Niezwykła historia przyjaźni chłopca, czarnego kota o greckim profilu i myszy, która zamieszkała w ich domu. Nie wszystkie ich przygody są wesołe, humor przeplata się ze smutkiem, bo przecież w życiu nie wszystko jest radosne. Opowieść pełna najgłębszej prawdy o życiu i świecie, przeznaczona dla czytelników od 1 do 100 roku życia, opatrzona przepięknymi ilustracjami znanej francuskiej ilustratorki, Joëlle Jolivet.
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2014-11-06
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 80
Początkiem "Końca historii" Luisa Sepúlvedy była jego powieść Nombre de torero wydana w 1994 roku. Autor powraca do postaci Juana Belmonte, dawnego...
Antonio José Bolívar, gorliwy czytelnik z trudem zdobywanych romansów, w których szuka mądrości, czyli "zdolności panowania...
Przeczytane:2016-03-24, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam, Przeczytane,
"Historia Miksa, Maksa i Meks" Luisa Sepúlvedy to ciepła opowieść o przyjaźni, oddaniu i zaufaniu pomiędzy człowiekiem, kotem i myszą.
Kto z nas nie chciałby czasem cofnąć się do czasów dzieciństwa. Wtedy wszystko wydawało się takie proste. I nawet, jak pojawiał się jakiś problem, biegło się z nim do rodziców, którzy pomagali go rozwiązać. Niestety te lata już nie wrócą, ale można je przywołać w pamięci za sprawą książek dla młodych czytelników. Dzięki nim dzieciństwo wydaje się nie takie odległe. W ramach podróży do krainy dzieciństwa postanowiłam poznać twórczość Luisa Sepúlvedy, autora z Chile. Jako pierwszą wybrałam "Historię Miksa Maksa i Meks" (pewnie dlatego, że uwielbiam koty).
Maks i jego kot Miks mieszkali w domu w Monachium. Od dzieciństwa spędzali ze sobą sporo czasu, byli dla siebie wiernymi towarzyszami, którzy się wspierali i mogli na siebie liczyć w każdej sytuacji. Kot pilnował kredensu, by nie zakradł się jakiś intruz, a chłopiec dbał o kocie potrzeby. Łączyła ich przyjaźń.
Z czasem Maks postanowił rozpocząć samodzielne życie i wyprowadzić się do swojego mieszkania. Oczywiście z kotem Miksem, który nie odstępował go na krok. Tam dołączyła do nich meksykańska mysz, która otrzymała imię Meks. I tak rozpoczęła się niezwykła przyjaźń kota, myszy i chłopca, którzy wspólnie pokonywali wszelkie przeciwności losu...
Skąd pomysł na taką książeczkę? Autor zawsze lubił koty i ma z nimi szczególną relację. Dowiedział się od pewnego astrologa, że kiedyś w poprzednim życiu był uwielbianym kotem mandaryna. Lubię koty, bo są tajemnicze, bardzo godne i niezależne.
Tytułowego Miksa adoptował jego syn Maks w Towarzystwie Przyjaciół Zwierząt w Monachium. Mimo że kotek nie był większy od dłoni, był niezwykle godny. W dodatku miał wyrafinowany grecki profil, który odróżniał go od innych kotów. Gdy pytał go nad czym duma, ten nie odpowiadał. Stąd pomysł na napisanie tej historii, która byłaby bezgłośnym głosem kota Miksa.
"Historia Miksa, Maksa i Meks" to ciepła opowieść o przyjaźni, oddaniu i zaufaniu pomiędzy człowiekiem, kotem i myszą, czyli dwoma gatunkami zwierząt, które zwykle żyją w niezgodzie. Ich przygody są w większości zabawne, jednak zdarzają się też chwile niewesołe. Podobnie jak w realnym życiu, radość łączy się ze smutkiem.
Jednak niektóre przygody Miksa i Meks są niewyobrażalne, jak choćby ta, gdy ślepy kot skacze z dachu na dach kierowany przez mysz, która jest jego oczami. Oczywiście w prawdziwym życiu jest to niemożliwe, ponieważ nie istnieje przyjaźń między kotem a myszą. I żaden kot nie skakałby z dachu, nic nie widząc, kierując się jedynie wskazówkami myszy. Ale przecież to tylko bajka.
Muszę przyznać, że autor miał ciekawy pomył na książkę, która nie tylko dostarcza rozrywki, lecz także uczy zasad przyjaźni. I tak oto dzieci mogą dowiedzieć się, że przyjaciele wspierają się nawzajem, uczą jeden drugiego, dzielą sukcesy i porażki. (...) Przyjaciel rozumie ograniczenia przyjaciela i we wszystkim mu pomaga. (...) Przyjaciele zawsze mówią sobie prawdę. To tylko kilka z zasad, które podaje autor. Jest ich więcej - warto je odkryć samemu. Walorem lektury są piękne ilustracje Joëlle Jolivet, które obrazują przygody trójki bohaterów.
Książkę czyta się szybko, gdyż jest napisana prostym i lekkim językiem. Ułatwieniem są także duże litery, dzięki czemu nawet uczące się czytać dzieci poradzą sobie z nią bez trudu. Książeczka jest również idealna do głośnego czytania na dobranoc swoim pociechom. Polecam ją zarówno dzieciom, jak i dorosłym. I miłośnikom kotów.