznie głębiej, niż na początku sądzili.
Powieść zaczyna się tajemniczo i od mocnego akcentu. Już pierwsze strony zapewniają dawkę adrenaliny, a potem jest już tylko lepiej. Wydaje się, że po takim początku akcja powinna pędzić na łeb na szyję, ale tak nie jest. Miałam wrażeni, że toczy się w miarę jednostajnie, choć nagłych zwrotów i trupów na pewno w niej nie brakuje. Opisy autor potrafi tworzyć bardzo sugestywnie, jesteśmy cały czas w środku wydarzeń, razem z bohaterami przemierzamy podejrzane zaułki i ciemne ulice. Splot wydarzeń to przybliża, to oddala nas od prawdy, jaka kryje się za wydarzeniami sprzed lat. Co chwilę do głównego wątku dodawane są nowe, poboczne, kilka śledztw prowadzonych równocześnie i zero powiązań. Przynajmniej powierzchownie.
Na pierwszy plan wysuwa się doświadczony James Adams. To on i jego perfekcjonizm pozwalają na rozwiązanie sprawy do końca. James nie potrafi odpuścić, nie zostawia niedokończonego śledztwa nawet wtedy, kiedy szef decyduje o jego zamknięciu lub przesunięciu Adamsa do innego zadania. Ross najmłodszy w wydziale jednak już z pewnym doświadczeniem jest dla Adamsa dobrym partnerem. Widać różnicę między nimi, David dopiero się uczy. I to jest duży plus, ponieważ autor nie zrobił z niego od razu superśledczego, który wszystko wie, wszystko potrafi i w sumie nie bardzo ma jak się rozwijać.
Jednego przy powieściach Thomasa Arnolda robić się nie powinno – zakładać co będzie następstwem pewnych zdarzeń, jakie będzie rozwiązanie, bo akurat takie tu pasuje. Na pewno będzie zupełnie inne, a akcja potoczy się w innym kierunku, niż zakładamy. Końcówka „33 dni prawdy” to jedno wielkie WOW! Gwarantuje, że takiego obrotu spraw nie można się spodziewać. Sięgając po jego kryminały, zapewnicie sobie kilka godzin adrenaliny na wysokim poziomie. Wiem, że to jego druga książka, debiutu nie miałam okazji przeczytać (jeszcze), ale z ręką na sercu — warto zapamiętać to nazwisko. Tomas Arnold to naprawdę jeden z lepszych młodych polskich autorów.
Po nitce do kłębka, lecz co w sytuacji gdy nitek jest kilka? W dodatku trudno za nimi podążać, ponieważ każda jest niezwykle splątana i gdy przyjrzeć im się z bliska okazują się prowadzić w zupełnie innym kierunku niż początkowo wydawało się. Prawdziwy labirynt, z którego nie widać wyjścia, co więcej każdy kolejny zakręt odsłania kolejne niewiadome ścieżki, kuszące by nimi podążyć, ale jednocześnie grożące całkowitym zatraceniem.
Śmierć dla policjanta to jednocześnie koniec i początek. Koniec życia człowieka i początek śledztwa, czasem krótkiego, a czasem długiego i obfitującego w wiele zagadek. James Adams nigdy nie traktuje dochodzenia rutynowo, zanim wyrobi sobie własne zdanie dokładnie sprawdza każdy szczegół. Nie inaczej jest w przypadku Dony Jonson, może dla kogoś innego byłoby od razu wszystko wiadome, lecz nie dla tego detektywa. Pewien detal przykuwa jego uwagę, potem następny i jeszcze jeden szczegół, w sumie karzą one się zastanowić co właściwie wydarzyło się nim znaleziono martwą kobietę. Zbrodnia czy samobójstwo? Jeżeli to pierwsze to kto jest mordercą? A jeśli sama odebrała sobie życie co było powodem tej decyzji? Znalezione zdjęcie w mieszkaniu Dony być może jest wskazówką, chociaż niekoniecznie. Fotografia sprzed dwudziestu lat wiedzie Adamsa prosto w przeszłość kobiety. Jedno dochodzenie jeszcze nie ma konkretnych wyników, a kolejne musi zostać rozpoczęte. Tym razem wydaje się wszystko jasne, ale czy faktycznie nie ma żadnych wątpliwości co do motywu? Doświadczony policjant nie od razu przechodzi do podsumowań, wpierw sprawdza prawdopodobne scenariusze dopasowując je do znalezionych dowodów. Czasem trzeba również brać pod uwagę poszlaki, nawet gdy innym to nie na rękę. James Adams chadza własnymi ścieżkami, które jak do tej pory zawsze wiodły go ku rozwiązaniu zagadek kryminalnych jakimi się zajmował. Czy i teraz będzie tak samo? Jego partner również nie narzeka na brak zajęć, oprócz wspólnego dochodzenia jest zaangażowany także w inne. Tym razem detektyw Ross ma szansę wyjść z cienia swego starszego kolegi, sprawa jaką się zajmuje tylko początkowo wydaje się błaha i prosta, ma jednak ona drugie dno, niezwykle dramatyczne i okrutne.
Detektywi Adams i Ross mają ręce pełne roboty, prowadząc kilka śledztw jednocześnie, szukając śladów i motywów, łatwo mogą nie zauważyć wzajemnych powiązań ukrytych głęboko i z dużym znawstwem. Wszystko zaczęło się od śmierci Dony Jonson, chociaż czy na pewno? Może odpowiedź kryje się w starej fotografii? Początku czasem warto poszukać w przeszłości, tak samo jak prawdy. To co mam miejsce w teraźniejszości bywa ceną sprawiedliwości, nie zawsze wynagradzającej cierpienie i karzącej winnych ...
Śledztwo to skomplikowana układanka, czasem trudno znaleźć ten jeden, ostatni element, dzięki któremu obraz staje się czytelny. "33 dni prawdy" to kilka kryminalnych łamigłówek z pozoru połączonych jedynie osobami detektywów, ale czy faktycznie tak jest? Wątki wydają się odrębne, lecz gdzieś pomiędzy nimi przeplata się pewien wspólny motyw - jaki? To jedno z wielu pytań jakie autor zadaje czytelnikom. W książce Thomasa Arnolda jest wiele znaków zapytania, odpowiedź na nie kryje się w detalach, to z nich tworzy się niezwykła panorama zbrodni, kary, bólu i zemsty. Dramat jednego człowieka staje się punktem wyjścia dla łańcucha zdarzeń, którego poszczególne ogniwa są jednocześnie odwetem i wymierzeniem kary każdemu kto sprzeniewierzył się zasadom. Prawda nie zawsze daje wyzwolenie i przynosi ulgę, często bywa jedynie gorzką i marną namiastką pocieszenia za doznane krzywdy. "33 dni prawdy" Thomasa Arnolda to kryminał w jakim czytający mogą prowadzić własne dochodzenie porównując swoje przypuszczenia z efektami pracy głównych bohaterów, czy będą one zbieżne? To zależy od zmysłu obserwacji, intuicji oraz kogoś, kto podsuwa tropy, będące być może pomocne w odkryciu faktycznego przebieg wydarzeń, lecz czy można zaufać anonimowemu "pomocnikowi"? Odpowiedź na to pytanie na pewno padnie, chociaż niewykluczone, iż będzie całkowicie inna niż ktokolwiek przypuszczał.
Policji nie będzie dane odpocząć. Znalezione zostały zwłoki w wannie, należące do niejakiej Dony Johnson.
Cała sprawa wyglądałaby pewnie na zwykłe samobójstwo, gdyby nie niepozorne zdjęcie sprzed dwudziestu laty, na którym denatka stoi w zakonnym habicie ze swoimi wychowankami z sierocińca.
Wraz z rozwojem fabuły przybywa coraz więcej pytań i zagadkowych morderstw. Detektywi z wydziału zabójstw, Adams i Ross nie zdają sobie sprawy na jaką głęboką i zagmatwaną zagadkę trafili.
Krwawy trop prowadzi prosto do sierocińca. Co takiego się tam wydarzyło ponad 20 lat temu? Czy była zakonnica miała czyste sumienie? Demony przeszłości dadzą o sobie znać.
Arnold jest prawdziwym mistrzem pióra, a a atmosfera jest mroczna i niepokojąca. W trakcie rozkręcania się sprawy wychodzą na jaw okropne tajemnice sprzed lat, które wstrząsną nawet czytelnikami o mocnych nerwach.
Zło ma ludzkie oblicze. Przerażające jest to jakie piekło potrafią stworzyć ludzie wobec bezradnych, dla których powinni być wsparciem.
"Bezczynność wobec zła jest najgorszą zbrodnią i najcięższym grzechem."
"33 dni prawdy" to świetna mieszanka kryminału z thrillerem. Od początku nie mogłam się od niej oderwać, ostatecznie zarywając nockę. Nie mam jednak wątpliwości, że dla takiej tajemnicy warto mieć przez chwilę podkrążone oczy.
Mnogość wątków i postaci, może sprawić że początkowo czytelnik będzie zdezorientowany. Wystarczy jednak dać sobie chwilę cierpliwości, by wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce niczym puzzle, a odczujecie ogromną satysfakcję.
Dalej jestem pod wrażeniem tego, jak autor połączył ze sobą pozornie odrębne sprawy, tworząc idealnie zazębiającą się całość. Majstersztyk! To dobrze dopracowana i przemyślana intryga.
Polecam wszystkim tym, którzy lubią pogmatwane i nieoczywiste historie.
Nieopatrznie zaczęłam czytać cykl o detektywie Davidzie Rossie od trzeciego tomu, więc siłą rzeczy trochę zaspoilerowałam sobie niektóre wydarzenia z poprzednich części cyklu. 33 dni prawdy opowiadają o dwóch śledztwach - jednym prowadzonym przez wspomnianego już policjanta oraz drugim przez Jamesa Adamsa. Pozornie wydają się ze sobą niepowiązane, jednak splot wielu wydarzeń i poszlak sprawia, że detektywi zaczynają ze sobą współpracować, starając się odkryć powiązania pomiędzy licznymi ofiarami. W powieści trup ściele się gęsto... Ale to nie zawsze plus. Przez mnogość bohaterów i ich historii czasami ciężko się połapać, kto jest kim oraz czy ta postać przewijała się już na kartach książki. Samo rozwiązanie sprawy nie jest też do końca satysfakcjonujące, chociaż twist z ostatnich stron lekko mnie zaskoczył - myślałam, że autor pominie jeden z ważnych szczegółów i pozostawi śledztwo z jednym dużym ALE. Na szczęście pozytywnie się zaskoczyłam. Jeśli pierwszy tom Wam nie siadł - spokojnie, trójka jest bardzo dobra, a ja nie mogę się doczekać, aż sięgnę po drugą część cyklu.
Powiem wam, że to bardzo dobrze napisany kryminał. Naprawdę niektórzy nasi polscy pisarze spokojnie dorównują tym zagranicznym, a często gęsto nawet ich swoim talentem pisarskim przewyższają. To już moja trzecia książka tego autora i wciąż jestem pod sporym wrażeniem.
Wprawdzie widać (i to nie tylko ja zauważyłam) jak pan Arnold dwoi się i troi i wymyśla coraz to inne zamienniki, by nie używać powtórzeń, jest to zauważalne, ale nie przeszkadza aż tak bardzo. W przeciwieństwie to pewnej innej autorki która z powtórzeń zrobiła swoją wizytówkę, ten pisarz umiejętnie lawiruje między słowami, aby tego uniknąć.
Pewnie to mu wbijali w szkole do głowy. Sama pamiętam, jak nas tego uczyli, że powtórzenia to samo zło i trzeba za wszelką cenę szukać wyrazów zastępczych.
Ale zostawmy już w spokoju ten aspekt omawianej powieści. Ma ona wszystko, co dobry kryminał mieć powinien. Sporo trupów, pozbawianych życia w sposób, że tak rzeknę dość "amerykański". Kilka bardzo dobrze poprowadzonych i zazębiających się ze sobą wątków, nietuzinkowe postacie i ciekawie zaskakujące zakończenie.
Ustrzegł się też autor lejących się hektolitrami krwi, oraz wylewających się z brzucha flaków, czy szczegółowo opisanych rozbryzgów mózgu na ścianach. Moje wrażenia z lektury tej książki jak i poprzednich dwóch tego autora, są jak najbardziej pozytywne, a co za tym idzie, będę z chęcią monitorować dalszą jego twórczość jak i z równą chęcią przeczytam, to co już napisał, a czego ja jeszcze nie miałam przyjemności czytać.
„33 dni prawdy” to moje pierwsze ale na pewno nie ostatnie spotkanie z Thomasem Arnoldem, gdyż bardzo miło się zaskoczyłam a książka okazała się znakomitym kryminałem z zagadką praktycznie nie do rozgryzienia.
Fabuła od pierwszych stron wciąga i przykuwa uwagę czytelnika, trzymając go w niepewności do samego końca. W książce wszystkiego jest dużo: dużo pozornie ze sobą nie powiązanych wątków, mnóstwo zróżnicowanych bohaterów, dużo faktów i dużo trupów. Ta mnogość jednak nie powoduje chaosu, wszystko jest po coś, wszystko ma znaczenie.
Autor mistrzowsko skonstruował intrygę, odkrywając stopniowo poszczególne jej fragmenty aby na koniec zgrabnie powiązać wszystko w logiczną i zatrważającą całość. I kiedy już na koniec wydaje nam się, że wiemy, że znamy rozwiązanie dostajemy pstryczka w nos i okazuje się, że jednak nie.
To co mnie uwiodło to zdecydowanie para detektywów Adams-Ross. Nie są sztampowi i banalni z tak powszechnym w kryminałach problemem alkoholowym śledczych. Są bystrzy, dociekliwi, wręcz pedantyczni i upierdliwi w dojściu do prawdy. Nie są pozbawieni poczucia humoru, dozy ironii oraz pewnej tajemniczości. Trochę mi ich mało było w książce, co nie zmienia faktu, że jestem ich zdeklarowanym sympatykiem i czekam na kolejne spotkanie.
I pomimo, że w „33 dni prawdy” brakowało mi napięcia i szczypty niepokoju to jednak jest to wyśmienicie skonstruowany kryminał, przesycony zagadkowością, z intrygą niczym węzeł gordyjski, z kontrowersyjnym tematem, nieprzewidywalnym zakończeniem oraz skrupulatnym duetem detektywów.
Bardzo lubię takie nieoczywiste kryminały, których zakończenie wprawia w osłupienie i w których nie rozwiązuję sprawy przed śledczymi już w połowie książki. Bo w „33 dni prawdy” niezależnie od tego co myślałam, kogo podejrzewałam, a co było tylko moim pobożnym życzeniem to i tak zostałam wyprowadzona przez autora w pole. I o to chodzi.
Z czystym sumieniem lekturę polecam.
Znakomity thriller! Thomas Arnold dołącza do grona moich ulubionych autorów, potrafi świetnie budować napięcie, wodzi czytelnika za nos, a zakończenie zaserwował takie, że czytałam dwa razy, nie mogąc uwierzyć i zbierałam szczękę z podłogi! Serio! Polecam wszystkim miłośnikom gatunku, mamy genialnego autora!
Od ponad roku niemal każdej nocy Marię Drzewicką nawiedzają koszmary, w których widzi swoją śmierć. Zaniepokojony jej zdrowiem psychicznym syn nakłania...
Gdy przypadkowy mężczyzna przywozi do szpitala poważnie ranną nastolatkę, personel medyczny natychmiast wzywa policję. Słowa pacjentki mrożą wszystkim...
Przeczytane:2024-01-21,
Detektywi David Ross i James Adams rozwiązują poplątaną zagadkę morderstw, której przyczyny sięgają 20 lat wstecz, z czasów działalności sierocińca. Tajemniczy mściciel daje wskazówki do zrozumienia przyczyn wymierzonej przez niego kary. Odnalezione zwłoki z pozoru nic nie łączy, ale za kulisami zdarzeń stoi krzywda i zemsta brata.
Ktoś domaga się zadość uczynienia i odkrycia grzechów przeszłości. Związki pomiędzy sprawami są prawdziwie intrygującą zagadką. Jedno miasto przytłoczone grzechami przeszłości. Oprawca domaga się ujawnienia całej prawdy, ukarania winnych. Wiele wątków, zdrady, molestowanie, ukrywanie winnych to spirala kłamliwej przeszłości. Czy ukaranie żyjących nagrodzi zranione serce niesprawiedliwością? Czy sprawiedliwość da ukojenie i odetnie bolesny okres życia?
Dom dziecka to źródło każdej badanej historii, jaka wyrosła w kolcach bólu i traumy. Kto miał związek z placówką, ten nosił piętno winy. Zagubione tożsamości sprzed lat, skrywane tajemnicą, trudno odgadnąć powiązanie z ofiarami. Zbudzona przeszłość wzywa do prawdy. Czy śmierć gangstera, zakonnicy, prokuratorki, sędziego, bankiera to tylko przypadek? Ktoś robi czystki w mieście i rozlicza przeszłość, sprawiając wzajemną eliminację niczym upadek pionków w grze.
Niesamowita historia, dynamiczna akcja i ciekawe wątki podsycają apetyt czytania. Z każdym rozdziałem ciekawość wzrasta, nie pozwalając odłożyć książki. Kolejny raz jestem zachwycona piórem autora. Świetne kreacje bohaterów, interesująca fabuła, nieprzewidywalne zakończenie zasługują na uznanie. Zachęcam do poznania tej ciekawej historii i pracy detektywów.